Reklama

Sandecja blokuje Błanika. Nie ma listu poleconego, nie ma transferu

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

03 września 2021, 15:52 • 6 min czytania 20 komentarzy

Korona szybko zareagowała na zerwanie więzadeł przez Jacka Kiełba i uruchomiła opiewającą na 60 tysięcy złotych klauzulę za Dawida Błanika. Ale nowy skrzydłowy nie zagra z Miedzią Legnica i nie wiadomo, kiedy wybiegnie na boisko. Wszystko przez… ciekawe podejście do tematu Sandecji Nowy Sącz.

Sandecja blokuje Błanika. Nie ma listu poleconego, nie ma transferu

„Naruszenie procedur prawnych”

Zawodnik podpisał już w Kielcach kontrakt, mimo to Sandecja nigdzie nie ogłosiła odejścia Błanika, a w „Gazecie Krakowskiej” można było przeczytać wypowiedź Łukasza Skrzyńskiego, wiceprezesa klubu z Nowego Sącza, o „naruszeniu procedur prawnych”. Dzwonimy do piastującego od sierpnia funkcję prezesa Łukasza Morawskiego.

Zostały zlecone szczegółowe opinie prawne. Będziemy mieli je dziś, a najdalej w poniedziałek, kiedy to zaplanowaliśmy oficjalny komunikat klubu w tej sprawie. Po wstępnej analizie widzimy, że nie dochowano procedur. Analizujemy w tym momencie, jakie są możliwe skutki ich niedochowania. Do tego czasu wstrzymaliśmy  się z działaniami. Wątpliwości dotyczą skuteczności złożonego oświadczenia, czyli powiadomienia o zamiarze skorzystania z klauzuli odstępnego oraz chwili zapłaty za zawodnika – słyszymy od Morawskiego.

O co chodzi? Sandecja uważa, że nie spełniono warunków niezbędnych do uruchomienia klauzuli odstępnego. A konkretnie…

  • Sandecja dostała przelew na konto w czwartek rano (dzień po zamknięciu okna transferowego)
  • Sandecja nie dostała od Korony niczego na piśmie (fizycznie, w formie papierowej).

Korona nie wystawi Błanika do składu ze zwykłej obawy o walkowera. Inna sprawa, czy w ogóle jest się czego bać.

Reklama

I liga w Fuksiarz.pl

Czy Korona wygra siódmy mecz z rzędu? Sprawdź kursy Fuksiarz.pl!

Transfer Błanika – jak było?

Przejście Błanika do Korony to typowy transfer last minute. Piłkarz miał dobrą wiosnę w Nowym Sączu i na początku sezonu podtrzymał formę, strzelając trzy gole i notując jedną asystę. Był naturalnym wyborem. Zwłaszcza, że w jego kontrakcie znalazła się stosunkowo niska klauzula odstępnego. Klauzula, którą władze klubu z Nowego Sącza parafowały (a konkretnie poprzedni prezes – Arkadiusz Aleksander). Była niska, bo piłkarz przychodził, żeby odbudować się po kilku zakrętach.

We wtorek, dzień przed zakończeniem okna, przedstawiciele Korony kontaktują się z Sandecją. Po rozmowach słyszą, że prezes Morawski zgadza się na to, by piłkarz wyjechał na drugi dzień na testy medyczne. Równolegle miały zostać wysłane do klubu z Nowego Sącza dokumenty transferowe.

W tego typu przypadkach, klub, który pozyskuje piłkarza, ma dwie opcje:

  • albo wpłaca środki na konto uruchamiając klauzulę i po prostu podpisuje kontrakt z piłkarzem,
  • albo podpisuje z klubem zawodnika klasyczną umowę transferową, która opiewa na kwotę klauzuli odstępnego.

Żeby nie robić niczego za plecami Sandecji, Korona wybiera drugą opcję. W środę rano piłkarz zjawia się na testach. I wtedy… kontakt z Sandecją się urywa.

Paweł Golański, dyrektor sportowy Korony: – Nasz prezes wysłał umowę transferową i dostał zapewnienie, że doszła i wszystko będzie załatwione. Od godziny dziesiątej kontakt się urwał. Nie odbierali telefonu. A czas leciał. Chcieliśmy to załatwić profesjonalnie, na umowie transferowej, jak było w przypadku odejść Długosza, Szelągowskiego czy Kaczmarskiego.

Reklama

Sandecja miała wystawić fakturę, ale tego nie zrobiła. Czas mijał, więc około 16:00 Korona zrezygnowała z opcji klasycznej umowy transferowej i zrobiła przelew na konto Sandecji, żeby aktywować klauzulę odstępnego, wysyłając przy tym potwierdzenie przelewu i wszystkie potrzebne formalności. Słyszymy, że w Sandecji trwało równolegle poszukiwanie zastępstwa dla Błanika. Dariusz Dudek rozmawiał między innymi z przedstawicielami Artura Siemaszki z Arki Gdynia. Bez skutku.

