– Priorytetem jest uszczuplenie kadry. Rozstaliśmy się już z dwoma zawodnikami. Trwają kolejne rozmowy. Myślę, że docelowo będzie to pożegnanie pięciu, maksymalnie sześciu piłkarzy. Radosław Sobolewski rotował, dawał szanse piłkarzom z ławki i oni też pokazali, że są w stanie grać bardzo solidnie na ekstraklasowym poziomie. Ale jeżeli znajdziemy kogoś lepszego od ludzi z obecnej kadry, to na pewno zastanowimy się nad transferem. Ale na pewno nie będzie to dużo wzmocnień, dużo ruchów, bo uważamy, że w tym momencie temu zespołowi bardziej przyda się stabilizacja. Jeżeli będziemy wymieniać jakieś ogniwo, to do drużyny musiałby przyjść ktoś zdecydowanie lepszy niż ktoś, kogo ewentualnie miałby zastąpić. Chcemy iść w jakość – mówił Paweł Magdoń, dyrektor sportowy Wisły Płock, w programie Weszłopolscy na Kanale Sportowym. Zapraszamy do zapisu tekstowego tej rozmowy.
Wisła Płock to stajnia Augiasza?
Nie podchodzę tak do tego. Traktuję tę pracę jako wielką szansę. Chcę spokojnie pracować. Mam czas, żeby wszystko poukładać. Jestem pełen optymizmu.
Kadra Wisły Płock jest szeroka, ale jednocześnie przeciętna.
Zgadzam się tylko z pierwszą częścią tego stwierdzenia. Mamy rozbudowaną kadrą – trzydzieści dwie osoby na kontraktach. Według mojej opinii, i nie tylko, to zdecydowanie za dużo umów. Z przeciętnością się nie zgadzam, bo nawet ostatnie mecze pokazały, że kadra ma jakość i spory potencjał.
To po co pańskie przyjście, skoro poprzednik zbudował silną kadrę?
Nie chciałbym wypowiadać się o poprzednikach. Skupiam się na swojej pracy. Interesuje mnie tylko wyciągnięcie błędów z przeszłości i skupienie się na przyszłości. To moje zdanie. Patrzę do przodu. Staram się rzetelnie ocenić potencjał tej kadry i pod tym kątem przygotować ewentualne wzmocnienia. I tak, naprawdę uważam, że ta kadra ma duży potencjał, choć w tej rundzie może nie do końca to udowodniła. Końcówka była dobra – Wisła może grać dobrze, może strzelać bramki, może zdobywać punkty.
Sam pan powiedział, że kadra jest za duża. Ile rozstań pan planuje?
Do każdego zawodnika podchodzimy indywidualnie. Rozstaliśmy się już z dwoma zawodnikami. Trwają kolejne rozmowy. Myślę, że docelowo będzie to pożegnanie pięciu, maksymalnie sześciu, piłkarzy.
Łącznie z tymi, którzy odeszli czy jeszcze pięć?
Łączne z tymi, którzy właśnie odeszli z Wisły Płock.
Uważa pan, że Filip Lesniak jest lepszym zawodnikiem od Dominika Furmana?
Filip Lesniak jest innym typem piłkarza niż Dominik Furman. Trzeba oceniać ich osobno. Furman dawał jakość w dośrodkowaniach, w biciu stałych fragmentów gry, w asystowaniu, w robieniu gry, ale Lesniak też jest zawodnikiem bardzo pożytecznym. Daje nam jakość. Dużo biega. Wykonuje swoje zadania bardzo dobrze. Nie da się ich porównać.
Ale jeśli chodzi o wkład w grę Wisły Płock, to faktycznie jest to porównywalne? Może rzeczywiście tak jest, skoro już drugi dyrektor sportowy Wisły Płock tak twierdzi, to niewykluczone my czegoś nie wiemy.
Mają różne walory. Furman dawał więcej asyst, więcej jakości do przodu, a Lesniak lepiej zabezpiecza tyły. Pierwszy jest lepszy w ofensywie, drugi jest lepszy w defensywie. Nie będę tego roztrząsał.
