Reklama

Efektywny jak Pekhart, tragiczny jak stoperzy Zagłębia

redakcja

Autor:redakcja

21 marca 2021, 20:37 • 4 min czytania 102 komentarzy

Coraz bardziej imponująca, oczywiście na swój sposób, robi się lista dokonań Djordje Crnormarkovicia w barwach Zagłębia Lubin. Złamania nogi Piotrowi Pyrdołowi tylko po to, by wykartkować się na mecz z Lechem? Jest. Dyskwalifikacja na trzy spotkania? Też. Zmarnowanie decydującego rzutu karnego w spotkaniu Pucharu Polski z Chojniczanką Chojnice? A jak! Mecz z kategorii “zawalę tyle, ile mogę”? Od dziś również ta pozycja figuruje w wykazie. Jeśli to Lubomir Guldan na starcie przygody z dyrektorowaniem wymyślił sobie, że ten flet powinien być jego zastępcą, to wypada powiedzieć jedno – przed Słowakiem jeszcze masa nauki. 

Efektywny jak Pekhart, tragiczny jak stoperzy Zagłębia

Jeszcze bardziej kotłuje się w nas, gdy pomyślimy sobie, że Komisja Ligi była tak pobłażliwa wobec tego “piłkarza”. Mogła nas uchronić przed oglądaniem słabiaka, powinna to do jasnej cholery w imię elementarnej przyzwoitości zrobić, ale spaprała sprawę. Napisalibyśmy, że wkurzone może być również Zagłębie, bo dłuższe zawieszenie gościa byłoby wzmocnieniem Miedziowych, no ale nie napiszemy, bo koniec końców w Lubinie mają przecież jakiś wybór. O ile nie wmanewrowali się w dziwne zapisy w umowie wypożyczenia, to przecież mogą trzymać Serba daleko od murawy. Jakieś pole manewru jest. No ale tego nie robią, dlatego przegrywają mecze takie jak ten dzisiejszy z Legią.

Inna sprawa jest taka, że do poziomu Crnomarkovicia idealnie dopasował się dziś też jego kolega ze środka defensywy, Lorenco Simić, a i kilku innych graczy Miedziowych wyglądało niewiele lepiej. Efekt był taki, że Legia zabawiła się, a pozamiatane było już po 19 minutach.

W tym momencie wjeżdżają fanfary.

Po raz pierwszy w tym sezonie otwieramy szufladę, w której na specjalne okazje trzymaliśmy notę “10”. Lekko nam się przykurzyła, ale to tylko poskreśla rangę wydarzenia. Wędruje oczywiście do Tomasa Pekharta. Czech zapakował w dzisiejszym spotkaniu wszystkie cztery bramki. I jasne – to nie był najpiękniejszy czteropak w historii futbolu, być może nawet mógłby kandydować do miana najmniej efektownego, ale zbyt dokładnie przyglądamy się ligowym snajperom i ludziom, którzy ich udają, by stwierdzić, że było to dziecinnie proste. Trzeba się znaleźć w odpowiednim miejscu, trzeba zachować zimą głowę, trzeba dołożyć nogę. Na każdym etapie można było to spieprzyć, a Pekhart dziś nie spieprzył nic lub prawie nic.

Reklama

Strzelanie zaczął z jedenastu metrów, a karny został gwizdnięty po faulu na nim. Tak, Crnomarković. Nie był może super mocny karny, ale wyszła w tej sytuacji cała głupota Crnomarkovicia – po kiego grzyba w ogóle dawał Pawłowi Gilowi podstawy, by gwizdnąć? Później, w końcówce pierwszej połowy, zrobił to zresztą jeszcze raz, stając na stopę Szabanowa. Tym razem sędzia nie gwizdnął, choć naszym zdaniem spokojnie mógł wskazać na wapno.

Ale nie wyprzedzając. Drugiego gola Pekhart wcisnął, gdy próbujący wybić piłkę Simić trafił – no oczywiście – w Crnomarkovicia. Czech zdążył wstać i strzelił z najbliższej odległości. Za trzecim razem zamykał akcję po dograniu bardzo dobrego dziś Martinsa – nie do końca kontrolował futbolówkę, ale ta i tak wpadła do siatki.

Jeśli ktoś liczył na emocje, walkę do końca i być może – jak na przykład w Szczecinie – stratę punktów przez Legię, to w tym momencie można było zmienić kanał lub zająć się czymś innym. Ci, którzy zostali, zobaczyli jeszcze jedno trafienie Pekharta, już w drugiej połowie. Po akcji Wszołka Crmonarković nie zdążył zablokować dogrania, to nie było najlepsze, ale poprawił je Simić, który wyłożył futbolówkę najskuteczniejszemu snajperowi ligi. Legia powinna strzelić więcej bramek. Świetną sytuację w pierwszej połowie po dograniu Kapustki miał Luquinhas, Hładun ładnie obronił strzał Juranovicia, a raz bramkarz Miedziowych tak się zamotał, że sam podał piłkę pod nogi legionistów, z czego nic ostatecznie nie wyszło. No ale też trudno zżymać się na to, że mając tak korzystny wynik i ustawiając sobie mecz tak szybko, nikt w Legii nie umierał na placu, by strzelać kolejne gole.

Powiedzmy może tak – nikt nie chciał przykryć wyczynu Pekharta. Legia w tym momencie wydaje się być silna, cholernie silna. Nawet ci walący babola za babolem obrońcy dziś grali bardzo dobrze, Zagłębie poza początkiem drugiej połowy było kompletnie bezradne. Zaraz po przerwie na kadrę mecz z Pogonią przy Łazienkowskiej i przy korzystnym wyniku chyba może być już pozamiatane.

A jeśli chodzi o Miedziowych, to chyba już jest. Sezon do zapomnienia.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

LIVE: Czy to jest ten dzień? Pogoń walczy o pierwszą wyjazdową wygraną

Bartosz Lodko
5
LIVE: Czy to jest ten dzień? Pogoń walczy o pierwszą wyjazdową wygraną

Komentarze

102 komentarzy

Loading...