Bum tarara rara EURO nadal trwa. A skoro tak to kontynuujemy nasze podsumowania sezonu 1. ligi. Zmierzamy już do końcówki wyborów najlepszych piłkarzy minionych rozgrywek, więc tym razem wzięliśmy na tapet piłkarzy, który zimą zmienili klub i okazało się to strzałem w “dziesiątkę”. Obrońcy, pomocnicy, napastnicy a nawet bramkarz, którzy pomogli swoim zespołom w osiągnięciu lepszych wyników – oto TOP 10 najlepszych transferów zimy na zapleczu Ekstraklasy!
Niepodważalny numer jeden wśród zimowych wzmocnień. Raphael Rossi miał za sobą długi czas bez gry – od października 2018 roku. Radomiak uwierzył, że mimo ponad dwóch lat straconych z powodu kontuzji brazylijski stoper może jeszcze dać jakość i wypożyczył ze szwajcarskiego FC Sion. Rossi dostał dużą pensję, ale szybko okazało się, że to szef defensywy. W pół roku wykręcił świetne liczby w obronie:
- 10 czystych kont
- 72% wygranych pojedynków w obronie (średnio 6/90 minut)
- 65% wygranych pojedynków powietrznych (średnio 3,8/90 minut)
- 79% skuteczności odbiorów piłki (średnio 1,1/90 minut)
Wyglądał jak obrońca kompletny. Nie popełnił praktycznie żadnych większych błędów, dobrze i z dużym spokojem wprowadzał piłkę. Im dłużej trwał sezon, tym lepiej grał, wyraźnie wracając do formy sprzed kontuzji. A wtedy była ona taka, że Rossi był najlepszym piłkarzem portugalskiej ekstraklasy pod względem przejęć (77), czwartym pod względem wygranych główek (145) oraz drugim najlepszym pod względem wybić (201). Klasowy piłkarz, który był także zagrożeniem pod bramką rywala przy stałych fragmentach gry.
– W składzie są Mateusz Bodzioch i Raphael Rossi, którzy w powietrzu są topem topów. [Raphael] Wyróżnia się na tle rozgrywek, szczególnie jeśli idzie o grę w defensywie. Wydaje mi się, że to zawodnik na ciut wyższym poziomie niż ta liga – mówił nam Mateusz Cichocki, jego partner z duetu stoperów w Radomiaku.
Jeśli spojrzymy na suche liczby ciężko nam powiedzieć, żeby Christian Aleman był kozakiem przerastającym ligę. Maciej Rosołek, którego umieściliśmy w TOP 10 młodzieżowców 1. ligi, miał kapitalne liczby i z pewnością nadawałby się do takiego wyróżnienia. Warto jednak docenić Ekwadorczyka, bo tak sprytnego technicznie piłkarza na zapleczu Ekstraklasy zdecydowanie brakowało. Spójrzmy na liczby:
- 2,6 udanych dryblingów/90 minut (80%)
- 2,8 celnych podań w pole karne/90 minut (61%)
- 5 wygranych pojedynków w ofensywie/90 minut (53%)
Do tego 3,1 przejętych piłek na połowie rywala. Jeśli chodzi o drybling żaden piłkarz 1. ligi grający na “dziesiątce” nie łączył takiej efektywności zwodów z wysoką liczbą udanych zagrań. Najbliżej Alemana był Łukasz Grzeszczyk, a on przecież od lat uchodzi za piłkarza wyrastającego ponad 1. ligę. Podobnie jest w przypadku podań w pole karne, bo tu piłkarze lepsi od Alemana (Grzeszczyk, Letniowski) potrzebowali zdecydowanie więcej prób, żeby takie zagranie zakończyło się sukcesem. No i wygrane pojedynki – to także poziom ponad ligową przeciętną.
Aleman był faulowany przez rywali minimum dwa razy w meczu. Biorąc pod uwagę, że przyjechał do Polski jako gracz potrzebujący lekkiej odbudowy i przygotowania oraz że to jego pierwszy wypad do Europy – wygląda to bardzo dobrze.
