Reklama

Cienka ukraińska granica między tragedią a sukcesem

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

30 czerwca 2021, 18:40 • 15 min czytania 24 komentarzy

Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy, sięga po telefon. Obowiązki gonią, ale każdy przywódca państwa musi pamiętać o pełnieniu funkcji reprezentacyjnej. Zełenski łączy się z reprezentacją Ukrainy. Jeden dzień do meczu 1/8 fazy pucharowej Euro 2020 ze Szwecją. Wita się. Składa życzenia urodzinowe 37-letniemu weteranowi Andrijowi Piatowowi. Zaczyna przemowę. 

– Wszyscy w was wierzymy, wszyscy was kochamy. Jesteście zmotywowani, dobrze przygotowani i stać was na sukces. Dziś na boisku będzie z wami 40 milionów Ukraińców – mówi. 

Za chwilę miła pogawędka się kończy. Zełenski wraca do codziennych prezydenckich czynności. Drużyna Andrija Szewczenki zostaje z jego słowami sama. Rozgrywa słaby turniej. Z grupy wyszła rzutem na taśmę. Zewsząd dochodzą głosy krytyki. Nie są żadnym czarnym koniem turnieju. Wielkie rozczarowanie o krok. Wtedy jednak przychodzi zwycięstwo nad Szwecją w 1/8 fazy pucharowej i awans do ćwierćfinału Euro 2020. Przychodzi sukces. Sukces, który pokazuje, jak cienka jest granica między piłkarską tragedią a piłkarskim triumfem. 

Od smutku po euforię

Opowiada BuckarooBanzai, użytkownik Twittera, który bardzo uważnie śledzi piłkarskie wydarzenia na Ukrainie, gdzie ma mnóstwo znajomości, również na najwyższych reprezentacyjnych szczeblach.

– Dziennikarze i kibice narzekali już po meczu z Macedonią. Nie było optymizmu, wynik nikogo nie przekonał, cały czas mówiło się tylko o drugiej połowie. Może tylko jedna telewizja przekazywała pozytywne relacje, ale na Ukrainie w czasie Euro powstały przedmeczowe i pomeczowe studia na niezależnych kanałach Youtube i w mniejszych stacjach TV, które mieszczą wszystkich znanych i cenionych dziennikarzy, a ci nie mieli wątpliwości – nie było powodów do radości. Prawdziwa fala krytyki spadła jednak na ukraińską kadrę po porażce z Austrią. Coś jak w Polsce po Mundialu w Rosji albo po meczu ze Słowacją na Euro 2020. Piłkarze nie byli do tego przyzwyczajeni. Stąd też chociażby gest Zinczenki po golu ze Szwecją. To uciszanie. Dostawało się poszczególnym piłkarzom, ale przede wszystkim Szewczence.

Ukraina sprawi sensację i pokona Anglię w ćwierćfinale Euro 2020 – kurs 7.80 w Fuksiarz.pl

Awans do ćwierćfinału to mega sukces. Wspaniała historia. Widziałem wczoraj w Kijowie ulicę pełną szczęśliwych ludzi. Bawili się do 3, 4 rano. Piękne sceny. Prezydent przed meczem ze Szwedami rozmawiał z kadrą, życzył im powodzenia i obiecał, że 40 milionów ludzi ich wspiera. Mam wrażenie, że o wczorajszym meczu ukraińskiej kadry jest tak tam głośno, jak jeszcze nigdy o żadnym meczu ukraińskiej reprezentacji po Euro 2012.

Dziennikarze na wizji wylewali sobie wodę na głowy, żeby przeprosić zespół za ogromną krytykę, inni również publicznie przepraszali Szewczenkę. Z drugiej strony, wszyscy wiedzą, że w 1/8, nie tylko w ćwierćfinale, znaleźli się dzięki szczęściu. To pokazuje, jak mało dzieli tragedię od sukcesu. Osiem dni walenia w kadrę dla jednej nocy radości i pływania w łzach szczęścia. Mecz miało oglądać około sześć milionów Ukraińców. Z Anglią szykuje się rekord, a na pewno najlepszy wynik do lat. Myślę jednak, że gdyby Forsberg był skuteczniejszy, albo doszłoby do przegranych karnych, to wszyscy żądaliby zwolnienia Szewczenki. Taki jest urok piłki.

