Najbardziej palące pytania przed zgrupowaniem reprezentacji Polski

redakcja

Autor:redakcja

30 sierpnia 2021, 16:53 • 8 min czytania

Praktycznie po każdym słabym turnieju następowały większe lub mniejsze zmiany w reprezentacji Polski. Teraz jest inaczej, bo proces budowy kadry trwa już od marca. Natomiast – co najgorsze – przybyło sporo nowych problemów. Los szeroko zaśmiał się w twarz selekcjonera. W wyniku kontuzji został przetrzebiony środek pola. Wydarzył się prawdziwy pogrom. Paulo Sousa stanie przez nie lada wyzwaniem, by posklejać to wszystko w spójną całość. Ponadto kilku graczy jest daleko od optymalnej formy. W kontekście najbliższych trzech meczów pojawiło się coraz więcej zagadek i wątpliwości. Zatem, jakie pytania nurtują nas najbardziej?

Najbardziej palące pytania przed zgrupowaniem reprezentacji Polski
Reklama

W jaki sposób Paulo Sousa poskleja środek pola?

Nie można było zacząć od innego pytania. Powiedzieć, że tuż przed zgrupowaniem na naszą kadrę spadły plagi egipskie, to jakby powiedzieć nic. W przypadku zawodników drugiej linii i kreatorów ofensywnych nastąpiła po prostu jakaś cholerna seria nieszczęść. Mateusz Klich wczoraj opublikował na Instragramie, że otrzymał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Kacper Kozłowski wypadł z powodu kontuzji mięśniowej. Z kolei ogromnym pechowcem jest Sebastian Szymański. Zawodnik Dynamo Moskwa po tym, jak nie otrzymał powołania na Euro 2020, mógł przekonać do siebie selekcjonera. A tu kiszka – również ze względu na uraz nie pojawi się na zgrupowaniu. Ma selekcjoner czego żałować, bo Szymański w ostatnim czasie bardzo dobrze prezentował się w lidze rosyjskiej. Ba, w minionej kolejce załadował bramkę w derbowym meczu z Lokomotiv (1:1).

Jakby tego było mało, to z dolegliwościami zmaga się Piotr Zieliński. Selekcjoner na konferencji prasowej podkreślił, że sztab medyczny będzie starał się sprawić, by mógł zagrać w ostatnim meczu z Anglią. Niemniej i tak istnieje ryzyko, że – odpukać w niemalowane – przegrają wyścig z czasem.

Reklama

Czyli, na dobrą sprawę, przez moment Paulo Sousa miał do dyspozycji trzech ludzi ze środka pola: Grzegorza Krychowiak, Jakuba Modera i Karola Linettego. W perspektywie występów co trzy dni wyglądało to kiepsko. Dlatego też sztab szkoleniowy najwidoczniej zreflektował się i w trybie last minute zaprosił na zgrupowanie Bartosza Slisza i Damiana Szymańskiego.

Tu już nie chodzi o kwestię jakości piłkarskiej, lecz w momencie kolejnych komplikacji zostalibyśmy z palcem w czterech literach Ale – tak czy siak – pole manewru jest znacząco ograniczone. Wciąż musi sklejać tę formację na ślinę i trytytkę.

Nie jest przecież tajemnicą, że Portugalczyk walczy we wrześniu o posadę. W głównej mierze od tego, jak poradzi sobie z problemami w środku pola, będą zależały jego losy.

Czy nastąpi poprawa gry defensywie?

Ogromne kłopoty w środku pola to główny wątek odnośnie do zgrupowania kadry. Z tym że nie można zapominać o problemie trawiącym ją od dłuższego czasu – powtarzających się się nagminnie błędów w defensywie, zwłaszcza przy stałych fragmentach gry. Blok obronny raczej będzie tworzyć trójka obrońców: Jan Bednarek, Kamil Glik i Bartosz Bereszyński, plus wahadłowi. Pod warunkiem, że Sousa zdecyduje się na system hybrydowy.

Nie doszukiwalibyśmy się planów zmiany koncepcji, aczkolwiek  wobec komplikacji kadrowych, coś jeszcze może się wydarzyć w tej kwestii. Choć opiekun kadry twierdzi, że do niczego takiego nie dojdzie. – Taktycznie nie przewidujemy zmian, bo nie mamy tego czasu za dużo na wspólną pracę. Mamy różne wersje naszego planu, ale główny pomysł jest ten sam. Ostateczne decyzje, co do gry w środku pola jeszcze nie zapadły – powiedział Sousa.

