Co nowego wprowadził w szatni Podbeskidzia trener Kasperczyk? Dlaczego dobrze zdiagnozował problemy zespołu? Jak smakowała wygrana z Legią? Co zdecydowało o wygranej? W jaki sposób przepracowywano w Bielsku-Białej fatalny grudzień? Zapraszamy do rozmówki z kapitanem Górali, Filipem Modelskim.
***
Jak rozmawiam z ligowcami, zawsze mówią, że po meczu ciężko zasnąć. Po takim pewnie szczególnie.
Zasnąłem koło drugiej, trzeciej. Nie było łatwo, za dużo tych emocji.
Oglądałeś od razu powtórkę meczu?
Nie, wolałem nie oglądać na gorąco. Dzisiaj obejrzę. Tuż po meczu staram się spędzić czas z rodziną, trochę się odciąć. A jak rodzina zaśnie – a zasypia, bo nie jest w stanie tak długo wytrzymać – to wjeżdża film lub książka.
I wczoraj co wjechało?
Książka Tima Groovera, trenera, który pracował ze śmietanką najlepszych koszykarzy, między innymi Michaelem Jordanem i Kobe Bryantem. Pomogła mi poukładać kilka ścieżek, na które już wkroczyłem, pewne rzeczy uporządkowała.
Coś z tej książki bezpośrednio przydało ci się w meczu z Legią?
Tak, ale zostawię to dla siebie. Natomiast powiem tak: nie mogliśmy doczekać się meczu z Legią. Po serii niekorzystnych grudniowych spotkań chcieliśmy się przełamać, zagrać jak najszybciej.
Pamiętasz ile bramek straciliście w grudniu?
Cztery Płock, Lech też cztery… Piętnaście?
Licząc z Pucharem Polski, siedemnaście. Ale przy takich dużych liczbach można się pomylić.
Zgadza się. Na pewno to nie był dla nas łatwy okres, ale przede wszystkim: to jest dla nas okres zamknięty. Myśmy już go przerobili, przepracowali. Myślimy o tym to jest tu i teraz. Czekamy z niecierpliwością na kolejne mecze. Jakbyśmy mogli, gdyby fizyka pozwalała, to gralibyśmy zaraz następny. Nie zastanawiamy się, czy przyjeżdża Legia czy inna drużyna, chcemy punktować w każdym meczu.
Wracając jednak do grudnia. Co wy jako obrońcy sobie myśleliście, gdy rywale strzelali wam tyle bramek, a nieraz nawet z wywiadów w przerwie przeprowadzanych z waszymi graczami ofensywnymi dało się wywnioskować, że mają pretensje do waszej gry?
Najłatwiej powiedzieć, że to porażka, ja powiem, że to lekcja. Nie chowam głowy w piasek. Jestem typem człowieka, który szuka możliwości rozwoju, poprzez taką obiektywną analizę. Ja wiem, że mówienie o wyciąganiu wniosków jest wyświechtane, ale zapewniam – każdy tamte mecze przepracował. Ja sobie mecze nagrywam. Oglądałem to wszystko. Nawet, jak ciężko się to ogląda, bo widzisz ile błędów zrobiłeś. InStat też poszedł w ruch. Do tego przyszedł reset mentalny, święta, chwila oddechu.
A co do naszej gry – wszyscy popełnialiśmy błędy. Ja wiem co nie funkcjonowało, ale nie będę tego wyciągał na wierzch. Jeżeli coś nie funkcjonuje, szukam innego sposobu, innego rozwiązania.
Co zmienił trener Kasperczyk?
Nie chciałbym mówić, co zmienił, mogę powiedzieć, co wprowadził. Od pierwszego dnia trener Kasperczyk wiedział w jakim stanie mentalnym jest szatnia i jakie są jej problemy. Wprowadził dużo spokoju, którego ta szatnia potrzebowała. Odciął ją od bodźców zewnętrznych, od presji. Pozwolił się skupić na boisku, na tym, żebyśmy grali lepiej, coś wypracowali.
W jaki sposób was odciął od zewnętrznych bodźców? To dziś trudna sztuka.
