Reklama

Górnik gra o licencję. 1,5 mln złotych na kontach piłkarzy i trenerów

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

11 lutego 2015, 10:26 • 12 min czytania 0 komentarzy

Górnik Zabrze walczy o licencję na grę w ekstraklasie. Dziś rano logując się na swoje konta bankowe zawodnicy Roberta Warzychy mogli w końcu się uśmiechnąć. Na ich rachunki wpłynęła część zaległości finansowych. Łącznie obecni oraz byli piłkarze i trenerzy otrzymali ponad 1,5 miliona złotych. Skąd wzięła się kasa? Jak zapowiadał na zeszłotygodniowej konferencji prasowej Andrzej Pawłowski, prokurent Górnika Zabrze, na ten cel zarezerwowane były środki z tytułu praw medialnych w formie cesji – czytamy dziś w Fakcie i Przeglądzie Sportowym.

Górnik gra o licencję. 1,5 mln złotych na kontach piłkarzy i trenerów

FAKT

Już na pierwszy rzut oka widać, że sporo tutaj dziś tematów z Polski. Pierwszy: Legia znosi karty kibica.

Image and video hosting by TinyPic

Koniec z wymogiem posiadania karty kibica na meczach Legii. Od pierwszego wiosennego spotkania, z Jagiellonia Białystok (niedziela, godz. 18), każdy będzie mógł kupić bilet. Legia zdecydowała się na ten krok jako pierwszy klub w Polsce. Jednym z założeń jest zwiększenie frekwencji na stadionie. (…) W Legii znaleziono sposób, by nie wymagać od fanów plastikowego dokumentu. Osoba, która jest zainteresowana zakupem biletu na mecz, będzie musiała pofatygować się do kasy lub do punktu obsługi klienta i okazać dowód osobisty. Zostanie wykonane zdjęcie twarzy, które trafi do bazy danych.

Reklama

I obok o panach, którzy zasiadają na ławkach, czyli Nasi trenerzy biją obcych.

Rusza kolejna odsłona zaciętej walki pomiędzy polskimi a zagranicznymi trenerami. Na razie nasi szkoleniowcy prowadzą 23:21. (…) – Jeżeli już angażować cudzoziemca, to z dorobkiem i nazwiskiem, a nie po to, żeby się u nas uczył – argumentują krajowi spece od szkolenia. Zresztą, nie tylko ci starej daty, bo nowy PZPN tez zawzięcie inwestuje w szkołę trenerów. Pamiętamy też o słynnym już ataku Michała Probierza (43 l.) z początku sezonu na zagranicznych trenerów w naszej lidze, którzy jego zdaniem są przesadnie hołubieni. Jego wielu kolegów jest podobnego zdania, choć nie mówią tego aż tak zaczepnie.

W ramkach:
– Lech może ściągnąć jeszcze Karaczanakowa
– Widzew zgłosił Lisowskiego
– Lewandowski największym krezusem
– Wisła rezygnuje z testowanego Bangury
– Predescu i Barisić podpisali z Zawiszą

Stronę dalej informacja o tym, że piłkarze wreszcie dostali pensje. I to piłkarze Górnika!

Image and video hosting by TinyPic

Górnik Zabrze walczy o licencję na grę w ekstraklasie. Dziś rano logując się na swoje konta bankowe zawodnicy Roberta Warzychy mogli w końcu się uśmiechnąć. Na ich rachunki wpłynęła część zaległości finansowych. Łącznie obecni oraz byli piłkarze i trenerzy otrzymali ponad 1,5 miliona złotych. Skąd wzięła się kasa? Jak zapowiadał na zeszłotygodniowej konferencji prasowej Andrzej Pawłowski, prokurent Górnika Zabrze, na ten cel zarezerwowane były środki z tytułu praw medialnych w formie cesji. I choć zapowiadano, że zawodnicy nie dostaną przed inauguracją rundy ani grosza to stało się inaczej.

Reklama

GAZETA WYBORCZA

Sukces trutką Realu? – pyta GW.

