Wojna zimowa, wpływy ZSRR i polityczna kalkulacja. Fińsko-rosyjskie relacje na przestrzeni lat

Piotr Stolarczyk

16 czerwca 2021, 17:34 • 13 min czytania

Finlandia przez blisko 200 lat była – w większym lub mniejszym – stopniu uzależniona od potężnego sąsiada. Choć na wszelkie sposoby próbowała uzyskać autonomię i swobodę, ostatecznie znajdowała się w bezpośredniej strefie wpływów Imperium Rosyjskiego, a następnie ZSRR. Niemniej jednak godne podziwu jest to, jak z pozoru nieistotny gracz na arenie międzynarodowej za sprawą pragmatycznego podejścia i realnej oceny sytuacji politycznej potrafił walczyć o swoją niepodległość i niezależność. Zarówno pod względem militarnym, a także dyplomatycznym. Z kolei sport od zawsze stanowił dla Finów znakomitą okazję, by dać prztyczka w nos hegemonowi. Zwłaszcza w dyscyplinach zimowych.

Dlaczego skutki sojuszu z carem Aleksandrem I dla Finlandii okazały się fatalne? Co wpłynęło na to, że Armia Czerwona przez długi czas nie mogła pokonać zdecydowanie słabszego przeciwnika? Jakie były powojenne losy państwa? Do czego doszło na Igrzyskach Olimpijskich w Helsinkach? Jak ważną rolę dla Finów odgrywał hokej? 

Unia personalna z Rosją

Rok 1809. Po niemal 600 latach niepodzielnego panowania, Szwecja utraciła na rzecz Rosji swoją fińską część kraju, a Bałtyk przestał być jej wewnętrznym morzem. Był to efekt przegranej wojny fińskiej (1808-09), a dla Finlandii oznaczało to, że od momentu zawarcia postanowień pokojowych będzie ściśle związana, uzależniona od Imperium Rosyjskiego. Powstało Wielkie Księstwo Finlandii. Z początku większość społeczeństwa przyjęła ten fakt radośnie. Car zagwarantował szeroką autonomię, zapewnił poczucie odrębności narodowej, czyli coś czego Finowie ogromnie pragnęli. Szwedzi na tych terenach rządzili metodą twardej ręki, próbując zniszczyć ich tożsamość. Podczas wojny wielu fińskich żołnierzy zdezerterowało z armii szwedzkiej i wstępowało w szeregi wroga, co najlepiej świadczy o tym, jakie nadzieje wiązali z unią personalną z Rosją. Nawet kosztem kolejnych ustępstw.

Władcą Wielkiego Księstwa Finlandii został car Aleksander I, a więc osoba imperatora połączyła oba państwa. W teorii Finowie pod jego zwierzchnictwem mieli  szeroki zakres kompetencji i swobody. Między innymi mogli stworzyć własny parlament, rząd, sądownictwo i administrację. Sęk w tym, że niestety w praktyce wcale nie było tak różowo. Przykład? Fiński parlament został dopiero zwołany dopiero w 1863 r. Tak, ponad 50 lat czekali na to, aż dostaną zielone światło z Petersburga. Autonomia? To tylko bujda. Z czasem rozpoczął się proces intensywnej rusyfikacji tych terenów, w celu ujednolicenia ich w stosunku do reszty przestrzeni będącej pod panowaniem rosyjskim. Brzmi dość znajomo, prawda? Koniecznie trzeba też wspomnieć, że Finom wcale aż tak dobrze nie żyło się pod czujnym okiem Rosji. Ponad 300 tysięcy ludzi wyemigrowało do USA, choć to był popularny trend w tym okresie historycznym.

Dlaczego Finlandia od ponad 200 lat jest tak ważna dla Rosji? Przecież nie jej terenie nie ma złóż cennych surowców. Tak więc ta opcja odpada. Otóż ma znaczenie strategiczne. Stanowiła i wciąż stanowi znakomitą strefę buforową w razie ataku wojsk z zachodu.