A to z kolei gracz dobrze znany pierwszoligowym fanatykom. Łukowski to bohater jednego z ciekawszych transferów wewnątrz ligi. W Legnicy z niego zrezygnowano, żeby nie powiedzieć, że po prostu go odpalono. W Koronie natomiast złapał taki luz i formę, że momentalnie trafił na radary klubów z Ekstraklasy. Dobrze wiecie, a przynajmniej mamy taką nadzieję, że kielczanie nie grzeszyli skutecznością w 1. lidze. Wiosną strzelili zaledwie 18 bramek, ale Łukowski nie może mieć do siebie zarzutów.
- Udział przy 61% trafień
- 4 gole i asysty dające prowadzenie lub remis
Nawet bez asyst drugiego stopnia wychodzi nam, że Korona zainkasowała dzięki Łukowskiemu minimum 10 punktów. Był faulowany 28 razy, zaliczył 2,1 udanych dryblingów w przeliczeniu na 90 minut (łącznie z jesienią, wtedy – 1,66). Podciągnął się w każdym elemencie i wyrósł na kluczową postać zespołu. To wciąż stosunkowo młody piłkarz (25 lat) z niezłą techniką czy przeglądem pola. Właśnie wokół takich ludzi kielczanie powinni budować zespół, który zagra o awans do Ekstraklasy. Licznik asyst mógłby mu nieco podskoczyć, gdyby w Kielcach mieli lepszego snajpera.
Obok Jacka Podgórskiego był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem Korony w minionym sezonie.
Ok, obecność stopera Chrobrego Głogów może trochę dziwić, bo to ligowy średniak. Natomiast warto docenić głogowian za to, że zaufali piłkarzowi, który ostatnie lata spędzał na greckich poziomach półamatorskich. Bougaidis sprawił, że głogowianie stracili o siedem goli mniej niż w rundzie jesiennej. Albo w sumie – o 11, bo kiedy Grek przebywał na boisku, średnia bramek traconych przez zespół z Dolnego Śląska spadła do 1 na mecz (bez niego – 1,6). Był bardzo solidny w tyłach:
- 66% wygranych pojedynków/90 minut (6)
- 69% wygranych główek (3)
- 8 przejmowanych piłek/90 minut (wynik powyżej ligowej średniej)
Wypadał nieco lepiej niż Oliver Prażnowski, dotychczasowy lider głogowskiej defensywy. W przypadku greckiego stopera doceniamy jeszcze jedno: to był ruch bardzo tani jak na warunki 1. ligi. W tym przypadku naprawdę wątpimy, czy w takim pułapie cenowym Chrobry znalazłby równie dobrego stopera nad Wisłą. Być może na Bougaidisie pierwszoligowiec milionów już nie zarobi, ale może zbudować wokół niego obroną na lata (rocznik 1993, 28 lat). Właśnie takich obcokrajowców powinniśmy oglądać w tej lidze na co dzień.
Łukowski jednym z najciekawszych transferów wewnątrz ligi? Skoro tak, to Wiktor Żytek był najciekawszym. GKS Tychy za niewielkie pieniądze wyrwał z Puszczy Niepołomice czołowego defensywnego pomocnika 1. ligi. Wiemy, że to nazwisko nie brzmi ekskluzywnie i zapewne pierwszą myślą kibica zaplecza Ekstraklasy nie jest: kurcze, ale bym tego Żytka chciał mieć u siebie. Natomiast kiedy widzimy jak kluby Ekstraklasy prześcigają się w transferach doświadczonych “szóstek” ze wszystkich stron świata… Ech, nie wiecie, co tracicie. Żytek w tym sezonie pokazał, że potrafi przykozaczyć w ofensywie (hattrick z ŁKS-em jako piłkarz Puszczy, potężne strzały i piękne gole w barwach GKS-u). Jest także królem pojedynków.