Czasu, żeby dopracować detale gry defensywnej, nie będzie dużo, bo raptem trzy-cztery jednostki treningowe. A w jakiej formie są nasi obrońcy? Bednarek rozpoczął sezon jako rezerwowy. Złapał 45 minut w lidze i cały mecz w EFL Cup. Glik nie zmienił klubu i występuje w drugoligowym Benevento. Bereszyński zaś w dwóch kolejkach zaliczył komplet minut i spisywał bardziej niż poprawnie. Na lewym wahadale powinna, wręcz musi nastąpić zmiana. Tymoteusz Puchacz nie łapie się nawet do kadry meczowej Unionu Berlin, tak więc Maciej Rybus już czeka w blokach.

Polska obrona musi być przede wszystkim uczulona na stałe fragmenty gry Anglii. Synowie Albionu na Euro 2020 rozmontowali nimi Ukrainę. Luke Shaw potrafi wymierzyć zagranie co do milimetra. I na tych aspektach analizy koniecznie powinien popracować nasz sztab. Ważne będzie również zachowanie koncentracji w spotkaniu z Albanią. A biało-czerwonym zdarza się notorycznie przysnąć lub stracić głowę. Natomiast, biorąc pod uwagę, że wszyscy defensorzy są zdrowi, ponadto na zgrupowanie dołączył Kamil Piątkowski, należy wymagać, by w tej formacji nastąpił progres.

EARLY PAYOUT W FUKSIARZU – WYGRYWAJ PRZED KOŃCEM MECZU!

Czy Wojciech Szczęsny odetnie się od błędów w Juventusie?

Paulo Sousa – żadne zaskoczenie – zaznaczył na konferencji prasowej, że niezależnie od ostatnich wydarzeń bezapelacyjnie numerem jeden w bramce reprezentacji Polski jest i będzie Wojciech Szczęsny.

Problem polega na tym, że w premierowym spotkaniu nowego sezonu Serie A z Udinese zbłaźnił i skompromitował się totalnie. To oczywiste, że zaczęła się dyskusja, czy znajduje się optymalnej dyspozycji, predysponującej go do pierwszego składu kadry. Niektórzy pół żartem, pół serio apelowali, by ściągnąć z emerytury Artura Boruca. Albo całkiem poważnie, by namówić Łukasza Fabiańskiego do powrotu.

Owszem, golkiperom zdarzają się błędy. Są też zawodnicy, którzy w kadrze, mimo gorszych tygodni, potrafią zyskać dodatkowych mocy i wspiąć się na wyżyny swoich możliwości. Akurat u Szczęsnego jest na odwrót. On i reprezentacja to średnio udana para. Jeśli chodzi o bramkarzy, w ostatnich latach próżno szukać u nas większego pechowca.

To nie tak, że stawiamy dolary przeciwko orzechom, że coś zmajstruje. Już abstrahując od niedawnych baboli, jest wybitnej klasy fachowcem i wcale nie zdziwi nas, gdy uratuje kolegom skórę. Ale nie zdziwimy się też, jeśli znowu coś wywinie. A na tej pozycji jednak komfort i spokój to podstawa. Teraz, niestety, cierpimy na ich deficyt.

Jesteśmy w stanie zagrać z Anglią tak odważnie, jak z Hiszpanią?

Spotkanie z La Furia Roja na Euro 2020 pokazało, że nie musimy chować się za podwójną gardą. Że nie musimy liczyć na cud. Że wcale nie jest konieczne nastawienie się na husarski kontratak, by osiągnąć dobry rezultat z przeciwnikiem wagi ciężkiej. Ależ to była miła odmiana. Unikatowy widok, gdy reprezentacja Polski narzuca swoje warunki gry bardziej utytułowanemu i silniejszemu kadrowo rywalowi.

Czy w spotkaniu z Synami Albionu podobna wizja gry to dobry pomysł?

Wszystko zależy od tego, w jakim stanie personalnym będą biało-czerwoni. Niezwykle istotne jest to, czy będzie mógł zagrać Piotr Zieliński. W każdym razie początek drugiej połowy marcowego meczu na Wembley zilustrował, że odważne pójście na wymianę ciosów, może być opłacalne. Tylko trzeba pamiętać o tym, że ekipa Garetha Southgate’a to nad wyraz wrachowana drużyna. Najpierw podpuszcza, a potem kasuje. W naszym przypadku zarówno nadmierna defensywa, jak i zbyt duża ułańska fantazja, może mieć brzemienne skutki. Dlatego w starciu z wicemistrzami Europy Paulo Sousa musi odpowiednio zbilansować pomysł na grę, być przygotowany na różne warianty.