Image and video hosting by TinyPic

„Wasz śmiech, nasz wstyd” – wyrzut skierowany do piłkarzy Realu kibice napisali na transparencie zawieszonym przed ośrodkiem treningowym klubu. Po klęsce w derbach z Atlético ogromna krytyka spadła na Cristiano Ronaldo. To był wyjątkowo zły zbieg okoliczności. Kilka godzin po upokarzającej porażce 0:4 w derbach Madrytu w ekskluzywnej restauracji In Zalacan na luksusowym osiedlu dla milionerów La Finca spotkało się 150 gości zaproszonych na 30. urodziny Cristiano Ronaldo. Atrakcją wieczoru był występ kolumbijskiego gwiazdora muzyki pop Kevina Roldana, który powiedział, że to dla niego honor zagrać dla gości tak sławnego piłkarza, i zapowiedział: – Czeka nas nadzwyczajna noc, od zabawy popęka dziś podłoga. Okazało się, że Roldan wystąpił tego wieczoru w podwójnej roli. Kolumbijczyk opublikował w internecie zdjęcia z szalonej zabawy, które wstrząsnęły Madrytem, a nawet Hiszpanią. Kibice Realu byli wzburzeni, że kilka godzin po klęsce na boisku symbol ich klubu, laureat Złotej Piłki pobierający z kasy prawie 19 mln euro za sezon, potrafił tańczyć, śpiewać i dobrze się bawić. Według relacji prasy hiszpańskiej zniesmaczone były także władze klubu. Na fiestę Ronaldo przybył sprowadzony latem za 80 mln euro James Rodriguez. Nie byłoby w tym nic szokującego, gdyby nie to, że zaledwie 48 godzin wcześniej Kolumbijczyk przeszedł skomplikowaną operację spajającą mu złamaną kość śródstopia.

RZECZPOSPOLITA

Jedziemy z tekstami zapowiadającymi ligę – tutaj Piotr Żelazny i Legia monopolowa.

Emocje mogą być dopóki broniąca tytułu Legia będzie grała na dwóch frontach – w lidze i europejskich pucharach. Jeszcze niedawno wydawało się, że polska liga powieli los rozgrywek w Portugalii, Hiszpanii czy Szkocji – zanim Glasgow Rangers zostali bankrutem. Dwa zespoły bijące się o mistrzostwo i tylko incydentalne zwycięstwa kogoś trzeciego, gdy akurat jeden z potentatów ma sezon przejściowy i się przegrupowuje. Wydawało się, że przy rozsądnych właścicielach i inwestycjach Lech Poznań i Legia Warszawa wyprzedzą konkurencję o kilka długości. Zanim jednak duopol na dobre się rozpoczął, Lech musiał z powodu braku awansu do europejskich pucharów przez trzy sezony z rzędu redukować bieg na niższy, natomiast Legia jeszcze mocniej wcisnęła gaz i dziś grozi nam długoletni monopol. Legia ma zaledwie trzy punkty przewagi nad drugim Śląskiem Wrocław. Tyle co nic, i ta sytuacja nie usprawiedliwia przyznawania zawodnikom Henninga Berga tytułu już przed rozpoczęciem rundy wiosennej.

SUPER EXPRESS

Superak prezentuje ranking – oto ludzie, którzy rządzą polską piłką.

Image and video hosting by TinyPic

1) Zbigniew Boniek (59 l., prezes PZPN). Po prostu „Zibi”
Była gwiazda Juventusu, Romy i reprezentacji Polski. Na stanowisku prezesa PZPN odnajduje się dużo lepiej niż w roli trenera kadry, którą to funkcję pełnił przez jakiś czas. „Zibi” jako prezes poprawił wizerunek związku i w Polsce, i za granicą, z czego są konkretne korzyści. W Warszawie rozegrany zostanie finał Ligi Europejskiej w tym roku, a w 2017 roku Polska zorganizuje mistrzostwa Europy do lat 21. W porównaniu z czasami Grzegorza Laty związek zarządzany jest dużo nowocześniej, choć „Zibi” dorobił się już przeciwników, zarówno wśród dziennikarzy, jak i działaczy (na przykład Ryszard Niemiec).

2) Cezary Kucharski (43 l., menedżer piłkarski). Agent 001
Na rynku działa od ośmiu lat i cały czas idzie w górę. Reprezentuje czołowych polskich graczy (Lewandowski, Krychowiak) i najbardziej obiecujących (Bielik, Żyro). Już jako piłkarz potrafił świetnie lokować środki, głównie w nieruchomości. Dzięki temu ma aż 18 mieszkań w Warszawie. Do tego dochodzą kokosy z działalności menedżerskiej. W ubiegłym roku z tego tytułu zarobił ponad 2 mln złotych. Oszczędza w złotówkach, ale i w euro (ma 600 tysięcy na koncie w tej drugiej walucie). Inwestuje na różnych polach, jest na przykład właścicielem restauracji Sketch w stolicy.

