Reklama

Jan Urban: Nad Podolskim unosi się aureola zwycięzcy

redakcja

Autor:redakcja

21 listopada 2021, 14:01 • 8 min czytania 7 komentarzy

Nie jest łatwo, ale nie tylko mnie, a wszystkim kibicom Górnika. Wspomnienia i wielkość klubu robią swoje. Chciałbym, aby Górnik znów był w czołówce Ekstraklasy i walczył o najwyższe cele. Niestety w ostatnich latach sytuacja jest taka, a nie inna. Ja i tak jestem tego bardziej świadomy, niż chociażby nasza klubowa legenda, człowiek, który wciąż pracuje w klubie, Stanisław Oślizło. Przy każdej rozmowie z nim widać, że ta sytuacja Górnika go bardzo boli – mówi Jan Urban, trener Górnika Zabrze, przed dzisiejszym starciem z Legią Warszawa.

Jan Urban: Nad Podolskim unosi się aureola zwycięzcy

Jak to jest prowadzić drużynę, z którą wcześniej, jako zawodnik, zdobywało się mistrzostwa Polski?

Wraca się do takiego klubu z wielką przyjemnością, ale jednocześnie świadomym ogromnej odpowiedzialności za wynik sportowy. Wiem, że nie wracam do Górnika, który dysponuje takim potencjałem, aby Górnik walczył o najwyższe cele. Wtedy, gdy ja w nim grałem, Górnik rywalizował o nie chociażby z Legią Warszawa. Jest to super przeżycie, ale również bardzo odpowiedzialne wyzwanie.

Ciężko panu zaakceptować obecną pozycję Górnika i tę inną rzeczywistość w Zabrzu?

Nie jest łatwo, ale nie tylko mnie, a wszystkim kibicom Górnika. Wspomnienia i wielkość klubu robią swoje. Chciałbym, aby Górnik znów był w czołówce Ekstraklasy i walczył o najwyższe cele. Niestety w ostatnich latach sytuacja jest taka, a nie inna. Ja i tak jestem tego bardziej świadomy, niż chociażby nasza klubowa legenda, człowiek, który wciąż pracuje w klubie, Stanisław Oślizło. Przy każdej rozmowie z nim widać, że ta sytuacja Górnika go bardzo boli. Chciałby widzieć klub w czołówce tabeli, ale nie tylko w jednym sezonie, jak to się zdarzało, a regularnie, co roku walczącego o zwycięstwo w lidze.

Sporo czasu spędził pan jako piłkarz Górnika, ale także sporo jako trener Legii Warszawa. Z nią również zdobywał pan mistrzostwa Polski. Jakie emocje towarzyszą przygotowaniu się do takiego meczu i zmierzeniu się z klubem, z którym odnosił pan sukcesy?

Za rok będę miał już szóstkę z przodu, więc doświadczenie na pewno robi swoje. Moja kariera to rzeczywiście kuriozum. Były piłkarz Górnika Zabrze prowadzi jako trener Legię Warszawa? Wydawałoby się, że nie jest to do zrealizowania. Cieszę się, że będąc piłkarzem Górnika, mogłem przyczynić się do zostawienia w gablocie kilku trofeów. Podobne uczucia mam względem pracy trenerskiej w Legii Warszawa, gdzie dostałem swoją szansę i przez te cztery lata zostawiłem po sobie ślad w witrynach klubu.

Reklama

A zapamiętał pan jakoś szczególnie jakiś mecz przeciwko Legii Warszawa, gdy był pan piłkarzem Górnika?

Oczywiście! Słynne 3:0 w Zabrzu. Wtedy wielu piłkarzy, a nawet trener Legii po porażce z nami mówił, że ten mecz był sprzedany. Do dzisiaj śmieszą mnie te pamiętne pieniądze w pudełku. Niektórzy naprawdę upierają się przy swojej wersji. Ktoś, kto jest blisko Legii lub Górnika wie, że to jest po prostu niemożliwe. Ani wtedy, ani dzisiaj.

