Najlepsi Lewandowski i Glik. Noty po meczu Polska – Hiszpania

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

20 czerwca 2021, 00:14 • 7 min czytania

Remis z Hiszpanią to duży sukces. Bez dwóch zdań. Mało kto spodziewał się, że Polska – po fatalnym występie ze Słowacją – będzie w stanie sprawić niespodziankę i w całkiem solidnym stylu urwać punkty ekipie Luisa Enrique. Ale tak się stało. Najlepsi z Polaków byli Robert Lewandowski i Kamil Glik, bardzo ważne występy zaliczyli chociażby Wojciech Szczęsny i Karol Świderski, a najgorszy był stanowczo Przemysław Frankowski. Nasze oceny Polaków po meczu z Hiszpanią. 

NOTY POLAKÓW PO MECZU Z HISZPANIĄ

Wojciech Szczęsny – 6

Doczekaliśmy się. Wojciechowi Szczęsnemu się poszczęściło. Przełamał swoją turniejową klątwę, choć początkowo wydawało się, że pechowa seria zostanie przedłużona jeszcze o ten mecz z Hiszpanią. Bramkarz Juventusu irytował niepewnością. Wyłapał z dwie piłki po mocnych uderzeniach Hiszpanów z dystansu, ale umówmy się: skandalem byłoby, jeśliby to przepuścił. Oprócz tego jego interwencje pachniały nieporadnością. Symbolem tego pusty przelot po hiszpańskim dośrodkowaniu. Co się najedliśmy strachu, to nasze. Ale w końcu Szczęsny zrobił też swoje. Ofiarność, z jaką rzucił się pod nogi Alvaro Moraty, nie zważając ani na własne zdrowie, ani na własne bezpieczeństwo, jest godna najwyższego szacunku. Niewykluczone, że będzie to robinsonada przełomowa. I dla niego, i dla losów polskiej kadry na tym Euro.

Bartosz Bereszyński – 5

Zaspał przy golu Alvaro Moraty. Można to interpretować dwojako – albo że do spółki z Kamilem Jóźwiakiem nie przypilnował linii spalonego, albo że do spółki z Kamilem Jóźwiakiem nie przykrył hiszpańskiego snajpera. To na minus, bo poza tym wypadł solidnie. Nie dawał się ogrywać, nie pozwalał się wrzucać na karuzelę, wygrywał pojedynki, zaliczył parę kluczowych interwencji. Ot, chociażby wtedy, kiedy osłaniał Szczęsnego, kiedy ten – trochę na ślepo – wyłuskiwał piłkę spod nóg Moraty. Może i wyglądało to nieco nieporadnie, ale to była po prostu przyzwoita asekuracja w kryzysowej sytuacji.

Kamil Glik – 7

No panie, sporo mówiło się o tym, że Glik schodzi do bazy, że Glik nie nadąża, że Glik popełnia błędy w Serie A, że Glik jest cieniem samego siebie z dawnych lat, ale – jak to mówi Paulo Sousa – Glik is Glik, czyli w błyskotliwym tłumaczeniu na polski: Glik to Glik. Stoper kadry nie bawił się w wyrafinowane środki. Wyprzedź, wygraj główkę, wybij. To jego gra, on w takim układzie czuje się jak ryba w wodzie. Czyścił, górował nad Hiszpanami w powietrzu (cztery wygrane pojedynki na pięć) i na ziemi (trzy wygrane pojedynki na pięć). To znów był szef defensywy w pełnej krasie, nawet jeśli ze dwa razy niepotrzebnie faulował.

Jan Bednarek – 6

Jeśli ktoś w przyszłości będzie wspominał ten mecz, to pewnie wyjdzie od jego słów na konferencji prasowej poprzedzającej to spotkanie, kiedy polski stoper zapowiedział, że kadra będzie przypominać husarię. Nie miał łatwego życia. Robił trochę na trzy etaty. Nie dość, że miał sporo pracy w polu karnym przy wrzutkach Hiszpanów, nie dość, że często wychodził przed szesnastkę, żeby blokować strzały rywali, to jeszcze naprawiał błędy elektrycznego Tymoteusza Puchacza. Kilka razy się naciął, ale generalnie występ na plus, opłacony – oby niegroźnym – urazem.

