Reklama

Pięć skromnych próśb przed meczem z Bośnią

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

06 września 2020, 15:28 • 5 min czytania 57 komentarzy

Szczerze mówiąc, nie pamiętamy, kiedy ostatni raz czekaliśmy na mecz kadry z nadzieją i optymizmem. Tęskno trochę za tą myślą kołatającą się w głowie: „ach, fajnie, że teraz jest przerwa na reprezentację”. Odkąd zespół narodowy przejął pan trener selekcjoner Jurek Brzęczek, nie kojarzy się to nam z niczym szczególnie przyjemnym. Ostatni mecz był tylko zgniłą wiśnią na torcie, bo kiedy inne kadry wracały do grania po 10 miesiącach przerwy, my granie po prostu olaliśmy. Ale cóż, jutro też jest dzień. I znów będziemy mieli oczekiwania.

Pięć skromnych próśb przed meczem z Bośnią

Oczywiście niespecjalnie wierzymy, że reprezentacja je wszystkie spełni, bo gdyby ta kadra była świętym Mikołajem, przynosiłaby tylko skarpetki. Natomiast chyba pomarzyć można, prawda?

1. Niech ten zespół pogra w piłkę.

Serio – mogłoby się wydawać głupie, proste, naturalne, natomiast w naszym przypadku trzeba stawiać takie wymagania. Nie mamy przecież wrażenia, że w piątkowy wieczór zobaczyliśmy polskich reprezentantów w piłkę nożną. Bardziej byli to kadrowicze z futbolu alternatywnego, polegającego na przeszkadzaniu, kopaniu, przesuwaniu i tak dalej. Wiele ludzi mówi, że Holendrzy zabrali nam piłkę, ale my się zastanawiamy: czy ekipa Brzęczka w ogóle tę piłkę chciała? Może i rywale daliby ją nam od czasu do czasu, gdyby ktokolwiek się w tej sprawie upominał.

Niestety najszczęśliwsi byliśmy, gdy mogliśmy się ustawić w tyłach i liczyć kroki. Gdy któremuś z rywali piłka uciekła, zachowywaliśmy się bardzo uczciwie – szybko zgubę oddawaliśmy. Nie zmienił tego nawet fakt, że przegrywaliśmy 0:1. Wówczas też nie chcieliśmy grać w piłkę, o strzeleniu gola już nie ma co wspominać.

Dlatego prosimy: Bośnia jest słabsza niż Holandia, czy istnieje opcja, żebyśmy spędzili na jej połowie z futbolówką dłużej niż minutę? Bylibyśmy bardzo wdzięczni.

Reklama

2. Niech na lewej obronie zagra lewonożny zawodnik.

Jak się nazywa nasz najlepszy prawy obrońca? Bartosz Bereszyński.

Gdzie gra Bartosz Bereszyński? No akurat na lewej obronie.

Czy on jest lewonożny? Nie.

Dlaczego więc tam gra? Cholera wie.

Serio, mamy już dość tego tematu, ale Brzęczek sprawia wrażenie ściany, do której można gadać i gadać, ale nic nie dociera. Wystawia tego Bereszyńskiego na lewej stronie, widać, że to nie wychodzi, że Holendrzy go naciskali do słabszej nogi i była strata, ale selekcjoner z uporem maniaka nim gra. Nie ma to absolutnie żadnego sensu. Nie wyciągamy maksa z prawej strony, nie wyciągamy nic z lewej. Jest to tak głupie, jak tylko może być.

Powołuje Brzęczek Rybusa, ale z podobnym uporem na niego nie stawia – ledwie 100 minut od mundialu, obrońca w pierwszym składzie wyszedł tylko na Łotwę. Teraz selekcjoner zaprosił na zgrupowanie Karbownika, który w Legii występował na lewej obronie dłuższy czas, ale nie, on też nie może zagrać. Musi grać Bereszyński. Jasna cholera.

