Liderzy zawiedli na całej linii. Noty i ocena gry Polaków w meczu ze Słowakami

Przemysław Michalak

14 czerwca 2021, 21:05 • 5 min czytania

Niestety, reprezentacja Polski wcieliła w życie najgorszy możliwy scenariusz, przegrywając inauguracyjny mecz z reprezentacją Słowacji na Euro 2020. Mecz, w którym nawet remis powinniśmy traktować jako niepowodzenie. Nasze szanse na awans do 1/8 finału są już czysto teoretyczne, ta porażka bardzo boli. Oceny w większości przypadków nie mogą więc być pozytywne. Skala not tradycyjnie 1-10, wyjściowa 5.

Noty Polaków za mecz Polska – Słowacja

Wojciech Szczęsny (3)

No niestety, jego czarna passa na wielkich turniejach trwa. W 2012 roku sprokurowany rzut karny i czerwona kartka. W 2016 kontuzja w pierwszym meczu (to akurat po prostu pech). Na MŚ w Rosji zaliczył pusty przelot z Senegalem, co słono nas kosztowało. Teraz przeszedł do historii, bo jako pierwszy bramkarz w dziejach EURO zaliczył samobója. Nie mamy do niego pretensji za to, że piłka odbiła mu się od pleców i wpadła do siatki. Mamy pretensje o to, że źle tego słupka pilnował i był spóźniony, bo powinien piłkę przynajmniej trącić i wtedy wyszłaby poza boisko. Później bramkarz Juventusu w żaden sposób win nie odkupił, bo nie miał okazji. Przy drugim golu już niewiele mógł zrobić.

Bartosz Bereszyński (3)

W pierwszej połowie na jego stronie Słowacy mieli autostradę. Nie zawsze była to tylko jego wina, bo dostawał za małe wsparcie od Jóźwiaka, ale na pewno Bereszyński nie zagrał na swoim optymalnym poziomie. Przy golu na 0:1 otrzymał wstydliwą „siatkę” od Roberta Maka, tutaj wytłumaczenia nie ma. Po przerwie uspokoił sytuację w tyłach i czasami nieźle podłączał się do przodu. W samej końcówce efektownie zagrał piętą do Frankowskiego, który trochę przypadkowo stworzył bardzo dobrą okazję Bednarkowi.

Kamil Glik (4)

Jako jeden z trzech startował do Milana Skriniara strzelającego zwycięskiego gola dla Słowaków i podobnie jak pozostali, odwrócił się wtedy plecami. Glik dobrze grał w powietrzu (4 wygrane pojedynki na 5) i potrafił się znaleźć pod bramką rywali. Szkoda, że lepiej nie przymierzył głową w 53. minucie i nie sięgnął piłki po rzucie rożnym, gdy musnął ją Lewandowski.

Jan Bednarek (4)

Podobnie jak Glik generalnie nie grał źle, ale on także był tym nieudolnie blokującym uderzenie Skriniara. W doliczonym czasie zmarnował świetną sytuację na uratowanie remisu. Na minus kiepska statystyka pojedynków powietrznych (2/6), na plus dokładność podań (95%).

Maciej Rybus (5)

Do przerwy irytował. Raz Haraslin łatwo go nawinął pod naszą bramką. W ofensywie aktywny, ale bezproduktywny, nie licząc jednego podania do Lewandowskiego, który jednak fatalnie kończył. Rybus rozegrał się po zmianie stron. Zaczął od bardzo przytomnej asysty przy golu Linettego, potrafił też sprytnie wywalczyć rzut wolny z dobrej pozycji.

Kamil Jóźwiak (2)

Początek miał beznadziejny, grał na nogach z galarety. Niby pomagał w defensywie, a tak naprawdę nie pomagał, co najlepiej pokazał przy akcji Maka na 0:1. Idźmy dalej – bardzo nieodpowiedzialnym zagraniem sprawił, że Kucka miał szansę na efektowną bramkę sprzed pola karnego, zabrakło niewiele. Mało kto zwrócił też uwagę, że to Jóźwiak niedokładnym wycofaniem piłki sprokurował pierwszą żółtą kartkę dla Krychowiaka. Nie rozgrzesza to pomocnika Lokomotiwu Moskwa z jego dalszych zachowań, ale warto znać pełny kontekst. Z czasem Jóźwiak się ogarnął, zanotował kilka udanych powrotów i odbiorów, a z przodu potrafił szarpnąć i narobić nieco zamieszania. Ale to on był tym trzecim, który odwrócił się plecami do strzelającego Skriniara. Mimo pewnych pozytywów, nie możemy stwierdzić, że podołał dziś zadaniu. Nie podołał.

Karol Linetty (5)

Długo nie przekonywał. Grał asekuracyjnie i trochę bojaźliwie, potrafił stracić na groźną kontrę. Jak już strzelał, to bardzo niecelnie. Ale to właśnie on wyrównał od razu na początku drugiej połowy. Było trochę szczęścia, nie uderzył tego czysto, jednak wpadło i to się liczy. Ten gol pozwolił mu nabrać pewności, nabrał wiatru w żagle. Jaka szkoda, że później w drugiej sytuacji uderzył prosto w bramkarza.

Grzegorz Krychowiak (1)

Już przed wykluczeniem grał słabiutko. Ostatnimi czasy wydawało się, że wreszcie się w kadrze ogarnął, ale tym występem wrócił nawet nie do punktu wyjścia, a pod powierzchnię. Nerwowy, wolny, niedokładny i nierozważny. Miał już żółtą kartkę i ostro sfaulował przy linii bocznej, daleko od bramki, w kompletnie niegroźnej sytuacji. Niezrozumiałe zachowanie, które kompletnie pokrzyżowało nam szyki, bo już można było sądzić, że opanowaliśmy przebieg boiskowych wydarzeń.

Mateusz Klich (5)

Potrafił być kreatywny. Świetnie odnalazł na skrzydle Jóźwiaka, gdy ten przed przerwą przeprowadził jedną z niewielu dobrych akcji, zakończoną zablokowanym strzałem Rybusa. Zaliczył kluczowe podanie przy bramce na 1:1, natychmiastowym odegraniem uruchamiając Rybusa. To Klich zejściem do boku stworzył Linettemu drugą sytuację. Jeżeli czegoś nam brakowało, to większej aktywności w pierwszej odsłonie.

Piotr Zieliński (5)

Przed przerwą jako jedyny z naszych reprezentantów udźwignął stawkę meczu, był poziom wyżej niż reszta. Grał z dużą swobodą, łatwo uwalniał się spod opieki rywali i dobrze dogrywał. Dołożył swoją cegiełkę do bramki wyrównującej, szybko podając ze skrzydła do Klicha. Potem dośrodkowaniem znalazł Glika w polu karnym. Łącznie zanotował aż cztery kluczowe podania. I wszystko byłoby super, gdyby nie zginął nam na ostatnie pół godziny, odkąd zaczęliśmy grać w dziesiątkę. Wtedy przebojowości i zrobienia czegoś ponad standard Zielińskiemu zabrakło. Co nie zmienia faktu, że na tle większości kolegów wypadł dobrze.

Robert Lewandowski (2)

Olbrzymie rozczarowanie. Jasne, obrońcy w pierwszej kolejności koncentrowali się na nim, nie miał łatwego życia, ale tak dzieje się zawsze. Gdy „Lewy” mógł coś zrobić i pokazać klasę, to nie pokazywał. Zaskakująco często zawodziło go nawet przyjęcie piłki. Sprawiał wrażenie przytłoczonego tym meczem, może chciał aż za bardzo. Tak naprawdę najlepsze zagranie zanotował na sam koniec, wycofując piłkę do uderzającego Świderskiego.

Rezerwowi:

Przemysław Frankowski (bez oceny)

Miałby przypadkową, ale jednak asystę, gdyby Bednarek trafił na 2:2.

Tymoteusz Puchacz (bez oceny)

Zatrzymał groźne prostopadłe podanie w 77. minucie.

Karol Świderski (bez oceny)

Strzelił w środek bramki po odegraniu Lewandowskiego, mógł wycisnąć więcej.

Jakub Moder (bez oceny)

Jego stałe fragmenty gry wprowadziły sporo zamieszania w defensywie Słowaków. Wszedł za późno.

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama