Reklama

Portugalia, czyli duże rozczarowanie

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

28 czerwca 2021, 13:07 • 4 min czytania 18 komentarzy

Gdy obrońca tytułu odpada w tak wciąż wczesnej fazie rozgrywek (przy starym systemie dopiero zaczynalibyśmy mistrzostwa), zawsze jest to rozczarowanie. Natomiast to, że odpadła Portugalia, należy traktować jako duże rozczarowanie. Dlaczego? Bo Portugalczycy przywieźli na turniej dużo lepszą ekipę niż w 2016 roku, kiedy byli najlepsi. I to paradoksalnie teraz do bycia najlepszymi zabrakło im cholernie wiele.

PORTUGALIA NA EURO 2020. RÓŻNICA POTENCJAŁÓW

Spójrzmy choćby na skład, jaki Portugalczycy zaproponowali pięć lat temu w finale Euro.

Patricio – Soares, Pepe, Fonte, Guerreiro – Silva, Carvalho – Mario, Sanches – Cristiano, Nani. Z ławki wszedł Quaresma, Moutinho, no i oczywiście Eder.

Naturalnie, to nie byli słabi piłkarze, ale na pewno nie w większości tacy, którzy rozdawaliby karty w Europie. Guerreiro dopiero przechodził z Lorient do BVB. Fonte i Soares grali w Southampton, czyli – mimo szóstego miejsca Świętych w kampanii 2015/16 – średnim klubie ligi angielskiej. Pepe występował już mniej w Realu Madryt, jego kolejny sezon był ostatnim. Silva wciąż był w Sportingu, potem lepszych lig nie podbił, dokładnie tak samo jak Carvalho. Uznawany za wielki talent Sanches po turnieju wpadał w kolejne zakręty, Joao Mario, wzięty po turnieju do Interu, był z niego wypożyczany do West Hamu i Lokomotiwu Moskwa, Nani już też na uboczu większej piłki, bo w Turcji.

No i Ronaldo, ten jest groźny, musicie na niego uważać.

Ale symbolem niech będzie Eder, napastnik wiecznie wyśmiewany, z regularnymi problemami, by trafić w bramkę. Wtedy trafił, doceniamy, ale wiadomo – raczej nie było to spodziewane. Miła, cholernie miła, ale jednak niespodzianka.

A teraz weźcie Portugalię z dzisiaj. Przecież to jest wręcz przepaść. Guerreiro dorósł i już stanowi o sile BVB. Ruben Dias został wybrany najlepszym piłkarzem Manchesteru City i całej Premier League. Bernardo Silva grał w każdym meczu ligomistrzowej kampanii, która skończyła się w finale. Bruno Fernandes to bodaj największa nadzieja Manchesteru United na powrót do lat świetności. Andre Silva strzelił 28 bramek w Eintrachcie. Joao Felix kosztował ponad sto milionów. Jota całkiem nieźle sprawdził się w Liverpoolu, pewnie byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie kontuzja.

A Ronaldo wciąż jest groźny, musicie na niego uważać.

PORTUGALIA NA EURO 2020. PROBLEM Z SANTOSEM?

Naprawdę nie ma żadnych wątpliwości. Ta ekipa ma wszelkie prawo uważać, że zmiotłaby z planszy tamtą, sprzed pięciu lat. Tymczasem – mówiąc w uproszczeniu – jedni wygrali mistrzostwo, drudzy jadą do domu po 1/8.

Choć oczywiście trzeba spojrzeć na okoliczności. W 2016 roku Portugalczycy musieli się bić w grupie z Austrią, Węgrami i Islandią. Potem w fazie pucharowej mieli Chorwatów, Polaków i Walijczyków. W finale oczywiście Francja. A w tym roku już w grupie mieli cięższy rozkład niż pięć lat temu w fazie pucharowej. Niemcy, Francja, Węgry. Rany boskie.

A przecież chwilę później już Belgia, kiedy inni faworyci dostawali Austriaków, Walijczyków czy Czechów (choć dla Holandii to skończyło się źle).

I mimo że wypada się zgodzić ze słowami Kuby Olkiewicza, który w dzisiejszym Stanie Kadry stwierdził, że futbolem reprezentacyjnym rządzi przypadek, czyli losowanie, to od Portugalczyków – jak na ten potencjał – dostaliśmy za mało. Było to dobrze widać w meczu z Belgią. Gdy musieli gonić wynik, byli stosunkowo mocni i w miarę konkretni, aczkolwiek nieco brakowało szczęścia. Jednak wcześniej, cóż, grali bez przekonania, apatycznie i koniec końców dostali gonga.

EARLY PAYOUT W FUKSIARZ.PL! WYGRYWAJ JUŻ PRZY DWÓCH BRAMKACH PRZEWAGI!

Pytanie, czy Fernando Santos zrobił wszystko, co mógł. Jego statystyka na wielkich turniejach jest zadziwiająca. W podstawowym czasie wygrał tylko trzy mecze, tyle co Adam Nawałka. Z Walią, Maroko i Węgrami (a i to przy drugiej próbie). Jeśli mierzysz się poza tym z Polską, Iranem, Islandią czy Austrią, ten wynik po prostu musi być lepszy. Dalecy jesteśmy od stwierdzenia, że we Francji jego ekipa wygrała szczęśliwie, natomiast los się tam jednak uśmiechał, żeby wspomnieć choćby regulamin – Portugalia wyszła z trzeciego miejsca.

Trener musi mieć szczęście, to oczywiste. Natomiast trochę brakuje, by Santos dał jednak jeszcze więcej od siebie, po prostu coś ze swojego warsztatu. Słusznie zauważa dzisiaj Dominik Piechota z newonce, że futbol Santosa jest zbyt zachowawczy. Z takim potencjałem ludzkim trzeba się na boisku momentami wręcz bawić, a nie przepychać kolejne mecze kolanem.

Jeśli Portugalia ma liczyć się za rok na mundialu, coś w tej kwestii musi się zmienić. Albo selekcjoner, albo pomysł obecnego selekcjonera na tę drużynę. To zapewne będzie ostatni turniej Ronaldo w reprezentacji. Nie dać mu szansy na finał mundialu w otoczeniu takich piłkarzy to piłkarska zbrodnia.

 

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Kulisy zamieszania ze Świderskim. Załamany team manager, piłkarze go bronią i pocieszają

Jakub Radomski
26
Kulisy zamieszania ze Świderskim. Załamany team manager, piłkarze go bronią i pocieszają

Komentarze

18 komentarzy

Loading...