Reklama

Klątwa polskich klubów? Od 24 lat nie awansowaliśmy wiosną w pucharach

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

19 lutego 2015, 08:43 • 9 min czytania 0 komentarzy

To jak złośliwa klątwa, którą nie wiadomo, kto rzucił. Ostatnią polską drużyną eliminującą przeciwnika z pucharów wiosną była Legia Warszawa, która w marcu 1991 roku w ćwierćfinale Pucharu Zdobywców Pucharów poradziła sobie z Sampdorią Genua. Od tego czasu tylko raz zdarzyło się, by polski zespół wygrał jakikolwiek mecz na tym etapie rywalizacji (Lech z Bragą 1:0 cztery lata temu), ale i tak nie udało mu się wtedy awansować – czytamy dziś w Przeglądzie Sportowym.

Klątwa polskich klubów? Od 24 lat nie awansowaliśmy wiosną w pucharach

 

FAKT

Na dzień dobry wywiad z Arkadiuszem Milikiem. Legia budzi we mnie emocje.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Legia to zupełnie inna drużyna niż ta, która o mały włos nie wyeliminowała Celticu i trafiła do Ligi Mistrzów. Jakie jest zdanie na temat mistrzów Polski w Amsterdamie?
– Na pewno mam inne odczucia do Legii niż reszta zawodników Ajaksu. Oni nie znają tej drużyny. Nigdy nie widzieli jej meczu. Dopiero teraz ją analizujemy. Musiałem przekazać sporo informacji na jej temat. Analizować będą sami, ale krótkie wskazówki były przez sztab szkoleniowy mile widziane. Legia dopiero teraz gra tak daleko na arenie europejskiej. Wcześniej przez dość długi czas brakowało jej mocnego zaakcentowania swojej obecności w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy. W tym roku się udało. Czuję, że Legia zagości na dłużej w Europie na poważnym poziomie.

(…)

Ten mecz podzieli Polskę. Legia budzi skrajne uczucia. Albo się Legię kocha, albo nienawidzi. Bardzo możliwy jest scenariusz: pół Polski za Milikiem, żeby Legię pogrążył. Drugie pół za Legią. Czy tak ten mecz widzisz?
– Na pewno Legia ma dużo kibiców i wrogów. Rzeczywiście, może tak być. Ja niekoniecznie chciałbym tak na to patrzeć. To jest Liga Europy. Mam szansę po raz pierwszy zagrać w takim meczu. Starcie z Legią budzi we mnie wyjątkowe emocje. Dużo dziennikarzy przed tym meczem do mnie dzwoni, atmosfera będzie gorąca, ale postaram się na boisku postawić sobie cel nadrzędny – awans do kolejnej rundy.

Życie kibica nie jest łatwe, czyli znów Ajax dyskryminuje Polaków.

Od momentu podjęcia decyzji przez Ajax o braku dystrybucji biletów na mecz z Legią dla polskich obywateli, Fakt otrzymywał wiele skarg od rodaków. Działacze holenderskiego klubu posunęli się jeszcze dalej. Zakazali wstępu na stadion Polakom, którzy od lat mieszkają w Holandii i są kibicami Ajaksu! Co najdziwniejsze, wcześniej sprzedając im bilet. – Mieszkam z rodziną w Holandii od 7 lat, mamy tu dom, pracujemy, syn chodzi do szkoły. Wyrobiliśmy karty kibica, kupiliśmy bilety na mecz z Legią, byliśmy na wcześniejszych meczach. Na trzy dni przed spotkaniem z Legią poinformowano nas, że na stadion nie wejdziemy – opowiada zdenerwowany Dariusz Żukowski, który wraz z synem Markiem kibicuje … Ajaksowi. Syn pana Dariusza skontaktował się z klubem. – Nie mieli żadnych argumentów i stwierdzili, że żaden Polak na stadion nie wejdzie – mówi Faktowi.

Barrientos, nowy piłkarz Wisły, czeka na pozwolenie na pracę.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

– Nie widziałem go na boisku, ale obejrzałem na wideo kilka spotkań, w których grał i bardzo mi się podobał. To dynamiczny zawodnik, z charakterem, jak większość Urugwajczyków. Mówią, że przypomina trochę Mauro Cantoro? Może, ale jest dużo szybszy – mówi trener Franciszek Smuda. – Teraz trzeba go umiejętnie wkomponować do zespołu. Musi poznać naszą taktykę – dodaje szkoleniowiec Wisły. Barrientos jest ofensywny pomocnikiem, ale według Smudy nie ma być następcą Semira Štilica, który wciąż waha się czy zostać w Wiśle na kolejne sezony. – Urugwajczyk w Vitorii był ustawiany na prawym albo lewym skrzydle i tak widzę jego rolę w naszej drużynie. Oczywiście będzie miał za zadanie często schodzić do środka – tłumaczy Smuda. Wisła już od ponad roku interesowała się tym piłkarzem, ale do transferu mogło dojść dopiero wtedy, gdy zawodnik rozwiązał kontrakt z Vitorią.

RZECZPOSPOLITA

Szepty i podkopy – to przed meczem Legii w Amsterdamie.

Mistrz Holandii przeżywa trudny okres, ale to nie znaczy, że Legia jest dziś w Amsterdamie faworytem. Z dawnej potęgi – klubu, który dał światu futbol totalny, Rinusa Michelsa, cztery razy zdobywał Puchar Mistrzów, najpierw wychował, a następnie wypuścił na szerokie wody Johana Neeskensa, Ruuda Krola, Franka Rijkaarda, Marco van Bastena, Dennisa Bergkampa czy Zlatana Ibrahimovicia – została legenda i nazwa. Ajax chce jednak nawiązać do minionych czasów. A kto może lepiej przeprowadzić aksamitną rewolucję – jak nazywa to, co się dzieje w Amsterdamie, holenderska prasa – niż najwybitniejszy wychowanek: Johan Cruyff. Ajax ma znowu produkować najwybitniejszych piłkarzy w Europie. Akademia, która przez całe dekady uchodziła za wzór, ma ponownie stać się wzorem. Ale przede wszystkim Ajax chce na dłużej zatrzymywać piłkarzy w Holandii. Tak by po dwóch–trzech sezonach już nie musieli wyjeżdżać po większe pieniądze i prestiż do najsilniejszych europejskich lig.

GAZETA WYBORCZA

Szybki finał głośnej sprawy, bo Janusz Wójcik nie będzie trenerem młodzieży .

Skazany prawomocnie za korupcję w polskiej piłce trener Janusz Wójcik nie będzie koordynatorem w szkole piłkarskiej w Ulanowie. Jej pomysłodawcy odwołali zaplanowaną na piątek konferencję prasową. Uczestniczyć w niej miał były selekcjoner reprezentacji Polski, którego zadaniem było przygotowanie – bezpłatne – autorskiego programu szkoleniowego. – W związku z falą negatywnych komentarzy, nieprawdziwych informacji oraz spekulacji dotyczących rzekomej zapłaty za jego pracę i bezpośredniego zaangażowania w pracę z młodzieżą podjęliśmy decyzję, że nie będziemy dawać powodów do ataków na naszą inicjatywę – tłumaczy Janusz Bronkiewicz, wiceprzewodniczący rady powiatu niżańskiego, któremu wcześniej nie przeszkadzało, że Wójcikowi kilka lat temu postawiono 15 zarzutów kupowania spotkań, gdy był trenerem Świtu Nowy Dwór Mazowiecki.

Image and video hosting by TinyPic

Krótka podróż w czasie, czyli jak Legia traciła Milika.