Był kiedyś w Górniku taki słynny duet, który napsuł sporo krwi Legii – Andrzej Iwan i Jan Urban. Zastawiam się, czy w dzisiejszym składzie Górnika możemy poszukać podobny duet, który powtórzy to w dzisiejszym spotkaniu?

Można znaleźć taki duet, ale muszą stać się dwie rzeczy. Po pierwsze, Lukas Podolski musi się odblokować właśnie w dzisiejszym spotkaniu. Po drugie, musimy liczyć na Jesusa Jimeneza, który strzela bramki, ale w ostatnim czasie trochę się zaciął. Jeśli obu udałoby się dzisiaj trafić do siatki, to moglibyśmy mówić o takim duecie.

Co w takim razie trzeba zrobić, by Lukas Podolski się odblokował? Wspomina pan w wywiadach, że na treningach strzela piękne bramki. Dlaczego nie może tego przełożyć na mecze? 

Na pewno w meczach Ekstraklasy nie ma aż tylu sytuacji do strzelenia gola. Dysponuje bardzo dobrym uderzeniem, a zauważyłem, że czasami woli podać do kolegi, niż strzelić na bramkę. Sam go namawiam, by był na boisku większym egoistą i częściej próbował strzału. Powinien ten atut wykorzystywać.

A jak zapytam pana o jego występy w „Mam talent”, to jakoś pan to skomentuje, czy jest to dla pana już zbyt oklepany temat i nie ma o czym rozmawiać?

Nie mam żadnego problemu z rozmawianiem na ten temat. Ja już wielokrotnie podkreślałem, że my podpisując kontrakt z Lukasem, wiedzieliśmy, że ma on szereg swoich obowiązków do wykonania i wiedzieliśmy, na czym stoimy. Tak naprawdę cały czas mamy go do dyspozycji, bo te jego wyjazdy  są jednodniowe. Przyjdzie taki moment, że nie będziemy mogli z niego skorzystać, ale wiedzieliśmy to wcześniej. Przecież czasami zawodnik nie może wystąpić w danym spotkaniu, bo dolega mu lekki uraz albo jest zawieszony za kartki. Nie ma co robić z tego większego problemu.

A pod względem przygotowania fizycznego wygląda już tak, jak sobie to pan wyobrażał? Jest w 100% gotowy do gry?

Ja bym tak powiedział, ale ciężko jest określić, jaki jest możliwy szczyt formy 36-letniego zawodnika. Czy nam się to podoba, czy nie, wszystkim nam przybywa lat i Lukas nie jest wyjątkiem. Patrząc na niego na treningach, on naprawdę wygląda bardzo dobrze fizycznie.

A czy jest to najlepszy zawodnik, jakiego pan prowadził jako trener?

Może nie, ale na pewno najbardziej utytułowany. Dla mnie to zaszczyt prowadzić mistrza świata, ale wie pan, pesel robi swoje. Lukas nie przychodzi do nas, mając 30 lat, bo nie byłoby takiej możliwości. Ja jestem zadowolony, że chłopaki mogą go podglądać, bo jest to przykład na treningu i względem podejścia do swojej pracy. Jak się zwykło mówić w żargonie piłkarskim – to jest profesjonalista pełną gębą. Nie wywyższa się, jest normalny, jest sobą, pracuje. Unosi się nad nim taka aureola zwycięzcy, wkurza się strasznie na każdą przegraną gierkę na treningu, czy nieudane zagranie. Widać po nim charakter zwycięzcy.

Reklama

Wróćmy do meczu z Legią. Ciężko było przypuszczać przed sezonem, że 21 listopada Legia przyjedzie do Zabrza jako przedostatnia drużyna w tabeli. Czy to jest dobry moment dla Górnika, żeby zagrać ten mecz z Legią? 