Kamil Józwiak – 6

Dał asystę. To informacja najważniejsza. Zrobił to, co powinien zrobić polski skrzydłowy. Pognał skrzydełkiem, dorzucił na głowę do Lewandowskiego i padł z tego gol. Klasowa robota. Już przywykliśmy, że za kadencji Paulo Sousy to on daje liczby i konkrety, ale każdy taki jego błysk cieszy. To też Jóźwiak odzyskał piłkę po pressingu, co dało strzał Świderskiego w słupek i dobitkę Lewandowskiego. Poza tym naharował się w obronie, wspierając Bereszyńskiego i odcinając akcję Olmo z Albą. Udany występ.

Jakub Moder – 4

Sprokurował karnego. Brzydko nastąpił na nogę Gerarda Moreno i sędzia Orsato – po konsultacji z VAR-em – nie mógł podjąć innej decyzji niż wskazanie na jedenasty metr. I tak Moder miał szczęście, że sam poszkodowany trafił z wapna w słupek, bo zrezygnowana mina piłkarza Brightonu zostałaby smutnym symbolem pechowej porażki reprezentacji Polski. To nie był dobry mecz Modera. Miał sporo obowiązków. Hiszpański środek pola operował piłką bardzo szybko, trzeba było się mądrze przesuwać i pamiętać o asekuracji zapędzającego się do przodu Puchacza. Jak poradził sobie z tym Moder? Średnio, raz zdążył, raz nie, karny przeważa szalę na jego niekorzyść, ale o żadnej kompromitacji też nie ma tu mowy. No i trzeba mu oddać, że w akcji bramkowej świetnie utrzymał się przy piłce, mimo że atakowało go kilku Hiszpanów.

Mateusz Klich – 4

Miał dużo mrówczej, niewidocznej roboty. Wywiązywał się z niej podobnie jak Moder, ale od niego akurat więcej można było oczekiwać w ofensywie. A Klich, oprócz jednego strzału w górną siatkę bramki Unaia Simona z początku meczu, za bardzo się z przodu nie wykazał. Zniknął w gąszczu.

Piotr Zieliński – 4

Nie będziemy uderzać w niego po tym meczu. Byłoby to absolutnie bezsensowne. Z Hiszpanią gra się na trochę innych zasadach. To był właściwie jeden z pierwszych meczów w karierze Zielińskiego, kiedy pełnił aż tak ważną rolę w organizacji gry defensywnej. Wybrnął z tego zadania znośnie, w końcu Hiszpanie nie zjedli Polaków w środku pola, ale znów, tak jak u Klicha: chcielibyśmy zobaczyć coś więcej w ofensywie. Znaczy, wróć, chcielibyśmy zobaczyć cokolwiek w ofensywie. A Zieliński niby coś tam próbował, ale raczej nie na polu technicznym, a szybkościowym, a tu – w przeciwieństwie do pola technicznego – nie ma za wielu atutów.

Tymoteusz Puchacz – 4

Co wiedzieliśmy o Tymoteuszu Puchaczu przed meczem z Hiszpanią? Że ma nieprawdopodobny ciąg na bramkę rywala, że lubi zapędzać się w szalone rajdy na połowie przeciwnika, że pcha grę do przodu, ale też mieliśmy świadomość, że często popełnia głupie błędy, myli się albo zachowuje skrajnie nieodpowiedzialnie w defensywie. Czy mecz z Hiszpanią cokolwiek w kwestii naszej wiedzy zmienił? Ano nie, tylko to wszystko potwierdził. Puchacz często odważnie ruszał wręcz na straceńcze boje przeciw trójce-czwórce piłkarzy w czerwonych trykotach i choć niewiele z tego wychodziło, chociaż wlewał nadzieje w serca Polaków, że tu można coś sensownego zdziałać w ofensywie. Ale z drugiej strony, odstawał z tyłu. Bednarek i Moder musieli go ratować, asekurować, bo sam nie dawał rady.