Szał po głodzie

Na Ukrainie zapanował szał na reprezentację. Nic dziwnego, w końcu wszystkie wielkie imprezy od czasów ćwierćfinału z 2006 roku, kończyły się dla naszych sąsiadów jeszcze przed samym startem lub w najlepszym razie już w fazie grupowej.

  • 2008 – brak awansu na mistrzostwa Europy
  • 2010 – brak awansu na mistrzostwa świata
  • 2012 – faza grupowa mistrzostw Europy (byli współgospodarzem turnieju)
  • 2014 – brak awansu na mistrzostwa świata
  • 2016 – faza grupowa mistrzostw Europy
  • 2018 – brak awansu na mistrzostwa świata

2012 to brak wyjścia z grupy na własnym turnieju. 2016 to skłócona, podzielona, toksyczna, skompromitowana kadra, która zajęła ostatnie miejsce w grupie z Niemcami, z Polską i z Irlandią Północą, pod wodzą Mychajło Fomenki. Doświadczonemu szkoleniowcowi zarzucano przestarzałe metody treningowe, utrata kontroli nad szatnią, upieranie się przy konkretnych nazwiskach, trzymanie w kadrze weteranów, którzy na boisku niewiele wnosili i wiele innych pomniejszych błędów. Jego Ukraina grała topornie, przewidywalnie, siłowo, nudno. Nie bronił jej ani styl, ani wyniki. Na domiar złego Fomenko nie mógł liczyć na zaufanie federacji, która zatrudniła mu wyjątkowo znanego i zaborczego asystenta – Andrija Szewczenkę. Szewczenko to największa legenda niepodległej Ukrainy. Człowiek kojarzący się z największymi sukcesami klubowej i reprezentacyjnej ukraińskiej piłki jako zawodnik, międzynarodowa gwiazda.

Ukraina zremisuje z Anglią po dziewięćdziesięciu minutach gry – kurs 4.30 w Fuksiarz.pl

Szewczenko miał ambicję przejęcia kontroli tu i teraz. Spekulowano, że nieco podkopuje autorytet Fomenki, bo wie, że zaraz, tuż po francuskim Euro, przejmie ten zespół na własność. Krótka kadencja w roli asystenta miała być tylko przystawką przed daniem głównym. Tak też się stało. Ukraina przegrała Euro, a Szewczenko został mianowany selekcjonerem. I to był moment zwrotny we współczesnej historii reprezentacji Ukrainy.

Rewolucja Szewczenki

Były legendarny napastnik już na pierwszej konferencji prasowej zapowiedział, że zamierza zerwać z niezbyt chlubną tradycją prymitywnego stylu gry. Zapowiedział, że oglądanie reprezentacji Ukrainy będzie gratką dla futbolowych estetów. Był przekonujący, błyskotliwy, w mig kupujący sobie słuchaczy i fanów. Kogoś takiego potrzebowała ta kadra. Wybaczano mu więc nawet przegrane eliminacje do Mistrzostw Świata. Ukraina trafiła do bardzo wyrównanej grupy z Islandią, Chorwacją, Turcją, Finlandią oraz Kosowem. Zajęła trzecie miejsce, pomimo znakomitej postawy Andrija Jarmołenki, który zdobył aż sześć goli w eliminacyjnej kampanii. W ostatniej kolejce podopieczni Szewczenki przegrali u siebie 0:2 z późniejszymi wicemistrzami świata. Chorwaci dzięki temu zwycięstwu uplasowali się na drugim miejscu w tabeli i wskoczyli do baraży. Ich przewaga nad Ukrainą wyniosła dokładnie trzy punkty. Pod koniec eliminacji wiele rzeczy już się kleiło.

Ukraina świetnie spisała się w premierowej edycji Ligi Narodów i z dużym spokojem awansowała do Dywizji A, pokonując w grupie Czechów i Słowaków. W świetny stylu wygrała eliminacje do Euro 2020, wyprzedzając w niej chociażby Portugalię i tracąc zaledwie cztery gole w ośmiu spotkaniach. Nie przegrała od 2018 roku do 2020 w dwunastu meczach z rzędu. Szewczenko tchnął w kadrę nowe życie. Nadał jej swój sznyt. Ukraina zaczęła grać nowocześnie, pchana do przodu przez starych liderów i nowe perełki.