Niepodległość i zagrożenie ze strony ZSRR

W związku z rewolucją październikową i dogorywającym Imperium Rosyjskim, Finowie wyczuli, że to jest właśnie ten moment, by spróbować całkowicie uniezależnić się od silniejszego hegemona. W 1917 roku ogłosili niepodległość. Przez dwa lata istniało nawet Królestwo Finlandii, ale w wyniku niezadowolenia społecznego zniesiono ten ustrój -powstała republika. Natomiast kontakty fińsko-radzieckie były bardzo bliskie.  Przejawiało się to między innymi w sporcie. Co ciekawe – pierwszy międzynarodowy mecz piłkarski Rosji Radzieckiej został rozegrany we wrześniu 1922 r.

Nie było to spotkanie pomiędzy pomiędzy federacjami. Po prostu drużyna Fińskiego Związku Robotników odbyła tournee po ZSRR i zagrała tam kilka spotkań. Już sama nazwa wskazuje, że była to „słuszna” organizacja, sprzyjająca z komunistami. W ramach pierwszej rywalizacji w Piotrogrodzie sowieccy piłkarze spotkali się z Finami i wygrali 4:1. opowiada Piotr Małecki, historyk, twórca kanału „Powojnie”.

Z racji bliskości granic dość często rozgrywano takie mecze, potem już oficjalne spotkania międzypaństwowe. Po II wojnie światowej ZSRR również bardzo często mierzył się z reprezentacją Suomi. Po prostu był to dla Sowietów wyjątkowo wygodny rywal podczas meczów towarzyskich. Lud pragnie chleba i igrzysk. Nikomu wówczas nie przeszkadzało to, że Finowie nie grzeszyli dużymi umiejętnościami piłkarskimi. Dość powiedzieć – że najwyższa wygraną ZSRR jest zwycięstwo 10:0 w 1957 r., właśnie nad Finlandią. Były pokaźne triumfy? Były. Machina propagandy sukcesu pracowała? Pracowała.

*

Wracając jednak do dwudziestolecia międzywojennego, kontakty robotników i sportowców to jedno. Zagrożenie płynące ze strony Armii Czerwonej było osobną kwestią. Mocarstwowe aspiracje Józefa Stalina pod przykrywką „wyzwolenia” ludu pracującego miast i wsi Finlandii były realnym zagrożeniem. Finowie zdawali sobie sprawę co się święci i uczynili wszelkie starania, by uniknąć takiego scenariusza. Przede wszystkim ktoś musiał wtedy pójść w kamasze i chwycić za broń.

Rzecz jasna na płaszczyźnie dyplomatycznej także prowadzono intensywne działania zmierzające do stabilizacji stosunków. W 1920 r. Finlandia wstąpiła do Ligi Narodów, ale ta organizacja była wydmuszką, idealistycznym dziełem Woodwora Wilsona, ówczesnego prezydenta USA. Ponadto wzorem innych państw podpisała z ZSRR pakt o nieagresji (1932 r.). Ale tego typu dokument nie znaczył zbyt wiele. Można było go co najwyżej oprawić w ramkę i powiesić nad biurkiem, choć na jakiś czas pozornie zapewniał spokój. Konieczne były inne formy zabezpieczeń. Finowie głównie musieli liczyć na siebie.

Na wypadek ewentualnego konfliktu zbrojnego z ZSRR, powstawały specjalne organizacje wojskowe, które szkoliły mnóstwo ludzi. Dotyczyły również kobiet. I dzięki temu, że Finowie byli doskonale wyszkoleni w sztuce wojennej, po wybuchu wojny zimowej w listopadzie 1939 r., byli w stanie bardzo dobrze reagować na to, co dzieje się na froncie. Te szkolenia i obozy okazały się bezcenne w walce z radzieckim najeźdźcą. Ponadto na Przesmyku Karelskim stworzono zespół umocnień i fortyfikacji, czyli Linię Mannerheima – opowiada Piotr Małecki.

