Czy ktoś jest w stanie zastąpić Lewandowskiego? Dlaczego nie widzi w grze żadnej poprawy? Co najbardziej niepokoi go po dwóch pierwszych meczach za kadencji Sousy? Jakie pozytywy jest w stanie z nich wyciągnąć? Czy Kacper Kozłowski pokazał się z lepszej strony niż Piotr Zieliński? Czy Sousa jest winny kontuzji Roberta? Na te i inne pytania odpowiedział nam były reprezentant Polski, Piotr Świerczewski.
Wygralibyśmy mecz z Andorą bez Roberta Lewandowskiego?
Wydaje mi się, że tak. Wtedy ktoś inny mógłby przejąć jego rolę, to była tylko Andora. Pamiętajmy też, że Robert dwa razy źle strzelił. Przy pierwszym uderzeniu miał dużo szczęścia, piłka odbiła się od obrońcy i zmyliła bramkarza. Przy drugim nieczysto trafił, ale szybko się zreflektował, co też świadczy o jego klasie, wielkości. Nie każdy napastnik potrafiłby zorientować się w sytuacji i tak szybko się poprawić.
To nie ulega wątpliwości, ale czy wobec tego daje pan jakieś szanse Polsce w starciu z Anglikami? Jak wiemy – Robert w tym spotkaniu nie zagra.
Szansę zawsze trzeba dać, bo w piłce wszystko się może zdarzyć. Przekonał się o tym Jurek Dudek. Na pewno jednak będzie to spotkanie bardzo trudne, to reprezentacja lepiej poukładana od naszej, mająca lepszych zawodników, grająca na wyższej intensywności, co pokazywała nawet w meczu z Albanią. Ewentualny remis będzie dla mnie dużym sukcesem. Nie mówiąc już o potencjalnym zwycięstwie, bo to byłoby jedno z największych zaskoczeń w historii, oczywiście uwzględniając brak Roberta. Bliżej jest mi jednak do stwierdzenia, że dostaniemy od Anglików łomot, widziałem ich ostatnie mecze.
Nie podziela pan zdania wielu ekspertów, jakoby Sousa był odpowiedzialny za kontuzję Lewandowskiego? Moim zdaniem to nonsens.
Moim również. To akurat absurdalny zarzut. To nie jest winą trenera, kontuzję można odnieść zarówno w meczu, jak i na treningu. Oczywiście szkoda Roberta, bo wspaniały i charyzmatyczny lider. Bardziej jednak skupiłbym się na tym, że znowu czeka nas zmiana taktyki, a trener Sousa jest za krótko, żebyśmy mogli swobodnie zmieniać formację w każdy meczu. Ogólnie nie podoba mi się to, jak nasza reprezentacja wygląda w dwóch ostatnich meczach.
Dlaczego? Co najgorzej funkcjonuje?
Dla mnie – wszystko. Nie mam pojęcia, jakim ustawieniem ostatecznie gramy. Problemy zaczynają się już w obronie, gdzie w dwóch meczach mieliśmy dwa różne pomysły na ustawienie, co raz skończyło się strasznie. Dobrze, że ostatnim razem rywalem była Andora, która nie stworzyła sobie właściwie jednej sytuacji. Na ich tle trudno wyglądać słabo.
Nie udało się nam to? Ten mecz nie zachwycał.
A ja nie wiem, jak to ocenić, zbyt wiele rzeczy jest dla mnie niejasnych. Oczywiście, obrońcy dobrze wczoraj czyścili, nie ma się do czego przyczepić, sam mecz wygraliśmy 3:0. Ale z poważniejszym rywalem – Węgrami – wyglądało to inaczej. Zwaliła i obrona, i bramkarz. Wojtek Szczęsny źle się ustawił, zlekceważył strzał i dostał w krótki słupek. Natomiast w drugim meczu w pewnym momencie grał i Płacheta, i Grosicki, właściwie na jednej pozycji. Dublowali się, porzuciliśmy w zasadzie obronę lewej strony boiska.