Pisaliśmy:

Szewczenko oparł na ustawieniu 4-3-3, czasem 4-2-3-1. Zawsze z drapieżnymi, bramkostrzelnymi skrzydłami i bardzo mocnym trójkątem środkowych pomocników. W centralnej strefie boiska pierwsze skrzypce grają Rusłan Malinowski z Atalanty, Ołeksandr Zinczeko z Manchesteru City i Taras Stepanenko z Szachtara Donieck. Na skrzydłach brylują niezmiennie Andrij Jarmołenko i Jewhen Konoplanka, a także Wiktor Cyhankow. Swoje szanse w ofensywie dostają też naturalizowani Brazylijczycy – Juniors Moraes i Marlos. Z kolei obronę Szewczenko skoncentrował wokół piłkarzy z ligi ukraińskiej, przede wszystkim z Szachtara.

Szansę dostali młodzi mistrzowie U-20 – Mykołenko, Zinczenko, Matwienko, Cygankow. Poza tym Szewczenko z Ukrainą już dokonał czegoś, co było cenniejsze niż pojedyncze rezultaty i pojedyncze wygrane – zbudował tożsamość drużyny. Znakiem rozpoznawczym Ukraińców stała się łatwość w przejściu do ofensywy po odzyskaniu piłki, gdzie każde następne podanie przyspiesza akcję. W obrębie pola karnego góruje kreatywność poszczególnych piłkarzy. Ukraina zaczęła grać przebojowo, wcale nie jak drużyna z bloku wschodniego.

Szewczenko wymieniany był w gronie czołowych europejskich trenerów młodszego pokolenia. Podkreślano, że odnosi sukcesy, że wcześniej mógł uczyć się od Łobanowskiego, Ancelottiego, Mourinho. Od najlepszych. Jeśli miał jakieś braki taktyczne, to uzupełniali je sprowadzeni przez niego asystenci z Włoch – Mauro Tasotti i Andrea Maldera, którzy wynieśli doświadczenie z Milanu. Szewczenkę chwalono za żywotność. Wchodzenie do treningowych gierek, angażowanie się w ćwiczenia taktyczne, pracę na żywym organizmie. Selekcjoner Ukrainy wprowadził do kadry mnóstwo nowinek technologicznych – drony do sesji filmowych z lotu ptaka, zaawansowane GPSY-y, przyrządy do śledzenia tempa bicia serca, mierniki szczegółowych statystyk. Wszystko po to, żeby było lepiej.

Anglia pokona Ukrainę  – kurs 1.43 w Fuksiarz.pl

Poprawiła się atmosfera wewnątrz grupy. Nie było już kłótni, waśni, przepychanek. Pod wodzą Szewczenki pogodzili się nawet piłkarze Szachtara z piłkarzami Dynama. Serhij Krywcow chwalił, że reprezentacja Ukrainy jest dla niego niczym rodzina. Ołeksandr Zinczenko dodawał, że kiedy przeżywał najgorsze chwile w karierze tuż po przegranym finale Ligi Mistrzów, ciepły klimat panujący w kadrze pozwolił mu się pozbierać i znów czuć radość z futbolu. Szewczenko wprowadził swoje zasady – obowiązkowe chrzty dla młodych graczy, zakaz telefonów przy posiłkach, wymóg integracji.

Kłopoty, kłopoty Ukrainy

Ukraina miała być czarnym koniem Euro.

Tak to wyglądało z zewnątrz.

Problem w tym, że w międzyczasie pogorszyły się wyniki.

Byłem na kilku meczach ukraińskiej kadry w dobie koronawirusa i nie mam wątpliwości, że coś zaczęło się psuć znacznie wcześniej. Wyniki z Ligi Narodów można przemilczeć. Co chwilę ktoś wypadał, ktoś wylatywał, trzeba było rotować i szukać alternatywnych rozwiązań. W meczu z Francją na ławce siedział 45-letni Ołeksandr Szowkowski, co mówi samo przez siebie. Ale już początek eliminacji do Mistrzostw Świata w Katarze to istna katastrofa.

Ukraina celowała w sześć, siedem punktów, a skończyła z trzema po trzech remisach po 1:1. Gdy opuszczałem stadion po spotkaniu z Kazachstanem, dziennikarze śmiali się, że Szewczenko zaliczył hat-tricka. Trzy razy tak samo rozczarowujący wynik. Takie dominowały nastroje i żarciki, bo nikt nie potrafił powiedzieć, co się stało, co nie zagrało. Remis w Paryżu z Francją to świetny rezultat, ale już remisy z Finlandią i Kazachstanem budziły wątpliwości i obawy. W statystykach wszystko się zgadzało, ale brakowało wykończenia. Widziałem wtedy Szewczenkę zdenerwowanego, krzyczącego co chwilę na podopiecznych. Oglądając Euro mam wrażenie, że nic się nie zmieniło i selekcjoner Ukrainy wciąż jest napięty i doświadcza samych negatywnych emocji. Prawdopodobnie gdzieś wyczerpuje się jego magia, którą oczarowywał piłkarzy w ostatnich latach – opowiada BuckarooBanzai.

