Kiedyś był ważną postacią w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim. To on stał za sukcesem igrzysk w Rio de Janeiro. Był przewodniczącym komitetu organizacyjnego i dbał o to, by brazylijskie igrzyska stały się niezapomniane dla fanów i sportowców. Teraz jednak Carlos Arthur Nuzman został skazany na 30 lat więzienia za korupcję, działalność kryminalną, pranie pieniędzy i przestępstwa podatkowe.
Wyrok
Nas interesuje zwłaszcza pierwsze z przewinień Brazylijczyka – korupcja. Dotyczy ona bowiem w dużej mierze organizacji igrzysk w 2016 roku. Już kilka lat temu na światło dzienne wyszły podejrzenia, że największa sportowa impreza świata trafiła do Brazylii w dużej mierze dzięki płaconym pod stołem pieniądzom. Sam Nuzman został zatrzymany w 2017 roku, a w jego domu znaleziono dowody popełnienia innych przestępstw – 155 tysięcy dolarów w gotówce oraz klucz do skrytki w Szwajcarii, gdzie zdeponowano 16 sztabek złota.
Na werdykt w sprawie Brazylijczyka trzeba było poczekać cztery lata. Jego uzasadnienie liczyło sobie 50 stron, a spisał i odczytał je Marcelo Bretas, sędzia z ogromnym doświadczeniem w podobnych sprawach. Uznał on Nuzmana za jeden z kluczowych elementów w schemacie kupowania głosów od oficjeli z innych krajów, co miało pomóc Brazylii zapewnić sobie organizację olimpiady. I, jak można stwierdzić, pomogło. Wyroki w powiązanych z tą sprawą procesach otrzymali też Sergio Cabral, były gubernator Rio de Janeiro (skazany na… 200 lat więzienia), Leonardo Gryner, bliski współpracownik Nuzmana i Arthur Soares, brazylijski biznesman, który przyznał się do zapewnienia środków na łapówki.
– Wyrok jest wysoki, ponieważ Carlos Arthur Nuznam był głównym twórcą nielegalnego systemu, o którym tu mowa, a tym samym wykorzystał swoją pozycję, którą osiągnął przez 22 lata sprawowania funkcji prezesa Brazylijskiego Komitetu Olimpijskiego. Z tego powodu jego działania muszą być ocenianie surowiej, niż jakiejkolwiek innej osoby związanej z korupcją. Skazany poświęcił swoją publiczną karierę na to, by Rio de Janeiro zostało miastem-gospodarzem igrzysk. Mimo ogromnej społecznej odpowiedzialności zdecydował się działać wbrew moralności i własności publicznej – czytamy w uzasadnieniu wyroku.
Igrzyska z plamą
O igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro już od dawna mówiło się, że nie były przyznane “czysto”. Brazylijska miejscowość pokonała w wyścigu o organizację tej imprezy Chicago, Tokio i Madryt. Za Chicago w tamtym okresie lobbował między innymi Barack Obama, który – pełniąc wówczas obowiązki prezydenta USA – przyjechał do Danii (gdzie odbywało się głosowanie dotyczące przyznania prawa do organizacji) by tam starać się o wybór stolicy Wietrznego Miasta. Nie wyszło. Coś jednak najwidoczniej dotarło do jego uszu, bo kilka lat później między wierszami sugerował możliwość przekupienia głosujących przez brazylijski komitet.
Swoje śledztwo w tej sprawie prowadziła też francuska gazeta “Le Monde”, która w 2017 roku znalazła dowody na to, że członkowie Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego zostali przekupieni ledwie trzy dni przed głosowaniem. W odpowiedzi na to MKOl zawiesił honorowe członkostwo Nuzmana, a niedługo potem on sam został aresztowany. Plamy na wizerunku igrzysk zmazać się już jednak nie dało. Tym bardziej, że chodziło nie tylko o korupcyjną aferę związaną z głosowaniem.
Brazylijskie igrzyska bardzo źle postrzegane były w… samej Brazylii. O przekupstwach mówiło się niemal codziennie, a dotyczyły właściwie każdego obszaru związanego z organizacją imprezy, przede wszystkim jednak – firm budowlanych, mających stawiać między innymi obiekty, na których potem rywalizowali najlepsi sportowcy. Często powtarzano też informacje o nieprawidłowościach w finansowaniu igrzysk, poszanowaniu praw człowieka i traktowania biedniejszej części społeczeństwa Rio de Janeiro. Nic z tego jednak nie powstrzymało organizacji. Afera korupcyjna też nie, bo wybuchła już po imprezie.
A wcale nie musiało tak być.
MKOl się wstydzi
Przywołać trzeba tu nazwisko Erica Malesona, jedną z bardziej znanych i wpływowych postaci brazylijskiego sportu, choć głównie w świecie dyscyplin… zimowych. W przeszłości brał też udział w działaniach Brazylijskiego Komitetu Olimpijskiego. Do MKOl-u o działaniach Nuzmana pisał wielokrotnie, jeszcze w czasach rządów Jacquesa Rogge’a, byłego prezydenta, a potem do jego następcy, Thomasa Bacha, który na to stanowisko został mianowany w 2013 roku. Żaden z nich nie potraktował jego maili całkowicie poważnie. Dziś Bach może tego wyłącznie żałować. Tym bardziej wiedząc, że Maleson był jednym z ważniejszych świadków oskarżenia w procesie Nuzmana.
– Jestem dziś pod wpływem wielkich emocji – mówił Maleson już po wyroku. – Próbowałem wszystkiego, by przekonać najwyższe władze w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim żeby zainterweniowały, nim sytuacja wymknie się spod kontroli. Nigdy jednak nie zwrócili na mnie uwagi, nigdy nie zadzwonili. Może teraz to zrobią i zaproszą na spotkanie jako kogoś, kto postąpił właściwie.
Świadków było rzecz jasna więcej. Swoje dołożył wspomniany Sergio Cabral, opowiadając o całym schemacie działania systemu łapówek. Jako jedną z jego głównych postaci – obok Nuzmana – wskazał między innymi Lamine Diacka. I to kolejny kamyczek do ogródka MKOl-u. Diack, były przewodniczący IAAF (Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych), od wielu lat blisko współpracował z Komitetem i pośredniczył przy wielu jego działaniach. Przed głosowaniem w sprawie organizacji igrzysk miał “zapewnić Rio pięć lub sześć głosów”.
Diack został już zresztą skazany, ale w związku z innymi sprawami korupcyjnymi. W zeszłym roku do więzienia wysłał go francuski sąd. Teraz sędzia Bretas zapewnił, że dowody w sprawie Nuzmana trafią do Francji i Senegalu (ojczyzny Diacka), by tamtejsze sądy też mogły z nich skorzystać. Wyrok otrzymał również jego syn, Papa Massata Diack, który miał brać udział w całym procederze i przekazywać pieniądze.
Na tym jednak nie koniec – w swoim zeznaniu Cabral stwierdził, że Nuzman wskazywał Soaresowi, którym oficjelom ten ma zapłacić. Na liście tej mieli się znaleźć między innymi Serhij Bubka i Aleksandr Popow, obaj jednak odmówili przyjęcia łapówki (co nie zmienia faktu, że nie poinformowali o tym fakcie władz). Kto wie, być może w tej całej aferze na światło dzienne wyjdzie jeszcze wiele podobnych informacji, nawet o osobach, które łapówkom nie powiedziały “nie”. Na razie sprawą zajmie się też MKOl, a raczej jego komisja etyki, która ma też wydać swój werdykt w sprawie Nuzmana.
Choć zdaje się, że następuje to o wiele za późno.
Fot. Newspix