Bez dwóch zdań największym włoskim skandalistą wśród piłkarzy jest Mario Balotelli. Jednak cokolwiek o nim powiedzieć, Mario odwala głównie poza boiskiem – w przeciwieństwie do Pablo Osvaldo, który lubuje się w około-meczowych incydentach. Zdarza mu się bicie kolegów z drużyny, stawianie się legendom, a czerwone kartki to dla niego chleb powszedni. Efekt? Cztery okienka transferowe i cztery zmiany klubów – tym razem niesforny Włoch przechodzi do Boca Juniors.
W najnowszym odcinku z serii ‘Co tym razem zrobi Osvaldo’ byliśmy świadkami charakterystycznej dla Pablo telenoweli. Swoją przygodę z Interem zaczął nieźle – strzelił kilka bramek, a z jego gry zadowolony był Walter Mazzarri. Potem opuścił kilka spotkań ze względu na kontuzję, a Inter przejął Roberto Mancini. I zaczęły się problemy.
Akt pierwszy to atak na Mauro Icardiego. Czym zawinił Argentyńczyk? Otóż biegł z piłką podczas kontrataku w meczu z Juventusem, na tablicy wyników widniało 1:1. Aż prosiło się o to, by podał do wbiegających w pole karne Podolskiego lub Osvaldo. Zamiast tego Icardi oddał strzał na bramkę, co tak wkurzyło Osvaldo, że ruszył na Argentyńczyka i ewidentnie chciał za pomocą pięści wytłumaczyć mu co powinno się robić w takich sytuacjach.
Na boisku Osvaldo został powstrzymany przez Guarina, a po meczu w szatni próbował go uspokoić Mancini. Więc oberwało się Manciniemu.
Akt drugi? Jak z najlepszej komedii. Osvaldo olał trening Interu, a gdy chciał wejść na następny – nie został na niego wpuszczony. Jeśli władze Nerazzurrich myślały, że w ten sposób go trochę utemperują, to były w błędzie. Włoch pozwał klub na trzy miliony euro za uniemożliwienie wykonywania pracy, a Inter nie pozostał mu dłużny – też go pozwali, za złamanie warunków kontraktu i nadszarpnięcie wizerunku klubu. Tyle, że oni pozwali go na, bagatela, 28 baniek.
Ulubiony kolor? Czerwony
Osvaldo zdarzały się tego typu wyskoki już znacznie przed tym, jak trafił do Interu. Ot, chociażby wtedy, gdy w barwach Fiorentiny strzelił zwycięską bramkę w meczu przeciwko Juventusowi, po czym zdjął koszulkę i… dostał drugą żółtą kartkę, a w efekcie swoją pierwszą czerwoną w karierze. Jednak dopiero po transferze do Romy Osvaldo dał pokaz swych prawdziwych możliwości.
Co ciekawe – na początku pokazywał także swoje możliwości piłkarskie. Strzelał sporo bramek, na boisku pokazywał się z naprawdę niezłej strony, powoli zyskiwał uznanie kibiców. A potem trochę mu odbiło, a w jego grę wkradła się spora agresja – w Romie dorobił się czterech czerwonych kartek. Za uderzenie piłkarza Atalanty łokciem, a potem wyzywanie sędziego technicznego został zawieszony na trzy spotkania, a swój nawyk przeniósł także do reprezentacji, gdzie wyleciał z boiska w meczu z Danią za uderzenie rywala w twarz – były to jego ósma i dziewiąta czerwona w karierze. Ale to i tak był pikuś.
Totti, nie wygłupiaj się, tylko oddaj mi piłkę
Mecz Serie A, Roma przegrywa 0:1 z Sampdorią, a Osvaldo jest faulowany w polu karnym. Piłkę na jedenastym metrze ustawia Totti, szykuje się do wykonania karnego… a wtedy obok staje Osvaldo i mówi, że to on będzie strzelał. Gdyby to był zwykły klub i zwykły piłkarz, może nie miałoby to znaczenia. Ale kto normalny zabiera piłkę legendzie Romy i włoskiej piłki? Nikt, na coś takiego może zdecydować się tylko wariat. Który do tego tę jedenastkę w straszny sposób zmarnował, a rzymianie ostatecznie tamten mecz przegrali. Jak można się domyślić, kibice nie zareagowali na to zbyt pozytywnie.
