Copa America 2021 zdecydowanie odbywało się w cieniu mistrzostw Europy. Zmiana gospodarza imprezy na ostatniej prostej, puste stadiony, dziwna formuła turnieju – to główne czynniki, które spowodowały, że czempionat Ameryki Południowej nie generował tak dużych emocji. W dodatku po euro-maratonie w ciągu dnia, chyba tylko najwięksi pasjonaci i zapaleńcy na dokładkę zarywali nockę dla starcia Chile – Boliwia. Ale finałowa batalia między Brazylią i Argentyną to zupełnie inna para kaloszy. Dwie najlepsze drużyny kontynentu. Pojedynek Neymar vs. Lionel Messi. Obowiązkowa pozycja dla każdego fana futbolu. Jakie argumenty znaleźliśmy za triumfem Brazylijczyków, a co przemawia za Argentyńczykami?
BRAZYLIA – ARGENTYNA: DLACZEGO WYGRAJĄ BRAZYLIJCZYCY?
Brazylia jest wyrachowaną drużyną
Nie od dziś wiadomo, że finały wielkich imprez zazwyczaj nie są porywającymi widowiskami. Wszak liczy się wyłącznie efekt końcowy, cel uświęca środki.
Czy Canarinhos to zespół preferujący głównie defensywę? Nie, nie jest ekipa nastawiona wyłącznie na skomasowaną obronę i jednorazowy wypad. Natomiast podopieczni Tite prezentują pragmatyczną grę, która ma przybliżyć ich do realizacji celu. Wręcz może wydawać się to dziwne, bo Brazylia kojarzy się z radosnym futbolem, ofensywnymi fajerwerkami i efektownymi akcjami mocniej niż z żelazną dyscypliną taktyczną. Obecny selekcjoner kładzie duży nacisk na odpowiednie proporcje między atakiem i obroną oraz na organizację gry. Siłą tej reprezentacji jest przede wszystkim solidna obrona i indywidualności z przodu.
Możemy zżymać się na to, że Brazylijczycy nie wykorzystują w pełni potencjału ofensywnego. Niemniej są cholernie skuteczni, w tym co robią. Dwa lata temu zasłużenie odnieśli końcowy triumf w Copa America, a podczas tej edycji, w fazie pucharowej, potrafili wyjść z dużych kłopotów. W ćwierćfinale z Chile utrzymali prowadzenie 1:0, choć po kretyńskim faulu Gabriela Jesusa praktycznie całą drugą odsłonę grali w osłabieniu.
Starcie z o finał z Peru? Również skromna wygrana 1:0, ale w pełni kontrolowali przebieg meczu. Typowa ekipa turniejowa. Tite stworzył potwora. Przywrócił blask kadrze. Od momentu, gdy przejął nad nią stery wygrała 45 razy, 11 zremisowała i tylko czterokrotnie schodziła z placu gry pokonana. Co ciekawe – tylko raz poległa w meczu o punkty, z Belgia w ćwierćfinale MŚ 2018.
BRAZYLIA POKONA ARGENTYNĘ W FINALE COPA AMERICA?
KURS: 2,15 W FUKSIARZU!
Brazylia ma patent na Argentynę
Bazowanie na historii bywa często złudne. Nie można sugerować się tylko i wyłącznie odniesieniami do zakurzonych kronik i opowieści z przeszłości. Ale nie sposób nie zauważyć, że Brazylijczycy wymyślili idealną receptę na to, by odprawiać z kwitkiem Albicelestes. Zwłaszcza w tym stuleciu są bezlitośni dla nich. W starciach o punkty na turnieju lub w eliminacjach Argentyńczycy od 16 lat nie mogą znaleźć sposobu na Canarinhos. Ta statystka wydaje się wręcz nieprawdopodobna, jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że mówimy reprezentacjach o bardzo zbliżonym potencjale.
A weźmy teraz pod lupę ostatnie rywalizacje na Copa America:
- CA 1995, ćwierćfinał: Brazylia- Argentyna 2:2 k. 4:2
- CA 1999, faza grupowa: Brazylia – Argentyna 2:1
- CA 2004, finał: Brazylia – Argentyna 2:2 k. 4:2
- CA 2007, finał: Brazylia – Argentyna 3:0
- CA 2019, półfinał: Brazylia – Argentyna 3:0
Niesamowite. Być może Argentyńczycy powinni skorzystać z usług jakiegoś egzorcysty, bo ewidentnie ciąży nad nimi jakieś fatum, gdy przychodzi im mierzyć się z Brazylią.
Neymar jest zdeterminowany do tego, by wreszcie triumfować z reprezentacją
Zawodnik PSG to bezapelacyjnie największa gwiazda tej reprezentacji. Lider, tyle że niespełniony. Wydawało się, że na mundialu w 2014 r. poprowadzi Brazylię do sukcesu, że za sprawą jego popisów ogrzeją się w blasku złota. Ale w ćwierćfinale z Kolumbią, Carlos Zuniga z impetem wjechał mu w plecy i wyeliminował z dalszego udziału w turnieju. Co było dalej – wiemy doskonale. Na kolejnych imprezach zarówno on, jak i cała reprezentacja zaliczyła rozczarowujące występy.