Euro tylko to potwierdza.

Pierwszy mecz Ukraina przegrała z Holandią, choć w świetnym stylu. Przez większość meczu biła się z Oranje, jak równy z równym, nie odstawała, potrafiła grać na swoich zasadach, odrobiła straty z 0:2 na 2:2, ale Zinczenko przegrał główkę z Dumfriesem i skończyło się na 3:2.

Postaw na siebie w Fuksiarz.pl

W drugim meczu wygrała z Macedonią Północną 2:1, ale nikogo nie przekonała. Pisaliśmy, że „łatwo było wyczuć, że to u Ukraińców jest większa jakość i to się dzisiaj potwierdziło. Natomiast to nie znaczy, że nasi sąsiedzi nie mieli ochoty igrać z ogniem”. Napracować się musiał Buszczan, napracować musiało się szczęście, które Ukrainie sprzyjało i skończyło się zwycięsko.

W trzecim meczu zaś Ukraińcom wydawało się zaś, że odpadną z turnieju. Grali o wszystko z Austrią. Dostali w trąbę 0:1, ale nie oddaje to realnej przewagi, jaką nad zespołem Szewczenki uzyskała ekipa Franco Fody. Austria pozamiatała Ukrainę taktycznie. Fatalnie zagrali Karawajew, Jaremczuk, Zinczenko, Malinowski, Marlos, Cygankow, Mykołenko, Matwiejenko, Zabarny, Jarmołenko. No generalnie wszyscy ci, na których mogła liczyć ukraińska kadra.

Ostatecznie udało się wyjść z grupy z trzeciego miejsca z zaledwie trzema wymęczonymi punktami, ale za głównego winowajcę fatalnej postawy Ukrainy uznano gremialnie Andrija Szewczenkę.

– Przecież miał wszystko, czego tylko zapragnął. Trzeba było przenieść kolejkę ligową, by we wrześniu dostał kilka dni więcej na zgrupowanie przed Ligą Narodów? Proszę bardzo, kolejkę przeniesiono. Trzeba było wcześniej zakończyć ligę ukraińską, żeby kadra miała więcej czasu na obóz przed Euro? Nie ma problemu, zakończono wcześniej. Na konferencji po meczu z Austrią, Szewczenko sam przyznał, że Ukraina przegrała przez fizyczne wymęczenie. Otworzyło to dyskusję – przecież to on, a nie ktoś inny, odpowiadał za tak długi okres przygotowawczy przed Euro. Ba, przecież to Szewczenko zatrudnił specjalnego eksperta-trenera, speca, który pomagał Leicester w zdobyciu mistrzostwa Anglii, żeby ten pomógł Ukrainie w optymalny przygotowaniu. To dziwiło i zastanawiało.

Obstawiaj Euro na Fuksiarz.pl

Sam Pavelko, prezes związku, przyznał, że Ukraina zatrudnia aktualnie najdroższy sztab szkoleniowy w całej historii swojej reprezentacji, również właśnie po to, żeby być jak najlepiej gotowym na Euro 2020. A na koniec okazuje się, że Ukraina odpada z turnieju – bo tak sądzono po meczu z Austrią – przez słabe przygotowanie fizyczne. Kilka dni temu usłyszałem, że kiedy okazało się, że jednak udało się wyjść z grupy z trzeciego miejsca, Zinczenko poprosił specjalistów przygotowania fizycznego i powrotów do pełnej sprawności z Manchesteru City o pomoc w w fazie pucharowej. Czy pomagali Ukrainie już przed meczem ze Szwecją, czy swoją pracę zaczną dopiero później? Chyba mieli swój udział przy zwycięstwie w 1/8, ale tego nie wiem, choć to wymowne.