Osvaldo trafił na nagłówki włoskiej prasy także przy innej okazji, która przypominała jego starcie z Icardim. Podczas jednego z meczów Romy Włocha strasznie irytował Lamela, który rzadko kiedy oddawał mu piłkę. Tym razem Pablo spokojnie wytrzymał do ostatniego gwizdka sędziego, jednak w szatni postanowił wyleczyć Lamelę z samolubnej gry – nie bawił się w dyskusję i argumenty, tylko zdzielił Argentyńczyka pięścią na oczach całej drużyny.
Oberwało się także Aurelio Andreazzoliemu, który był tymczasowym trenerem Romy po zwolnieniu Zdenka Zemana. Czym podpadł włoski trener? Otóż w przegranym z Lazio finale Pucharu Włoch wpuścił Osvaldo tylko na ostatnie kilka minut. Tym razem Pablo odpuścił sobie wymierzanie sprawiedliwości za pomocą pięści i postawił na moc słów. Na Twitterze napisał: Zrobiłbyś każdemu przysługę, gdybyś przyznał, że jesteś niekompetentny. Idź świętować z Lazio. Kolega z drużyny, legenda klubu, trener – jak widać dla wielkiego Osvaldo nie ma żadnych świętości.
Włoch nie należy też do piłkarzy, którzy wybitnie przejmują się swoimi obowiązkami – gdy Roma udała się na tournee po Ameryce, Osvaldo postanowił zostać w domu. Przesłał do klubu zwolnienie od lekarza. A potem nie pojawił się na pierwszym przedsezonowym zgrupowaniu drużyny we Włoszech, ponieważ uznał, że woli przedłużyć sobie wakacje.
Nic więc dziwnego, że w Rzymie mieli już Włocha dość i postanowili się go pozbyć przy pierwszej nadarzającej się okazji. A ta pojawiła się bardzo szybko – Southampton zaoferował za problematycznego Osvaldo aż piętnaście milionów euro.
Diabeł wśród Świętych
Po przejściu do Anglii Osvaldo gorąco zapewniał, że już się zmienił i kończy z wizerunkiem złego chłopca. I faktycznie miał chyba dobre chęci, ponieważ był spokojny aż przez pół sezonu – w tym czasie dostał tylko jedną żółtą kartkę i ani razu nie wyleciał z boiska. Mauricio Pochettino, który pracował z Osvaldo w Espanyolu opowiadał, że wówczas nie wyobrażał sobie drużyny bez Osvaldo w pierwszej jedenastce. I do pewnego momentu wiele wskazywało na to, że Włoch w końcu wydoroślał i odwdzięczy się za pokładane w nim zaufanie. Strzelił nawet taką perełkę w meczu przeciwko Manchesterowi City:
A potem pobił na treningu kolegę z drużyny, Jose Fonte. W efekcie Osvaldo został zawieszony przez klub i poinformowany, że ma sobie znaleźć nową drużynę, w przeciwnym wypadku zostanie ukarany równowartością sześciu tygodniówek – najwyższą możliwą karą jaką mógłby na niego nałożyć klub.
Osvaldo, o dziwo, znalazł klub – trafił na pół roku do Juventusu, gdzie w końcu się uspokoił, zdobył nawet mistrzostwo Włoch. Niestety dla niego, Stara Dama nie była zainteresowana ściągnięciem go na stałe, a Southampton nie miał zamiaru dawać mu drugiej szansy. Poszedł więc na kolejny wypożyczenie, tym razem do Interu – i tę historię już znacie.
Bywają dni, kiedy jestem smutny i chciałbym być inną osobą. Jestem zmuszany by dorosnąć, jednak jest we mnie coś, co odrzuca ten pomysł.
Te słowa samego Osvaldo idealnie go opisują. Wieczne dziecko, które reaguje impulsywnie i nie liczy się z konsekwencjami swoich działa. Do zmiany podejścia nie zmusiły go nawet matki jego córek. Tak, matki – jedna urodziła mu dwie córki, a druga jedną. Włoch nawet tym się specjalnie nie przejął i obecnie żyje z nową dziewczyną…
Nie udało mu się zmienić klubu podczas włoskiego okna transferowego, jednak uśmiechnęło się do niego szczęście i jednak zdołał uciec z Interu. Tym razem trafił na wypożyczenie do Boca Juniors, ale mam przeczucie, że i tam da popalić swoim zwierzchnikom. Pierwszy krok ku temu już wykonał – przyłapano go na paleniu papierosa, na krótko przed tym, jak miał przejść testy medyczne poprzedzające transfer do nowego klubu.
Czwarte okno transferowe i czwarty klub. Jak nic pasuje to do sentencji, którą – jak sam ujawnił – kieruje się w życiu Osvaldo.
Szczęście jest zawsze gdzie indziej.
Michał Borkowski
Obserwuj @mbork88