Szok. Niedowierzanie. Największa sensacja w historii Champions League. Sheriff Tyraspol wygrał z Realem Madryt na wyjeździe, a jednego z goli strzelił dla niego Jasur Jakszibojew, który został wypożyczony z Legii Warszawa. Coś takiego nawet filozofom się nie śniło, o fizjologach nie wspominając.
Real Madryt – Sheriff Tyraspol: sensacja z udziałem Jakszibojewa
Okej, mistrzowie Mołdawii w pierwszej kolejce sprawili bardzo dużą niespodziankę, pokonując Szachtara Donieck. Mimo wszystko jednak wydawało się, że są pewne granice, że wyjazd na Santiago Bernabeu sprowadzi kopciuszka na ziemię, zwłaszcza że “Królewscy” wcale nie wyszli rezerwami. A tu proszę – kopciuszek nie tylko nie chce kończyć balu, ale jeszcze coraz bardziej się na nim rozpycha i zmusza orkiestrę do grania swojej ulubionej nuty.
Jakby tego było mało, mieliśmy tu ekstraklasowy akcent. Wypchnięty bez żalu przez Legię na wypożyczenie Jakszibojew wychodzi sobie w pierwszym składzie i szybko przedstawia się całemu światu. Sheriff siłą rzeczy głównie się bronił, ale jak już spróbował zaatakować, to nie było czego zbierać. Sebastien Thill ze środka pola posłał świetną piłkę na lewe skrzydło do Cristiano, a jego dośrodkowanie bardzo precyzyjnym strzałem głową wykończył Uzbek, który niewiele ponad miesiąc temu kopał jeszcze po wioskach z rezerwami Legii.
Obstawiaj Ligę Mistrzów w Fuksiarz.pl!
No powiedzcie, czyż to nie jest piękne? Przecież, kurde, gdyby taki scenariusz pokazano producentom w Hollywood, uznaliby go za zbyt naiwny i infantylny, nawet na produkcję familijną do niedzielnego rosołu. A to wszystko wydarzyło się naprawdę.
Mało tego, Jakszibojew do przerwy mógł mieć dwie bramki. Courtois źle wybił piłkę, Castaneda zagrał do uzbeckiego kolegi, ten ładnie nawinął rywala i strzelił tuż obok słupka. Sheriff do przerwy oddał dwa uderzenia, oba były autorstwa Jakszibojewa. Szkoda tylko, że w 57. minucie został zmieniony. Na początku drugiej połowy nie przyjął podania Kolovosa, które mogło mu dać sytuację sam na sam. Jakszibojew chciał dogonić uciekającą piłkę i wtedy coś go pociągnęło w nodze. Próbował grać dalej, ale najwyraźniej nie miało to sensu. Ciekawe, czy problem będzie tu poważniejszy.
SHERIFF, LINCOLN I INNI – NAJWIĘKSZE NIESPODZIANKI W PUCHARACH
Real Madryt – Sheriff Tyraspol: strzał życia Sebastiena Thilla
Real zaczął niemrawo, ale po stracie gola się ożywił. Trudno jednak byłoby stwierdzić, że stwarzał sytuację za sytuacją. Jakieś się oczywiście pojawiały, lecz nie nazwalibyśmy którejś z nich stuprocentową. Najgroźniej zrobiło się po akcji Benzemy, interwencji bramkarza i zamieszaniu w polu karnym, które ostatecznie wyjaśnili obrońcy.
Stało się jasne, że podrażnieni “Królewscy” po przerwie przypuszczą prawdziwy szturm. Sheriff chwilami cofał się za głęboko i szybko tracił po przechwycie, ale wynik długo się nie zmieniał. Georgios Athanasiadis bronił i znakomicie, i szczęśliwie. Już leżąc na tyłku, odbił strzał Viniciusa. Gdy bardzo dobrą sytuację miał Modrić, Grek wyszedł na przedpole i dostał petardę w twarz. Przez moment nie wiedział, co się dzieje, ale swój zespół uratował. Odbił też uderzenie Rodrygo, mimo że był kompletnie zasłonięty i interweniował na czuja, instynktownie. I tym razem się udało.
Real wyrównał po rzucie karnym, który mu się należał, tyle że… nieco wcześniej. Vinicius w ciągu dwóch minut dwukrotnie się przewracał w szesnastce i prędzej odgwizdalibyśmy jego starcie z Costanzą niż to późniejsze z Addo. W każdym razie wyszło na zero, Benzema okazał się pewnym egzekutorem i mogło się wydawać, że teraz zacznie się egzekucja. Athanasiadis bronił jednak we wspomnianych okolicznościach, kolejne sytuacje były marnowane i w szeregach gospodarzy narastała nerwowość.
[SYLWETKA] To on stoi za sukcesem Sheriffa. Kim jest Jurij Wernydub?
Sheriff po okresie totalnej bezradności z przodu, znów się przebudził. Do siatki trafił wcześniej, ale gol Bruno nie został uznany ze względu na minimalnego spalonego. Aż nadeszła 90. minuta. Sheriff miał aut z prawej strony na wysokości pola karnego, piłka znalazła się pod nogami Thilla, któremu wyszedł strzał życia – huknął nie do obrony i trybuny zamarły. Znów filmowcy narzekaliby, że scenariusz zawiera za dużo lukru, bo Dawid pokonuje Goliata w ostatniej scenie.
No, prawie ostatniej, bo potem jeszcze Real raz czy drugi spróbował, na koniec nawet piłka odbiła się od wewnętrznej strony spojenia bramki Athanasiadisa. Wreszcie zabrzmiał końcowy gwizdek i piłkarski świat oniemiał z niedowierzania. To się po prostu nie miało prawa wydarzyć.
Ciekawe, co czuje Dirk Kuyt, mówiący, że takie kluby jak Sheriff nie mają czego szukać w Lidze Mistrzów. Niech spojrzy w tabelę i sprawdzi, kto po dwóch kolejkach prowadzi w grupie z Realem i Interem. Swoją drogą, w Interze pewnie liczyli na sześć punktów w dwumeczu z Mołdawianami i odbicie po kiepskim starcie, ale teraz to wcale nie jest takie oczywisty scenariusz.
Real Madryt – Sheriff Tyraspol 1:2 (0:1)
- 0:1 – Jakszibojew 25′
- 1:1 – Benzema 65′ karny
- 1:2 – Thill 90′
Fot. Newspix