– Dzisiaj mieliśmy rozmowę z panem prezesem w obecności trenera. Pan prezes zapewniał, że nic się nie wydarzy do piątkowego meczu z Wisłą Płock. A tu, tak naprawdę, 1.5 godziny później informacja zaczęła krążyć po internecie, gdzie to zostało odwrócone w drugą stronę i trenera prawdopodobnie już nie ma. Dziwna decyzja. Rano inne słowa, teraz inne – Kamil Biliński w rozmowie z Weszłopolskimi opowiada o tym jak szatnia odebrała zwolnienie Krzysztofa Brede, wyrażając w zasadzie dość mocne wsparcie dla szkoleniowca. Dlaczego być może decyzja o dymisji trenera nie musiała należeć do prezesa, dlaczego Podbeskidzie gra tak źle, a dlaczego samemu Bilińskiemu idzie tak dobrze. Zapraszamy.
***
Jak ty podszedłeś do decyzji o zwolnieniu trenera Brede? Nie jest jeszcze oficjalna, ale już wiadomo, że to się stało.
Tak naprawdę zadzwonił do mnie tata i powiedział, że trener anie ma. Ja nawet nic nie wiedziałem. Dzisiaj mieliśmy rozmowę z panem prezesem w obecności trenera. Pan prezes zapewniał, że nic się nie wydarzy do piątkowego meczu z Wisłą Płock. A tu, tak naprawdę, 1.5 godziny później informacja zaczęła krążyć po internecie, gdzie to zostało odwrócone w drugą stronę i trenera prawdopodobnie już nie ma. Dziwna decyzja. Rano inne słowa, teraz inne. A czy to jest dobra decyzja, to się okaże.
Wszyscy wiemy w jakiej jesteśmy sytuacji. Nikt nie oczekiwał od nas cudów, po prostu spokojnego utrzymania. Na dzień dzisiejszy jesteśmy na 16. miejscu i nie wygląda to z naszej strony dobrze, a gdy nie idzie, najprościej poświęcić głowę trenera. Jeszcze parę miesięcy temu trener był noszony na rękach, po czterech latach zrobił duży sukces dla klubu, jakim jest awans. A tu trzynaście kolejek i po 2.5 roku zostaje wypchany. Nie mnie to oceniać w tej chwili, ale uważam, że można to było trochę inaczej załatwić.
Prezes Kłys nie jest specjalnie słowny?
Ja nie mam do prezesa żadnych pretensji, nie spotkałem się z sytuacją, kiedy coś powiedział i czegoś nie zrobił.
Dzisiaj powiedział, że nie zrobi, a zrobił.
Może się okazać, że decyzja nie jest przez niego konsultowana. Mamy ludzi nad prezesem, głównych sponsorów, udziałowców, jest miasto, które też dofinansowuje klub, więc być może osoby wyżej postawione podjęty taką, a nie inną decyzję.
Ty miałeś wiarę, że możecie się odbić z trenerem?
Oczywiście, że tak. Jeżeli potrafiono w 2.5 roku zrobić stabilny klub, który z pierwszoligowego średniaka stał się wyraźnie mocniejszy, co zostało udokumentowane w fajny sposób awansem do Ekstraklasy, w dodatku w dobrym stylu, no to trener na pewno ma papiery, żeby dobrze funkcjonować. Teraz pojawił się kryzys i wierzyłem, że trener jest w stanie sytuację odmienić, poprawić.
Co ty sobie myślisz, gdy widzisz co czasem wyczyniają chłopaki z defensywy? Czasem można się złapać za głowę.
Ja nie będę zrzucał winy na chłopaków z tyłu, bo równie dobrze oni mogą mówić, że my nie strzelamy bramek. Można tak przeciągać linę.
Masz siedem strzałów, pięć goli, trudno zrzucać winę na ciebie.
Chciałbym to ująć inaczej. Winni za grę ofensywną, defensywną, jesteśmy wszyscy. Nie można jednostkowo do kogoś strzelać, każdy pracuje na dobro zespołu. My też dokładamy cegiełkę do tego, że ta defensywa nie funkcjonuje. Indywidualne błędy nam się zdarzają, ale zawsze będą się zdarzać, taki jest sport. Oczywiście, że nie jesteśmy zadowoleni wiedząc, że tracimy tak głupie bramki, w duchu każdy jest zły, natomiast nie uważam, że, gramy tak źle. Na pewno eliminując te błędy, które gdzieś nam się przydarzają, moglibyśmy mieć tych punktów więcej.
Uważasz, że systemowo, taktycznie, zostaliście dobrze przygotowani?
Byliśmy chwaleni w pierwszej lidze za styl, ten zespół był oceniany jako najlepszy beniaminek z całej trójki. Być może byliśmy zbyt uspokojeni tymi opiniami i zgubiła się nasza czujność. Próbowaliśmy grać bardzo podobnie do tego, jak graliśmy w pierwszej lidze, niestety, pierwsze mecze doszczętnie nas zweryfikowały. Zaczęliśmy szukać nowych rozwiązań, ale zaczęły nam się przydarzać podobne błędy. W tej chwili ciężko znaleźć złoty środek, ustawienie najlepsze dla naszego zespołu.
Tak indywidualnie, trzeba powiedzieć, że twoja runda jest zaskakująco udana. Nawet nie mówię o golach, tylko o tym, że w pierwszej lidze to Marko Roginić był pierwszym wyborem, nie ty.
Wiedziałem jaka rola mnie czeka po przyjściu do Podbeskidzia. Widziałem, że zespół dobrze funkcjonuje, a Marco strzela i gra dobrze. Trener też nie robił więc wielu zmian, kiedy nie musiał, a my graliśmy systemem z jednym napastnikiem. Ciężko było mi wskoczyć do pierwszego składu. Musiałem trochę przejść, żeby swoją pozycję poprawić. Natomiast trener od pierwszego dnia podkreślał wagę mojego doświadczenia, że może ono pomóc zespołowi, i że widzi większą moją rolę po awansie. Tak naprawdę ta wizja się sprawdziła. OK, był moment, kiedy Marco wypadł przez kontuzję, tu moje szczęście w jego nieszczęściu, tak to się złożyło i na dzień dzisiejszy jestem wygranym tej sytuacji, natomiast też sobie na to mocno zapracowałem.
FotoPyK