No właśnie, trudno zaś o to, gdy dysponuje się mocno okrojonym materiałem. Jednak Portugalczyk nie traci wiary, albo robi dobrą minę do złej gry. – Jestem jednak pewny, że uda się wygrać, mając tych zawodników, którzy są dostępni, mając ten plan, który udało się przygotować. Można się spodziewać wysokiego pressingu z naszej strony. Chcemy być jeszcze szybsi niż w poprzednich meczach.

ZWYCIĘSTWO POLSKI Z ANGLIĄ? KURS 4.95 W FUKSIARZ.PL

Kto może zostać nieoczekiwanym wygranym tego zgrupowania?

Gdyby nie pechowy uraz, Sebastian Szymański mógłby zbudować swoją pozycję w hierarchii Paulo Sousy. Tym bardziej, że na mecz z Albanią wypadł Piotr Zieliński. To właśnie gracz Dynamo Moskowa wydawał się naturalnym kandydatem na jego zastępcę. A tak? Trzeba teraz się nieco nagłowić, w jaki sposób zestawić wyjściowy skład na pierwszą wrześniową batalię. Na Euro (z Hiszpania i Szwecją) portugalski selekcjoner preferował ustawienie 3-4-2-1. Dwójkę występującą pod Robertem Lewandowskim tworzyli Piotr Zieliński i Karol Świderski. Za „Ziela” mógłby wskoczyć  Kacper Kozłowski, Mateusz Klich lub Dawid Kownacki, tyle że oni też są zmuszeni do absencji.

Na spotkaniu z mediami poruszony został wątek Nicoli Zalewskiego. Jego powołanie wzbudziło trochę kontrowersji, ale teraz może okazać się, że nie będzie to wyłącznie pragmatyczne zaproszenie. – Myślimy o Zalewskim i o jego grze na lewym skrzydle. Ma bardzo dużo walorów do gry w drużynie narodowej. Myślę o nowym pokoleniu zawodników, którzy w przyszłości jeszcze bardziej wzmocnią tę reprezentację – powiedział Paulo Sousa.

Zapewne z Albanią nie otrzyma szansy od pierwszej minuty. Z kolei z San Marino, dlaczego nie? Kiedy, jak nie w takim spotkaniu dokonywać eksperymentów.

Niespodziewanie przed szansą na pokazanie się z dobrej strony otrzymał Jakub Kamiński – pierwotnie największy nieobecny na liście powołanych graczy. Jasne, nie okaże się remedium na problemy środka pola, z tym że na lewej flance potrafi zrobić trochę wiatru. A skoro poruszyliśmy najbardziej palącą kwestię, czyli plagi w przypadku środkowych pomocników, to przesunięty na „szóstkę” Paweł Dawidowicz być może dostąpi okazji, by wreszcie zaoferować coś więcej reprezentacji.  Natomiast niezwykle ważna będzie dyspozycja Grzegorza Krychowiaka. W ostatnim czasie nie ma w kadrze drugiego piłkarza, który wzbudzałby tak ambiwalentne odczucia (no może jeszcze Wojciech Szczęsny). Jeśli spisze się na miarę oczekiwań, na moment może uciszyć głosy oponentów, sugerujących, że powinien zejść z piedestału.

Czy dać Robertowi Lewandowskiemu wolne w meczu z San Marino?

W spotkaniu z europejskim dżemikiem „Lewy” mógłby jeszcze bardziej podrasować reprezentacyjne statystyki. Ale czy jest sens ryzykować powtórkę sytuacji z meczu Andorą? Paulo Sousa najwidoczniej nie ma dużych obaw – Zawsze trzeba pozwolić zawodnikom robić to, co kochają. Najlepsi zawsze powinni być na boisku. Rozmawiałem ze swoimi współpracownikami o piłkarzach, którzy są przystosowani do tego, by grać trzy razy w ciągu dziesięciu dni. Jeśli zobaczycie listę powołanych, to zbyt wielu takich nie mamy. To chyba tylko Robert – stwierdził na konferencji selekcjoner.

Oczywiście, że występ w narodowych barwach – niezależnie od siły i rangi przeciwnika – to największy zaszczyt dla piłkarza. Zestawienie najmocniejszej jedenastki to również w sporcie oznaka szacunku wobec rywala. Tylko z drugiej strony – skoro los obecnie niesamowicie płata figle z urazami innych kadrowiczów, trochę nierozsądne jest jego prowokowanie i nadstawianie mu policzka.

fot. FotoPyK, Newspix

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama