Mistrzostwa nie zdobywa się ani we wrześniu, ani w październiku, ani w listopadzie, ani nawet w grudniu. Koronowanie lidera tabeli w czasie trwania rundy jesiennej, to kompletna bzdura, pomylenie pojęć. Żadna to tajemnica również przy Bułgarskiej, dlatego – przy całej narracji fetowania kilkumiesięcznej hossy – przedstawiciele Lecha tonują nastroje: nie ma powodów do hurraoptymizmu, wszystko na spokojnie, wszystko po kolei, nawet jeśli sprzyja terminarz. My za to trochę Ekstraklasę oglądamy i wiemy, że dominujące na początku sezonu zespoły lubią wpadać w dołki, które następnie – zaskakująco często – krzyżują im mistrzowskie plany. Sprawdzamy więc, czego obawiać może się Lech.
Górnik Łęczna – Lech Poznań. Spełniony cel
Latem Lech stacjonował w Hotelu Remes w Opalenicy przez całe bite dwa tygodnie. Maciej Skorża miał zagwarantowany czas i spokój, ale też jedno bardzo konkretne zadanie: przygotować komplementarny, przemyślany i skuteczny plan, który pozwoli Kolejorzowi dominować na starcie ligi. Lech miał punktować od samego początku, wygrywać od pierwszego meczu i tworzyć sobie przewagę w tabeli nad głównymi konkurentami o mistrzostwo, którzy nie mogli pozwolić sobie na pełen komfort przygotowań, bo już od lipca rywalizowali w eliminacjach Ligi Mistrzów i Ligi Konferencji.
Z poznańskiego obozu słychać było, że zmodyfikowany sztab trenerski robi wszystko, żeby nie dopuścić do sytuacji, w której Kolejorz zalicza falstart. Zarządzono codzienny, bardzo wnikliwy nadzór nad wynikami często organizowanych testów wydolnościowych, wręcz przesadnie monitorowano poziom zmęczenia poszczególnych graczy, uważnie nakładano obciążenia. Ta grupa faktycznie miała być gotowa, żeby wygrywać od pierwszego dnia ligi. Żadnych wymówek, żadnych tekstów o budowaniu formy na kluczowe momenty sezonu. Takie były oczekiwania, takie były założenia i to się powiodło.
Lech przewodzi tabeli po trzynastu kolejkach. Przegrał tylko raz – 0:1 z Jagiellonią. Zremisował tylko cztery razy: dwa razy ze ścisłą czołówką – 1:1 z Pogonią, 2:2 z Rakowem; raz – sensacyjnie i mocno pechowo – 0:0 Stalą Mielec. Do tego podział punktów z Radomiakiem na samym starcie.
A kiedy przy Bułgarskiej wszystko idzie we właściwym kierunku, szefostwo klubu budzi się z zimowego snu i zaczyna komentować poczynania zespołu. Przykład? Fragment wywiadu z Tomaszem Rząsą, dyrektorem sportowym Lecha Poznań, w Głosie Wielkopolski, który doskonale potwierdza to, jak ważny dla Lecha był udany początek sezonu.
To wszystko jest ugruntowane odpowiednim czasem, którego nam brakowało przez ostatnie dwa sezony i bardzo dobrymi przygotowaniami do obecnych rozgrywek. Wierzyliśmy, że w takich warunkach trener Maciej Skorża będzie w stanie spokojnie popracować z drużyną, dotrzeć do zawodników. Przez sześć tygodni przed startem sezonu wykonaliśmy ciężką pracę. W dużym stopniu zmieniliśmy też akcenty motoryczne, co przynosi efekty. Jest to związane także z przyjściem nowego trenera przygotowania motorycznego – Antonina Cepka, zaczęliśmy zwracać uwagę na inne elementy w tym aspekcie. Istotnie zmieniliśmy też nasz sztab szkoleniowy – przyszło kilku nowych asystentów. Sztab wspólnie z trenerem Skorżą w dłuższym okresie mógł skupić się na pracy taktyczno-technicznej. Był czas na pochylenie się nad grą defensywną zespołu. I widać tego efekty. Obecnie wyglądamy też zdecydowanie lepiej w wysokim pressingu oraz w średniej i niskiej obronie.
(…)
Teraz na pewno każdy chce „bić lidera”. To jest takie brzemię, które trzeba nosić. Z jednej strony jest ono uciążliwe, ale z drugiej przyjemne. Nie ukrywamy, że jesteśmy gotowi bić się w tym sezonie o mistrzostwo Polski i taki wynik na koniec nas interesuje. Pokazujemy to w kilku meczach z drużynami z górnej części tabeli, ale też z tej dolnej. Musimy to udowadniać w każdym spotkaniu i z każdym rywalem. Lider waży tyle, że musimy być jeszcze bardziej czujni i skoncentrowani. Mówię o sztabie, ludziach pracujących w klubie oraz piłkarzach. Czekają nas teraz mecze, które w teorii wydają się łatwiejsze, ale musimy uważać. Ktoś powie, że to oznaka słabości, ale też grałem w piłkę i wiem, że to będą bardzo trudne spotkania. To, że jesteśmy liderem i gramy solidnie buduje w nas wiarę, że na każdy mecz wychodzimy, jak po swoje i idziemy po zwycięstwo.