Linia Mannerheima, źródło: wikipedia.pl

Wojna zimowa i kontynuacyjna

Na mocy Paktu Ribbentrop-Mołotow, III Rzesza zgodziła się na to, by ZSRR w ramach łupów wojennych zgarnął fińskie tereny. Stalinowi głównie zależało na obszarze Karelii i finalnie udało się mu włączyć wschodnią część tego regionu do granic państwa, ale z największym trudem. Mogłoby się wydawać, że Finowie zostali rzuceni na pożarcie Armii Czerwonej, że nie mają żadnych szans z tak licznymi brygadami krasnoarmiejców, którzy w liczbie pół miliona, w listopadzie 1939 r. wkroczyli na ich teren.

Tylko że Finowie byli doskonale przygotowani na tę okoliczność. Wiedzieli, że w boju z tak dużą siłą wojskową znajdowali się na przegranej pozycji. Jednak przez 105 dni toczył się konflikt, w którym ZSRR odniósł duże straty, mimo oficjalnego zwycięstwa – pyrrusowego zwycięstwa. Wystarczy spojrzeć na straty ludzkie: Armia Czerwona: 127 tysięcy osób,  Finlandia: 26 tysięcy.

Żołnierze fińscy wykorzystali ukształtowanie terenu i zimową aurę pogodową. Byli świetnymi strzelcami wyborowymi, snajperami. Mieli znakomicie dostosowany sprzęt do tego rodzaju działań zbrojnych.

Finowie stracili część swojego terytorium, ale z drugiej strony obronili swoją niezależność. Chcąc, nie chcąc, potem jednak byli zmuszeni wejść w sojusz z III Rzeszą. Musieli odpowiedzieć się po stronie aliantów albo państw centralnych. Wybrali drugą opcję. Nie nazwałbym tego kolaboracją, jak już to chłodną kalkulacją, pragmatyzmem. Po prostu uznali, że tereny, które utracili na rzecz ZSRR, najłatwiej będzie odzyskać z niemiecką pomocą III Rzeszy. Hitlerowcom też to było na rękę, bo z Finlandia stanowiła przyczółek do ataku na Leningrad. Z kolei dla Stalina miała znaczenie strategiczne -zabezpieczała duże ośrodki miejskie.  Ponadto u przywódcy ZSRR obudziły się sentymenty sprzed 1917 r., kiedy to Finlandia była częścią Imperium Rosyjskiego – mówi Piotr Małecki, twórca kanału „Powojnie”.

W 1941 r. wybucha wojna kontynuacyjna, lecz ZSRR poniekąd sam wywołał wilka z lasu – bombardował fińskie miasta. W ramach odwetu armia fińska zajęła część terenów zajętych wcześniej przez wroga. Ale z czasem Związek Radziecki coraz bardziej rósł w siłę. Wyszkolił dowódców, którzy okazali się bardziej przebiegli. – Decydująca okazała się bitwa pod Tal-Inhatala, w 1944 r. Finowie bezpowrotnie tracą Karelię. Co najważniejsze, stracili Półwysep Porkkala. Z tego miejsca rakiety mogły dolecieć do Helsinek. Zostali zaszachowani – opowiada Małecki.

Finlandia nie mogła liczyć na przychylność świata z racji wcześniejszego układu z Hitlerem. Ostatecznie Amerykanie oddali ten kraj w ręce radzieckie, na zasadzie: róbcie, co chcecie. Po II wojnie światowej znalazł się w strefie sowieckich wpływów.

Uzależnienie od ZSRR

Czy w ramach zemsty Józef Stalin wprowadził terror w państwie tysiąca jezior, a Finlandia – tak jak inne kraje „demokracji ludowej” – stała się państwem marionetkowym? Może wydawać się to zaskakujące, ale dzięki umiejętnie prowadzonej polityce przez fińskich polityków nie nastąpił ten proces. Co nie oznacza, że po II wojnie światowej helsińskie rządy miały pełną swobodę i autonomiczność działań. Wprowadzono zakaz dystrybucji radzieckich książek, choć można było posiadać takie egzemplarze, tyle że nie powstawały nowe. Mediom zakazano w negatywnie tonie wypowiadać się na temat państwa Wielkiego Sojuszu. Cóż, Finowie wiedzieli, że nie mają zbyt wielu argumentów po swojej stronie. Musieli pójść na pewne ustępstwa.

Ówczesny prezydent, a wcześniej premier, Juko Passikivi, studiował w Rosji, był dobrze zaznajomiony z tamtejszą kulturą. Zdawał sobie sprawę, że musi zrobić wszystko, by przekonać Stalina, że strony Finlandii nie ma żadnego zagrożenia, że nikt go nie zaatakuje. Chodziło o to, by pokazać przywódcy ZSRR, że będą trzymać jego stronę, przy tym zachowując pewną niezależność. A żeby to unaocznić – w 1946 r. premierem został komunista Mauno Pekkala. Zaczął reformować rząd, tak by być bardziej przychylnym Sowietom. Przełomem okazał się traktat pokojowy w Paryżu 1947 r., gdzie Juko Passikivi zapowiedział, że zmniejszy liczebność armii, ZSRR będzie miało bezpłatny tranzyt przez jego terytorium itd. – tłumaczy Małecki.

No i rozpoczął się efekt domina. Fiński rząd w późniejszym czasie podpisał traktat o przyjaźni i współpracy pomiędzy państwami. Również zawarł układ militarny –  w razie agresji państw zachodnich na ZSRR wspomoże armię radziecką. Została ograniczona polityka zagraniczna. Określano ją innych państwach mianem: finlandyzacji. Swego czasu, jeszcze w PRL-u, zwolennikiem takiego rozwiązania był Adam Michnik – polityka zewnętrzna jest zależna od Sowietów, z kolei na własnym podwórku pełna swoboda. W przypadku Finlandii radzieccy partyjniacy zgodzili się na taki układ. Znamienne, że rząd fiński odmówił udziału w Planie Marshalla – był to „hołd lenny” złożony Stalinowi.

Sport, czyli sposób na niezależność

W 1948 r., na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, ZSRR nie wystawił swojej reprezentacji. Oficjalnie dlatego, że nie mieli zamiaru uczestniczyć w „hucpie” zgniłego kapitalistycznego zachodu, burżuazyjnej rozrywce. A tak naprawdę chodziło wyłącznie o to, że „Wujek Joe” bał się totalnej kompromitacji. Akurat tak się złożyło, że w 1952 r. zmagania olimpijskie organizowały Helsinki.

Dla Moskwy nie była to dobra informacja. Po pierwsze, Finlandia zetknęła się z zachodnią kulturą. Finowie m.in. poznali smak Coca-Coli, która była symbolem lepszego świata. Sowieckie władze przymknęły na to oko. Po drugie, pojawił się inny problem: jak to teraz ugryźć? Igrzyska tuż pod nosem, a więc ostatecznie radzieccy politycy podjęli decyzję: startujemy. Oczywiście doszło do pewnych zgrzytów. Sowieci poprosili o to, by na zawody mogli docierać prosto z Leningradu. Nie chcieli bowiem przebywać z Amerykanami w wiosce olimpijskiej. No to organizatorzy przygotowali dla nich zakwaterowanie w osobnym miejscu. I po kłopocie.