Robert Lewandowski – 7

Lewandowski nie jest piłkarzem wielkich turniejów reprezentacyjnych. Zawodzi, irytuje, nie strzela goli w barwach Polski w najważniejszych momentach. Nie jest liderem. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto tak nie pomyślał albo nie powiedział po meczu ze Słowacją, który kumulował w sobie wrażenie z Euro 2012, Euro 2016 i MŚ 2018. No to teraz zobaczyliśmy kozaka. Gol na 1:1? Aymeric Laporte nie miał szans w pojedynku powietrznym. Lewandowski go PRZEMIELIŁ I ZJADŁ. Kilka razy kapitan reprezentacji Polski osamotniony robił różnicę. W pierwszej połowie mógł mieć asystę, gdyby odważniej piłkę w polu karmym po jego dośrodkowaniu zaatakował Świderski. Naprawdę Lewandowski zagrał mecz godny gwiazdora. Walczył, rwał, przepychał, przyjmował, odbijał i strzelił gola. To ostatnie najważniejsze. Szkoda trochę tej setki z pierwszej połowy, ale później Lewy się zrehabilitował i mamy nadzieję, że tym golem zacznie swoje wielkie turniejowe strzelnie. Stać go na to, bo to wybitny piłkarz.

Karol Świderski – 6

Więcej mówiło się przed Euro o innych napastnikach. O Lewandowskim, o Miliku, o Piątku, nawet o Świerczoku. A on po cichu, niepostrzeżenie, wywalczył sobie miejsce w składzie u boku Roberta Lewandowskiego. No i na tle Hiszpanii wyglądał dobrze. Autentycznie. Mógł strzelić gola po dośrodkowaniu Lewego, potem jego mocne uderzenie z dystansu wylądowało na słupku. Ale ofensywa ofensywą, a praca, jaką Świderski wykonał w defensywie była imponująca. Jego zadaniem było przeszkadzać Rodriemu. Wywiązał się z tego perfekcyjnie. Tak wygląda świetny występ zadaniowego gracza. No i imponuje fakt, że na ziemi wygrał wszystkie cztery pojedynki.

Kacper Kozłowski – 5

Najmłodszy piłkarz, jaki kiedykolwiek wystąpił na Euro. Fajne historyczne osiągnięcie. Jak sprostał Kozłowski temu wyzwaniu? Na pewno nie był to występ na miarę tego Bartosza Kapustki sprzed pięciu lat z meczu z Irlandią Północną, ale piłkarzowi Pogoni trzeba oddać, że potrafił być bezczelny nawet na tle hiszpańskich perełek. W paru sytuacjach zabrakło mu decyzyjności – jaka szkoda, że źle podał po koronkowej akcji z Lewym w środku pola, bo napędzał się ciekawy atak – ale to błędy nowicjusza. Wszystko przed nim.

Przemysław Frankowski – 3

No nie. Sorry. To kolejny występ Frankowskiego, który dyskwalifikuje go z poważnego myślenia o występach w pierwszym składzie reprezentacji Polski. Ba, z ławki też bylibyśmy ostrożni z wprowadzanie go, bo piłkarz Chicago Fire po prostu nie dojeżdża. Głową, umiejętnościami, inteligencją piłkarską? Nie wiemy, może wszystkim naraz? Symbolem jego występu akcja z Lewandowskim, po której wpadł przez nikogo nieatakowany w pole karne Hiszpanów i zrobił coś takiego, że piłka wylądowała za linią końcową boiska.

Paweł Dawidowicz i Karol Linetty

Weszli na samą końcówkę, Polska była w głębokiej defensywie, zagrali za krótko, żeby ocenić ich występy.

Fot. Fotopyk

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama
Reklama