Reklama

Prosimy więc: daj pan zagrać na tamtej stronie innemu piłkarzowi. Istnieją inne opcje niż Bereszyński i Reca. Naprawdę!

3. Niech ta kadra zagra ze trzy podobne (i dobre) akcje.

Wiecie, jaka jest główna różnica między reprezentacją A, a reprezentacją U21? W tej drugiej jest powtarzalność. Można śmiało założyć, że dany zawodnik kilkanaście razy w ciągu meczu powtórzy dany schemat, bo wie, co ma na tym boisku robić. Natomiast jeśli chodzi o pierwszy zespół, to akurat pewnie wypada założyć, że nie bardzo wiadomo, o co tam chodzi.

Zresztą powiedzcie szczerze – czy wam się ta kadra z czymś kojarzy? Czy ma swoje zagrania, coś, z czego jest znana? U Nawałki były to choćby rzuty rożne, przypomnijcie sobie rozegrania bramek z Gruzją u siebie i z Ukrainą na Euro 2016. Była w tym powtarzalność. Teraz powtarza się jedynie nadzieja, że Lewandowski coś zrobi i wtedy będziemy szczęśliwi.

Dlatego chcielibyśmy widzieć w spotkaniu z Bośnią jakiś sens, coś, co będzie wyglądało na wypracowane.

4. Niech szanse dostanie inne zestawienie środka pola.

Zieliński – Krychowiak – Klich. Brzęczek obudzony w środku nocy recytuje to zestawienie, jakby od tego zależało jego życie. Tak dramatycznie nie jest, natomiast trudno nam zrozumieć, dlaczego regularnie szanse dostaje Klich, skoro w kadrze naprawdę nie gra niczego wielkiego. Czy wy kojarzycie go z jakichś błyskotliwych i wartych wspominania meczów? Bo my nie.

Ale Klich gra, wydawało się w końcówce eliminacji, że koniec z tym, natomiast po pandemicznej przerwie znów dostał absolutne zaufanie. No a my się zastanawiamy, co musi zrobić przykładowy Linetty, by dostać rzeczywistą szansę? Nie wydaje się, żebyśmy byli tak bogaci w piłkarzy, by odpuszczać podstawowego zawodnika Serie A, za którego płaci się siedem baniek. Tymczasem selekcjoner nie jest nim specjalnie zainteresowany.

Jeszcze, gdyby jego inne pomysły wypalały. Ale czy my jesteśmy dziś mocni w środku – oczywiście, że nie, idealnie rozliczyła to Holandia.

5. Niech po meczu Jerzy Brzęczek zachowa powagę.

Słuchajcie, wszyscy pamiętacie, że Adam Nawałka w wywiadach pomeczowych był skrajnym nudziarzem i nie było sensu tego słuchać. Ale… jednak zachowywał klasę. Oczywiście miewał wpadki, jak wtedy, gdy dopadła go gorączka mundialowa i niski pressing, ale jednak nie przejawiał potencjału humorystycznego.

Tymczasem Brzęczek to jedna wielka chodząca wpadka.

I, choć ułatwia nam robotę, bo jest o czym pisać, to mamy tego dość. Chcemy, żeby prowadzący najważniejszą drużynę w kraju był jakkolwiek poważny i na przykład nie wychodził po przegranym meczu, by z dumą ogłosić, że jest zadowolony. Potem oczywiście PZPN go koryguje, mówi, to wyjęte z kontekstu i tak dalej. Natomiast wszyscy chyba widzimy i słyszymy, że słowa Brzęczka po prostu obrażają nas, kibiców reprezentacji.

Albo minimalizm, albo brak logiki, albo przekonanie, że cały świat jest przeciwko. Dość. Brzęczek ma na bluzie polski herb, z definicji reprezentuje nas i wypadałoby mu zachowywać choć trochę klasy.

*

Damy radę? Nie wierzymy, że wszystko od razu, ale chociaż jedna-dwie prośby do realizacji?

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

57 komentarzy

Loading...