Trzy gole w trzech meczach z rzędu, między innymi w derbach Hamburga. Pewny plac od początku sezonu w St. Pauli. Pochwalne artykuły w niemieckich mediach. Kto by pomyślał, że to właśnie Rodrigo Zalazar będzie należał do czołówki piłkarzy, którzy najlepiej poradzili sobie po odejściu z Ekstraklasy w letnim oknie.
Kilka artykułów. “Bild”:
Kibice go kochają. Koledzy szanują. A trener Timo Schultz daje mu pełną swobodę.
Wypowiedź Timo Schulza dla „Bilda”:
– Rodrigo zawsze skupia na sobie uwagę, ponieważ jest go pełno na całym boisku. To jego duża siła. Do tego niepohamowana ambicja, bardzo dobra technika i duża dynamika. Ma przed sobą dużą przyszłość.
Zalazar o pobycie w Koronie dla „Bilda”:
– W St. Pauli pozwolili mi grać w piłkę najlepiej, jak potrafię. Nie muszę udawać, że to był w Polsce problem.
Artykuł na stronie NDR, telewizji nadającej w północnych Niemczech, w którego tytule jest zwrot “Czarodziej Zalazar”:
Zalazar pokazuje to, czego Schultz wymaga od swojego zespołu: grę ofensywną, beztroskę i odwagę. „Czasami sam nie wiesz, co zrobi, skąd więc ma to wiedzieć przeciwnik?”, wyjaśnia trener, stawiając na niego mimo wielu taktycznych deficytów 21-latka.
Doprowadza do rozpaczy prawie każdego trenera. (…) Tam, gdzie piłka, był Zalazar. Goście nie byli w stanie powstrzymać zwinnego i przebiegłego Hiszpana – był wszędzie.
Sposób gry Zalazara przypomina nieco poprzednich ulubieńców kibiców St. Pauli – Deniza Nakiego i Khvicha Shubitidze. Czasy, kiedy czarowali oni fanów, dawno minęły. „Kiezclub” w ostatnich latach miał u siebie zaledwie kilku zawodników typu „uliczny piłkarz”.
Artykuł na stronie Hessenschau, którego autor zastanawia się, czy Zalazar będzie wzmocnieniem po powrocie do Frankfurtu:
Eintracht odniósł w ostatnim czasie dzięki wypożyczeniom wielki sukces. Daichi Kamada wrócił z Belgii latem 2019 po roku w VV St. Truiden i od tego czasu regularnie występuje we Frankfurcie. Brazylijski obrońca Tuta również wrócił po roku z belgijską drużyną KV Kortrijk. Teraz także Zalazar?
Artykuł na stronie FR.de:
W międzyczasie naprawił drobne mankamenty w defensywie. Jego młodość jest ledwo zauważalna. 21-letni pomocnik ma niesamowity spokój.
Z niemieckich artykułów bije jasny przekaz, że Zalazar to jedno z objawień 2. Bundesligi. Jest to rzecz, o której… nie wiemy, co powiedzieć. To mniej więcej w takich sytuacjach Ferdek Kiepski mawiał, że „są na świecie rzeczy, które nawet fizjologom się nie śniły”.
Już cały ten transfer był wielką zagadką. St. Pauli ściągnęło Zalazara jako następcę Waldemara Soboty, który spędził w Hamburgu 5,5 roku i przez cały ten okres należał do liderów zespołu. Mamy więc gościa, który po powrocie do Ekstraklasy od razu jest jednym z czołowych piłkarzy ligi i zastępujemy go nieopierzonym chłopaczkiem, który okazał się za słaby na spadkowicza tych samych rozgrywek. Młodszego, perspektywicznego, ale jednak – ZA SŁABEGO NA KORONĘ KIELCE.
Jego bilans w Koronie to jakiś żart:
- 333 minuty
- 0 goli i asyst
- tyle samo dobrych meczów
- czerwona kartka
I to kartka dość znacząca – głównie z niej został zapamiętany – po której został zawieszony na kilka spotkań. Zalazar znacznie częściej grał w rezerwach na poziomie trzeciej ligi. W Kielcach można było usłyszeć, że trochę za bardzo czuje się jak wielki piłkarz. I nie mamy na myśli dbałości o detale czy bijący na każdym kroku profesjonalizm. To właśnie sferę mentalną wskazywano jako deficyt, nad którym Urugwajczyk najmocniej powinien pracować. Był Koronie tak potrzebny, że podczas lockdownu – gdy tylko pojawiła się okazja – rozwiązano z nim umowę. Zalazar wrócił do Eintrachtu, ale mógł grać, więc de facto przez kilka miesięcy był bez klubu.
Ale no właśnie, Eintracht. Duży klub z 1. Bundesligi, do którego nie trafia się za ładne oczy. Ma na swoim koncie jeszcze trzecie miejsce w mistrzostwach Ameryki Południowej U-20. To mocne dowody na to, że Zalazar musi coś sobą prezentować. I dopiero w Hamburgu odpalił na dobre. Od samego początku sezonu ma pewne miejsce w składzie. Imponuje wszędobylskością i dynamiką. Zapierdziela jak mrówka w środku pola, ale dokłada do tego też dużo walorów piłkarskich.
W derbach z HSV, niezwykle ważnych dla jego klubu, strzelał tak…
Our first goal in yesterday’s derby was a great strike from Zalazar after some good build-up play #BraunWeiss pic.twitter.com/VGl7bdr1Kw
— Leicester St Pauli (@StPauli_Leics) October 31, 2020
Skończyło się 2:2. Dołożył do tego bramki w meczach z Norymbergą i Darmstadt. Obie z karnego, ale to też ma swoją wymowę – 21-latek, obcokrajowiec, nowy piłkarz i już dostaje do bicia jedenastki. Prezentuje się tak dobrze, że już teraz trener Timo Schulz dostaje od dziennikarzy pytania, czy uda się go zatrzymać. Jest nominalnie przecież piłkarzem Eintrachtu Frankfurt i jak tak dalej pójdzie, po sezonie może do niego wrócić. Już nie po to, by szukać kolejnego miejsca do wypozyczenia, a grać.
Z jednej strony łatwo byłoby teraz pisać, że w Kielcach nie poznali się na talencie czystej wody. Ale przecież sami widzieliśmy jego mecze, w których ze swoimi możliwościami obnosił się dość dyskretnie. Czy Zalazar zrobił cokolwiek, co mogło zwiastować jego talent? Czy z jakiegoś powodu mogliśmy sądzić, że to nie kolejny ósmy sort urugwajskiej pomarańczy? No właśnie. Taki sam obcokrajowiec Korony, jak i dziesiątki innych.
No cóż, dziwnie toczą się losy piłkarzy. Będziemy dalej śledzić, jak na niemieckim zapleczu radzi sobie Zalazar, zwłaszcza że grają na nim regularnie też inni, którzy – delikatnie sprawy ujmując – nie zrobili furory w zeszłym sezonie Ekstraklasy. David Kopacz ma już dwie asysty w Würzburger Kicker, Ognjen Gnjatić usiadł ostatnio na ławie w Erzgebirge Aue, a Thomas Dahne wypadł z powodów zdrowotnych, ale zaczął sezon jako jedynka Kiel.
Fot. newspix.pl