Po boisku w zielonej koszulce warszawskiego klubu poruszają się chłopcy wyciągnięci z całej Polski. Na prawej obronie rozpoznaję chłopaka ze Sparty Dwikozy, na środku z Budowlanych Lubsko, na bramce z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, w pomocy były trampkarz Stadionu Śląskiego i Warty Poznań. To Legia roczników 1998 i 1999. Podobnie wyglądają inne zespoły w akademii Legii, która ostatnio wyspecjalizowała się w przejmowaniu najbardziej utalentowanych trampkarzy i juniorów z całego kraju. Dlaczego w takim razie Arkadiusz Milik zagra w czwartek dla Ajaxu Amsterdam? Gdyby wziąć pod uwagę budżet Legii, 21-letni napastnik powinien pokopać dla mistrza Polski i potem wyjechać za granicę. – Gdyby dziś był nastolatkiem, na sto procent grałby w Legii. Nie mam żadnych wątpliwości. Nie chciałbym zabrzmieć arogancko, ale staliśmy się priorytetowym wyborem w kraju dla juniorów i ich rodziców – mówi prezes i jeden z właścicieli Bogusław Leśnodorski. Milik nawet założył koszulkę Legii, ale to był wtedy inny klub, dławiony przez korporacyjne procedury w selekcji utalentowanych juniorów. Cztery lata temu 17-letni napastnik Rozwoju Katowice przyjechał do Warszawy, wsiadł do autokaru, który zawiózł Młodą Legię (drużyna z piłkarzami do 21. roku życia) na turniej Viareggio Cup we Włoszech. I zagrał w paru sparingach, był najlepszym piłkarzem meczu z młodym Milanem. Rekomendacja była jednoznaczna: „Brać natychmiast!”. Warunki finansowe zostały szybko ustalone – Legia dawała około 500 tys. zł – dużo jak za nastolatka, dodatkowo angaż w Legii miał otrzymać brat juniora. – Wciągnąłem nawet ówczesnego właściciela Legii Mariusza Waltera, by przyspieszyć procedurę, bo to był wielki talent. Wbrew panującym zasadom w akademii zaproponowaliśmy mu wysoki kontrakt, ale jemu nie chodziło o pieniądze – mówi Marek Jóźwiak, ówczesny dyrektor sportowy Legii. – Arek się wycofał, gdyż nie mogliśmy zapewnić mu treningów i gry w pierwszym zespole. On wcześniej był już na rozmowach w Górniku Zabrze, gdzie Adam Nawałka zaproponował mu szybszą okazję do gry w seniorach.

SUPER EXPRESS

Żyro i Kucharczyk pędza jak TGV – mówi Radović.

Ajax to podobna klasa co Celtic?
– Nie ma nawet co porównywać, Ajax jest lepszy. To młoda, ale już doświadczona drużyna. Wielki klub z tradycjami, być może najtrudniejszy rywal, na jakiego mogliśmy trafić w Lidze Europy. Ale powalczymy, mimo że nasi rywale chyba celują w puchar.

(…)

Ale to Ajax jest faworytem…
– Ja daję nam pięćdziesiąt procent szans na awans. Wszyscy podejdziemy do tego meczu z nastawieniem, że to dla nas najważniejsze spotkanie w karierze. Wyciągnęliśmy wnioski z przegranych w Lidze Europy w poprzednim sezonie. Teraz jesteśmy mocni i co najważniejsze, mamy świadomość swojej siły.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Niezła okładka.

Image and video hosting by TinyPic

Skończyła się era żółtodzioba – taki tytuł ma tutaj rozmowa z Milikiem. Cytujemy inny fragment.

Jakie mecze pamiętasz przeciwko Legii, gdy grałeś jeszcze w Górniku Zabrze?
– Była to walka odwrotna do tego, co mamy teraz. Legia była zawsze faworytem. W ten zespół od lat są pompowane miliony złotych. W Górniku wręcz przeciwnie. Zespół budowany był na chłopakach młodych, którzy nie mieli zbyt wysokich wymagań finansowych. Legia grała na pięknym stadionie, my przy trzytysięcznej publiczności. Dwa światy. Wtedy też stawiałem swoje pierwsze kroki. Gwarantuję, że teraz będzie wyglądało to inaczej.

Wielka przewaga Ajaksu w dwumeczu to otrzaskanie się z Ligą Mistrzów?
– Na pewno to nam nie zaszkodzi. Mecze z PSG czy Barceloną dużo uczą. Jesteśmy bardziej dojrzali. Grając przeciwko najlepszym piłkarzom, zyskujesz doświadczenie.

Dla Ajaksu awans to obowiązek?
– Nigdy nie traktujemy rywala z góry. Dużo nauczył nas Puchar Holandii, gdzie dostaliśmy czwórkę z teoretycznie słabszym rywalem (Ajaks–Vitesse 0:4 przyp. red.). Mieliśmy spokojnie wygrać, a stało się inaczej. Szczególnie ja marzę o wyeliminowaniu Legii. Gdybyśmy odpadli, to byłaby dla klubu porażka. Zostałaby nam tylko liga. Jak już posmakowałem grania co trzy dni, to raz na tydzień byłoby nudno.

Image and video hosting by TinyPic

Legio, zagraj tak jak jesienią! – apeluje PS.