Ciężko było sobie też wyobrazić sytuację, że mistrz Polski, Lech Poznań, będzie na ostatnim miejscu, a pewnie pamięta pan taką sytuację. W piłce tak się zdarza. Nie ulega wątpliwości, że w występach Legii w lidze, w porównaniu do występów w pucharach, coś nie gra. W pucharach jest naprawdę bardzo przyzwoicie. Cieszymy się wszyscy, że polska drużyna w końcu gra w fazie grupowej europejskich pucharów. W lidze jest zupełnie inaczej, ale taka jest piłka i czasem tak się zdarza. Mnie trudno mówić na ten temat, bo nie jestem w środku. Sam przeżyłem takie sytuacje, nawet byłem zwolniony z Legii Warszawa za to, że mieliśmy problemy w Lidze Europy, natomiast w lidze było bardzo dobrze, byliśmy wtedy liderem z pięcioma punktami przewagi. Różne są sytuacje, Czesiek Michniewicz stracił z kolei pracę przez to, że w lidze nie szło. Uważam, że da się połączyć ligę i europejskie puchary, natomiast coś nie gra. Trudno mi wyrokować co nie funkcjonuje w Legii, będąc z boku.

Natomiast jeśli pytał pan czy lepiej grać z Legią teraz, czy po meczach w Lidze Europy, to wydaje się, że na pewno lepiej złapać zespół po meczach w pucharach. Ta gra co trzy dni kumuluje zmęczenie w nogach zawodników. Teraz była przerwa na reprezentacje i na pewno różne rzeczy można było w jej trakcie poprawić. Również przyswoić coś nowego, bo przecież mamy w Legii nowego trenera, który ma swoje pomysły na grę drużyny.

Mamy też zmiany w Górniku. Nie ma już prezesa, który pana zatrudniał. Odszedł też dyrektor sportowy, z którym zaczynał pan swoją pracę. Jak te wszystkie zmiany wpływają na pana codzienne obowiązki?

Nie wyolbrzymiałbym tej sytuacji. W Górniku poprzedni trener pracował naprawdę długo. Był jednym z najdłużej pracujących w polskiej ekstraklasie. Dyrektor sportowy Artur Płatek również pracował dosyć długo. Przyszedł moment zmian i dopiero jeśli kolejni ludzie, którzy przyjdą do klubu, będą pracowali krótko, wtedy będziemy mogli rozmawiać o jakiejś niestabilności. Tak się po prostu złożyło, że zarówno prezes, jak i dyrektor sportowy, zostali odwołani ze swoich stanowisk, ale nie doszukiwałbym się jakichś podtekstów, że w Górniku dzieje się coś dziwnego. My normalnie pracujemy, tak jak by ci ludzie byli w klubie. Poza tym wtedy, gdy okienko transferowe jest zamknięte, trenerzy klubowi skupiają się na kadrze, jaką obecnie dysponują.

Co jest dzisiaj bardziej potrzebne Górnikowi na boisku? Śląski charakter, czy hiszpański luz?

Najlepiej jakbyśmy to połączyli. Rzadko spotyka się piłkarzy, którzy są znakomicie wyszkoleni technicznie i mają jednocześnie charakter takiego walczaka, lidera. Nie jest to proste. Zdajemy sobie sprawę, że musimy zagrać bardzo dobre spotkanie, abyśmy mogli wygrać z Legią. Nie ulega wątpliwości, że na papierze są zdecydowanie lepsi od nas i mają bardzo duży potencjał. Chcemy oczywiście wykorzystać sytuację, w jakiej Legia się znajduje, bo z jakiegoś powodu są w strefie spadkowej, z jakiejś przyczyny przegrali dziewięć spotkań. Coś się nie układa, skoro strzelili tylko dwanaście bramek, mniej od nas. Mecze z Legią dla wszystkich, a tym bardziej kibiców Górnika, są bardzo prestiżowe. Nie może to dziwić. To jest klub, z którym każdy chce wygrać, bo w ostatnich latach dysponuje największym potencjałem sportowym i finansowym. Teraz można też powiedzieć, że być może są najlepsi jeśli chodzi o infrastrukturę, jaką mają w klubie. To jest normalna rzecz w sporcie, że takiego przeciwnika chciałoby się pokonać.

Jeśli mógłby pan zabrać z Legii dwóch piłkarzy do Górnika, to kto by to był? Tylko proszę nie zamieniać się w dyplomatę. 

Wielu, naprawdę wielu, ale na pewno bym sobie wziął Luquinhasa.

Czytaj także:

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

7 komentarzy

Loading...