Śląskie kluby wpadły na pomysł, na jaki – zdaje nam się – powinny wpaść już wiele lat temu. Kiedy słyszymy, że Górnik, Ruch, Piast oraz Podbeskidzie w przerwie zimowej zamierzają RAZEM polecieć na zimowy obóz do Turcji, nie zastanawiamy się “czy to dobrze”, tylko „dlaczego tak późno”. Dlaczego do tej pory nikt nie próbował się w ten sposób dogadać? O dziwo, jeśli prześledzić reakcje kibiców, to poza garstką rozsądnych, którzy od razu tę ideę pojęli, jest też druga grupa – tych, którzy udowadniają, że kibic to nie zawsze istota rozumna.
Z biegiem lat pomysł na organizację klubowych zgrupowań wyraźnie się zmienia. Z letnich obozów w innych krajach niż Polska zrezygnowała już większość – bo: a) taniej, b) i u nas coraz więcej ciekawych potencjalnych rywali, c) coraz lepsze ośrodki i można trenować w komfortowych warunkach. Zimowe wyjazdy do Hiszpanii czy Turcji ciągle są o tyle sensowne, że w Polsce nie mamy żadnej gwarancji dobrej pogody, a jadąc tam można w spokoju przygotowywać się na zielonych boiskach.
Tylko komfort kosztuje. Większość klubów wyjeżdża do Turcji – bo taniej. Hiszpania jest droższa, więc nie cieszy się już takim uznaniem. Prosta kalkulacja. Każda z drużyn zabiera na obóz około 35 osób, na co składają się nie tylko piłkarze, trenerzy, ale też masażyści, magazynier, ktoś z mediów klubowych – zebrać tak liczną grupę naprawdę nietrudno. Każda osoba to szacunkowo ok. 50 euro za dobę. Przy 10-dniowym wyjeździe kwota swobodnie dobija do 70 – 80 tysięcy. Plus przelot, a ten spokojnie może pochłonąć 30% kosztu całego wyjazdu. Polecisz czarterem to pójdziesz z torbami. Wybierzesz wersję ekonomiczną, czyli np. wylot z Berlina to będziesz tłukł się autokarem do Niemiec, a i tak zapłacisz 200 – 300 euro za każdą osobę, która wsiądzie na pokład. Krótko mówiąc: nie jest to tania zabawa.
Cztery śląskie kluby skrzyknęły się więc i ustaliły, że polecą razem. Wspólny samolot na trasie Katowice – Antalya. Wszyscy będą mieć blisko, wygodnie, koszty podzielą na cztery. A jak już dotrą do Turcji, każdy i tak pojedzie do swojego ośrodka i swojego hotelu. Spotkają się dopiero w drodze powrotnej.
Super-rozsądnie.
Biura podróży od wieków wspólnie wynajmują czartery, wysyłając swoich turystów w tych samych kierunkach. W jednym samolocie leci klient TUI i klient Itaki, i nikt się temu nie dziwi, nikt nie podnosi rabanu. Wszyscy wiedzą, że tak podpowiada zdrowy rozsądek – będzie taniej, wszyscy na tym zyskają.
Ale jak widać, kibiców nie można podejrzewać o zdrowy rozsądek. Zamiast tego słychać pojękiwania, że „Śląsk to rywalizacja na każdej płaszczyźnie – kto nie stamtąd, ten tego nie pojmie”. „Piłka nożna to nie tylko biznes”, „Co to za wspólne budowanie przyjaźni? Z wrogiem nie można się bratać”. No, absurd.
Warto czasem poluzować szalik przy szyi, kiedy krew ewidentnie nie dopływa do mózgu.