Przemyślane, logiczne ruchy transferowe. Poważny skauting. Skrupulatne obserwacje. Mocni dyrektorzy sportowi. Organizmy gotowe do wysokiej intensywności treningów. Z tym kojarzy nam się 2. Bundesliga.
A tak jest naprawdę:
- Ognjen Gnjatic podpisuje 2-letni kontrakt z Erzgebirge Aue
- Rodrigo Zalazar trafia na wypożyczenie do St. Pauli.
- Thomas Dähne z 3-letnią umową w Holstein Kiel.
- David Kopacz na trzy lata w Würzburger Kickers.
Czterech piłkarzy, których rozpatrywaliśmy do jedenastki najgorszych zawodników sezonu 19/20 w Ekstraklasie, zaliczyło sportowy awans. Trafiło do poważniejszych rozgrywek. Będzie grało na lepszych stadionach, z większą liczbą widzów (jeśli wrócą), przeciwko poważniejszym piłkarzom. Prawdopodobnie za lepsze pieniądze.
To jakaś prowokacja?
Jesteśmy w ukrytej kamerze? No przecież oglądaliśmy tych piłkarzy. Przecież widzieliśmy, że nawet w warunkach Ekstraklasy nie potrafią ukryć swoich niedoskonałości. Z jakich powodów 2. Bundesliga sama siebie degraduje do roli przytułku dla odrzutów z Ekstraklasy?
Niby nie powinno nas to dziwić, skoro na pięć sezonów po odejściu z Lecha Poznań w 2. Bundeslidze zakotwiczył Denis Thomalla (wkrótce zaczyna szósty). Ale jednak dziwi. Powiedzielibyśmy nawet, że to jedno z największych zaskoczeń okienka. Rodrigo Zalazar dostał w Koronie Kielce tylko 333 minut ligowych, a umówmy się – nie było tak, że zjadła go rywalizacja. Dał się zapamiętać głównie z idiotycznej czerwonej kartki w meczu z Cracovią. W Kielcach można było usłyszeć, że mentalnie jest już panem piłkarzem (w przeciwieństwie do umiejętności), co raczej przeszkadza niż pomaga w rozwinięciu skrzydeł.
No i… teraz przez rok pogra sobie w St. Pauli. Podejrzewamy, że akurat w tym konkretnym przypadku swoje zrobił efekt marki klubu macierzystego, bo przecież Urugwajczyk z jakichś powodów został zatrudniony przez Eintracht Frankfurt. Ale jakim cudem do Erzgebirge Aue trafił Gnjatic? Wiemy, że ma doświadczenie w lidze holenderskiej, ale kurde – jakim cudem można aż tak bujać się po klubach? Przecież to piłkarz bez atutów. Czasem odbierze, poda do najbliższego i to byłoby na tyle. Nigdy w karierze nie strzelił gola. A rozegrał 227 meczów.
Dähne? O nim pisaliśmy już niejednokrotnie, więc nie ma co się znęcać. Powiemy krótko – najgorszy bramkarz poprzedniego sezonu spośród tych, którzy grali regularnie. Jakimś cudem Holstein Kiel uznał, że warto mieć go u siebie i to na trzy lata. Kopacz totalnie nie odnalazł się w Górniku. Człowiek-chaos. Niby aktywny, niby dochodził do sytuacji, ale je partolił. Marcinowi Broszowi starczyło cierpliwości na nieco ponad tysiąc minut.
Jak do tego doszło? Nie wiemy.
Przyzwyczailiśmy się już, że to na nasz rynek każdy menedżer może wcisnąć najgorszy sort najmniej jakościowej pomarańczy. Okazuje się, że można skompromitować się na naszym podwórku, a i tak ktoś wyciągnie do ciebie rękę. I to ktoś poważny! Co dalej nas czeka? Bojan Cecarić do Osnabrück? Fabian Serrarens w Karlsruher? Guima na celowniku Heidenheim? Koledzy zza zachodniej granicy – chętnie ich wam oddamy!
Awans sportowy dla Gnjaticia, Zalazara, Dahne i Kopacza. Gdyby to się nie zdarzyło, nie potrafilibyśmy tego wymyślić. Żeby było śmieszniej, Andrija Luković (ten, który zagrał 368 minut w Rakowie, ale nic nie pokazał) związał się z Famalicao, szóstą siłą ligi portugalskiej, klubem, który w pewnym momencie sezonu rzucał wyzwanie największym markom.
Czas pokaże czy niemieckie kluby widzą więcej niż my, czy ekstraklasowi szrociarze maja po prostu obrotnych menedżerów. Ale jeśli mamy robić takie wymiany jak Sobota za Zalazara, nie mamy nic przeciwko. 2. Bundesligo – wręcz apelujemy o podpisanie jakiegoś długofalowego partnerstwa!
Fot. FotoPyK