Wreszcie w 2019 r. nadarzyła się okazja do tego, by zerwał z łatką jegomościa, który nie jest w stanie pociągnąć drużyny. Copa America we własnym kraju, duże oczekiwania. I co? Tuż przed czempionatem złapał kontuzję. Co najlepsze – Canarinhos w cuglach wygrali turniej, a w kraju zapanowała dyskusja na temat przydatności Neymara. Zaczęły się rozważania, czy być może to on był problemem tej reprezentacji. Według ekspertów Brazylia bez niego stała się zespołem bardziej kolektywnym, lepiej zbilansowanym.
Sęk w tym, że Neymar na tym turnieju jest wartością dodaną Canarinhos. Drużyna realnie zyskuje na jego obecności. Ma na swoim koncie dwa trafienie i trzy asysty. Stworzył aż 9 dogodnych szans. Jego średnia kluczowych podań na mecz wynosi: 3,6. Prowadzi w rankingu dryblingów (średnia na spotkanie: 5,2, 48% skuteczności). Brał udział przy ponad połowie goli Brazylii.
Tak więc, jak nie teraz, to kiedy?
Brazylijczykom będą sprzyjać im własne ściany
No właśnie, a bo to raz Brazylijczycy nie wytrzymali presji i nie poradzili sobie jako gospodarze? Pierwszy przykład – Klęska na Maracanie w 1950 r., kiedy to Urugwaj w obecności nawet 200 tysięcy ludzi na stadionie niespodziewanie w finale mundialu pokonał faworyzowanych Canarinhos. Jasne, przykład to odległy, ale jaskrawy. Ale drugi, i chyba obecnie najbardziej bolesny dla nich – słynne 1:7 w cymbał od reprezentacji Niemiec na obiekcie w Belo Horizonte.
Natomiast dwa lata temu pod wodzą Tite przegonili złe demony, w pewnym stopniu rozprawili się z bolesną przeszłością. Tak jak już wspomniano, przed turniejem w 2019 r. wysypał się Neymar. A tu proszę – kadra uniosła ciężar nadziei całego narodu. Nie dała plamy na Copa America rozgrywanym w domu. W finale na Maracanie pokonała 3:1 Peru, rewelację tamtego turnieju. Oszukała przeznaczenie? To złe określenie. Po prostu była najlepsza na tych mistrzostwach i w decydującym starciu potwierdziła to.
Teraz okoliczności są zupełnie inne. Wprawdzie decydująca batalia również odbędzie się w Rio de Janeiro, z tym że na trybunach zasiądzie raptem 7800 widzów. Jednak w dalszym ciągu Brazylijczycy mają tę przewagę, że wystąpią we własnym domu, w mitycznej świątyni futbolu.
BRAZYLIA – ARGENTYNA: DLACZEGO WYGRAJĄ ARGENTYŃCZYCY?
Leo Messi rozgrywa turniej życia
Ileż to już razy wieszczono koniec kariery reprezentacyjnej kapitana Albicelestes. Ileż to już razy był kozłem ofiarnym serii różnych niepowodzeń tej kadry. Ileż to już razy zarzucano mu, że nie potrafi dać drużynie narodowej tego co Barcelonie.
A on po wyczerpującym sezonie ligowy przyjeżdża na Copa America i rozstawia przeciwników po kątach. Jego gra niesamowicie cieszy oko. Efektowna, skuteczna, na pełnej intensywności.
To już jego piąte podejście do tego, by w końcu dołożyć jedną z dwóch brakujących pereł w koronie – triumf na mistrzostwach Ameryki Południowej. Widać, jak bardzo jest zmotywowany, jak uparcie dąży do realizacji celu. Nawet część brazylijskich fanów pragnie, by w końcu odniósł sukces z Argentyną. Co istotne – wykręca znakomite liczby. Pewnie kroczy po tytuł MVP turnieju. Jest liderem klasyfikacji strzelców.
Cześć statystyk Leo Messiego na Copa Amercia 2021:
- 4 bramki,
- 5 asyst,
- 28 strzałów (12 celnych),
- współczynnik xG: 3,57,
- 6 stworzonych dogodnych szans,
- 19 kluczowych podań,
- 5,5 (69%) drylingów (średnia na mecz),
- 10.3 (61%) pojedynków (średnia na mecz).
Absolutnie kluczowa postać reprezentacji Argentyny. Niedawno pobił rekord występów w drużynie narodowej (150). Zdobył w nich 76 bramek. Tyle że wciąż czeka na to idealne zwieńczenie kariery reprezentacyjnej. Bardziej sprzyjających okoliczności zwyczajnie może już nie mieć.