To już trzeba spytać trenera. Ma taką zdolność. Mówię jako zawodnik, który widzi jak ta szatnia funkcjonuje: szatnia dostała dużo spokoju i zaufania. Trener to zrobił może swoją szczerością, otwartością. Skupiliśmy się na pracy.
Ja wiem, że każdy piłkarz wierzy przed meczem, bo nie ma po co wychodzić na boisko bez wiary. Ale powiedz szczerze: nie było takiej myśli, nawet przez chwilę, “a co jeśli ten koszmar z Legią się powtórzy?”.
We mnie nie było takich myśli. Pewność siebie płynie z wiedzy, że jesteś dobrze przygotowany. Że zrobiłeś wszystko, co do ciebie należało. Wtedy twój mental idzie w górę, jesteś po prostu gotowy. Ufasz sobie. Widziałem to samo podejście w oczach wszystkich moich kolegów.
Ta pewność siebie w grudniu była mocno zachwiano?
Tak, nie ma co się oszukiwać.
Pierwsza połowa z Legią w waszym wykonaniu była lepsza niż granie jesienne, ale wciąż, to nie było to co po zmianie stron. W pierwszej połowie jeszcze Legię dopuszczaliście do sytuacji.
Zgodzę się, ale jaką miała Legia sytuację stuprocentową?
Kapustka strzelał z dogodnej pozycji.
To nie jest moim zdaniem sytuacja stuprocentowa. A na pewno nie była wypracowana przez zespół, tylko przez indywidualne umiejętności, bo Bartek wiele umie i od tego jest w Legii, żeby zrobić różnicę. Ale to nie tak, że Legia nas rozłożyła na łopatki, rozklepała jakimś rozegraniem akcji. Na pewno Legia miała więcej z gry, ale uważam, że nie przekładało się to na ich sytuacje.
Była też sytuacja z golem Pekharta. Ja wiem, że odgwizdano faul, ale ujmę to tak: gdyby wam w ten sposób zabrano gola, pewnie byście protestowali. Nie była to oczywista sytuacja.
Taką decyzję podjął sędzia międzynarodowy, co mogę dodać. Ja nie chcę nas wywyższać na piedestał, było w naszej grze dużo mankamentów, zdajemy sobie z tego sprawę. Byłbym hipokrytą mówiąc, że wszystko funkcjonowało idealnie. Grasz z Legią, to jest mistrz Polski, drużyna z największym piłkarskim potencjałem, nie ma tak, żeby nic sobie nie stworzyli. Natomiast najważniejsze, że te sytuacje, które mieli, wybroniliśmy. Strzelony gol dodał nam otuchy i jeszcze więcej pewności, a w Legii wkradło się w poczynania więcej niepokoju. Mogę się założyć, że nie zakładali takiego scenariusza, w którym pierwsi tracą gola.
Po meczu euforia, ale pewnie wymieszana z ulgą.
Ja bym to nazwał nie tyle ulgą, co czystą radością z tego, że praca, którą wykonaliśmy, przyniosła efekt. Wiesz jaka potrafi być piłka. Możesz zrobić wszystko, co powinieneś. Przygotować się najlepiej, jak umieć. Potem nawet zagrać dobry mecz. I jednak przegrać. Tutaj to się nie zdarzyło. Daleka droga do realizacji naszego celu, meczów multum przed nami, ja ponownie zapewnię: bez względu na to jak się ta runda potoczy, nie poddamy się.
Powiedziałeś przed tym meczem drużynie coś szczególnego jako kapitan?
Co powiedziałem, to zostaje w szatni. Na pewno cieszę się, że zostałem mianowany do tej funkcji przez trenera Kasperczyka. Widzę w tym dużo szans, także rozwoju jako człowieka. Gdzieś tam ta funkcja była mi powierzana w rundzie jesiennej, nie była to całkowita nowość, ale cieszę się, że trener mi zaufał.
To na koniec, sądząc choćby po tym jak kto prezentował się w okresie przygotowawczym – kto w Podbeskidziu indywidualnie wystrzeli wiosną?
To ma być runda całego zespołu. Chcę widzieć monolit, kolektyw. Siłę mentalną. Wiem, że znowu pewnie dla kogoś to są frazesy, ale zarazem to są fundamenty.