Słyszy się, że coraz więcej piłkarzy z trzecich i czwartych lig jest przymierzanych do Wisły Płock. Wczoraj padła informacja, że trafić ma do was Piotr Dominik z Granicy Kętrzyn za 40 tysięcy złotych. On i podobni jemu młodzi piłkarze będą sprowadzani, żeby grać w pierwszym czy w drugim zespole?
Jeśli chodzi o Piotrka Dominika, to do mediów przebiła się niefortunna informacja. To nie jest do końca tak, jak wypowiada się na ten temat Granica Kętrzyn, zapisane są pewne bonusy, które mają być zrealizowane, jeśli zawodnik zagra na poziomie Ekstraklasy lub w reprezentacji Polski. Więc o takich pieniądzach możemy mówić dopiero w momencie, kiedy Dominik będzie pełnoprawnym piłkarzem pierwszego zespołu. Teraz jest wprowadzany do rezerw, ale ma szanse kiedyś zagrać na poziomie elity. 40 tysięcy na już to nieprawda.
Patrzymy mocno do przodu. Nie sprowadzamy zawodników zgranych. Chcemy postawić na piłkarzy głodnych gry. Takich, którzy chcą dostać szanse na wyższym poziomie, a czy będzie to Ekstraklasa – tego jeszcze nie wiemy. Pracujemy nad kilkoma transferami. Skupiamy się na zawodnikach młodych i perspektywicznych.
Będą transfery do pierwszej drużyny czy priorytetem jest uszczuplenie kadry?
Priorytetem jest uszczuplenie kadry. Trener Sobolewski rotował, dawał szanse piłkarzom z ławki i oni też pokazali, że są w stanie grać bardzo solidnie na ekstraklasowym poziomie. Ale jeżeli znajdziemy kogoś lepszego od ludzi z obecnej kadry, to na pewno zastanowimy się nad transferem. Ale na pewno nie będzie to dużo wzmocnień, dużo ruchów, bo uważamy, że w tym momencie temu zespołowi bardziej przyda się stabilizacja. Jeżeli będziemy wymieniać jakieś ogniwo, to do drużyny musiałby przyjść ktoś zdecydowanie lepszy niż ktoś, kogo ewentualnie miałby zastąpić. Chcemy iść w jakość.
Sporo było spekulacji na temat przyszłości trenera Radosława Sobolewskiego. Wygrał dwa ostatnie mecze rundy jesiennej. Rozumiemy, że to właśnie on będzie przygotowywał zespół do rundy wiosennej?
Taka decyzja została podjęta już wcześniej. Prezes ufał trenerowi. Ja przyszedłem, poznałem Radosława Sobolewskiego, pracujemy dalej razem. Sobolewski pokazał, że zasługuje na to, żeby dalej prowadzić Wisłę Płock w kolejnych meczach. Nic się nie zmienia. Dużo było szumu, ale był to szum niepotrzebny.
W jaki sposób uczył się pan zawodu dyrektora sportowego? Pracował pan w Lechii Tomaszów Mazowiecki, jest to niski poziom rozgrywkowy, ale też co zrobić, skoro w kraju nie mamy żadnego systemu szkolenia w tym zawodzie.
Kiedy zawiesiłem buty na kołku, to od razu dostałem propozycje objęcia stanowiska wiceprezesa, a później dyrektora sportowego w Lechii Tomaszów Mazowiecki. Fajna przygoda, fajna nauka, bo te mechanizmy, niezależnie od tego, czy to jest Ekstraklasa, czy I liga, czy II liga, czy III liga, są dokładnie takie same. W III lidze najważniejsze jest to, żeby wychowywać młodych piłkarzy. U nas w Lechii grało mnóstwo piłkarzy, którzy poprzebijali się wyżej. Mieliśmy najmłodszy skład w lidze. Nie graliśmy na wynik, a na zaistnienie młodzieży. To się udało. Walczyliśmy o Pro Junior System – raz zajęliśmy drugie miejsce, raz wygraliśmy. Pokazuje to, że kluby z niższych lig są w stanie fajnie gospodarować zasobem ludzkim.
ROZMAWIALI WESZŁOPOLSCY
Fot. Newspix