Zagrajmy w skojarzenia. Napastnik. 24 mecze i trzy gole w lidze. Częsty rezerwowy. Patryk Tuszyński? Delikatnie przestrzelone, bo nie chodzi o sympatycznego snajpera Wisły Płock, a o zwycięzcę “Złotego Buta” za poprzedni sezon. Jak to możliwe? To samo pytanie zadawali sobie w Italii, kiedy już do niej wrócił i udowodnił, że żaden z niego one-season-wonder. Ale rok, w którym zamiast zostać odkryciem Bundesligi, został jej największym niewypałem, już zawsze będzie się za nim ciągnął.
Dowodów nie musimy daleko szukać. Kiedy podnoszono dyskusję o tym, kto bardziej zasłużył na “Złotego Buta” – Immobile, czy Lewandowski, argument o tym, że Włoch nie sprawdził się jako następca Polaka w Dortmundzie, był regularnie podnoszony. Co na to sam zainteresowany? W zasadzie nic, bo sam przyznał, że nawet nie śmiałby się do napastnika Bayernu porównywać. – Gdybym mógł głosować, komu należy się “Złota Piłka”, wskazałbym jego. Dla mnie największą dumą jest to, że wygrałem “Buta” mając dwa gole więcej akurat od niego. Zawsze był dla mnie wzorem do naśladowania – przyznał ostatnio w rozmowie z “Bildem”.
Ale chcąc nie chcąc, skoro jego Lazio w Lidze Mistrzów zagra z Borussią Dortmund, porównań i pytań o to, czemu pięć lat temu nie podążył śladami idola, uniknąć się nie da.
“Zastąpi Lewandowskiego jako ulubieńca trybun”
“Neapolitańskie lody w Dortmundzie” takim tytułem oficjalny profil Bundesligi witał Immobile w Niemczech. Dziwny? Trochę tak, po części przez tłumaczenie. Ale kto jadł kiedyś lody w Neapolu, ten doskonale go zrozumie. Nie trzeba jednak być miłośnikiem włoskich deserów, żeby zrozumieć, dlaczego Immobile był witany jako gość, który zostanie sequlem Luki Toniego. Po pierwsze – włoski snajper zostawił po sobie świetne wrażenie w Bayernie. A wiemy, jak to z tym wrażeniem bywa, pamiętamy, jak w Polsce odkryto wielki talent izraelskich piłkarzy, gdy tylko odpalił Maor Melikson. Po drugie Immobile nie przychodził do Zagłębia Ruhry jako zaściankowy snajper z ligi trzeciego sortu. To właśnie Toni był tym, kto oglądał jego plecy, gdy jako piłkarz Torino sięgał po tytuł Capocannoniere – króla strzelców Serie A.
LAZIO WYGRA Z BORUSSIĄ – KURS 3.35 W SUPERBET!
Wtedy nic nie wskazywało na to, że Ciro okaże się kompletnym niewypałem. Gdy przychodził do Dortmundu, mówił o tym, że z miejsca zaprzyjaźnił się z władzami klubu. Zabawnie wyglądają dziś całkiem realne wówczas zapowiedzi, na które trafiliśmy na “Bleacher Report”. – Może przebić wynik strzelecki Lewandowskiego – pisano po transferze Włocha. – Będzie napastnikiem, którym przed odejściem do Bayernu był Polak, czyli ulubieńcem trybun.
Natomiast tak miłość z szefami klubu, jak i z kibicami szybko minęła. O ile kiedykolwiek w ogóle się zaczęła. Zanim Immobile zdobył premierowego gola w Bundeslidze, miał już na koncie niewykorzystany rzut karny. Włoch miał na nodze piłkę na wagę remisu z Mainz. Wszedł z ławki, wziął sprawę na siebie, a skończyło się tak, że uderzył fatalnie. Wystarczyło, że Loris Karius zostawił rękę i bez problemu sparował futbolówkę. Kilka minut później Mainz podwyższyło prowadzenie i było – jak to się ładnie mówi – po ptokach. Idealny scenariusz na film “Jak stracić przyjaciół i zrazić do siebie ludzi”.
“Rzygać mi się chce, gdy słucham Immobile”
Choć w gruncie rzeczy Immobile nigdy przyjaciół w Dortmundzie nie miał. Jedynie Pierre-Emerick Aubameyang i Sokratis Papastathopoulos zdołali się z nim dogadać. I nie ma się co dziwić, skoro gość nie znał innego języka niż włoski. – Ja i moja rodzina nie dostaliśmy kompletnie żadnego wsparcia. Język niemiecki jest niemożliwy do nauczenia. Miałem nadzieję, że koledzy z drużyny jakoś mi pomogą, ale myliłem się – narzekał w hiszpańskiej prasie po wypożyczeniu do Sevilli. Odpowiedź z BVB była wówczas krótka i konkretna. – Rzygać mi się chce, gdy tego słucham. Ciro miał do dyspozycji nauczycielkę, która przyjeżdżałaby do niego do domu, ale nie chciał nawet z tego skorzystać. Ktoś, kto gra tak słabo, nie ma prawa szukać wymówek – rzucił Michael Zorc.
Napastnik narzekał także na parę innych spraw. Krótko mówiąc, w Niemczech nie pasowało mu wszystko.
- Tryb życia? Z kosmosu. Jedzą kolację o 19, a nie o 23, jak w Italii
- Taktyka? Ciro łagodnie mówiąc podzielał zdanie, że Jurgen Klopp jedzie na picu
A MOŻE JEDNAK REMIS? KURS 3.95 W TOTOLOTKU!
W zasadzie nieszczególnie mu się dziwimy. Włoscy piłkarze już tak mają, że niechętnie ruszają się z południa Europy, bo tam wszystko jest ich. Faktycznie ciężko jest się przestawić na ordnung, jeśli dotychczas żyło się domani. Rogalik i kawa na śniadanie, fajeczka przed treningiem, wino do kolacji. Taktyka? Nawet tu możemy Ciro zrozumieć. Wiemy, jakiego świra mają Włosi na tym punkcie. Być może kiedy słuchał Kloppa – a skoro języków obcych nie znał, to niewiele rozumiał – facet faktycznie wydał mu się kimś, kto do takich spraw podchodzi pobieżnie. Ciekawe jest jednak to, że niedawno Immobile zmienił zdanie na temat tego trenera.
– Spotkaliśmy się w złym momencie. Chciałbym, żeby pracował z prawdziwym Ciro – mówił w radiu “Lazio Style”. – Klopp zostawił we mnie coś po sobie. O kimś takim się nie zapomina, miałem szczęście, że mogłem u niego grać. Dla takich ludzi walczysz o każdą piłkę – dodawał już w “Bildzie”.
Pudłował na potęgę
Szkoda, że Ciro Immobile dojrzał (albo popracował nad PR-em), tak późno. Bo kiedy był w Dortmundzie, zdecydowanie o każdą piłkę nie walczył. We wspomnianej rozmowie z niemiecką prasą, próbował tłumaczyć słabą dyspozycję dołkiem całego zespołu. – Zanim przyszedłem do Borussii, była na podium. W połowie sezonu ze mną, byliśmy w ogonie tabeli. Przez to młodzi, zagraniczni piłkarze zostali odstawieni. Nie sądzę, żeby Klopp nie widział we mnie jakości. Wtedy po prostu potrzebował sprawdzonych żołnierzy.
Oczywiście można spojrzeć na tę sprawę inaczej. Że sprawdzonym żołnierzem Immobile mógł zostać, ale niestety – nie zostaje się nim marnując seryjnie dobre okazje. BVB okupowała tył stawki? Także dzięki pudłom Ciro. Lista jego pomyłek, dla ułatwienia dorzuciliśmy do nich współczynnik xG z “Understat”, żeby pokazać, jak duże były to błędy.
GOL IMMOBILE Z BVB – KURS 2.31 W EWINNER!
- Karny z Mainz – xG 0.75
- Pudło z Hamburgerem – xG 0.35
- Pomyłka po strzale głową z Herthą – xG 0.35
- Strzał w bramkarza z Wolfsburgiem – xG 0.33
Przypomnijmy: Mowa tylko o największych błędach z pierwszego półrocza. Fakt, do tego trzeba dopisać trzy gole. Tyle że ostatecznie dały one Borussii zaledwie dwa punkty. Jedyne wygrane jesienne spotkania to te, w których Immobile odgrywał marginalną rolę. A tak się składało, że akurat wtedy błyszczeli jego rywale: Adrian Ramos – dwa gole. Aubameyang – gol i asysta. Co tu dużo mówić, Włoch nie miał do nich podjazdu, więc w drugiej części sezonu coraz rzadziej gościł w pierwszym składzie. Po tym, jak zmarnował po jednej szansie z Bayerem i Augsburgiem, usiadł na ławce na cztery spotkania.
Do końca sezonu grywał już same ogony. Z jakim bilansem zamknął swój dorobek w Bundeslidze?
- 42 strzały
- 17 celnych
- 3 gole
- xG 4.78
Lepszy niż Neymar i Lewandowski
Zwracamy uwagę na jedno – cały czas poruszamy się wokół słowa “Bundesliga”. To ważne, bo o ile na krajowym podwórku Ciro wyglądał jak kasztan – i to nawet nie pieczony, a zwykły spod drzewa – tak w innych rozgrywkach szło mu lepiej. Prawdziwe show dawał w Lidze Mistrzów. Co mecz, to gol, co spotkanie, to pokaz umiejętności. Powiedzmy to wprost, gdyby z tej kompilacji…
… wyciąć jedynie bramki zdobyte na europejskiej arenie, to wychodzi nam snajper kompletny. Sam na sam wykorzysta, z niczego gola zrobi, obrońcę nawinie. Ciro Immobile w fazie grupowej Ligi Mistrzów wykręcił takie liczby:
- 328 minut
- 4 gole i asysta
- Udział przy bramce co 66 minut
Trzy gole otwierające wynik meczu, gol i asysta, które zamknęły spotkanie, gdy Galatasaray miało szansę na dorwanie Borussii przy stanie 2:1 dla BVB. Po fazie grupowej Ciro nie ustępował najlepszym, do większości topowych strzelców tracił tylko jedną bramkę. Rzadziej od niego do siatki trafiali Neymar, Carlos Tevez czy… Robert Lewandowski.
BORUSSIA WYGRA Z LAZIO – KURS 2.05 W TOTALBET!
Chichot losu.
Skreślony za nazwisko
Do bilansu włoskiego napastnika należy jeszcze doliczyć trzy gole i asystę w Pucharze Niemiec. Tyle że Immobile strzelał je w meczach z drugoligowym St. Pauli i trzecioligowym Dynamem Drezno, a Borussia raczej nie za to płaciła blisko 20 milionów euro. A na co w ogóle w Niemczech liczy, sięgając akurat po tego zawodnika? Nie znał języków, poza włoskim. Nie pasował do taktyki, nigdy nie grał w systemie 4-2-3-1, który preferował Klopp. Lothar Matthaus, który co nieco o włoskiej piłce wie, od początku ostrzegał. – Ma umiejętności, ma potencjał, ale nie zastąpi Lewandowskiego. Ich styl gry nie jest do siebie podobny.
Wygląda to na typową wpadkę skautingową. Ktoś coś przeoczył, ktoś coś pominął, ktoś inny przecenił pewną cechę i wyszła z tego piękna katastrofa. Ale w Dortmundzie mogą być spokojni. Największą wpadkę dotyczącą trzykrotnego króla strzelców Serie A i tak popełnił Zdenek Zeman. – Z takim nazwiskiem (tłumaczyć je można całkiem dosłownie – przyp.) nigdy nie będziesz u mnie napastnikiem – miał kiedyś wypalić czeski szkoleniowiec. A potem Immobile strzelił 28 bramek dla jego Pescary.
Ciekawe, co Ciro wspomniał, czyszcząc “Złotego Buta”. Tamte słowa, czy jednak trzy bramki na niemieckiej ziemi.
SZYMON JANCZYK
Fot. Newspix