Szesnaście występów, osiem bramek. Gol średnio co 111 minut. Całkiem przyzwoicie wygląda bilans Krzysztofa Piątka w barwach reprezentacji Polski. Na arenie klubowej polskiemu napastnikowi wiedzie się różnie – od pewnego czasu raczej gorzej niż lepiej – ale w kadrze Piątek jest zawodnikiem niezwykle przydatnym. Zapewnia bardzo cenne trafienia.
Wczoraj jego wejście na murawę okazało się niezwykle istotne. Oczywiście najwięcej pochwał – i słusznie! – zgarnął Kamil Jóźwiak, który został wpuszczony do boju z ławki w tym samym momencie, ale i Piątkowi trzeba oddać honor. Potrzebował zaledwie dwóch minut gry, by zdobyć kontaktowego gola dla biało-czerwonych i de facto uratować nam szanse na punkty. Jest wszak więcej niż prawdopodobne, że gdyby Polakom nie udało się złapać z Węgrami kontaktu tak szybko po utraceniu bramki na 0:2, to później rywale zorganizowaliby się już w defensywie na tyle dobrze, że o odrobieniu dwubramkowej straty nie byłoby mowy.
Zresztą Piątek generalnie pokazał się wczoraj z bardzo dobrej strony, nie chodzi tylko o trafienie. Świetnie spisywał się w powietrzu, zanotował kluczowe podanie, nie popełniał głupich błędów czy strat.
Przez pół godziny wniósł do polskiej ekipy więcej, niż Arkadiusz Milik przez 85 minut.
KRZYSZTOF PIĄTEK W REPREZENTACJI – GWARANCJA GOLI
I jest to w pewnym sensie w przypadku snajpera Herthy Berlin norma, że reprezentacja może na niego liczyć. Oczywiście i jemu zdarzały się występy słabe, czy nawet beznadziejne, ale jedno trzeba mu oddać – ma nosa do ważnych trafień.
Podsumujmy:
- (11.10.2018; Liga Narodów) gol na 1:0 z Portugalią (wynik końcowy – 2:3)
- (21.03.2019; eliminacje do ME) gol na 1:o z Austrią (wynik końcowy – 1:0)
- (07.06.2019; eliminacje do ME) gol na 1:0 z Macedonią P. (wynik końcowy – 1:0)
- (10.06.2019; eliminacje do ME) gol na 1:0 z Izraelem (wynik końcowy – 4:0)
- (16.11.2019; eliminacje do ME) gol na 2:0 z Izraelem (wynik końcowy – 2:1)
- (07.10.2020; mecz towarzyski) gol na 4:0 z Finlandią (wynik końcowy – 5:1)
- (11.11.2020; mecz towarzyski) gol na 1:0 z Ukrainą (wynik końcowy – 2:0)
- (25.03.2021; eliminacje do MŚ) gol na 1:2 z Węgrami (wynik końcowy – 3:3)
Aż pięć trafień w meczach eliminacyjnych, właściwie każde z nich o dużym, a niekiedy wręcz ogromnym ciężarze gatunkowym. Do tego bramka z bardzo mocnym rywalem w Lidze Narodów. No i gol przeciwko Ukrainie w sparingu, którego też tak całkiem nie można lekceważyć. Właściwie wyłącznie na bramkę zdobytą przez Piątka w starciu towarzyskim z Finlandią można spojrzeć z przymrużeniem oka.
drugi gol Krzysztofa Piątka w narodowych barwach zapewnił Polsce zwycięstwo w Austrii
Imponująco wygląda dorobek strzelecki Piątka w porównaniu do pozostałych reprezentantów Polski, jeżeli brać pod uwagę okres od debiutu napastnika Herthy w drużynie narodowej (mecz towarzyski z Irlandią we wrześniu 2018 roku):
- Robert Lewandowski – 9 goli (średnio co 164 minuty); rywale: Łotwa (4), Bośnia i Hercegowina (2), Izrael, Słowenia, Węgry
- Krzysztof Piątek – 8 goli (średnio co 111 minut); rywale: Izrael (2), Portugalia, Austria, Macedonia Północna, Finlandia, Ukraina, Węgry
- Kamil Grosicki – 5 goli (średnio co 250 minut); rywale: Finlandia (3), Izrael, Bośnia i Hercegowina
- Arkadiusz Milik – 3 gole (średnio co 263 minuty); rywale: Portugalia, Macedonia Północna, Finlandia
- Kamil Glik, Kamil Jóźwiak – 2 gole
- Mateusz Klich, Jakub Błaszczykowski, Damian Kądzior, Przemysław Frankowski, Grzegorz Krychowiak, Karol Linetty, Jakub Moder, Sebastian Szymański, Jacek Góralski – 1 gol
Od kiedy były napastnik Cracovii dołączył do reprezentacji, tylko Robert Lewandowski potrafił zdobyć więcej goli dla Polski. Ale w sumie nie jesteśmy pewni, czy bardziej nie imponuje nam jednak dorobek Piątka. Choćby biorąc pod uwagę klasę rywali, jakich ma on na rozkładzie. Mniejsza jednak o porównania z “Lewym”, bo przecież z nim Krzysiek o miejsce w składzie reprezentacji Polski nie konkuruje. Przede wszystkim imponująco prezentują się liczby Piątka na tle dorobku Arkadiusza Milika, który ostatnią bramkę w meczu o punkty zdobył jesienią 2019 roku. Potem udało mu się ukąsić tylko w towarzyskiej konfrontacji z Finlandią. Był to zresztą gol na 5:1, a zatem nieszczególnie istotny.
Ostatnia naprawdę ważna bramka autorstwa Milika padła w pierwszej edycji Ligi Narodów. Arek zapewnił nam wówczas remis w starciu z Portugalią, pokonując bramkarza rywali uderzeniem z rzutu karnego.
PIĄTEK DO PIERWSZEGO SKŁADU REPREZENTACJI?
Czyżby zatem to Krzysztof Piątek bardziej zasługiwał na miejsce u boku Lewandowskiego w systemie 3-5-2, oczywiście o ile takim ustawieniem wyjdziemy przeciwko Anglikom na Wembley (mecz z Andorą pomijamy w naszych rozważaniach)?
Na pewno Milik nie dał Sousie zbyt wielu argumentów swoim występem przeciwko Węgrom, by dalej na niego stawiać. Nie był przydatny ani w rozegraniu piłki, ani w grze tyłem do bramki, ani tym bardziej w polu karnym rywali. Fakt, że koledzy nie wypracowali mu ani jednej stuprocentowej sytuacji, ale gdy miał już niezłe okazje do uderzenia głową, wychodziło mu to fatalnie. Piątek – przeciwnie. Nie dość, że natychmiastowo trafił do siatki, to jeszcze z dobrej strony pokazał się w fazie konstruowania akcji. Z drugiej jednak strony – wcale nie mamy zamiaru upierać się przy tym, by Piątek koniecznie trafił do wyjściowego składu. Warto mieć faceta z taką czutką do ważnych trafień na ławce – zawsze pozostaje z tyłu głowy pocieszająca świadomość, że Piątek może się pojawić na murawie w kryzysowym momencie i jednym sprytnym zagraniem uratować sytuację.
Klubowa kariera Piątka to od ładnych kilku, a może nawet kilkunastu miesięcy spory niedosyt. Po przeprowadzce do Niemiec polski napastnik prezentuje się blado, strzela niewiele, a jego Hertha broni się przed spadkiem do 2. Bundesligi, zamiast walczyć o udział w europejskiej pucharach. Całe zatem szczęście, że te kłopoty nie przekładają się na formę Krzyśka w kadrze. W narodowych barwach Piątek po prostu robi swoją robotę.
fot. FotoPyk