Reklama

Białek? Pięć minut na boisku i gol. Piątek? Pudło z rzutu karnego

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

19 stycznia 2021, 23:22 • 4 min czytania 16 komentarzy

To, że Lewandowski strzela w Bundeslidze, jest oczywistością. Coś jak następstwo środy po wtorku. Dzieje się i tyle. Ale dalej, jeśli mówimy o polskich trafieniach? Mamy pewien niedosyt. Piszczek gra już mało i nie o bramki na jego pozycji chodzi, trudno, żeby trafiał Rafał Gikiewicz. Właściwie od przyzwoitego wejścia w ligę Kownackiego – cztery bramki, dziesięć meczów – czekamy, by ktoś zrobił na nas większe wrażenie.  Czy to będzie Krzysztof Piątek? Cóż, trochę nas męczy czekanie na cud, bo Polak znów dostał szansę i spudłował z 11 metrów. Czy to będzie Bartosz Białek? Chcielibyśmy. Na razie jest na początku swojej drogi, ale dziś postawił kolejny krok, strzelając bramkę z Mainz.

Białek? Pięć minut na boisku i gol. Piątek? Pudło z rzutu karnego

I to nie byle jaką, bo otwierająca wynik zwycięskiego spotkania Wolfsburga. Polak pojawił się na boisku pięć minut wcześniej (!), dostał prostopadłe podanie, zachował się przytomnie i pokonał bramkarza. Zresztą spójrzcie sami:

To drugi gol Białka w Bundeslidze, ale ten chyba waży więcej, bo wcześniej były napastnik Zagłębia trafił z Werderem w 95. minucie. To była strzelanina, skończyło się na 5:3, a tutaj mieliśmy jednak zamknięty mecz, który otworzył właśnie Polak. Kto wie, gdyby nie jego wejście, być może Wilki nie sięgnęłyby po trzy oczka. A tak ostatecznie jeszcze podwyższyły rezultat i ograły Mainz 2:0.

Reklama

Systematyczny rozwój

Mamy wrażenie, że Białek jest wprowadzany do zespołu wolno, ale systematycznie. Pamiętamy wiele sytuacji, kiedy polscy zawodnicy dostawali za granicą po kwadrans na rundę i tylko naiwnie można było liczyć, że dojdzie do przełomu. W Wolfsburgu na Białka jednak liczą. Zaczynał od „minutówek”, potem dostawał więcej niż kwadrans, raz wyszedł nawet w pierwszym składzie – ze Stuttgartem. Potem, owszem, schował się na ławce, bo ten mecz mu nie wyszedł – słabiutka nota 4,5 w Kickerze – ale teraz wrócił i to w naprawdę dobrym stylu.

WOLFSBURG WYGRA Z BAYEREM? KURS 3.45 W TOTALBET!

W sumie Białek ma na koncie 156 minut w Bundeslidze, co daje mu 78 minut na gola. Całkiem przyzwoicie jak na pierwszy sezon 19-latka, prawda? Dla porównania: Piątek do jednego trafienia potrzebuje 192 minut. Wiadomo, to są wszystko trudne do zmierzenia liczby, trzeba pamiętać o kontekstach, fakcie, że Piątek ma więcej bramek, ale po prostu zwracamy uwagę na to, że Białek nie ma się czego wstydzić.

Nie przepadł. Nie zakopał się w rezerwach, nie dostaje szans tylko w pucharze z czwartoligowcami, ale trenerzy widzą, że od czasu do czasu można mu zaufać w Bundeslidze. W przyszłości tych okazji będzie pewnie więcej, tym bardziej, jeśli Białek będzie korzystał ze swoich momentów tak jak do tej pory. Ale nie tylko o bramki tutaj chodzi, bo jak obejrzeć tego chłopaka, to widać, że nie odbił się od tych rozgrywek ani piłkarsko, ani mentalnie. Czasem jest gorzej, czasem jest pech – jak wtedy gdy wybitnie odbił mu piłkę Neuer – ale ogólnie chłopak idzie do przodu.

Piątek podąża w przeciwnym kierunku

Natomiast o ile Białek nas dzisiaj oczarował, tak Piątek nas rozczarował. Znowu. To, że z regularnością strzelecką Polak jest pokłócony, wiemy już od dawna. Gdy wydawało się, że oto nastąpił moment zwrotny – na przykład dwie bramki z Unionem – przychodziła seria bezbarwnych spotkań w jego wykonaniu. Trener po przeciętnym spotkaniu z Kolonią kolejny raz powiedział – sprawdzam. Wystawił napastnika od 1. minuty w meczu z Hoffenheim. No, i chyba przekonał się, że związek Piątka z Herthą po prostu nie ma sensu.

HERTHA WYGRA Z WERDEREM? KURS 2.17 W TOTALBET!

Już pal licho, że koncertowo spierniczył karnego. Zdarza się najlepszym. Ale dzisiejsza rywalizacja była dla niego testem charakteru. Testem, który ostatecznie oblał. Na dobrą sprawę mecz dla niego skończył się z chwilą, gdy Olivier Baumann wyczuł go i sparował piłkę do boku po tym, jak uderzał z wapna. W dalszej części spotkania był kompletnie niewidoczny. Przegrywał pojedynki powietrzne. O pół tempa za wolno wbiegał w pole karne. I tylko rozkładał ręce w geście dezaprobaty wobec braku podań kolegów. Bardzo ciekawe, dlaczego nie chcą mu podawać?

W 72. minucie Polak opuścił boisko, a realizator telewizyjny pokazał go siedzącego na miejscu przeznaczonym dla rezerwowych. Jego mowa ciała mówiła wszystko – to był człowiek doszczętnie spalony psychicznie. Wzrokiem krążył dookoła stadionu, mocno przełykał ślinę, przebierał nogami. Gorzki wieczór dla Polaka. Zresztą, już nie pierwszy raz, od kiedy wylądował w stolicy Niemiec. W najbliższych dniach zapewne będzie musiał przyzwyczaić się do pozycji siedzącej.

Reklama

Fot. Newpix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Kibice starli się z policją przed meczem Bundesligi. Dziewięciu funkcjonariuszy rannych

Aleksander Rachwał
7
Kibice starli się z policją przed meczem Bundesligi. Dziewięciu funkcjonariuszy rannych

Komentarze

16 komentarzy

Loading...