To też moment sezonu, kiedy już mniej więcej wiemy, kto i o co będzie w tej lidze walczył. Pierwsze koty za płoty, jedna trzecia rozgrywek za nami. Lech niewątpliwie upoważnił się jako główny kandydat do wygrania mistrzostwa. Historia uczy jednak, że lider po 13. kolejkach wcale nie równa się lider na koniec kampanii.
Liderzy po 13. kolejkach:
- 2020/21: Legia Warszawa – 29 punktów po 13. kolejkach,
- 2019/20: Piast Gliwice/Pogoń Szczecin – 24 punkty po 13. kolejkach,
- 2018/19: Lechia Gdańsk – 25 punktów po 13. kolejkach,
- 2017/18: Zagłębie Lubin/Lech Poznań/Górnik Zabrze – 23 punkty po 13. kolejkach,
- 2016/17: Lechia Gdańsk – 28 punktów po 13. kolejkach.
Mistrzowie na koniec sezonu:
- 2020/21: Legia Warszawa,
- 2019/20: Legia Warszawa,
- 2018/19: Piast Gliwice,
- 2017/18: Legia Warszawa,
- 2016/17: Legia Warszawa.
Górnik Łęczna – Lech Poznań. Lider po 13. kolejkach – ile znaczy?
W ciągu ostatnich pięciu lat tylko raz zdarzyło się więc to, o czym aktualnie marzy Lech. Resztę liderów po 13. kolejkach zweryfikował czas i przewróciły – mniejsze lub większe – kryzysy.
W sezonie 2020/21, po trzynastej kolejce, Legia zaliczyła mały regres formy. Przegrała 2:3 ze Stalą Mielec na zakończenie roku i 0:1 z Podbeskidziem na początek rundy wiosennej, skończyło się to chwilowym spadkiem na drugie miejsce po 15. kolejce, ale Legia do końca sezonu nie przegrała już ani jednego meczu, a mistrzostwo zapewniła sobie na kilka kolejek przed końcem rozgrywek.
W sezonie 2019/20 Piast Gliwice zdetronizował mocniejszy kryzys między 16. a 18. kolejką (0:3 z Lechem, 0:3 ze Śląskiem, 0:1 z Pogonią), a także mocno sinusoidalna forma między 19. a 24 kolejką – trzy porażki, trzy zwycięstwa.
W sezonie 2018/19 Pogoń Szczecin pozbawiła się szans na koronę między 19. a 35. kolejką, kiedy to zaliczyła niezbyt chlubną serię, zawierającą w sobie dwa zwycięstwa, siedem remisów i aż osiem porażek. Lechię Gdańsk, po świetnej rundzie zasadniczej, zablokowała końcówka sezonu. Od 30. do 37. kolejki już tylko: dwa zwycięstwa, raz zremisowali i pięć razy przegrali.
W sezonie 2017/18 Zagłębie Lubin padło ofiarą dołka trwającego od 13. kolejki do 17. kolejki – trzy porażki, dwa remisy. A potem już nie wróciło na mistrzowską ścieżkę i popadło w swoją najgorszą chorobę: skrajną nieregularność – serie wygranych, serie remisów, serie porażek. Lech Poznań również przekonał się, że 13. kolejka potrafi gubić i od tego momentu do 24. kolejki zanotował słaby bilans: cztery zwycięstwa, sześć remisów, dwie porażki. A Górnik Zabrze unieważnił się kiepską postawą od 19. do 30. kolejki – dwa zwycięstwa, sześć remisów, cztery porażki.
W sezonie 2016/17 Lechia Gdańsk ucierpiała, kiedy – między 24. a 26. kolejkę – zaliczyła serię trzech dotkliwych porażek (0:1 z Lechem, 1:2 z Ruchem, 1:2 z Legią) i spadła z pierwszej na trzecią pozycję w tabeli.
I tak to się toczy. Dlatego też, Lech musi zachować czujność, jeśli nie chce popełnić błędów przeszłości innych przekonujących liderów po starcie sezonu. Tydzień temu zremisował ze Stalą Mielec. Był lepszy, bardziej dominujący, stworzył mnóstwo świetnych sytuacji strzeleckich, ale skończyło się raptem jednym punktem. O żadnym kryzysie, o żadnym dołku, ba, nawet o żadnych negatywnych symptomów nie ma mowy, ale historia jest bezlitosna: jeden remis wiosny nie czyni, ale może pociągnąć za sobą kolejne straty punktów, a wtedy nie zazwyczaj kończy się dużym rozczarowaniem…
Górnik Łęczna – Lech Poznań. Typy Weszło
Jan Mazurek: Lech Poznań uszczelnił defensywę i rzadko dopuszcza do sytuacji, w której rywal oddaje więcej niż dwa celne strzały w meczu. Śląsk Wrocław – dwa celne strzały. Legia Warszawa – jeden celny strzał. Wisła Płock – jeden celny strzał. Stal Mielec – jeden celny strzał. Dlatego też obstawiam mniej niż 2.5 celnego strzału Górnika Łęczna w meczu z Lechem na Fuskiarz.pl.
Górnik Łęczna – Lech Poznań. Przewidywane składy
CZYTAJ TAKŻE:
- Pressing, rotacje i współpraca. Jak Lech Poznań stał się mocny?
- Lech przekonał się na własne oczy, że wcale nie musi być tak, jak zawsze
- Kim jest Adriel Ba Loua?
Fot. 400mm.pl