Każda zła passa kiedyś się kończy
Argentyńczycy już 28 lat czekają na zwycięstwo w Copa America. Praktycznie za każdym razem wysyłali na kolejne edycje niesamowicie silną paczkę, kadrę naszpikowaną gwiazdami. Albicelestes niezmiennie znajdowali się w gronie faworytów, ale nie potrafili wrócić na szczyt. Ich występy na mistrzostwach Ameryki Południowej to jedno wielkie pasmo rozczarowań. W XXI wieku aż czterokrotnie dochodzili do finału. Mało tego, aż trzy razy przegrywali w konkursie jedenastek. Czarę goryczy przelały porażki z Chile w 2015 r. i 2016 r.
W ciągu dwóch lat zaliczyli dwie bolesne klęski, dwa razy w takich samych okolicznościach z tym samym rywalem – po 120 minutach było 0:0, a następnie Chile okazywało się lepsze w rzutach karnych.
Tylko że los w końcu może się odwrócić na korzyść Argentyńczyków. A przecież lepszej okazji do tego nie będzie. Raz, że wreszcie mogą wrócić na tron, to w dodatku przełamać impas w starciach z odwiecznym rywalem.
Pamiętajmy: futbol lubi takie historię. Futbol jest pełen paradoksów.
Argentyna wreszcie ma fachowca w bramce
Sergio Romero nie był wybitnej klasy golkiperem. Ot, strzegł bramki Albicelestes, bo zwyczajnie nie było nikogo lepszego od niego. Franco Armani? Zawodnik River Plate nie wybijał się ponad przeciętność. Ale w końcu fani mogą być spokojni i w trudnych chwilach liczyć na bramkarza, a dokładnie to na Emiliano Martineza. Nieoczekiwanie stał się bohaterem narodowym. Półfinałowe starcie z Kolumbią po 120 minutach zakończyło się wynikiem 1:1, więc o wszystkim decydowały rzuty karne. I w serii jedenastek wyciągnął trzy z pięciu strzałów rywali. Znakomite wyczucie intencji rywala to jedno, lecz umiejętnie wyprowadził z równowagi egzekutorów. Krzyczał, skakał, prowokował. OK, kontrowersyjna postawa, tylko summa summarum to on zagra w wielkim finale.
Generalnie pisze na tym turnieju kapitalną historię. Mówimy o gościu, który w wieku 28 lat dopiero w czerwcu zadebiutował w kadrze. Kariera klubowa również nie była usłana różami. Martinez dziesięć lat temu został zawodnikiem Arsenalu, a przez ten czas tylko wysyłano go na przymusowe wypożyczenia. Kanonierzy po prostu podrzucali innym klubom kukułcze jajo. Aż, ni stąd, ni zowąd, wreszcie stał się czołowym golkiperem Premier League i pewnym punktem argentyńskiej kadry. Niespodziewanie w Aston Villi złapał formę życia, co zaowocowało szansą gry na Copa America.
Wykorzystał ją znakomicie. Po występie z Kolumbią powinien nabrać jeszcze większej pewności siebie. Oj, Brazylijczycy mogą mieć problem z nim problem.
ARGENTYNA POKONA BRAZYLIĘ W FINALE COPA AMERICA?
KURS: 3,70 W FUKSIARZU!
Argentyna dysponuje szeroką kadrą
Nie ma sensu spierać się o to, czy bez Leo Messiego, Argentyna zaszłaby tak daleko podczas tego turnieju. Bez jego wspaniałej dyspozycji podopieczni Lionela Scaloniego mogliby mieć sporo problemów. Tylko po co dalej dywagować? Kapitan stanowi nieocenioną wartość dla tej reprezentacji, a jego liczby mówią same za siebie. Niemniej trzeba oddać innym graczom, że potrafią skorzystać z tego. Lautaro Martinez już trzy razy trafiał do sieci, z czego dwukrotnie po podaniach Messiego. W fazie grupowej Papu Gomez zanotował dwa trafienia. W drugiej linii kawał dobrej roboty wykonują Giovani Lo Celso, Guido Rodriguez i Rodrigo de Paul.
Zresztą selekcjoner Argentyny umiejętnie rotował w składzie. W ostatnich dwóch meczach pierwszej fazy od pierwszych minut na placu gry znajdował się Sergio Aguero. Z kolei wspomniany Papu Gomez w fazie pucharowej nie podniósł się już z ławki. Warto wspomnieć, że w odwodzie są jeszcze Leonardo Paredes czy Joaquin Correa. Naprawdę robi wrażenie głębia składu. Owszem, Tite również ma kilka asów w rękawie: Vinicius Junior, Eder Militao lub Fabinho. Jednak mimo wszystko – jeżeli chodzi o ofensywę – to Scaloni ma więcej opcji awaryjnych. W dodatku Canarinhos nie będą mogli skorzystać z Gabriela Jesusa, który musi odpokutować za brutalny faul w ćwierćfinale.
A jak wyglądają statystyki pod gry w ofensywie? W przypadku współczynnika xG nieznacznie lepiej wypada reprezentacja Argentyny, średnia na mecz 1,68 (Brazylia: 1,53). Z kolei Canarinhos oddają średnio więcej strzałów w meczu: 11.3 (finałowy rywal: 10.8), a także kreują więcej dogodnych szans: 5.2 (Leo Messi i spółka: 4.3).
fot. Newspix