Najlepsi piłkarze, którzy nigdy nie wygrali Euro

redakcja

Autor:redakcja

11 czerwca 2021, 11:35 • 9 min czytania

Mają w gablocie medale mistrzostw świata, podnosili puchar mistrzów, regularnie trafiają do wszelakich rankingów na najlepszych piłkarzy świata/dekady/kraju. Łączy ich też to, że nigdy nie sięgnęli po złoto na Euro. Przy niektórych nazwiskach możecie złapać się za głowę i zagaić „coooo, serio?”, ale takie są fakty. Stworzyliśmy jedenastkę najlepszych piłkarzy, którzy nie mają w CV złota na mistrzostwach Europy. Pod uwagę braliśmy po prostu jakość piłkarską. No i zawęziliśmy wybór do lat, w których Euro już się odbywało. Uprzedzając śmieszki – Messiego i Pele nie ma.

Manuel Neuer

To zaskakujące, że tak mocne pokolenie niemieckich piłkarzy nie wygrało jeszcze Euro. Gdy Neuer spojrzy sobie na gablotę w gabinecie, to ma tam właściwie niemal wszystko. Złoty i brązowy medal z mundialu. Dwa medale za zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Również dwa medale za zdobycie Superpucharu Europy. W triumfach za mistrzostwo Niemiec i DFB Pokal pewnie sam się gubi. Czterokrotnie był wybierany najlepszym golkiperem świata według IFFHS. Trzy razy znajdywał się w jedenastce sezonu według FIFA. Bramkarz roku, bramkarz mundialu, sportowiec roku… Autentycznie – ten facet wygrał prawie wszystko.

Neuer jednak – jak cała generacja niemieckich piłkarzy grających w XXI wieku – nigdy nie triumfował na Euro. W kadrze zadebiutował w 2009 roku, zatem Euro rozgrywane po sąsiedzku w Austrii i Szwajcarii go ominęło. Ale w Polsce i na Ukrainie już był pierwszym wyborem w talii Joachima Loewa. Wówczas jednak Niemcy zatrzymali się na Włochach, a Neuer puścił tę legendarną już bramkę Mario Balotellego. Cztery lata później Włochów udało się przejść w ćwierćfinale – po karnych, a golkiper Bayernu bronił strzały Matteo Darmiana i Leonardo Bonucciego. Ale w półfinale klepnęli ich Francuzi 2:0.

Bobby Moore

To jego pomnik stoi przed nowym Wembley. Przez wielu uważany jest za najlepszego angielskiego piłkarza w historii – nie najlepszego obrońcę, ale najlepszego piłkarza.  Alf Ramsey, selekcjoner zwycięskiej drużyny z 1966, powiedział o nim: – Mój kapitan, mój lider, moja prawa ręka. On był duchem i sercem tego zespołu. Chłodny, opanowany piłkarz, któremu ufałem jak nikomu innemu. Zawodowiec pełną gębą, najlepszy, z jakim pracowałem. Bez niego Anglia nie zdobyłaby mistrzostwa świata.

Z opaską na ramieniu wyprowadzał reprezentację Anglii na 90 spotkań międzypaństwowych, w West Hamie jego numer – szóstka – jest zastrzeżony po dziś dzień.

Problem w tym, że Moore grał w latach, gdy na Euro nie grało pół Europy. I problem w tym, że Anglia miała też pecha co do tych mistrzostw. W kadrze grał w latach 1962-1973 i w tym okresie Anglicy tylko raz pojechali na ten turniej. W 1968 Lwy Albionu zajęły trzecie miejsce i tyle było z przygody Moore’a z Mistrzostwami Europy.

Paolo Maldini

– Co? On też nie? – zapytacie. Czternaście lat występów w kadrze narodowej i żadnego złota na wielkiej imprezie. Na mundial Espana ’82 było za wcześnie dla Maldiniego, na niemieckie MŚ w 2006 roku było już za późno. Ale dwukrotnie był bliski wielkiego triumfu na imprezie tej rangi. Podczas mundialu 1994 jego Włochy przegrały w finale. Podobnie było z Euro.

