Reklama

Po takim meczu wypada tylko zmienić szyld: Lech i badziewiacy

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

06 października 2014, 19:04 • 3 min czytania 0 komentarzy

Jeśli nas pamięć nie myli, dawno nie mieliśmy sytuacji, w której do jedenastki najlepszych piłkarzy kolejki wskoczyło aż tylu przedstawicieli jednego zespołu. Ale czy może być inaczej po takim meczu? Sytuacja wyjściowa: najlepsza defensywa ligi (tylko cztery stracone gole) kontra drużyna pozbawiona wszystkich napastników. Efekt końcowy: Lech Poznań przejeżdża po przeciwnikach walcem, a – jeszcze raz podkreślmy – rozjeżdżany był nie byle kto, tylko solidna drużyna z Bełchatowa. Teoretycznie moglibyśmy nawet ułożyć jedenastkę kozaków tylko i wyłącznie z piłkarzy Lecha, ale nie wypadało skrzywdzić Wilczków i innych Madejów.

Po takim meczu wypada tylko zmienić szyld: Lech i badziewiacy

Zanim jednak przejdziemy do naszych wyborów jedna kwestia – nazwijmy to – formalna. Przy nazwiska wyróżnionych znajdują się cyfry oznaczające to, ile razy ów piłkarz przykozaczył na tyle, że nie mogliśmy przejść obok tego obojętnie lub ile razy partaczył tak bardzo, że należał mu się tytuł badziewiaka.

Startujemy.

Ofensywa Lecha w całości wskazuje do jedenastki Kozaków i wybaczcie, ale nie czujemy się w obowiązku, by tę decyzję tłumaczyć. Kto widział, ten wie, a kto nie widział, niech obejrzy powtórkę. Do tego dochodzi jeszcze Barry Douglas, który przypomniał, że jeśli ma dobry dzień, to lewą może wiązać krawaty albo malować obrazy.

W bramce postawiliśmy na młodego Drągowskiego, który odkąd wskoczył do składu Jagiellonii dobre mecze przeplata świetnymi, jak na przykład ten w Krakowie. Znalazło się też miejsce dla jego kolegi z drużyny, czyli Michała Pazdana – “Pirania” w obronie, a do tego niebrzydki gol. Patrika Mraza pominąć nie wypadało, Słowak po cichu wyrasta na jednego z najlepszych asystentów w lidze – w sobotę po jego podaniu padł już piąty gol dla Łęcznej. Dalej najlepszy piłkarz Wielkich Derbów Śląska – Łukasz Madej, a w ataku duet Zwoliński-Wilczek. Pierwszy pokazał, że dobry początek sezonu w jego wykonaniu nie był przypadkiem, a drugi, że nie ma co pękać przed Legią.

Reklama

W szeregach badziewiaków nie zabrakło miejsca dla piłkarzy ze stolicy. Duszan Kuciak, który w czwartek wybronił Legii mecz w Trabzonie, tym razem maczał paluchy przy wszystkich bramkach strzelonych przez Wilczka. Przy jednej z nich sporo dorzucił od siebie Igor Lewczuk. Warszawski tercet uzupełnia bezproduktywny Saganowski. Jeszcze więcej badziewiaków znajdziemy jednak w Kielcach. Banda świrów inaczej: siatkarz Dejmek, Ouattara (dalej nie możemy uwierzyć, że Ryszard Tarasiewicz klepnął ten transfer), Petrow, który z piłkarza to na razie ma tylko nazwisko i słabiutki – nie po raz pierwszy – Trytko. Znalazło się również miejsce dla Anestisa Argyriou (czwarty raz!, lider), Błażeja Telichowskiego, który przeciwko klubowi, którego jest kibicem zagrał bardzo źle, Michała Maka (zwykle jego nazwisko wymieniamy w podobnych tekstach wyżej, u kozaków) i Alana Urygi. Na tle Gajosa czy Grzyba młokos z Wisły wyglądał  tylko jak kandydat na ligowca.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Kozacy i badziewiacy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...