Do tej pory rekord należał do Adriana Mierzejewskiego, ale już wkrótce zostanie pobity. Najdrożej sprzedanym w historii polskiej ekstraklasy zawodnikiem będzie zapewne Ondrej Duda.
Wokół 20-latka panuje ogromne zamieszanie. Aż dziwne, że codziennie o nowych propozycjach nie informuje prasa. A możecie nam wierzyć: sprawa jest niezwykle dynamiczna. Na ten moment Legia ma kilka bardzo poważnych ofert – z Anglii, Włoch, Niemiec oraz z jeszcze jednego kierunku, którego nie znamy, a o którym się mówi, że to „nowa siła”. Nie chce nam się spekulować – nie wiemy i już. W każdym razie cała ta licytacja doprowadziła do tego, że na ten moment Legia spodziewa się uzyskać osiem milionów euro. Doszło do tego, że Wolfsburg – aktualnie przecież bardzo mocny zespół Bundesligi – jest wymieniany w gronie zespołów najsłabszych, które na Dudę zwróciły uwagę.
Mierzejewski kosztował 5,25 miliona euro, gdy przechodził z Polonii Warszawa do Trabzonsporu. Duda – kupiony za zaledwie 300 000 euro – miałby być wart osiem milionów plus bonusy. Dodatkowo jest chyba spora nadzieja, że po podpisaniu kontraktu z nowym klubem, jeszcze jeden sezon spędziłby w Warszawie. To już opcja marzeń dla działaczy Legii, ale wcale nie niemożliwa. Wszystko to po zaledwie 26 meczach w polskiej ekstraklasie i jedenastu w europejskich pucharach. Zdanie skautów z całej Europy jest zgodne: Słowak to prawdziwa perełka i dopiero grając „wyżej”, pokaże na co go stać.
“Step by step, rozumiesz? Ja nie umiałbym nie podnosić się z ławki” – przeczytaj wywiad z Dudą
W Legii lekkie zamieszanie. Ten klub jeszcze nigdy nie negocjował umów na podobnym poziomie i z klubami o takiej renomie. Ale trzeba w tym momencie pogratulować warszawianom, bo to przecież nie jest tak, że Duda sam zapukał do drzwi i poprosił o kontrakt. To Legia była na niego napalona tak, jak teraz są napalone bogatsze kluby. – W ostatnich dniach lutego cały klub był postawiony na nogi. Dosłownie w każdej chwili mogła przyjść odpowiedź od Słowaków, a wtedy raz dwa trzeba by załatwić przelewy i pozostałe formalności, bo okienko transferowe kończyło się w weekend – tak Dominik Ebebenge przedstawiał kulisy transferu na łamach Weszło.
Na Słowację latał i Ebebenge, i Leśnodorski. Pilnowali tego interesu, przeczuwając, że trafiła im się okazja, której nie można wypuścić z rąk. I nie wypuścili.
Duda oraz Krystian Bielik – diamenty kupione na pchlim targu. Obaj mogą zapewnić Legii znaczną część budżetu na 2015 rok.
Fot. FotoPyK