Dalej: Nawałka, Leśnodorski, Kmita, Borek, Lewandowski, Smokowski, Basałaj, Listkiewicz i Szpakowski.

SPORT

Taką okładkę prezentuje Sport.

Image and video hosting by TinyPic

A tutaj mamy już tekst o lidze: Nasza zima (nie)zła.

W piątek 13 lutego (nomen omen) piłkarze ekstraklasy wznawiają rozgrywki ligowe. Wszyscy kibice zadają sobie pytanie, czy któryś z zaplanowanych na weekend meczów ze względu na aurę może zostać odwołany? Na razie takiego niebezpieczeństwa nie ma, ale strzeżonego Pan Bóg strzeże… W miniony weekend przez Górny Śląsk przetoczyły się potężne śnieżyce, które pokrzyżowały plany kilku klubom. Ze względu na obfite opady śniegu nie doszły do skutku sparingi Piasta Gliwice z Zagłębiem Lubin i Górnika Zabrze z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza.

Stereotypowi, czyli pracowici. Co ze Słowakami w Podbeskidziu?

Kristian Kolczak i Robert Mazan. Obaj bardzo spokojni i i chętni do pracy. Jak niemal wszyscy słowaccy piłkarze, którzy trafiają do naszej ekstraklasy. Trenerzy często uważają, że z takimi zawodnikami łatwiej pracować. Mają w sobie więcej pokory, są przeważnie bardzo poukładani. Obecnie w kadrze zespołu spod Klimczoka znajduje się siedmiu słowackich piłkarzy. (…) Dlaczego zawodnik, który ze swoim byłym klubem zdobył aż cztery razy mistrzostwo kraju, zdecydował się na grę w Podbeskidziu? Zimą otrzymał od Slovana wolną rękę w poszukiwaniu pracodawcy. – Atmosfera wokół klubu była bardzo zła. Właściciel pokłócił się z kibicami i chciałem zmienić otoczenie – wyjaśnia. Przypomnijmy, że fani klubu ze stolicy Słowacji, ze względu na słabe wyniki, zaczęli… zastraszać piłkarzy. W październiku wbili w boisko treningowe 11 białych krzyży, a w wielkim wiadrze z wodą umieścili świńskie nóżki. Podpis „Dla każdego knura gotuje się woda” był jednoznaczny. Kibice domagali się, aby niektórzy piłkarze odeszli, chociaż w tym gronia Kolczaka akurat nie było. To klub stwierdził, że nie widzi go u siebie. – Rozmawiałem z Erikiem Cikoszem (były gracz Wisły Kraków, ostatnio w Slovanie – dop. red.), który doradził mi, abym spróbował w Polsce. Mówił, że wasza ekstraklasa jest dużo lepiej zorganizowana, niż nasza i że warto spróbować w niej swoich sił – mówi Kristian Kolczak.

Image and video hosting by TinyPic

Spójrzmy jeszcze na felieton Zbigniewa Koźmińskiego zatytułowany: Tureckie przyjaźnie i polska nienawiść.

Po powrocie z Turcji prześledziłem doniesienia medialne dziennikarzy, którzy towarzyszyli śląskim ekipom przez dwa tygodnie na ich zgrupowaniach nad Morzem Śródziemnym. (…) Mnie osobiście uderzyło w Turcji co innego. Obserwowałem zachowania ekip na lotniskach, w samolocie, w hotelach. Budujące było wszechobecne koleżeństwo; trenerzy i piłkarze na co dzień ze sobą ostro rywalizujący o ligowe punkty, są dobrymi znajomymi, a często – przyjaciółmi. Serdeczne przywitania, rozmowy – wszystko w atmosferze życzliwości. Myślałem sobie w takich momentach, że warto byłoby sfilmować wszystkie te sceny i pokazać kibicom śląskich drużyn. Dowodzi to, że można być wolnym od międzyklubowych wojen. Sport to wzajemny szacunek i rywalizacja pozbawiona niczym nie uzasadnionej, dzikiej agresji. Zresztą owe dobre kontakty między ludźmi związanymi zawodowo z poszczególnymi klubami nie są niczym nowym ani nadzwyczajnym. Kiedy szefowałem Górnikowi, mieszkałem w Gliwicach, przyjaźniłem się z ówczesnymi prezesami Piasta, a nawet… pożyczałem od nich pieniądze, bo zabrzanie – jak wiemy – już wówczas mieli problemy finansowe. Spłacałem potem owe pożyczki… kursami górniczego autobusu, wożącego gliwicką drużynę!

PRZEGLĄD SPORTOWY

Oto okładka PS.

Image and video hosting by TinyPic

Kto króluje zimą? Odpowiedź zaskakuje: Górnik Łęczna.

Jeśli sparingi miałyby bezpośrednie przełożenie na formę drużyn w lidze, to rewelacją wiosny powinien być Górnik Łęczna. Zespół Jurija Szatałowa wygrał podczas przygotowań aż sześć spotkań, tylko dwa przegrał. Tyle, że poniósł porażkę z jednym z dwóch poważnych przeciwników, z jakim się mierzył, bo można do nich zaliczyć jedynie Śląsk (0:1) i dziewiątą drużyną austriackiej ekstraklasy Admirę, którą na koniec pokonał 3:1. – Zespoły, z którymi graliśmy w Turcji, też nie były słabe, zbliżone do poziomu naszej ligi. Może nazwy na kolana nie powalają (Nasaf Quarshi, Spartak Cchinwali, Zvezda Gradasavac), ale to nie były łatwe spotkania – mówi Veljko NIkitović, kapitan Górnika. – Trener Szatałow każe nam bardzo poważnie podchodzić do tych spotkań. Dla niego liczy się nie tylko gra, ale i wynik – dodaje pomocnik z Łęcznej. Na współczynnik trudności sparingpartnerów zwraca uwagę Bogusław Kaczmarek, były trener m.in Lechii Gdańsk. – Wynik buduje pewność siebie. Ja jednak wolałem przegrać 1:2 z Szachtarem Donieck, niż wygrać z kimś słabym. Stopień trudności powinien być dobierany pod kątem rozwoju drużyny, a nie osiągnięcia wyników. Nie widzę sensu wyjazdu do Hiszpanii, by mierzyć się tam z piątą ligą, czy zespołem z Angoli – dodaje. – Miałem propozycję, by zagrać z zespołem z Afryki, ale nie chciałem, bo to wielka niewiadoma. Lepiej grać z drużynami, których poziom jest przewidywalny – mówi trener Podbeskidzia Leszek Ojrzyński.

Image and video hosting by TinyPic

Polski kluby znów wydają więcej na transfery. To tekst, który również można znaleźć w Fakcie, ale cytujemy go dopiero tutaj.

Zimą kluby na nowych piłkarzy przeznaczyły już 2,8 mln euro. Więcej niż w dwóch poprzednich okienkach zimowych razem wziętych, najwięcej od czterech lat. Wyraźnie widać więc, że na rynku coś drgnęło. To nie przypadek, bo latem także na nowych piłkarzy więcej niż w trzech poprzednich sezonach. Najciekawsze transfery przeprowadziła dotąd Lechia, tyle że sprowadziła w dużej mierze starszych piłkarzy, albo za nie tak wielkie pieniądze, albo za darmo. Więcej wydała Legia, która sprowadzając Michała Masłowskiego dokonała najwyższego transferu w Polsce od czterech lat. Wtedy Lech wyłożył milion euro na wracającego z Rubina Kazań Rafała Murawskiego. Aktywny jest także Lech. Duże transfery, w stosunku do swoich możliwości, robiły nie tylko najbogatsze kluby. Piast Gliwice kupił Dobrivoja Rusova za 150 tys. tys. euro, a Podbeskidzie Bielsko-Biała sprowadziło Roberta Mazana za 120 tys. Daleko do rekordu – Nie powiedziałbym, że to zbieg okoliczności, ale byłbym daleki od hurraoptymizmu – mówi nam znany menedżer piłkarski Szymon Pacanowski. Mimo ożywienia na rynku ciągle nie wróciły bowiem na poziom sprzed kryzysu. Zimą sezonu 2010/11 – kluby przeznaczyły na transfery aż 7 mln euro. Okienko transferowe w Polsce nie zostało jednak jeszcze zamknięte, czyli kwota może wzrosnąć, choć raczej nie przekroczy wyniku sprzed czterech lat. Trzeba też pamiętać, że już w 1999 r. Wisła zapłaciła za Macieja Żurawskiego dwa mln marek, czyli cztery miliony złotych, a kilka miesięcy wcześniej Legia kupiła Mariusza Śrutwę za trzy mln złotych.

