Reklama

Chaos po włosku, czyli jak wirus torpeduje hit Serie A

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

04 października 2020, 11:11 • 4 min czytania 10 komentarzy

Niedziela, czwarty października, 20:45, Turyn. Tu miał odbyć się hit Serie A. Juventus kontra Napoli. Tego nie trzeba reklamować. Pewnie nawet fani, którzy normalnie nie śledzą uważnie rozgrywek na Półwyspie Apenińskim, chętnie rzuciliby okiem, jak tam ekipa Andrei Pirlo poradzi sobie z teamem Gennaro Gattuso. I teoretycznie, według terminarza, mecz dalej może się odbyć, bo nikt go nie przekładał. Problem w tym, że Napoli już zapowiedziało, że w stolicy Piemontu się nie pojawi. Wszystko przez trzy przypadki koronawirusa w zespole Niebieskich, które spowodowały wielki chaos. 

Chaos po włosku, czyli jak wirus torpeduje hit Serie A

Ognisko w Genui

A to było tak.

W minionej kolejce Napoli grało z Genuą.

Nokaut. Miazga. Walec. Nastroje były dobre. Komplet punktów po dwóch pierwszych ligowych meczach i naładowanie pozytywną zwycięską energią przed zbliżającym się meczem z Juventusem. No bo tych zależności między oboma zespołami tłumaczyć chyba nie trzeba. Od kilku lat Napoli aspiruje do tego, żeby utrzeć nosa seryjnemu mistrzowi, ale tak jak w pojedynczych meczach ta sztuka się udaje, tak na przestrzeni całych rozgrywek – bicie głową w mur, syzyfowa praca, mission impossible. Ale taki już jest ten sport, że nadzieja nie umiera nigdy.

Reklama

A może tym razem. Czemu nie?

Pierwsze oznaki niepokoju w obozie Napoli pojawiły się, kiedy z obozu Genui zaczęły spływać wieści o masowych zakażeniach koronawirusem. Klub z Ligurii zgłosił kilkanaście przypadków pozytywnych wyników wśród zawodników i jeszcze kilka dodatkowych wśród sztabu i pracowników klubu.

Sprawa była tak poważna, że włoskiej ligi piłkarskiej zdecydowały się przełożyć najbliższe spotkanie Genui z Torino. Wszystko to dlatego, że przepisy Serie A przewidują możliwość przełożenia jednego meczu w sezonie, kiedy co najmniej dziesięciu piłkarzy otrzymuje pozytywne wyniki w tygodniu poprzedzającym mecz. Napoli miało świadomość, że niedługo pozytywne wynik pojawić mogą się też w ich zespole, ale trenowało dalej. W czwartek jeszcze odbył się normalny trening, w którym udział wzięli wszyscy zawodnicy przeznaczani do weekendowej gry z Juventusem. W tym chociażby Piotr Zieliński czy Elif Elmas. I nieprzypadkowo wspominamy o tych dwóch postaciach. W piątek okazało się bowiem, że ta dwójka, i członek sztabu Giandomenico Costi, jest zakażona koronawirusem.

Bałagan i seria nieporozumień

Od tego momentu zaczął się chaos.

ASL, władze sanitarne w Kampanii, wystosowały pismo do Napoli, w którym miały zakazać ekipie podróży do Turynu i nakazać przejście całej drużyny na czternastodniową kwarantannę. Powód? Cała ekipa miała kontakt z zarażonymi Elmasem i Zielińskim, więc namnożenie się pozytywnych testów – według ASL – reszty to dopiero kwestia dni. Przynajmniej tak kwestię tego pisma przedstawia neapolitański zespół, bo kopia pisma, która wyciekła w internecie, konkretnie nie wskazywała zakazu podróżowania.

Gdyby piłka nożna składała się z meczu jednej drużyny z samą sobą, to nie powstałby problem, ale te zasady są akurat stare, jak świat i na boisku wybiegają dwie drużyny. A od początku nie zanosiło się, żeby Juventus poszedł na rękę Napoli. W końcu wydał lapidarne oświadczenie.

Reklama

Przez prosty: my gramy, wyjdziemy na boisko o 20:45 i będziemy czekać na Napoli, które – co jasne – na ten mecz nie przyjedzie. Będzie oznaczało to walkower. Tym bardziej, że władze Serie A wydały oświadczenie z identycznym stanowiskiem, jak to Juventusu. Mecz ma się odbyć. Zasady są proste i odpowiadają standardom UEFA. Przy trzynastu dostępnych piłkarzach, w tym bramkarzu, trzeba wyjść na boisko.

Na ten moment Napoli tych trzynastu zdrowych zawodników ma. Włoskie media podały nawet, że zdrowi zawodnicy byli gotowi, żeby udać się do Turynu, ale ich zapędy zostały ostudzone kwarantannową decyzją władz sanitarnych, które nie chcą wyróżniać nikogo i takie same zasady, jak dla zwykłych ludzi, stosują dla piłkarzy. Był kontakt z zakażonymi, czeka cię izolacja. Prosta piłka.

Walkower dla Juve?

W konsekwencji zanosi się na to, że dojdzie do kuriozalnej sytuacji, zakończonej walkowerem na korzyść Juventusu. Juventusu, który również nie jest wolny od macek wirusa. Dwie osoby ze sztabu, akurat nie zawodnicy, przebywają obecnie na izolacji, więc sytuacji drużyny nie zmienia to w żaden sposób.

Koronawirus w Serie A realnie wpływa zatem na rozgrywki.  Zresztą, przypadki pozytywnych testów są w Italii na porządku dziennym, ale do tej pory żadnemu z nich nie zakazano podróżowania czy udziału w meczach. Wszyscy zawodnicy, którzy uzyskali wcześniej negatywny wynik wymazu, mogli normalnie uczestniczyć w grze. Przepisy są takie, że testy mogą być wykonywane na cztery godziny przed meczem i każdy piłkarz z negatywnym wynikiem może wziąć udział w spotkaniu. Tylko, że no właśnie, w tym przypadku pewnie nie będzie nawet o tym mowy. Mecz się nie odbędzie. Juve wygra walkowerem. Napoli natomiast będzie się od tej decyzji odwoływać, ponieważ przedstawiciele włoskiej federacji piłkarskiej – w przeciwieństwie do władz ligi – stoją na stanowisku, że neapolitańczycy grać dziś nie muszą.

I nikt nam nie powie, że to nie jest chaos.

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Weszło

Komentarze

10 komentarzy

Loading...