Po zwycięstwie Lecha Poznań nad Legią Warszawa doszło do sporej przepychanki na boisku. Piłkarze i sztab szkoleniowy obu drużyn musieli rozdzielać awanturujących się Mikaela Ishaka i Rafaela Lopesa. O co poszło między napastnikami Lecha i Legii?
Mecz Lecha z Legią bez masowej konfrontacji nie byłby meczem Lecha z Legią. Tym razem obyło się jednak bez czerwonych kartek – inaczej było chociażby kilka lat temu, by Arkadiusz Malarz podduszał Dawida Kownackiego, a rezerwowy Jasmin Burić wbiegł na murawę i został za to wykluczony.
Tym razem do wielkiej przepychanki doszło już po ostatnim gwizdku. Kamery początkowo pokazały jedynie Mikaela Ishaka odciąganego od Rafaela Lopesa i awanturującego się Pedro Tibę. Trudno było dojść do tego – o co obaj piłkarze się tak pokłócili.
A zarzewie tej sprzeczki miało miejsce po zmarnowanym rzucie karnym przez Szweda. Kapitan Kolejorza został wówczas zaczepiony przez Lopesa. Portugalczyk krzyczał mu coś prosto w twarz, wyraźnie fetując obronioną jedenastkę przez Kacpra Tobiasza.
Działo się to przy wyniku 1:0 dla Lecha. Trzy minuty później sędzia Musiał zakończył spotkanie, Lech zdobył trzy punkty i wygrał przy Łazienkowskiej. Dla Ishaka była to okazja do słodkiego rewanżu za szyderstwa ze strony Lopesa. Szwed przebiegł kilkanaście metrów i tuż przed nosem rywala fetował zwycięstwo.
Na zemstę Ishaka zareagowali legioniści, którzy rzucili się do kapitana Lecha, wkrótce dołączyli do nich lechici, a wreszcie i zawodnicy z obu ławek rezerwowych. Przepychankę udało się jednak uspokoić, a piłkarze Lecha udali się pod sektor gości, by fetować zwycięstwo razem ze swoimi kibicami.
Lech odzyskał tym samym pozycję lidera Ekstraklasy, z kolei Legia z dziewięcioma punktami na koncie zajmuje piętnasta pozycję w lidze.
Czytaj też: