Mistrzostwa Europy to okres, w którym zajmujemy się raczej wielką piłką, ale czy polska kopana da nam o sobie zapomnieć? Nie. Fani naszej brawurowej odmiany piłki nożnej będą śledzić w międzyczasie baraże o awans do elity, a na samym Euro wystąpi kilku zawodników, których znamy z ekstraklasowych boisk. Nie jest to szczególnie liczna grupa, ale wiadomo, że będziemy patrzeć na nią nieco uważniejszym okiem.
Po okrojeniu kadr do 26 nazwisk grupę tę stanowią…
- Josip Juranović (Chorwacja)
- Dusan Kuciak (Słowacja)
- Lubomir Satka (Słowacja)
- Robert Ivanov (Finlandia)
- Tomas Pekhart (Czechy)
- i czwórka z polskiej reprezentacji (Puchacz, Świerczok, Piątkowski, Kozłowski).
O Polakach-rodakach mówi się na bieżąco, więc w tym tekście skupimy się wyłącznie na naszych stranierich. Najpierw szybkie porównanie – ilu ich było we Francji? Także pięciu:
- Ondrej Duda (Legia, Słowacja)
- Tamas Kadar (Lech, Węgry)
- Nemanja Nikolić (Legia, Węgry)
- Gergo Lovrencsics (Lech, Węgry)
- Richard Guzmics (Wisła Kraków, Węgry)
Aż czterech zawodników z Ekstraklasy oglądaliśmy pięć lat temu w kadrze Węgier, która swoją drogą wyszła z grupy. W tym roku blisko załapania się na pokład byli jeszcze Albin Granlud (Finlandia) i Jakub Holubek (Słowacja). Obaj znaleźli się na wstępnych listach, ale zostali odstrzeleni.
Jakie szanse mają poszczególni reprezentanci Ekstraklasy?
JOSIP JURANOVIĆ
Rola na Euro: zmiennik piłkarza z problemami
Piłkarz Legii w kadrze drużyny, która jedzie na turniej w roli wicemistrza świata. Szczerze? Nawet w przypływie największych pokładów optymizmu nie kreśliliśmy podobnych scenariuszy. Przecież gdzie my, a gdzie wielki świat?
Juranović nie jedzie w roli maskotki, a ma realne szanse na grę. Podstawowym prawym obrońcą w układance Zlatko Dalicia jest Sime Vrsaljko, czyli piłkarz Atletico, który nie może powiedzieć o sobie, że zdrowie jest jego największym sprzymierzeńcem. W zeszłym sezonie do grudnia leczył kontuzję kolana, a od marca praktycznie nie grał (tylko jedno wejście z ławki). Poprzednie sezony to także pasmo mniejszych bądź większych urazów.
– Sime jest pozytywnym duchem naszej szatni. Cały czas z nim rozmawiam, zwłaszcza o grze na naszej pozycji. Udziela mi wielu rad. Zobaczymy jak wyjdzie podczas przygotowań i meczów, ale zrobię wszystko, czego się ode mnie oczekuje – mówi w chorwackich mediach Juranović i deklaruje, że w razie potrzeby weźmie na barki odpowiedzialność.
Zdrowy Vrsaljko – nawet mimo gorszych momentów w klubie – ma w miarę pewne miejsce w reprezentacji. Wystąpił w podstawie w dwóch marcowych meczach eliminacyjnych (ze Słowenią i Cyprem), legionista dostał szansę w spotkaniu z Maltą, które było formalnością, a z Cyprem wszedł od razu po przerwie. Juranović grał też w Lidze Narodów ze Szwecją i Portugalią i – choć te mecze Chorwaci przegrali – poziomu generalnie nie zaniżył.
Sam piłkarz w chorwackich mediach przyznaje, że za nim jeden z najlepszych sezonów w karierze. Wcześniej z w kraciastej koszulce wystąpił dwukrotnie – raz w meczu hotel na hotel, w którym udział wzięli też Antolić, Tudor czy Situm, a drugim razem w sparingu z Gruzją. Jakkolwiek to brzmi, to dzięki grze w Legii wywalczył sobie miejsce w tak uznanej reprezentacji. I stawiamy, że jakieś minuty na Euro dostanie.
TOMAS PEKHART
Rola na Euro: dżoker
– Za mną zdecydowanie sezon życia. Wygrałem wszystko, co się dało. Zarówno drużynowo, jak i indywidualnie. Trudno mi to będzie kiedykolwiek powtórzyć – mówi napastnik Legii w rozmowie z czeskim „CTK”.
Dla niego wyjazd na duży turniej to nie pierwszyzna. Znalazł się już w czeskiej kadrze na Euro 2012, nawet pół naszego kraju oglądało go w akcji, bo wszedł na samą końcówkę meczu z Polską. Generalnie uzbierał w kadrze solidną liczbę 21 spotkań, ale 19 z nich to czasy odległe, które zakończyły się wraz z 2013 rokiem. Legia pozwoliła mu na powrót do reprezentacji, którego – jak sam wyznaje w czeskich mediach – sam się nie spodziewał. Gdyby nie kontuzja, na wyjazd załapałby się też pewnie Tomas Petrasek. Niestety – chwilę po debiucie w kadrze wypadł do końca sezonu.
Na turniej Pekhart pojedzie w dobrej formie. Czesław Michniewicz dał mu odpocząć w dwóch ostatnich kolejkach, by dobrze przygotował się do wyzwań stojących na Euro. W grupie Czesi zmierzą się z Anglią, Chorwacją i Szkocją. Pachnie nam to meczami, w których będzie trzeba gonić wynik. A Pekhart do roli dżokera pasuje idealnie – wpadnie w pole karne, pozgarnia wrzutki, sprawdzi się w taktyce „na chaos”.
Pewniakiem do gry na dziewiątce jest Patrik Schick, który przyjeżdża jako zdobywca 13 bramek w Bayerze Leverkusen i jego rola wydaje się być niepodważalna. Pekhart rywalizuje raczej z Michaelem Krmencikiem i Matejem Vydrą. Czy przed którymś z nich może czuć kompleksy? Raczej nie. Krmencik trochę zaryzykował i zmienił zimą klub z FC Brugge (gdzie szło mu średnio) na PAOK (gdzie wiosną załadował dziewięć goli). Vydra to piłkarz grającego w Premier League Burnley, ale a) strzelił dla niego tylko sześć bramek, b) częściej zaczynał na ławce niż w pierwszym składzie. Nie zaryzykujemy stwierdzenia, że Pekhart jest pierwszy do wejścia z ławki, ale to mocne działo, z którego trener Silhavy na pewno skorzysta.
Swoją drogą, Pekhart w rozmowie z CT Sport świadomie stwierdził, że to jego ostatni duży turniej i wypowiedział się na temat swojej przyszłości w Legii.
– Nie mogę się doczekać Euro, to będzie ostatnia duża impreza, na którą pojadę. Zlatan ma 39 lat, ale szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie gry w tym wieku. Pogram jeszcze dwa lata, może trzy i raczej niewiele więcej. Moje ciało reaguje inaczej niż wtedy, gdy miałem 20 lat.
– Agent mówił mi, że po takim sezonie będzie zainteresowanie ze strony innych klubów, ale zobaczymy. Jeśli zaliczę udane Euro, może to poprawić moją pozycję. Mam 32 lata i to chyba ostatnia szansa, by podpisać duży kontrakt. Jeśli Legia będzie chciała, jestem otwarty na pozostanie w niej na dłużej.
ROBERT IVANOV
Rola na Euro: głębia składu
Czy to najbardziej zaskakujące powołanie? Z pewnością tak. Robert Ivanov przychodził do Polski jako jeden z wielu w lidze fińskiej. Niewiele zapowiadało, że stanie się kozakiem, który może wywalczyć awans na Euro. A koniec końców podążył odwrotną drogą niż Albin Granlud, który trafił do Stali jako etatowy reprezentant, a na turniej się nie załapał.
Był na szerokiej liście powołań i został skreślony na ostatnim etapie selekcji, którą przetrwał Ivanov, choć – jak czytamy w fińskich mediach – był typowany jako jeden z piłkarzy do odstrzału. Ivanov jeszcze nie zagrał o punkty dla szwedzkiej reprezentacji. Wystąpił w sparingach z Szwajcarią, z którego został zapamiętany dzięki siatce założonej Shaqiriemu i, ostatnio, ze Szwecją. Zagrał też w dwóch meczach towarzyskich w 2019 roku, po których wypadł z kadry.
W reprezentacji od lat na środku obrony panują dwaj starzy znajomi z Ekstraklasy – Paulus Arajuuri i Joona Toivio. Pierwszego zapamiętaliśmy jako bardzo solidnego stopera, który wprawdzie zaliczył słaby start, ale wyrósł na kozaka. Drugi… Bruk-Bet wydał na niego 250 tysięcy euro, lecz Fin nie dał rady uratować klubu z Niecieczy przed spadkiem i został pożegnany już po pół roku. I to najlepsza recenzja jego występów na polskich boiskach.
Ale to, że nie poszło mu u nas, nie świadczy oczywiście o tym, że jest słabym piłkarzem. Czy Ivanov zagra na Euro? Szanse na to są małe, zwłaszcza, że Finlandia może pożegnać się z turniejem już po trzech meczach. W grupie ma Rosję, Belgię i Danię.
LUBOMIR SATKA I DUSAN KUCIAK
Rola na Euro: szansa na pierwszą jedenastkę i trzeci bramkarz
Słowacja wysyła powołania w ciekawy sposób. Na wstępnej liście znalazło się niemalże pół ligi – poza dwójką, która się załapała, był jeszcze Siplak, Mraz, Huk, Plach, Holec i Holubek. Ten ostatni zjawił się też na zgrupowaniu, ale odpadł po meczu z Bułgarią.
Kto ma większe szanse na grę? Oczywiście Satka. Pozycja Milana Skriniara w reprezentacji Słowacji jest nie do podważenia. Wiadomo – podstawowy piłkarz Interu, zawodnik o największej wartości w całej reprezentacji. Gra toczy się o miejsce u jego boku. Satka rywalizuje z…
- Davidem Hancko (Sparta Praga)
- Denisem Vavro (Huesca)
- Martinem Valjentem (Mallorca)
I chociaż lechita wypada najgorzej, jeśli chodzi o przynależność klubową, jego akcje stoją najwyżej. To on – wraz z Denisem Vavro – wystąpił w ostatnim sparingu z Bułgarią. Satka nie miał jeszcze w reprezentacji okresu, w którym rozegrał trzy mecze z rzędu, a więc ciężko uznawać go za pewniaka. Ale stawiano na niego w ważnych spotkaniach – choćby w barażach do awansu czy wygranym meczu eliminacyjnym z Rosją pod koniec marca. Jeśli mielibyśmy obstawiać – lechita wygra rywalizację.
Ostatnie mecze mogłyby wskazywać na to, że szansę na pierwszą jedenastkę ma też Dusan Kuciak. Bramkarz Lechii był wyborem selekcjonera Tarkovicia w trzech ostatnich spotkaniach, w tym dwóch eliminacyjnych. Ale niech to nie zaburzy całego obrazu jego pozycji w kadrze – stało się to głównie dlatego, że po meczu eliminacyjnym z Cyprem wysypał się Martin Dubravka, a Marek Rodak – także z powodu urazu – nie pojawił się na zgrupowaniu. Padło na Kuciaka, czyli trzeci wybór.
Kuciak ma za sobą niezły sezon, ale trudno, żeby rywalizował jak równy z równym z bramkarzami, którzy grają na co dzień w Premier League. Oczywiście, obaj mają swoje problemy – Rodak rozegrał w tym sezonie tylko sześć meczów (w tym dwa ligowe), Dubravka stracił pierwszą część sezonu z powodu kontuzji, a później ustępował miejsca Karlowi Darlowowi, który dostał szanse w jego miejsce. Ale obaj to jednak zupełnie inna liga.
***
A wy – jak sądzicie? Który z reprezentantów Ekstraklasy zbierze największą liczbę minut?
Fot. FotoPyK / newspix.pl