W 2000 roku Włosi już prowadzili w finale z Francją. Ta legendarna włoska defensywa – z Maldinim, z Nestą, z Toldo w bramce – nie potrafiła jednak skutecznie obronić się przed atakami rywali. A Maldini na obie bramki Trójkolorowych patrzył z bliska. Przy strzale Wilorda był dwa kroki od Toldo, któremu piłka prześlizgnęła się po rękawicy. Gdy Trezeguet zdobywał zwycięską bramkę Maldini był ze trzy metry od strzelca. Triumf na wielkiej imprezie wyślizgnął się z rąk.

126 występów w kadrze narodowej, a najlepsze wspomnienie z Euro to pewnie to z 1996 roku, gdy podczas turnieju urodził mu się syn Christian.

Philipp Lahm

Podobny przypadek, jak u Neuera. To nie tak, że Lahm miał nieudaną karierę. Zdobył niemal wszystko. Poza złotym medalem na ME. A było tak blisko…

2008 rok. Półfinał Niemcy – Turcja. Lahm rozgrywa jeden ze swoich najlepszych meczów w karierze. Najpierw asystuje przy trafieniu Miroslava Klose na 2:1, ale Turcy odpowiadają na cztery minuty przed końcem dzięki Semihowi Senturkowi. Doliczony czas gry, Lahm włącza się lewym skrzydłem, gra do środka na klepkę i automatycznie rusza w pole karne. Dostaje piłkę zwrotną i strzałem przy bliższym słupku daje Niemcom finał.

 

W finale z Hiszpanią zjechał jednak do bazy już w przerwie. Przy stanie 0:1. I tak też się skończyło.

Był na Euro 2004, gdy Niemcy nie wyszli z grupy. Również był cztery lata później po porażce z Hiszpanią, gdy jako kapitan doprowadził Die Mannschaft do półfinału z Włochami. Ale Euro nigdy nie wygrał.

George Best

Playboy. Celebryta. Alkoholik. Nosił się jak gwiazdor rocka i tak również żył. Zdobył Koronę Ziemi. I nie chodzi nam tu o góry. Bujał się z co najmniej czterema finalistkami konkursu Miss World. Ale przede wszystkim – był wybitnym, unikatowym zawodnikiem.

George Best, znany jako „Piąty Beatles”, nigdy nie miał szansy na triumf na Euro. Po prostu na żadnym nie zagrał. Może gdyby urodził się w Anglii, to złoty medal ME miałby i on, i wyżej wspomniany Moore. Ale urodził się w Irlandii Północnej. Grę w kadrze nazywał wprost „futbolem rekreacyjnym”.

Na szczyt wspiął się w 1968 roku, w wieku zaledwie 22 lat. Zdobył wtedy aż 28 bramek w angielskiej ekstraklasie, dorzucił też do tego kilka trafień na europejskiej arenie. Między innymi w finale Pucharu Europy, gdzie „Czerwone Diabły” po dogrywce zmiażdżyły Benfikę Lizbona 4:1. Tamtego wieczora na Wembley w Londynie nawet wielki Eusebio nie mógł się równać z Bestem, który stał się twarzą odbudowanego z gruzów klubu.

Zacięcia do futbolu starczyło Bestowi mniej więcej na dekadę. Krótko. Ale wystarczająco, by zapisać się na kartach historii futbolu jako jeden z najbardziej spektakularnych zawodników.

Johan Cruijff

Jego występy w reprezentacji Holandii zrewolucjonizowały futbol. Kto nie zna historii Holendrów z 1974 roku, ten nie kocha piłki nożnej. W kadrze nic nie wygrał, ale został nieśmiertelnym.

Urodził się jako syn sprzedawcy warzyw. Mieszkał rzut beretem od stadionu, na którym kilka i kilkanaście lat później, tłumy przychodziły tylko dla niego: De Meer. W domu się nie przelewało. Ojciec zmarł na atak serca. Sklep trzeba było sprzedać, a matka – by utrzymać syna – zatrudniła się jako sprzątaczka w Ajaksie. Młody Cruyff też pracował. Był pomocnikiem człowieka odpowiedzialnego za murawę.

Jego zadaniem było sypanie piasku po ulewnych deszczach i dbanie o narożniki boiska.

I z tamtego miejsca dotarł do panteonu najlepszych piłkarzy w historii. Zarazem też do naszej jedenastki najlepszych piłkarzy, którzy nigdy nie podnieśli pucharu za triumf na Euro. Śmiało moglibyśmy uczynić go kapitanem, mózgiem, a nawet trenerem tej ekipy.

Andrea Pirlo

Do 33. roku życia nigdy nie zagrał w fazie pucharowej Mistrzostw Europy. Rok wcześniej odszedł z Milanu i wydawało się, że jego kariera będzie już tylko pikowała.

W 2011 roku, jeszcze z Pirlo na pokładzie, Milan wywalczył ostatni tytuł mistrzowski. Później zdobywało go już tylko Juve. I nie sposób wymienić wszystkie wyróżnienia, które zgarnął w tym czasie Pirlo. Do spełnienia w tej dekadzie zabrakło tylko zwycięstwa w finałach Ligi Mistrzów i mistrzostw Europy. Albo przynajmniej w jednym z nich.

W pewnych kręgach stał się postacią kultową, lecz przede wszystkim jest punktem odniesienia dla wielu środkowych pomocników. Tych młodych, bo poszukiwania nowego to zajęcie chętnie podejmowane przez włoskich dziennikarzy i tych starszych, bo jego przykład pokazuje, że wraz z wiekiem i zmianą możliwości można poniekąd zdefiniować się na nowo i być w swojej robocie kapitalnym.

Ale Euro i Pirlo – jak mawiał pewien już były dziennikarz – to się nie dodaje.

ME 2004 – odpadnięcie w fazie grupowej. Euro 2008 – ćwierćfinał, w którym Pirlo nie zagrał przez kartki. Ćwierćfinał przegrany z Hiszpanami. No i Euro 2012 – Pirlo rozegrał każdą minutę w turnieju, również w finale. Tym brutalnym dla Włochów finale zakończonym 4:0 dla Hiszpanii.

Roberto Baggio

Być może najczęściej kontuzjowany piłkarz w tym zestawieniu.

Ile razy w swojej karierze pozrywał więzadła? Trudno nawet zliczyć. Po jednej z takich kontuzji zdarzyło mu się powrócić na boisko po niespełna 80 dniach. Napędzało go wtedy marzenie o wyjeździe na mistrzostwa świata do Korei i Japonii. Tylko pragnienie zdobycia złota w barwach reprezentacji Włoch sprawiło, że grał profesjonalnie w piłkę aż do 2004 roku.

– Czuję się zszyty z koszulką reprezentacji Włoch. To właśnie w niej chcę rozegrać ostatnie spotkanie w mojej karierze. Chcę przeżyć jeszcze jedną, wielką przygodę. Jeżeli mnie nie zabierzesz na mistrzostwa, zaakceptuję ten kielich goryczy. Ale nigdy, przenigdy nie wybaczyłbym sobie, gdybym nie spróbował wszystkiego, by pojechać na ten turniej – pisał Baggio w liście otwartym do selekcjonera kadry. Ostatecznie jednak nie pojechał ani na mundial w 2002, ani na Euro w 2004 roku. Wtedy się poddał. Ostatni mecz rozegrał na San Siro, przeciwko Milanowi. Pożegnano go jak bohatera.

W pamięci wielu kibiców pozostanie mu ten zmarnowany rzut karny na mundialu w 1994 roku. Był być może najefektowniejszym piłkarzem w historii Włoch. Zapisał cudowną kartę w reprezentacji. Ale niczego z nią nie wygrał. Ani mundialu, ani tym bardziej Mistrzostw Europy. Nie zagrał na nich razu.

Kenny Dalglish

Według wszelakich ranking angielskiej prasy – to najlepszy brytyjski napastnik w historii. Nie Shearer, nie Rush, nie Rooney. Nie dość, że strzelał goli na pęczki, to jeszcze w kluczowych momentach. Strzelał w debiutach, w finałach. Również strzelał decydujące gole w Pucharze Europy, gdy Liverpool ograł Club Brugge.

Członek być może najlepszego snajperskiego duetu w dziejach Liverpoolu. A przecież ciążyła na nim wielka presja, gdy trafiał do klubu, bo musiał błyskawicznie wskoczyć w buty niesamowitego Kevina Keegana, którego odejście do Hamburga było ciosem prosto w serce fanów The Reds. Wątpili oni szczerze w to, że Szkot ze śmiesznym akcentem będzie wartościowym następcą, mimo że dla niego Liverpool bił brytyjski rekord transferowy, wykładając na stół 440 tysięcy funtów.

Można byłoby go porównać z Georgem Bestem w kwestii gry dla kadry, ale Szkocja była zdecydowanie silniejsza od Irlandii Północnej. Grał dwukrotnie na mundialach ze Szkotami, ale na Euro nigdy.

Robert Lewandowski

Zastanawialiśmy się – kogo tu dać. Patricka Kluiverta, który kosił korony króla strzelców, a z Holandią nic nie wygrał? Thomasa Muellera? Davora Sukera? Wayne’a Rooneya? Michaela Laudrupa? Blisko byliśmy Zlatana Ibrahimovicia. Ale nie ma co się bawić w dalekie poszukiwania.

Robert Lewandowski nie prosi już o miejsce przy stoliku z Messim i Ronaldo. On się tam wygodnie rozsiadł i kręci wyniki strzeleckie, które zwalają z nóg na całym świecie. Perła w koronie Bayernu, która pobija rekordy niepobijalne. Jest takie zdjęcie, gdy stoi gdzieś na boisku w koszulce reprezentacji Niemiec. Oczywiście to czarny scenariusz dla reprezentacji Polski, ale to jest ciekawa rzecz z gatunki historii alternatywnej – gdzie byłby Lewy i gdzie byłby Niemcy, gdyby Lewandowski urodził się gdzieś w Bochum?

Lewy prawdopodobnie nigdy nie będzie spełniony jako reprezentant. Napisze historię piłkarza genialnego, wybitnego, obsypanego trofeami w piłce klubowej. Ale z kadrą nic nie zdobędzie. Pytanie – czy to będzie jego ostatnie Euro? Czy wystarczy oleju w maszynie do 2024 roku?

Dennis Bergkamp

Kolejny Holender w tym zestawieniu. Tak jak pokolenie Cruijffa nic nie wygrało, tak pokolenie Bergkampa nie załapało się na Euro 1988 i nie napisało własnej złotej historii.

Symbolem Bergkampa w kadrze może być ten prześliczny gol strzelony Brazylii na mundialu z 1994 roku. Gol ikoniczny, znajdujący się w każdej kompilacji najpiękniejszych trafień wielkich imprez. Ale też gol strzelony w przegranym spotkaniu.

Symbolem może być też to trafienie z Argentyną cztery lata później. Tym razem zdobyta w zwycięskim meczu, ale Holandia z tamtych mistrzostw nie przywiozła złota.

Wielką szansą Bergkampa na zdobycie czegoś z ekipą Oranje było Euro 2000 rozgrywane u siebie. Holandia dotarła do półfinału, ale sam napastnik nie zdobył choćby jednego gola.

Samotnik. Wielki technik. Indywidualista. Słynął z zamiłowania do sztuki, ale i z niechęci do latania samolotami. Nie-latający Holender – takim przydomkiem został ochrzczony w polskich mediach. Jeden z najlepszych piłkarzy w historii pod względem przyjęcia piłki – dla jednych to problem, dla Bergkampa była to okazja, by już przy tym przyjęciu zgubić rywala i zyskać przestrzeń.

Najnowsze

Anglia

Dorgu bohaterem Old Trafford w Boxing Day. Skromna wygrana

Wojciech Piela
1
Dorgu bohaterem Old Trafford w Boxing Day. Skromna wygrana
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama