Nic tak nie ożywia gazety, jak… Nie, nie mogę napisać tego słowa. Palce nie chcą pisać, wzbraniają się. Ale domyślacie się, o co mi chodzi, a przynajmniej mam taką nadzieję. Śmierć słynnej osoby są dzisiaj dla mediów okresem żniw. Dobrze wiem, jak to wygląda od środka.
– Dawaj mi galerię, to się teraz dobrze klika! Cała główna strona ma być tym zawalona, rozumiesz? Od lewej do prawej. Ona ma wyskakiwać z każdego obrazka. Nic się, kurwa, więcej nie liczy.
I już: „Galeria – znana aktorka na trzydziestu zdjęciach. Taka była”.
– Więcej, chcę więcej! Na główną stronę. Wszędzie chcę mieć to, rozumiecie? Dużo klikania, przekierowania, specjalny serwis aktualizowany 24 godziny na dobę, musimy być dobrze wypozycjonowani w Google na jej nazwisko. Dajcie różne fotki: trochę dobrych, trochę fatalnych. Mieszamy, miksujemy. Niech te głupie pindy domowe ryczą do monitora. Dzwońcie do znajomych. Jak żaden nie odbiera, to coś zmyślcie. Ostatnie słowa, o! Niech opowiedzą anonimowi sąsiedzi!
„Jak się zmieniała – sprawdź”. „Ona i mąż – zobacz, jak razem wyglądali”. „10 słynnych ról”.
– Zaglądamy do kieszeni. Ten jej chłopak – dajcie mu ogon, niech ktoś za nim jeździ non stop. Musimy wiedzieć, co zostawiła, kto to dostanie. Dzieci wypikslujcie, żeby się nikt nie przyjebał. Co, nie macie nic nowego? To dajcie jej fotkę i dalej „piętnaście słynnych osób, które też zmarły na raka”… Co… Co do kurwy nędzy robi Ewa Kopacz na głównej stronie?! Wszystko ma być o śmierci! Wszystko czarno-białe!
„Bliscy przeżywają dramat – zobacz na własne oczy”. „Te słodkie maluchy zostały bez mamy – czy dadzą radę (galeria)”. „Zmarli w 2014 roku – o nich będziemy pamiętać”.
Nekrobiznes rozkręca się. A zaraz żniwa ponowne – bo pogrzeb. Potem do gry wejdą tygodniki i miesięczniki, z nowym – jak to mówią – contentem. Po drodze tzw. poważne gazety spróbują wykorzystać moment: „Poradnik – jak rozpoznać, że możesz być chory. Wypełnij nasz test”. I potem na ostro: „W tych szpitalach na pewno cię nie wyleczą. Gdzie szukać ratunku? Tylko u nas mapa z zaznaczonymi placówkami”.
Kasa płynie szerokim strumieniem. Chciałoby się powiedzieć – wreszcie! Naczelny oddycha z ulgą, bo ostatnio były tylko dołki. Ale skoro ludzie lubią innym zaglądać do lodówki, do kibla, do sypialni, no to do trumny też. Naprzeciw wychodzą więc media, ze swoją nekroofertą. Obrzydliwe hieny cmentarne, oczywiście działające pod pretekstem fałszywej troski i udawanego współczucia. Dziś nikt już nie wie, kto to zaczął – czy czytelnicy wymusili na dziennikarzach tę całą podłość, czy dziennikarze ulepili sobie czytelników, wiedząc jak grać na emocjach. Ktoś kogoś poprowadził za rączkę w stronę szamba.
Rodzina zaraz zostanie sama, ze swoimi codziennymi problemami. Media natomiast pochwalą się większą liczbą odsłon, lepszymi prognozami finansowymi, wzrostem sprzedaży. Ktoś zgarnie premię za najbardziej poruszające zdjęcia – czyli takie, jakich normalny człowiek nigdy by nie zrobił, bo to nieludzkie. Ale zabawa się szybko nie skończy.
– Jak on tylko uśmiechnie się po raz pierwszy, chcę to mieć! Jak spotka się na obiedzie z jakąś kobietą – musimy mieć to obfotografowane! Czy dzieci się dobrze uczą? A może pierwsze wakacje? Co on w ogóle porabia? Ej, teraz pozytywnie. Dajcie, że to supertata. Pokażemy, że się stara. Ludzie to lubią! Jedziemy z supertatą do oporu!
A chociaż pięć procent zarobionych w ten sposób pieniędzy przekazaliby rodzinie, albo na rzecz jakiejś fundacji, hospicjum, szpitala… Nie, nie, po prostu będzie więcej szmalu na kolejne psy gończe, tropiące ludzi dniami i nocami.
Jarek, trzymaj się, myślami jestem z tobą. Obyś potrafił się odciąć od tego popierdolonego świata. Współczuję ci bardzo, ale spośród wszystkich osób, które poznałem, jesteś jedną z tych, o których mogę powiedzieć: da radę.