– Zagraliśmy “po polsku”. Dobrze się broniliśmy i wyprowadzaliśmy kontrataki, czyli robiliśmy to, co zawsze wychodziło nam najlepiej. Przede wszystkim jednak była walka. Z tego meczu nie potrafię wyciągnąć dużo pozytywnych wniosków czysto piłkarskich, natomiast widzę inną mentalność. Cudów nie ma, ale brawa za wyjątkowy poziom zaangażowania. Niestety w grze ofensywnej dalej mamy duże problemy – mówi Henryk Kasperczak. Porozmawialiśmy z nim o meczu z Hiszpanią, projekcie Paulo Sousy i Grzegorzu Krychowiaku w kontekście starcia ze Szwecją.
Co pan sądzi o meczu z Hiszpanią?
Hiszpania to słaby zespół w tej chwili. Mogła wygrać, miała więcej okazji bramkowych, a jednocześnie zaprezentowała się nie tak, jak mogłaby. Jej nowa generacja to już nie to samo. Genialnych zawodników jest mniej w stosunku do przeszłości. To dla nich okres przejściowy. Zresztą widzimy, że Hiszpania może nawet nie wyjść z grupy. Gdyby do tego doszło, w kraju byłaby żałoba narodowa. Ale my oczywiście musimy martwić się o siebie, wygrywamy ze Szwecją i nie przejmujemy się niczym.
Jak podobała się panu nasza gra?
Powiedziałbym, że zagraliśmy “po polsku”. Dobrze się broniliśmy i wyprowadzaliśmy kontrataki, czyli robiliśmy to, co zawsze wychodziło nam najlepiej. Przede wszystkim jednak była walka. Z tego meczu nie potrafię wyciągnąć dużo pozytywnych wniosków czysto piłkarskich, natomiast widzę inną mentalność. Cudów nie ma, ale brawa za wyjątkowy poziom zaangażowania. Niestety w grze ofensywnej dalej mamy duże problemy.
A ze Szwedami trzeba będzie zagrać bardziej ofensywnie.
Tu widzę trudności. Chciałbym, żeby każdy przeciwnik się nas bał. Mamy potencjał, żeby coś takiego osiągnąć. Ale Szwedzi też nie zachwycają z przodu, choć ich największą wartością jest gra zespołowa. Oni tworzą monolit, przesuwają się sprawnie całym zespołem, grają na odbiór piłki.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Trener Sousa chce, żebyśmy grali nowocześnie. Widzi możliwość zrobienia kroku naprzód w rozwoju naszych piłkarzy.
Żeby grać bardziej ofensywnie, trzeba mieć lepiej opanowane różne elementy gry. Przyjęcie piłki, podanie, drybling, strzał – tu jest duże pole do poprawy. Mieliśmy takie predyspozycje, kiedy grał Błaszczykowski w formie, Grosicki też. Brakuje nam też takiego piłkarza jak Milik. Obecna ofensywa nie wykazuje się, nie wykańcza akcji na takim procencie skuteczności. Mam też nadzieję, że bardziej do przodu będzie grał Zieliński. Ciągle marzymy, żeby to był zawodnik, który wnosi coś do gry przez dłuższy okres. Do tej pory nie widzimy potwierdzenia, że to tak dobry piłkarz. Nie mamy tego potencjału ludzkiego, co kilka lat temu. Mamy zdolnych chłopaków, ale to jeszcze nie czas, żeby widzieć w nich piłkarzy ciągnących zespół do przodu. Widzę rezerwy.
Co zrobiłby pan z Grzegorem Krychowiakiem?
My powinniśmy dyskutować o tym, co należy zrobić, żeby poprawić grę w ofensywie. Krychowiak ma inną rolę. Ale to, co jest w nim fajne, to fakt, że dobrze się spisywał w najlepszych dla nas momentach. Teraz pytanie, jak sam zawodnik zareaguje. Ja zawsze mówiłem, że trzeba reagować pozytywnie, prawda. Grzegorz powinien pokazać to na boisku, a uważam, że doświadczenie ma na tyle duże, że postawiłbym na niego w meczu ze Szwecją. Przekonuje mnie jego mentalność zawodowca z krwi i kości, takiego fightera, która ma to w genach. Niestety teraz stał się kozłem ofiarnym, ale wciąż jest niezwykle ważnym zawodnikiem. Rzadko kiedy zawodzi i ma swój określony styl gry, który w tak arcyważnym spotkaniu może nam pomóc.
A pana zdaniem danie szansy Paulo Sousie na dłuższę metę ma sens?
Sukcesy sprzyjają rozwiązywaniu problemów. Teraz mamy słabe wyniki, choć jest nadzieja, że nowy trener je poprawi. Zawsze możemy o tym rozmawiać, psychologicznie podejść do sprawy. Ale na samym końcu zadecyduje fakt, czy zostały spełnione cele. Tak są budowane kontrakty trenerów, szczególnie selekcjonerów. Brzęczek swoje zadania wykonał, ale został zwolniony. Za coś takiego PZPN musiał mu zapłacić, od tego nie da się uciec. Coś takiego zdarza się rzadko. Jeśli Sousa nie wyjdzie z grupy, będzie krytyka i presja na Bońku. Ale jeśli mu się uda, karawana będzie jechała dalej.
Jest duża szansa, że się nie uda.
To nie są łatwe sytuacje do analizy. Tym bardziej, że jesteśmy limitowaną reprezentacją. Modlimy się, żeby jak najdłużej grał Lewandowski i Glik. Dodałbym do tej grupy Krychowiaka, na którego jest nagonka, ale jej akurat nie rozumiem. Jeden mecz nie może przekreślić jego wartości. No i musimy pamiętać, żeby nie przewartościować naszej kadry. Wiadomo, że na końcu zawsze obrywa trener, ale bywa przecież tak, że on jest tylko składową porażki. W każdym razie mecz ze Szwedami może zadecydować o przyszłości trenera Sousy, to wydaje się pewne. Boniek zrzucił na siebie dużą odpowiedzialność i wcale nie zdziwiłbym się, gdyby zadecydował o losie trenera jescze za swojej kadencji. Wbrew temu, co powiedział.
Fot. FotoPyk