Nie wiem też, jak grali napastnicy – Lewandowski się cofał, nie wiem, czy ostatecznie był napastnikiem, czy rozgrywającym. Kto był tak naprawdę wysunięty? Piątek czy Milik? Moim zdaniem winna temu jest taktyka, pod której względem wyglądamy katastrofalnie. Podejrzewam, że nawet gdybyśmy wyszli drugim składem na Andorę, to i tak skończyłoby się wygraną, bo zawodników mamy lepszych, natomiast nie widzę w tym ręki selekcjonera. Jeżeli miałbym kogoś ocenić źle po tym meczu, to byłby to Sousa.
A Milika?
A na jakiej pozycji on grał?
Nie wiem, był za słabo widoczny.
Tak, mało go było widać, ale to też poniekąd wina taktyki. Narzekaliśmy na Brzęczka, ale tam przynajmniej było widać, kto występuje na jakiej pozycji. Teraz nie mam takiego wrażenia. W pewnym momencie zrezygnowaliśmy z lewego obrońcy, bo Płacheta nim nie jest. Znowu zamieszaliśmy w ustawieniu, wtedy naprawdę nie wiedziałem, jaki jest układ w defensywie.
Problemy sięgają jednak dalej – niby graliśmy trzema napastnikami, ale to nie miało takiego kształtu, jak w Europie. Owszem, niektóre drużyny stosują taki wariant, ale wtedy są oni ustawieni dość szeroko, jeden łamie do środka i tak dalej, i tak dalej. U nas było to niejasne, no chyba, że snajperzy mieli za zadanie biegać wszędzie.
A co z tymi owianymi złą sławą dośrodkowaniami. Faktycznie mieliśmy problem z grą kombinacyjną.
Nie uważam też, że złym pomysłem była taka liczba dośrodkowań, w końcu zdobyliśmy w ten sposób trzy bramki. Na grę kombinacyjną w środku było zbyt mało miejsca, Andora zagęściła te strefę, grała agresywnie, nie mieliśmy żadnego komfortu. Pytanie, czy nie gralibyśmy tak samo, gdybyśmy po prostu nie wypuścili nawet dziesięciu zawodników na boisko. Nie widzę poprawy pod względem taktycznym, jeśli ktoś mówi, że zaszła jakaś zmiana, to moim zdaniem jest to zmiana na minus.
Czyli jakiekolwiek pozytywy są!
Z fajniej strony pokazał się też Kacper Kozłowski.
Według niektórych – lepiej niż Piotr Zieliński.
Tego nie wiem, bo wszedł na ostatnie 15 minut, więc trudno wysnuć takie wnioski. Na pewno nie deprecjonowałbym Piotrka, bo to jeden z nielicznych zawodników, który potrafi popisać się niekonwencjonalnym podaniem. Ale Kacper też ma za sobą udany debiut – bez kompleksów, ciągła gra do przodu, faktycznie może być naszą melodią przyszłości.
Skupiając się jednak na tym, co jest teraz. Żaden z pomysłów Sousy nie zasługuje na pochwałę?
No dobrze, fajnie funkcjonowała prawa strona. Bereszyński aktywnie podłącza się do akcji, kilka razy dobrze oskrzydlał nasze ataki, Rybus też wypadł całkiem nieźle. Ale to wszystko na tle Andory, z taką taktyką przeciwko Anglikom zbierzemy łomot.
A może uda nam się to dźwignąć mentalnie? W końcu w eliminacjach było już parę zaskoczeń. Potrzebujemy jednak silnego charakteru, a taki nam wypadł. No właśnie, ktoś będzie w stanie zastąpić Lewandowskiego?
Oczywiście są Piątek i Milik, ale to nie ten poziom, jeśli idzie o umiejętności piłkarskie. Tak samo trudno znaleźć kogoś, kto pod względem mentalnym byłby w stanie mu dorównać. To typ zwycięzcy i zdobywcy, niekwestionowany lider. Mówimy przecież o najlepszym napastniku na świecie. Zastąpienie go jeden do jednego nie jest więc możliwe, mimo że mamy naprawdę dobrych zawodników.
Fot.FotoPyK