Trzon kadry, czyli piłkarze Szachtara Donieck i Dynama Kijów, nie dostali wolnego po długim i wyczerpujący sezonie. Szczególnie ci pierwsi mieli prawo czuć się wykończenie. Mają wiele meczów w nogach – liga, puchar, Liga Europy do marca. Wiem od znajomego z Dynama Kijów, że Mircea Lucescu poprosił nawet Szewczenkę, żeby jego gracze dostali pięć-siedem wolniejszych dni, poświęconych tylko na odpoczynek i regenerację. 9 maja zakończyła się liga. 13 maja odbywał się finał Pucharu Ukrainy. 15 maja zaczynały się treningu u Szewczenki w reprezentacji Ukrainy. Nie zgodził się, choć wcześniej, o czym już wspominałem, skończono ligę tydzień przed zakładanym terminem, więc w ostatnich miesiącach rozgrywano po dwa spotkania w tygodniu. Selekcjoner zebrał piłkarzy wcześniej, bo chciał mieć z nimi jak najwięcej czasu do roboty, ale jak widać – przedobrzył – mówi BuckarooBanzai.

Kluczem Zinczenko

BuckarooBanzai deklaruje też, że ma bliskie i wiarygodne źródło blisko reprezentacji Ukrainy, które ma potwierdzić nam, czy aby na pewno spece z Manchesteru City pomagają ukraińskiej kadrze w optymalnym przygotowaniu fizycznym, zawalonym wcześniej przez Andrija Szewczenkę. Chwilę później dostajemy screeny z potwierdzeniem. Tak, pomagają.

Ukraina miała mnóstwo szczęścia również w 1/8 fazy pucharowej. Przecież Emil Forsberg dwukrotnie obił obramowanie bramki Buszczana. Blisko gola był też Dejan Kulusevski. Nie wiadomo też, co stałoby się, gdyby czerwonej kartki nie dostał Marcus Danielson. Szwecja wcale nie była od Ukrainy gorsza, a momentami nawet dominowała. To było wyrównane starcie. Tak czy inaczej, Szewczence też trzeba oddać, co królewskie. Nie bał się eksperymentować. Zmienił ustawienie. Posadził na ławce Rusłana Malinowskiego. Przeniósł na wahadło zawodzącego w środku pola Ołeksandra Zinczenkę.

– Nie wiadomo, co stało się z Zinczenką. Spadła na niego ogromna fala krytyki, choć akurat rozłożyła się trochę jeszcze na inną wielką ukraińską gwiazdę – Rusłana Malinowskiego. Ten drugi bardzo rozczarował sztab szkoleniowy, czego efekt widzieliśmy w meczu ze Szwecją, kiedy Malinowski wylądował na ławce dla rezerwowych. Zinczenko – to moja informacja od znajomego znajdującego się blisko kadry – zaczął gwiazdorzyć. Kolegom z zespołu miało nie spodobać się to, że rozkazywał wszystkim na boisku, rządził się, ostentacyjnie dyrygował zespołem, a sam popełniał błędy i nie dawał za wiele drużynie.

Obstawiaj Euro na Fuksiarz.pl

Najlepsze mecze w kadrze grywał na środku pomocy. On, Malinowski i Stepanenko byli motorem napędowym drużyny, odpowiadali za kreowanie akcji, organizację gry, przechodzenie ze strefy obrony do strefy ataku. Potrafili zdominować naprawdę silne zespołu, choćby Serbię czy Portugalię. Ja najlepszego Zinczenkę widziałem w sparingu z Nigerią. Był fenomenalny, absolutnie nie do zatrzymania. Wczoraj wyszedł jako lewoskrzydłowy, właściwie wahadłowy. W fazie obrony cofał się nisko do obrony. To rola, którą pełni również w Manchesterze City. Byłem zdziwiony, ale przyniosło to świetny efekt. Uciszył krytyków. Przynajmniej do meczu z Anglią – mówi BuckarooBanzai.

Od rozczarowań po rozczarowania

Nasz rozmówca uważa też, że wcześniej praktycznie żaden Ukrainiec nie rozgrywał udanego turnieju.

– Kto grał dobry turniej? Może Buszczan, choć przecież też perfekcyjny nie był. Mykołenko to dla mnie rozczarowanie, ale nie aż tak wielkie, jak dla tych, którzy spodziewali się po nim cudów. Jeżeli ktoś oglądał ostatni sezon ligi ukraińskiej, ten wiedział, Mykołenko daleki jest od optymalnej formy. Potwierdzały to mecze reprezentacji. Robił głupie błędy. Oglądając mecze kadry przy pustych trybunach, często słyszałem zdenerwowanego Szewczenkę, który darł się:

– Mykołenko, to już trzeci ten sam błąd. No co ty robisz, pomyśl!

I tak przez cały mecz. Czerwona kartka złapana z Finlandią była doskonałym podsumowaniem ostatniego roku w jego wykonaniu. Młodziutki Zabarny wygląda dobrze, ale popełnił najgorszy z możliwych błędów w meczu z Austrią – odpuścił zupełnie krycie przy stałym fragmencie gry, co skończyło się golem dla rywali. Karawajew wypada przyzwoicie, ale w obronie chyba najbardziej podoba mi się Matwijenko. Mykołenkę zastąpił wczoraj Krywcow, którego Szewa ustawił w środku trójki i mimo słabszych momentów całość występu zaliczyłbym na plus. To też ciekawe, że to zagrało, bo tuż przed Euro 2020 sztab trenerski chciał wypróbować grę właśnie z trójką z tyłu i wychodziło to słabo.

Wczoraj zamieszali, okazało się, że nie było tragedii. W środku pola też zaszła dość duża zmiana, bo zamiast jednego typowego defensywnego pomocnika, mieliśmy dwóch. Niby wyszło znośnie, ale Forsberg i jego koledzy mieli kilka okazji właśnie przez dziury w środku pola, między obroną a pomocą, co jest absolutnie karygodne w takim ustawieniu. Po jednym błędzie w tym elemencie padł gol dla Szwedów, po innym Forsberg trafił w słupek. Szwedzi mieli tam sporo miejsca, Ukraińcy – furę szczęścia.

Postaw na siebie w Fuksiarz.pl

Dziwię się, że Jarmołenka jest w tak dobrej formie na Euro, bo w meczu kontrolnym z Bahrajnem miał siły na maksymalnie 15-20 minut biegania. Inna sprawa, że ze Szwecją czasami brakowało go w defensywie. Zubkow doznał kontuzji w meczu z Holandią i od tej pory Ukraina nie ma zmiennika na skrzydło. Szaparenko to tak naprawdę środkowy pomocnik. Widać to było wczoraj, że w w fazie ataku schodził do środka, nawet całkiem głęboko, jak u Lucescu w Dynamie Kijów. Cygankow dopiero wyleczył kontuzję i jest zupełnie bez formy. Marlos? Najwolniejszy piłkarz meczu Ukraina-Holandia. Popełnił wiele błędów w ustawieniu, o co miał do niego uwagi Jarmołenka w przerwie i po meczu. Od tego momentu Marlos mocno stracił w oczach Szewy.

Atak? Jaremczuk mógł wczoraj zdobyć minimum jednego gola, ale to taki typ napastnika, który potrzebuje trzech, czterech dogodnych okazji, żeby coś sensownego wskórać. Besedin i Dowbyk są na Euro, bo lepsi byli kontuzjowani. Pierwszy po kontuzji jedzie już do domu, będzie pauzować pół roku. A Dowbyk? Ma mega potencjał, ale cóż, nawet ligi ukraińskiej nie zjadł. Obserwuje go Marsylia, obserwuje Besiktas. Po Euro pewnie odejdzie, choć nie ma ciśnienia. Teraz ma swoje pięć minut po bramce ze Szwecją, ale wydaje mi się, że nigdy nie zostanie klasowym napastnikiem, choć ma szansę zostać przynajmniej drugim Jaremczukiem.

Cienka granica między sukcesem a tragedią

Nie brzmi to wszystko, jak opis klasycznego ćwierćfinalisty Mistrzostw Europy. Zawodzące przygotowanie fizyczne. Braki personalne na wszystkich pozycjach. Tylko jedno zwycięstwo po dziewięćdziesięciu minutach w czterech spotkaniach Euro. Tu nie idzie, tam nie idzie, tu słabo, tam gorzej, tu braki, tam braki, tu rozczarowania, tam rozczarowania. A jednak jest ćwierćfinał, jest sukces, w świat idzie pozytywny przekaz o odbudowanej Ukrainie i wielkim Szewczence, który jako trener powtarza swój piłkarski sukces z 2006 roku.

Wtedy skończyło się na 0:3 z Włochami. Teraz ćwierćfinałowym rywalem będą Anglicy. Cienka jest istotnie granica między wielkim piłkarskim sukcesem a wielką piłkarską tragedią.

– Po takim występie, poświęceniu, nasza drużyna zasłużyła sobie na uwielbienie całego kraju – mówi Andrij Szewczenko, choć wcześniej był o milimetr, żeby wraz z podopiecznymi zostać jednym z największych przegranych całego turnieju.

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

24 komentarzy

Loading...