Poza tym:
– „Obcy kontra nasi”, czyli tekst o trenerach (było w Fakcie)
– „Na Legię bez karty kibica” (było w Fakcie)
– „Bułgar przy Bułgarskiej”, czyli możliwy transfer Karaczanakowa do Lecha
– Bartłomiej Pawłowski blisko Zawiszy
– Górnik Zabrze spłaca zaległości
– Śląsk nie zagra dwoma napastnikami

Natomiast czterech piłkarzy Legii gra o przyszłość.

Dla czterech zawodników Legii może być to ostatnie pół roku spędzone w drużynie z Łazienkowskiej. Po zakończeniu obecnego sezonu wygasają umowy Marka Saganowskiego, Inakiego Astiza, Helio Pinto i Konrada Jałochy. Z niektórymi już przeprowadzono pierwsze rozmowy na temat przedłużenia kontraktu. W najtrudniejszym położeniu jest Portugalczyk. W jego przypadku odejście z Legii planowane było już latem, ale został. Miał rozstać się z klubem zimą, ale nie było satysfakcjonujących propozycji. Na pozbycie się tego zawodnika nie naciskał też trener Henning Berg, który ceni umiejętności Helio Pinto. Wyraził więc zdanie, że chętnie zatrzyma go do końca sezonu. Jednak szans na przedłużenie raczej nie ma. Problemem są też zarobki zawodnika (250 tys. euro rocznie), w znacznym stopniu obciążające budżet. Na zgrupowaniu w Hiszpanii doszło do spotkań z Jałochą i Astizem. W tego pierwszego Legia chce zainwestować, podpisać nowy kontrakt, a latem zapewne wypożyczyć. (…) W sprawie Hiszpana dużo zależy od jego nastawienia i ewentualnych innych opcji, jakie będzie miał latem. Kilka lat temu zarabiał bardzo dobre pieniądze, milion złotych za sezon. Obecnie ma niższy kontrakt, a jeśli miałby podpisać nowy, to też na nieco gorszych warunkach. Ostatnio miał trochę problemów ze zdrowiem, w meczach sparingowych grał przeciętnie.

Image and video hosting by TinyPic

A Semir Stilić wciąż nie przedłużył kontraktu. Sytuacja jest bardzo trudna.

Robert Gaszyński, gdy w styczniu objął obowiązki prezesa Wisły, unikał składania konkretnych deklaracji. W dwóch sprawach złożył jednak precyzyjne obietnice. Kadra zespołu miała zostać uzupełniona, a największa gwiazda drużyny – Semir Štilić, jeszcze przed pierwszym wiosennym meczem w z Lechią w Gdańsku, miał podpisać nowy kontrakt. Obietnicę tę Gaszyński powtórzył przed wyjazdem drużyny na obóz do Turcji. – Wybieram się tam i będziemy negocjować, chcę aby przed meczem z Lechią Semir miał spokojną głowę i mógł skupić się tylko na grze – obiecywał Gaszyński, który w sobotę, wraz z właścicielem klubu Bogusławem Cupialem i dyrektorem sportowym Zdzisławem Kapką, udał się do Belek, gdzie drużyna przygotowywała się do sezonu. Intensywne rozmowy z piłkarzem trwały dwa dni. Kompromisu nie osiągnięto. – Różnice między stronami pozostały, dlatego zapadła decyzja, że przed meczem z Lechią temat nie będzie kontynuowany, aby zawodnik mógł się skoncentrować na występie w Gdańsku – powiedział rzecznik krakowskiego klubu Maks Michalczak.

Najnowsze

Polecane

Czy Świątek i Wiktorowski stanowili najlepszy tenisowy duet ostatnich kilkunastu lat?

Kacper Marciniak
2
Czy Świątek i Wiktorowski stanowili najlepszy tenisowy duet ostatnich kilkunastu lat?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...