Reklama

Czy bracia Paixao powinni grać razem? Liczby Flavio tego nie potwierdzają

redakcja

Autor:redakcja

26 lutego 2015, 16:58 • 3 min czytania 0 komentarzy

Od pierwszych dni z Flavio Paixao we Wrocławiu wiązano wielkie nadzieje. Liczono, że okaże się bliźniaczo podobny do swojego brata nie tylko pod względem wyglądu, ale też umiejętności piłkarskich. Wydaje się, że Portugalczyk sprostał oczekiwaniom, bo po udanej jesieni lideruje klasyfikacji strzelców Ekstraklasy. Znamienne też, że prawie przed każdym meczem ze Śląskiem z obozu rywala płyną te same słowa: powstrzymać braci Paixao.

Czy bracia Paixao powinni grać razem? Liczby Flavio tego nie potwierdzają

Ostatnio jednak Flavio trochę się zaciął. W trzech wiosennych meczach ani razu nie trafił do siatki, a ostatniego gola z gry zdobył jeszcze w październiku zeszłego roku. Oczywistą diagnozą wydaje się powrót do zdrowia jego brata, przez co on sam wrócił na skrzydło. Nie zmienia to faktu, że Marco na każdym kroku podkreśla, że zrobi co w swojej mocy, by w tym roku wyścig o koronę króla strzelców wygrał Flavio.

A żeby tak się stało, Portugalczyk musiałby utrzymać formę z jesieni. Jeśli jednak uważniej przyjrzeć się jego liczbom, perspektywa nieco się zmieni. Flavio nie tyle powinien utrzymać dyspozycję, co po raz kolejny zaliczyć wybuch formy, jaki stał się jego udziałem we wrześniu i w październiku. W tym sezonie aż jedenaście z trzynastu trafień Portugalczyka padło na przestrzeni niecałych dwóch miesięcy. Pomiędzy 30. sierpnia i 28. października Flavio strzelił też niemal 80 procent wszystkich goli, od kiedy występuje w Polsce. A za półtora tygodnia minie okrągły rok od jego debiutu w Ekstraklasie.

Jeśli odliczyć trafienia z rzutów karnych, które jeszcze w poprzednim sezonie wykonywał Marco, Flavio zostanie tylko jeden gol zdobyty poza tym złotym, dwumiesięcznym okresem. Mamy więc dwa miesiące eksplozji formy i wiele miesięcy przeciętnej, nijakiej gry. Świetnie to widać na poniższej grafice.

Skąd takie wahania formy? Pewną odpowiedzią może być tu postać Marco. Przypomnijmy, że dotychczas bliźniacy przez jeden sezon grali wspólnie w FC Porto B (1 gol Flavio) oraz dwa sezony w Hamilton FC (kolejno 6 i 3 gole Flavio). Patrząc na dotychczasową karierę młodszego z braci Paixao, najgorzej radził sobie, gdy grał u boku swojego brata.

W Śląsku jest podobnie. Tak się złożyło, że razem z Marco zagrał osiemnaście spotkań i zdobył dwa gole, a w okresie przymusowej pauzy brata wystąpił w dziewiętnastu meczach, w których zdobył dwanaście bramek. Czy tak wielką różnice można tłumaczyć wyłącznie przesunięciem na skrzydło? Chyba nie do końca, a potwierdził to sam Marco na naszych łamach:

Reklama

– Kiedy wrócę, nie przestanie. Dalej będzie strzelał! Jest w takiej formie, że nie przestanie się wyróżniać. Najważniejsze, żeby wystawiać najsilniejszych, ale po moim powrocie na pewno będziemy się uzupełniać.

Czas pokaże, czy Flavio odzyska skuteczność u boku swojego brata i czy rzeczywiście będzie się z nim uzupełniać. A jeśli nie, być może będziemy mieli do czynienia z kolejnym piłkarzem-meteorytem, który na serii ośmiu świetnych meczów będzie się wiózł przez kolejne lata. Na jakiekolwiek miarodajne oceny z pewnością jest jeszcze zbyt wcześnie. Najbliższa wiosna da jednak pewną odpowiedź, czy Flavio to naprawdę klasowy piłkarz, czy jednak gwiazda nawet nie jednej rundy, ale niecałych dwóch miesięcy.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...