Dużo było takich smaczków związanych z zimną wojną, choćby finałowy mecz turnieju koszykówki, gdzie ZSRR przegrał w finale z USA. Finlandia też odgryzła się Sowietom. Jej reprezentant w boksie, Pentti Hämäläinen, wywalczył złoty medal, wygrywając pojedynek z pięściarzem ZSRR. Najciekawsza rywalizacja rozgrała się jednak między Sowietami a Jugosławia, nie Amerykanami . W 1/8 finału zmagań piłkarskich. Wracając do sedna, przywódca Jugosławii, Josip Broz Tito, delikatnie rzecz ujmując, nie pałał sympatią do Stalina, zresztą w drugą stronę to samo. Przywódcy wysłali telegramy do piłkarzy o treści: życzmy powodzenia itd. Pod tymi słowami krył się przekaz: musicie wygrać. Do 75. minuty Jugosławia prowadziła 5:1. W tym momencie radzieccy piłkarze przypomnieli sobie o telegramie i zdołali wyrównać stan rywalizacji. Rozegrano rewanż, w którym bałkańska reprezentacja pewnie wygrała 3:1, a zawodnicy ZSRR mocno skutki tego odczuli po powrocie do domu  – opowiada Małecki.

Dodaje: – Byli to w większości gracze CSKA Moskwa, a więc wojskowego klubu, a za karę drużyna została wyrzucona z najwyższej klasy rozgrywkowej.

*

Po Igrzyskach ZSRR wcale nie zdjął nogi z gazu, jeśli chodzi o twardą politykę wobec Finlandii, która pragnęła wejść w skład Rady Nordyckiej, ale w oczach Stalina było to przedłużenie NATO. Powiedział: veto, nie ma takiej możliwości. Natomiast pozwolił podpisać umowę paszportową. Dotyczyła tego, że Finowie mogli sobie śmigać po Europie bez długich odpraw i kontroli. I tak właśnie wyglądały relacje obu państw. Rząd fiński musiał umiejętnie balansować pomiędzy wschodem i zachodem, kombinować, żeby uzyskać korzyści. Po śmierci Stalina nastąpiło duże odprężenie, mimo to dalej istniała bardzo silna sieć powiązań z ZSRR. Gwarantem tego, że układ nie zostanie złamany był prezydent Finlandii (1956-1982), Urho Kekkonen. Co ciekawe – przez Związek Radziecki został wyróżniony Orderem im. Lenina, a przez PRL: Orderem Odrodzenie Polski I klasy.

Wymowne. Po rezygnacji Kekkonena wpływy radzieckie zaczęły się kruszyć. Symptomem lekkiego zachwiania tej przez wiele lat stabilnej konstrukcji politycznej były Igrzyska Olimpijskie. W Moskwie (1980), z uwagi na agresję ZSRR na Afganistan, duża część kapitalistycznych państw zrezygnowała z udziału w zmaganiach. Finlandia wystartowała pod własną flagą, a dzięki temu miała okazję do zdobycia większej liczby medali. Do ciekawej sytuacji doszło w konkursie łucznictwa. Rywalizacja trwała kilka dni, w ostatniej – piątej – rundzie, reprezentant kadry fińskiej, Tomi Poikolainen niespodziewanie wskoczył z czwartego miejsca na sam szczyt, a radziecki zawodnik stracił do niego raptem trzy punkty, gdzie ich łączna suma wynosiła prawie 2500. Na Kremlu politycy byli wręcz zdegustowani takim obrotem sprawy.

Z kolei na Igrzyska Olimpijskie w 1984 r., które organizowało Los Angeles nie poleciał ZSRR i inne państwa zza żelaznej kurtyny. Finlandia zaś zdecydowała się wziąć udział, co tylko pokazało, że źródło wpływów radzieckich powoli wygasało. W mediach przestała obowiązywać cenzura. Politycy nie kryli się z tym, że mają poglądy pro zachodnie.