KOLEJNE ZWYCIĘSTWO KORONY? WYSOKI KURS NA MECZ Z MIEDZIĄ – AŻ 2,90!

Blokowanie transferu

Sandecja nie była przygotowana na stratę podstawowego skrzydłowego w ostatnim dniu okienka, więc zaczęły się kombinacje. Klub stwierdził, że spróbuje zablokować transfer. Co ciekawe, wszyscy w Sandecji wiedzieli o niskiej klauzuli wyróżniającego się piłkarza, mimo to nie podjęto próby renegocjacji umowy. Jak słyszymy z Nowego Sącza, temat został zostawiony na „po oknie”.

Kolejnego dnia, w czwartek, Sandecja zgłasza zastrzeżenia w sprawie transferu. W Nowym Sączu uważają, że skoro Korona nie wysłała dokumentów na piśmie (np. listem poleconym, a nie mailem), a przelew doszedł w czwartek rano (a nie do 23:59, gdy trwało okno), transfer może być nieważny.

Przenieśmy się teraz na chwilę do świata wielkiej piłki. Deadline day, klub z Premier League dogaduje się o 21:00 z zawodnikiem z Hiszpanii. Kluby ustalają między sobą warunki, formalności załatwione są elektronicznie, a banki nie pracują.

Wyobrażacie sobie, że klub z Hiszpanii na drugi dzień uznaje, że transfer jest nieważny, bo przez trzy godziny klub z Premier League nie zdołał wysłać listu?

No i jakim cudem transfery przeprowadzają tureckie kluby, które czasem zwlekają z wysłaniem pieniędzy do klubu przez dwa lata?

Jestem mega zniesmaczony, że do tego doszło – mówi nam Paweł Golański. – Uważam, że to zachowanie nie fair ze strony działaczy Sandecji. Takich rzeczy się nie robi. Środowisko piłkarskie jest małe, wszyscy się znają, prezesi się spotykają na różnych posiedzeniach, zawodnicy rozmawiają ze sobą… Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Uważam, że to próba wylansowania się którejś z osób w Sandecji na tym transferze – komentuje dyrektor sportowy Korony.

Błanik w zawieszeniu

Na całym zamieszaniu ucierpi sam piłkarz. Przy pożegnaniu w Nowym Sączu nikt nie kwestionował tego, że chce zmienić klub. Nie doszło też do próby przekonania zawodnika, że Sandecja jest dla niego lepszym miejscem. A teraz tkwi w zawieszeniu. Nie można wykluczyć, że sprawa trafi do sądu polubownego PZPN.

Sandecja to klub, któremu dużo zawdzięczam. A teraz wszystko spada tak naprawdę na mnie. Nie rozumiem tej sytuacji. Gdy byłem w Sandecji, zawsze oddawałem serce na boisku i byłem fair dla klubu. Każdy zawodnik trenuje po to, żeby robić kroki do przodu. Transfer do Korony to dla mnie awans sportowy. Ciężko powiedzieć, dlaczego Sandecja to blokuje… – mówi nam Błanik.

I dodaje: – Byłem na rozmowie z trenerem i powiedziałem, jak sprawa wygląda. Pożegnałem się. Prezes zadzwonił do mnie w tym samym dniu, pożegnał się. Każdy rozumiał moją decyzję, bo kto by nie zrobił kroku naprzód? Wiadomo, że smutek w klubie był, bo byłem podstawowym zawodnikiem, ale nie spodziewałem się, że po jednym dniu wszystko się odwróci w drugą stronę i będą robić mi pod górkę. Teraz mogę jedynie trenować. Miałem nadzieję, że szybko zadebiutuję, ale Sandecja mi to uniemożliwia.

Sandecja ma niewiele do ugrania (wszystkie karty są po stronie Korony), za to dużo do stracenia (wizerunek i relacje z klubem).

Dlaczego decyduje się więc na blokowanie piłkarza, któremu sama wpisała taką klauzulę odstępnego?

No i jak na Sandecję będą patrzyli potencjalni nowi piłkarze, mając świadomość, że nie respektuje zapisów, pod którymi się podpisała?

Fot. newspix.pl

MIEDŹ WYGRA W KIELCACH? WEDŁUG FUKSIARZA JEST LEKKIM FAWORYTEM, KURS TO 2,48!

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Lekkoatletyka

Matusiński: Naszą siłą była równość i waleczność. Ostatnie lata wyglądają inaczej

Kacper Marciniak
0
Matusiński: Naszą siłą była równość i waleczność. Ostatnie lata wyglądają inaczej

Komentarze

20 komentarzy

Loading...