Apetyty fanów mistrza Polski zostały rozbudzone po rundzie jesiennej. Drużyna Henninga Berga zdominowała rywalizację w grupie L. Legioniści wygrali pięć spotkań, a potknęli się tylko w starciu z belgijskim Lokeren (0:1), mając zapewniony awans. Zawodnicy stołecznego zespołu dwukrotnie pokonali m.in. faworyzowany turecki Trabzonspor. – Kluczem do sukcesu w dwumeczu z Ajaksem będzie żelazna dyscyplina i stuprocentowe zaangażowanie. Po losowaniu fazy grupowej mało kto dawał nam szanse na wyjście z grupy. Udowodniliśmy niedowiarkom, że jesteśmy w stanie tego dokonać. Mamy wielkie ambicje, dlatego jedziemy do Amsterdamu pełni nadziei na sukces – mówi Michał Żyro. (…) Atutem Legii w spotkaniu z Ajaksem ma być przede wszystkim taktyka. Trener Berg jesienią udowodnił wiele razy, że potrafi odpowiednio ustawić zespół na mecze z silnymi przeciwnikami. Mistrzowie Polski znakomicie odnajdują się w sytuacji, kiedy nie muszą atakować przez 90 minut. Gra z kontry to ich duży atut, tym bardziej że w bardzo dobrej formie po zimowych zgrupowaniach są skrzydłowi, a przede wszystkim Michał Kucharczyk. Niezwykle istotną rolę w dzisiejszym meczu będzie odgrywać również Ivica Vrdoljak. Kapitan Legii ma wspomagać w linii obrony Igora Lewczuka i Jakuba Rzeźniczaka. Taki system doskonale sprawdzał się w fazie grupowej Ligi Europy.

Od 24 lat wiosną nie wyeliminowaliśmy rywala w Europie – o wielkiej klątwie Polaków pisze Antoni Bugajski.

To jak złośliwa klątwa, którą nie wiadomo, kto rzucił. Ostatnią polską drużyną eliminującą przeciwnika z pucharów wiosną była Legia Warszawa, która w marcu 1991 roku w ćwierćfinale Pucharu Zdobywców Pucharów poradziła sobie z Sampdorią Genua. Od tego czasu tylko raz zdarzyło się, by polski zespół wygrał jakikolwiek mecz na tym etapie rywalizacji (Lech z Bragą 1:0 cztery lata temu), ale i tak nie udało mu się wtedy awansować.

Spoglądamy jeszcze na tematy krajowe – Bougaidis coraz pewniejszy na boisku.

Image and video hosting by TinyPic

Mavroudis Bougaidis, jedyny Grek w naszej ekstraklasie, czuje się coraz pewniej w towarzystwie reprezentantów Polski, którzy grają z nim obecnie w obronie Lechii. Udowodnił to już pierwszy wiosenny mecz. Bougaidis, do którego jesienią miano pretensje za postawę na boisku. w meczu przeciwko Wiśle (1:0) stanął na wysokości zadania. U boku Rafała Janickiego, Jakuba Wawrzyniaka i Grzegorza Wojtkowiaka grał bardzo dobrze, udowadniając, że nieprzypadkowo wywalczył sobie miejsce w wyjściowej jedenastce, zdobywając zaufanie trenera Jerzego Brzęczka. Był nawet bliski zdobycia swojej premierowej bramki, ale piłka po jego strzale trafiła w słupek. Z pewnością rozegrał swoje najlepsze spotkanie w tym sezonie. – Z tak mocną defensywą, jaką teraz dysponujemy, nie mamy prawa obawiać się żadnego napastnika z ekstraklasy. Zwłaszcza, gdy w grę obronną angażuje się cała drużyna. Rywale praktycznie nie stworzyli pod naszą bramką zagrożenia. Podobnego scenariusza życzyłbym sobie w sobotę, gdy zagramy u siebie z Zawiszą Bydgoszcz – mówi Bougaidis, który jest wypożyczony do Lechii z hiszpańskiej Granady.

Najnowsze

Hiszpania

Ból głowy Ancelottiego. Real może zrobić transferowy wyjątek

Patryk Stec
0
Ból głowy Ancelottiego. Real może zrobić transferowy wyjątek
Ekstraklasa

Były piłkarz ocenił Legię. „Wyglądają jak zlepek ludzi, którzy widzą się pierwszy raz”

Aleksander Rachwał
4
Były piłkarz ocenił Legię. „Wyglądają jak zlepek ludzi, którzy widzą się pierwszy raz”
1 liga

Awans do wyższej ligi, czyli „wyrok” dla polskich trenerów

Bartosz Lodko
0
Awans do wyższej ligi, czyli „wyrok” dla polskich trenerów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...