Widzew Łodź może się cieszyć. To tak jakby zostać wprowadzonym na szafot, wywinąć się spod topora i wyjść cało z tej niezręcznej sytuacji. Puszcza Niepołomice naciskała, nacierała, napierała, ale drużyna Janusza Niedźwiedzia opuszcza Małopolskę z trzema punktami. I co by nie mówić: w ten sposób ugruntowuje się pozycję lidera i upoważnia się wobec ekstraklasowych zamierzeń.
Puszcza Niepołomice – Widzew Łódź. Momenty, momenciki
Widzew nie zagrał dobrego meczu. Niezaprzeczalnie dysponował większym talentem i wyższą kulturą gry, ale Puszcza stawiała twarde warunki. Fajnie to było widać chociażby po bramce Krystiana Nowaka. W pole karne poszło ładne technicznie dośrodkowanie Juliusza Letniowskiego, tam Nowak wyskoczył ciut wyżej niż Tomasz Wojcinowicz, ale obaj skądinąd sympatyczni piłkarze zderzyli się głowami i dorobili sobie porządnych siniaków na czołach i skroniach. Kilkanaście minut później Wojcinowicz wdał się w jakiś pojedynek powietrzny i w locie zgubił prowizoryczny opatrunek.
Nie było miękkiej gry.
Widzew opierał swoją grę na momentach, momencikach:
- kapitalne prostopadłe podanie Letniowskiego w pole karne do Zielińskiego – ten zewniaczkiem w Kobylaka,
- dobitkę Guzdka wybijają głową obrońcy Puszczy,
- Michalski wypatrzył niepilnowanego Letniowskiego, ten pudłuje nożycami,
- Guzdek z prawej strony pola karnego zagrywa do Hanouska, ale Czech nie trafia,
- Danielak niecelnie z dystansu po składnej akcji Widzewa.
Tylko że, no właśnie, to były króciutkie etapy zgrabne gry. Im dalej w las (puszczę, ale jesteśmy dowcipni!), tym do głosu coraz częściej dochodziła Puszcza.
Puszcza Niepołomice-Widzew Łódź. Napór Puszczy
Puszcza promieniała. Gdyby policzyć statystykę xG z tego meczu, wyszłyby pewnie gospodarzom jakieś ponad dwie spodziewane bramki. A skończyło się na brzydkim zerze, choć dobrych okazji naprawdę nie brakowało:
- Niecelna główka Thiakane po dośrodkowaniu Cikosa,
- Nowak uprzedził Wrąbla przy strzale bardzo dobrze dysponowanego Włodarczyka,
- Thiakane ograł Tanżynę, ale strzelił wprost w Wrąbla,
- Thiakane porobił pięciu gości, mięciutko wrzucił do Mrozińskiego, ale czujny był Wrąbel,
- Trzy niecelne strzały oddał Kobusiński,
- Dwie bomby Włodarczyka odbił Wrąbel.
Dobrze to wyglądało. Ekipa Tomasza Tułacza sama jest sobie winna porażki. Tym bardziej że Widzew mógł i powinien wygrać wyżej. T była jedna z ostatnich akcji meczu. Puszcza napierała, a Widzew wyszedł z jedną kontrą. Tanżyna wypuścił do przodu Tomczyka. Ten, wychodząc sam na sam z Kobylakiem, został sfaulowany przez Hladika. Arbiter podyktował rzut karny. Do jedenastki podszedł sam poszkodowany i… jego strzał obronił Kobylak. Dobitka? Kun w słupek. Potem jeszcze Puszcza próbowała na chaos, na aferę, ale zabrakło czasu. Nie mamy przekonania, że 0:1 to zasłużony wynik.
Tym samym Widzew umacnia się na pozycji lidera. Trochę też tak jest, że jeśli na poważnie chce się aspirować do Ekstraklasy, to takie mecze trzeba przepychać. I Widzew na razie to umie.
Puszcza Niepołomice 0:1 Widzew Łódź
Nowak 32′
Fot. Newspix