Hokej, czyli element tożsamości narodowej Finlandii

Na piłkarskich Mistrzostwach Europy reprezentacja Finlandii gra po raz pierwszy w historii. Futbol był w tym kraju bardzo długo sportem drugoplanowym, pozostającym w cieniu rajdów samochodowych, narciarstwa klasycznego czy hokeja na lodzie. Do światowej czołówki hokeiści Suomi zaliczają się już od lat 70-tych, ale po pierwszy medal olimpijski sięgnęli dopiero w Calgary (srebro w 1988), a po pierwsze mistrzostwo świata w Goeteborgu (1995). Do tego czasu zwykle przegrywali na lodowych taflach z Rosjanami (wcześniej Związkiem Radzieckim), ale trzeba wziąć pod uwagę, że łączny dorobek Rosji i ZSRR to: 27 tytułów mistrza świata i 8 złotych medali olimpijskich.

 – Hokejowe mecze ze Szwecją i Rosją zawsze mają dla Finów wyjątkowo prestiżowe znaczenie, bo przez lata traktowani byli przez geograficznych sąsiadów za uboższych młodszych braci. Podczas ostatniej dekady, kiedy Finowie 2-krotnie sięgali po tytuł najlepszych na świecie, a 3-krotnie (w tym kilkanaście dni temu podczas ostatniego czempionatu w Rydze) odbierali srebrne medale ich spotkania z Rosją zawsze wzbudzają niesamowite emocje i są przez fanów zaliczane do hokejowych klasyków. Dla Finów to rywal, z którym walczą na maksa i nigdy nie odpuszczają, aby nie zawieść swoich kibiców. Podczas MŚ rywalizowali ostatnio w 2019 roku w półfinale. Po pełnym dramaturgii spotkaniu mecz zakończył się iście piłkarskim wynikiem 1:0 dla Finów, po golu Marko Anttili, który otworzył im drogę do finału i późniejszego triumfu w całym turnieju. Faworytem byli wówczas Rosjanie z Owieczkinem, Małkinem, Kowalczukiem, Kużniecowem i Kuczerowem, czyli gwiazdami NHL w składzie. Zwyciężyła jednak taktyka, solidność i zespołowość zespołu trenera Jukki Jalonena. – Stanisław Snopek, komentator hokeja w TVP Sport

  FINLANDIA WYGRA Z ROSJĄ? KURS: 6.20 W FUKSIARZU!

Dodaje: – Powtórzenie tego wyniku w środę na stadionie piłkarskim w St. Petersburgu także należałoby traktować jako niespodziankę, ale skoro Finowie zdołali już na EURO 2020 pokonać Danię i odnajdą w sobie ducha walki swoich kolegów, hokeistów to kto wie…

***

Związek Radziecki pod koniec lat 80. był kolosem na glinianych nogach. Zrujnowana gospodarka, coraz silniejsze ruchy demokratyczne i wyborcze triumfy opozycji w państwach satelickich. Huragan zmian politycznych wpłynął również na Finlandię. Wreszcie w 1989 r. wstąpiła do Rady Europy i jednocześnie dopadł ją duży kryzys gospodarczy. Co najlepsze – ZSRR, pogrążony w ogromnej biedzie, próbował sprzedać za 15 milionów dolarów anektowaną w 1940 r. Karelię. Finowie zaś nie przystali na ofertę.

Z powodu kryzysu ekonomicznego nastąpił diametralny zwrot w polityce zagranicznej – na początku lat 90. Finowie zgłosili swój akces do Unii Europejskiej. Jednak po dziś dzień łączą ją specyficzne relacje z Rosją. Wciąż jest to polityka kalkulacji i pragmatyzmu. Między innymi przez nią Finlandia nie zdecydowała się wstąpić do NATO –  by nie naruszyć dobrych relacji z mocarstwem.

Trudno to nazwać przyjaźnią. Po prostu racjonalne i chłodne podejście z racji położenia geopolitycznego.

fot. Newspix

Najnowsze

Reklama
Reklama