Reklama

Lepszej okazji nie będzie – czas na nagrody za sezon, nie za rok kalendarzowy

redakcja

Autor:redakcja

21 lipca 2020, 00:41 • 4 min czytania 16 komentarzy

Wczorajsza decyzja France Football o tym, by anulować plebiscyt Złotej Piłki za 2020 rok jest już nieodwołalna. Już na zawsze w liście zwycięzców pomiędzy laureatami za 2019 i 2021 rok będzie gustowna wyrwa za 12 miesięcy, podczas których futbol istotnie stanął na głowie. Zastanawiamy się jednak, czy koronawirus, który był bezpośrednią przyczyną odwołania plebiscytu, nie powinien też po prostu dać sygnału do szerszych zmian?

Lepszej okazji nie będzie – czas na nagrody za sezon, nie za rok kalendarzowy

Zastanówmy się przez moment: ile jest argumentów za tym, by nadal wręczać nagrodę dla najlepszego piłkarza na koniec roku kalendarzowego?

Garnitur latem sprawia, że można się spocić, okej, przyjmujemy, zima to bardziej dogodny termin na galę. Ekstraklasa ma wtedy przerwę zimową, Złota Piłka pozwala redakcjom w Europie Środkowej i Wschodniej zapełnić łamy atrakcyjnymi tekstami w przerwie od meczów krajowych lig. To dwa. Trzecim, ale już mocno naciąganym argumentem, jest fakt, że tak tradycja nakazuje, uświęcona mocą całych dekad przyzwyczajeń środowiska piłkarskiego.

No ale trzeci argument właśnie zniknął, lata tradycji przegrały z epidemią. Zwycięzcy nie ma, a więc to dobry pomysł, by po prostu zmienić zasady gry.

Złota Piłka na koniec sezonu

Liga angielska gra w systemie jesień-wiosna. Liga hiszpańska gra w systemie jesień-wiosna. Francja. Włochy. Niemcy. Portugalia, Holandia. Można tak wymieniać dalej, bo tak naprawdę państw, gdzie gra się jeszcze w układzie wiosna-jesień jest na mapie Europy zaledwie kilka, należą do nich “mroźne” Szwecja, Finlandia czy Islandia oraz “wschodnie” Białoruś, Estonia czy Łotwa.

Reklama

Cała poważna piłka – w tym oczywiście Liga Mistrzów i Liga Europy – to system rozgrywkowy, w którym finisz sezonu przewidziany jest na maj lub czerwiec. Co więcej, także wielkie turnieje – wyłączając oczywiście Puchar Narodów Afryki oraz nadchodzący “unikalny” mundial w Katarze – zazwyczaj kończą się w lipcu. To wtedy świat piłki nożnej rozjeżdża się na urlopy i właśnie wtedy wypadałoby zakończyć go z przytupem – na przykład wielką galą, na której podsumowany zostałby cały sezon.

Ach, ile rzeczy stałoby się prostszych, gdyby pokusić się o ten jeden prosty ruch.

Terminarz naturalny jak jogurt

Najważniejsza informacja – wreszcie termin głosowania zbiegłby się z ostatecznymi rozstrzygnięciami w najważniejszych kwestiach. Obecnie mamy do czynienia z sytuacją, w której piłkarze z fantastyczną rundą wiosenną, ale tylko świetną jesienią są mimo wszystko na gorszej pozycji niż ci, którzy wiosną rozczarowali, a jesienią grali wielkie mecze. Nie da się tak do końca oszukać ludzkiej pamięci – w momencie listopadowego głosowania mocniejsze są obrazki z wrześniowych i październikowych spotkań niż ze styczniowej rywalizacji w lidze angielskiej. Przy przesunięciu plebiscytu na lipiec czy początek sierpnia, najświeższe byłyby wspomnienia z najważniejszych spotkań – finałów pucharów w maju czy czerwcu oraz finiszu najważniejszych lig. O wielkich turniejach nawet nie wspominamy.

Odpadałby też problem “wagi” poszczególnych meczów. Często w listopadzie nie mamy pojęcia, czy gole Salaha albo Mane przełożą się na historyczny sukces Liverpoolu pół roku później, czy też zostaną roztrwonione wiosną, ostatecznie stając się jedynie ciekawostką. Tu mielibyśmy jasność – superstrzelec, który zapewniłby swojemu klubowi tytuł dwudziestoma golami jesienią, mógłby zostać należycie doceniony. Z drugiej strony rewelacja jednej rundy, która wiosną by przygasła, nie miałaby racji bytu w plebiscycie.

Bardziej miarodajne głosowanie

Kolejna korzyść z przesunięcia? Głosowanie, które zdecydowanie lepiej oddawałoby stan faktyczny. W przypadku grudniowych rozstrzygnięć, zbieranie głosów ma miejsce w listopadzie. Trudno oczekiwać od elektorów, żeby uwzględniali w listopadzie 2019 roku grudzień roku poprzedniego. W efekcie jeden z miesięcy jest właściwie nieuwzględniany. Poza tym to nadal byłby w pewnym sensie plebiscyt popularności. A w takim układzie – byłoby świetnie, gdyby decyzje podejmowano właśnie tuż po finiszu sezonu, gdy nawet mniej wkręceni w futbol eksperci są mniej więcej na czasie ze zwycięzcami i przegranymi sezonu.

Czy musimy dodawać, że piłkarzom będzie nieco wygodniej przyjechać na galę oraz afterparty, gdy mają w perspektywie urlopy, a nie kolejne ligowe mecze? Czy musimy dodawać, że to idealna okazja, by podsumować cały sezon? Pamiętajmy, że to przecież również szereg innych nagród – wśród nich na przykład gol roku. Zdecydowanie rozsądniejsza propozycja to gol sezonu – z jasno określonym okresem, w jakim zbierane są “propozycje” do plebiscytu.

Reklama

***

Jedyna słuszna decyzja France Football? Tuż po ogłoszeniu, że Złotej Piłki 2020 nie będzie, należy ogłosić start plebiscytu 2020/21. Idealny moment – skrócony sezon, mecze pakowane w biegu w ograniczonym czasie. Sezon trochę przejściowy pomiędzy pandemią a normalnością, sezon trochę na wariackich papierach. Nie będzie lepszej okazji, żeby pewne rzeczy wyprostować – wśród nich właśnie przyznawanie nagród za 12 miesięcy zamiast za jeden sezon.

Pomijając, że i plebiscyt na tym skorzysta – zamiast pustego miejsca na rok 2020, które będzie przypominać o koronawirusie, płynnie przejdziemy do systemu jesień-wiosna. Jedynego słusznego w obecnej erze futbolowej.

Fot. Newspix

Najnowsze

Komentarze

16 komentarzy

Loading...