Rozmaici trenerzy mentalni i inni tego typu szamani od lat wbijają ludziom do głowy, że najważniejsze jest pozytywne myślenie. I zdaje się, że właśnie tym tropem postanowił pójść Dawid Błaszczykowski. Prezes Wisły Kraków zapewnił optymistycznie kibiców, że już za dwa-trzy miesiące klub będzie miał na utrzymaniu zaledwie dwóch byłych trenerów. No, może trzech. A tak już maksymalnie to czterech.
Jak ustalił Michał Trela – chodzi tylko o pierwszych trenerów, a nie pozostałych członków sztabu szkoleniowego.
Zacytujmy wypowiedzi prezesa Błaszczykowskiego: – Doskonale znamy sytuację, jaka panuje obecnie na świecie. Nie tylko u nas w Ekstraklasie. Każdy ma bardzo dużo problemów. Nie chcę zdradzać i rozmawiać o jakichkolwiek ramach ekonomicznych. Najważniejsze jest to, że trener Peter Hyballa zgodził się na pracę w Wiśle, a klub spełnił jego wymagania finansowe. To nie jest też tak, że te wymagania były na tyle wygórowane, że nie jesteśmy w stanie im sprostać. Najważniejsze, by skoncentrować się teraz na pracy. (…) Kandydatura trenera wyszła od nas, z działu sportu. Nie od Kuby. Czyli, tak naprawdę, kandydatura trenera była przedstawiona przed radą nadzorczą w kolejnym etapie. Kuba oczywiście trenera znał, dowiedział się o trenerze na odpowiednim etapie, ale to nie było tak, że Kuba trenera wymyślił.
– O warunkach kontraktu nie chcę rozmawiać, zostawię kwestie negocjacji dla nas, wewnętrznie. Najważniejsze, że trener przyjął projekt. (…) Niestety – mamy jeszcze kilku byłych trenerów u siebie na liście płac. Dobre jest to, że są to ostatnie albo przedostatnie wpłaty, które mamy do wykonania. Myślę, że w ciągu dwóch-trzech miesięcy na liście płac zostanie nam dwóch-trzech trenerów. Maksymalnie czterech. Jak najbardziej cieszy to, że idziemy ku końcowi i spłacamy zaległości.
Całość konferencji do obejrzenia tutaj:
Potem Błaszczykowski uściślił swoją wypowiedź na Twitterze: “Doprecyzowanie kwestii wynagrodzeń byłych trenerów: W przypadku trzech szkoleniowców pozostały nam do spłaty dwie ostatnie raty zawartych porozumień“.
Cóż, z pewnością socios “Białej Gwiazdy” po takim komunikacie są znacznie spokojniejsi. Chciałoby się rzec – teraz to już z górki. Widać, że wszystko wreszcie idzie w dobrym kierunku. Dariusz Wdowczyk, który pracę w Wiśle zakończył ledwie cztery lata temu, poinformował latem tego roku, że klub spłacił wszelkie zaległości wobec niego. A teraz prezes Błaszczykowski przekazał kolejne fantastyczne nowiny. Za kilka miesięcy tylko dwóch-trzech, maksimum czterech eks-szkoleniowców będzie otrzymywało od “Białej Gwiazdy” pieniądze. To się nazywa porządek w księgowości.
Wychodzi zatem na to, że działacze Wisły w gruncie rzeczy niczym nie ryzykują, kolejny raz decydując się na zmianę na stanowisku trenera. Jak się Hyballa nie sprawdzi, to można go z czystym sumieniem szurnąć ze stołka. Najwyżej do listy wierzycieli dołączy jeszcze jeden szkoleniowiec. Dwóch, trzech, czterech, góra pięciu. Kto bogatemu zabroni?
Oczywiście, trzeba mieć świadomość, że nowi właściciele zastali – lekko mówiąc – bałagan i muszą go sprzątać, ale to nie jest tak, że Sarapata i spółka wciąż dokładają nowych śmieci na dywan. Szkodników już dłuższy czas nie ma, a Wisła zdążyła mieć trzech trenerów: Stolarczyka, Skowronka i teraz Hyballę. Tutaj decydował nowy zarząd, więc wieczne przerzucanie odpowiedzialności nie miałoby racji bytu.
No i trzeba płacić. Trzem, czterem trenerom. Góra pięciu.
fot. 400mm.pl