- 237 wygranych główek (79 w Tychach)
- 200 wygranych pojedynków w obronie (109 w Tychach)
Ten defensywny pomocnik notował skuteczny odbiór średnio 2,1 razy na 90 minut. Nie jest piłkarzem idealnym, na pewno mógłby się podciągnąć w rozegraniu, ale nie taka jego rola – choć też przyznamy, że wynik za cały sezon, czyli 6 goli i 3 asysty jest jak na defensywnego zawodnika bardzo dobry. Ale tak, Żytek to rygiel, który dzięki dobrym warunkom fizycznym i doświadczeniu zatrzyma wiele akcji rywala. Chętnie zobaczylibyśmy go w wyższej lidze.
Misak mógłby być dziś w Ekstraklasie z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. Fajnie, każdy o tym marzy. Ale w ekipie “Słoni” Słowak odgrywałby marginalną rolę, albo nawet zostałby wystawiony na sprzedaż. Ofensywny pomocnik postanowił jednak zapisać się do projektu pt. “Zagłębie Sosnowiec” i był jedną z jaśniejszych postaci w drużynie Kazimierza Moskala. Jeśli zaliczasz udział przy bramce co 128 minut w zespole, który walczy o utrzymanie, to musisz mieć dobrą rundę. Misak taką miał, błyskawicznie się odbudował. Był odpowiedzialny za ponad połowę goli zdobytych przez Zagłębie wiosną. To on zapewnił sosnowiczanom zwycięstwa w najważniejszych meczach w kontekście utrzymania.
- Stomil – udział przy obydwu bramkach
- Resovia – udział przy golu na 2:1
- GKS Jastrzębie – wywalczony karny na 2:0
- Puszcza Niepołomice – rozbita w pojedynkę
- GKS Bełchatów – udział przy golu na 1:0
Nie strzelił z 11 metrów w meczu z Arką Gdynia, jednak można mu to wybaczyć. Był w czołówce zawodników 1. ligi pod względem kluczowych podań, bardzo dobrze wykonywał stałe fragmenty gry. W barwach Zagłębia zaliczył 55 udanych dryblingów (63%) i wskoczył do ligowej topki także pod tym względem. Wiosną był faulowany aż 51 razy. Żaden zawodnik sosnowieckiej ekipy nie wykręcił tak dobrego wyniku w tej części sezonu. W pół roku został także piłkarzem z największą liczbą celnych strzałów w drużynie z Zagłębia Dąbrowskiego.
To doskonała wiosna zapewniła Radomiakowi awans do Ekstraklasy (wywalczyli pięć punktów więcej niż 2. zespół w tabeli rundy wiosennej) dlatego doceniamy jeszcze jeden udany transfer radomskiej ekipy. Transfer powrotny, bo Dawid Abramowicz po półrocznym pobycie w Krakowie wrócił na niższy poziom rozgrywek i znów był wyróżniającą się postacią w drużynie. Wypracował sześć z 27 bramek “Zielonych” w rundzie rewanżowej, miał udział w świetnej grze defensywnej.
- 2,8 przejętych wolnych piłek na połowie rywala/90 minut (2. wynik ligi)
- 67% skutecznych odbiorów (1,11/90 minut)
- 61% wygranych pojedynków (6/90 minut)
Ale Abramowicz to przede wszystkim końskie zdrowie i zapewnianie liczb z przodu. Wiosna w jego wykonaniu to:
- 5. najlepszy wynik jeśli chodzi o dośrodkowania na zapleczu Ekstraklasy (średnio 1,1 celnych/90 minut)
- 2. najlepszy wynik w sezonie pod względem celnych piłek w pole karne (2,7/90 minut)
- 71% udanych dryblingów/90 minut (1,22) – znów ligowa czołówka
Wszystko się tu zgadza, tak to powinno wyglądać u bocznego obrońcy. A że na tej pozycji radomianie mieli jesienią problem, mamy klucz do sukcesu.
Nie bójmy się tego powiedzieć – ten gość wciągnął Górnik Łęczna do Ekstraklasy. Takiego gościa drużynie Kamila Kieresia brakowało. Przebojowy piłkarz, który miał udział przy 40% trafień łęcznian w rundzie wiosennej. Wybijał się ponad ligową średnią jeśli chodzi o pojedynki czy dryblingi. Ale co najważniejsze: on po prostu wiedział, kiedy dać konkret. Spójrzmy na listę bramek i asyst Maka.
- finał baraży – asysta na 1:0
- półfinał – gol na 1:1
- Arka Gdynia – udział przy obydwu bramkach
- ŁKS (sezon zasadniczy) – asysta na 1:1
- GKS Bełchatów – udział przy zwycięskim golu
- Bruk-Bet Termalica – udział przy golu na 1:0
Do tego jeszcze asysta z ławki z Chrobrym, ale widzimy jedno: na tej liście są praktycznie same duże marki. Ważne spotkania to była woda na młyn dla skrzydłowego Górnika – czuł się tam jak ryba w wodzie. Podobnie jak jego brat przed rokiem w Stali Mielec pokazał, że to zbyt wcześnie, żeby rodzina Maków schodziła na stałe do 1. ligi.
Najlepszy transfer Widzewa Łódź w całym sezonie. Jakub Wrąbel był gościem, który ratował tę drużynę tyle razy, że jeśli za każdą taką interwencję dostawał piwo, to ma całkiem udane wakacje. Tylko ośmiu golkiperów zaliczyło więcej “supersaves” od niego, mimo że spędził na zapleczu tylko jedną rundę. Co więcej – każdy z nich zapisał na koncie zdecydowanie więcej minut niż golkiper Widzewa. Wrąbel już w Stali Mielec pokazał, że można na nim budować zespół. W Łodzi też będą szli tym tropem, bo warto.
- 73% skutecznych interwencji
- 8/13 czystych kont w sezonie należało do niego
Do tego dobra gra nogami, bo Wrąbel w pół roku wbił się do ligowej czołówki pod względem skuteczności długich podań. I w roli bonusu – obroniony rzut karny. Nie powiemy wam, ile dokładnie wybronił punktów Widzewowi. Ale powiemy co innego:
- średnia traconych goli z Wrąblem w bramce: 0,93
- średnia bez niego: 1,16
Widać poprawę, a kiedy dołożymy do tego klasowych piłkarzy na innych pozycjach – będzie jeszcze lepiej.
Pięć goli i asyst w pół roku w 1. lidze to nie jest jakiś wybitny wynik dla napastnika. Pewnie moglibyśmy powiedzieć, że nawet zbyt mały. Ale Jakub Wróbel pokazał dlaczego kluby walczące o utrzymanie w tej lidze stawiają właśnie na niego. Nie ma co się oszukiwać: Resovia chciała grać dość prosto, ale skutecznie. Dominować w powietrzu, walczyć, wykorzystywać stałe fragmenty gry. I wtedy wchodzi on, cały na czerwono-biało:
- średnio 13 wygranych pojedynków w ataku/90 minut (185 ogółem, ligowa topka)
- średnio 10 wygranych główek (138 ogółem, znowu ścisła czołówka rozgrywek)
Do tego musimy doliczyć wybitne wyniku pod względem przejętych piłek na połowie rywala (2,3) oraz wolnych piłek na połowie rywala (2,6). Wróbel to napastnik bardzo mobilny, walczący, aktywny. Oczywiście może i nawet powinien być bardziej skuteczny. Zanotował w końcu trzy strzały w obramowanie (2. miejsce w lidze), pamiętamy też gola-widmo w jednym ze spotkań. To wszystko poprawiłoby jego dorobek i on sam zapewnie chciałby, żeby każda z tych sytuacji zakończyła się bramką. Wiemy jednak, że po sezonie otrzymał dobrą ofertę z klubu, który chce walczyć o awans w kolejnym sezonie. I wcale nas to nie dziwi.
Jak na pierwszoligowe warunki to naprawdę kawał napastnika, więc jednym z ważniejszych transferów Resovii będzie sprowadzenie go na stałe do siebie.
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix