Arkadiusz Onyszko odleciał. Widać, że to bliski kolega Jerzego Brzęczka, bo selekcjoner też lata daleko. Najwyraźniej panowie uznali: zbijemy się na paliwo, ten Mars jest przecież trochę stąd. No i Brzęczek uznał, że jest zadowolony po meczu z Holandią, a Onyszko tego zadowolenia zaczął bronić.
– Jurek długo grał na Zachodzie. Tam się inaczej myśli. Pozytywnie. Nie szuka się za wszelką cenę problemów. (…) Na Zachodzie nie “jedzie” się ze wszystkim, z czym się da. Sam tego doświadczyłem. Spędziłem w Danii dwanaście lat. I był to czas spokoju. Nawet gdy mojej drużynie zdarzały się porażki, i to bezdyskusyjne, po 0:3, to jednak nie byliśmy odbierani aż tak negatywnie. Po kilku porażkach z rzędu w klubie pojawiał się psycholog, by pomóc drużynie. A prezes mówił przy wszystkich: trener pracy nie straci. Po to, żebyśmy jeszcze mocniej się przyłożyli. Mi się grało lepiej w Danii niż w Polsce. Miałem czystą głowę i więcej osiągnąłem – stwierdził były bramkarz na łamach Sportowych Faktów.
Kurde, my to mamy pecha. Mogliśmy wziąć selekcjonera, który poprzez grę na Zachodzie nauczył się jak prowadzić drużynę, jak uczyć ją schematów, jak sprawić, by nie biegała za piłką przez 89 minut.
Ale nie: wzięliśmy trenera z pozytywnym myśleniem.
W takim razie mamy poważne wątpliwości, czy trzeba było szukać tak daleko. Przypadkiem się bowiem składa, że znamy jednego hydraulika i chłop jest dusza człowiek. Co za optymista! Nigdy nie narzeka. Teraz należy sobie zadać pytanie, czy pod wodzą tego hydraulika też moglibyśmy „zagrać” tak jak z Holendrami, czyli stać na własnej połowie i błagać o 0:0. Oczywiście, że tak.
Różnica polegałaby na tym, że hydraulik poprowadziłby tę drużynę za mniejsze pieniądze. Dobra, może by przegrał 0:3, ale w gruncie rzeczy 0:1 nam też nic nie przyniosło, a trochę kasy na koncie PZPN-u by zostało.
Mamy jednak Brzęczka i Brzęczek ma przerąbane, bo w porównaniu do Zachodu, gdzie ludzie są wiecznie szczęśliwi, Polacy nie potrafią niczego docenić. Powinniśmy przecież szukać pozytywów. Sto razy obejrzeć naszą jedyną sytuację z tego spotkania i mówić: „klasa, ale to zagrali”. Trzysta razy odtworzyć jeden z trzech-czterech momentów, gdy mieliśmy piłkę dłużej niż 30 sekund. Pocmokać z zachwytu. Tak właśnie robi się na Zachodzie. A w Polsce jak w lesie.
Naprawdę trudno pojąć, jak duże pokłady bezczelności trzeba w sobie odnaleźć, by przekonywać, że w tej kadencji problemem nie jest gra reprezentacji, ponieważ problem są Polacy. Polacy są też znani z przyśpiewki „nic się nie stało” i trzeba ich poważnie wkurwić, by spotykać się z taką krytyką (nie hejtem!), jak teraz Brzęczek. Czyli na przykład:
- Opowiadać po przegranym meczu, że jest się zadowolonym.
- Nie grać w tym meczu w piłkę. Nikt nam nie wmówi, że było inaczej.
Nie wiemy, czy Austriacy, Duńczycy, obojętnie, byliby zachwyceni, gdyby robiło się z nich idiotę. Ale domyślamy się, że nie. Kibice i dziennikarze naprawdę nie chcą kwadratowych jaj, tylko przyzwoicie grającej reprezentacji i jakiejkolwiek powagi czy szacunku na konferencjach. Tego brakuje i NIC to nie ma wspólnego z pozytywnym myśleniem.
Onyszko dalej ciągnie swoje: – Nam się nie da dogodzić, bo lubimy koncentrować się na błędach. Krytyka po meczu z Holandią jest tak duża, jakbyśmy przegrali 10:0 i kopali po autach.
Jeśli myślenie pozytywne polega na tym, że docenia się porażkę 0:1, bo mogłaby być wyższa – nie chcemy iść na ten kurs. Ponadto nie wiemy, jaki mecz oglądał Onyszko, ale chyba nie nasz, bo właśnie o to chodzi: kopaliśmy po autach. Tu pozytywne spojrzenie nic nie zmieni, wystarczy zdrowy wzrok, by to dostrzec.
Poza tym chcemy coś Onyszce przypomnieć…
„Nie znoszę gejów i już! Napisałem, że pochodzę z katolickiego kraju, gdzie tego typu postawy nie są szczególnie chwalone. No, naprawdę wkurza mnie, kiedy widzę dwóch facetów trzymających się za ręce albo całujących. Nie toleruję tego i mam nadzieję, że moje dzieci też nie będą. Zresztą nie jestem odosobniony. Polski prezydent ma podobne zdanie, a ja nie chcę się sprzeczać z moim prezydentem! W Danii tego typu małżeństwa są już dopuszczalne, a w Polsce nie i mam nadzieję, że nigdy nie będą. Duńczycy mają podwójną moralność. Pamiętacie, jak duńska gazeta zamieściła karykaturę Mahometa? Wkurzyli kilkaset milionów Arabów, ale nawet duński premier stanął po stronie gazety, mówiąc, że Dania to kraj wolności słowa i każdy może głosić, co chce. Nie dodali jednak, że warunek jest jeden: poglądy musi głosić Duńczyk. Bo jak ja powiedziałem, co myślę, to zrobiła się awantura. Czyli Polakowi nie wolno, a Duńczykowi tak”.
Tak mówił Onyszko na łamach Super Expressu 11 lat temu. Mamy więc pytanie: czyżby Zachód był tak długo fajny, jak długo pasuje do teorii?
Fot. Newspix