– Zgadza się, no, jesteśmy dziadami, no. Niech pan zapyta Firpo, niech pan zapyta Umtitiego, niech pan zapyta tych innych, naszych chłopaków, co, kurwa, zrobili. Jak jedziemy, żeby podać – nie, panie, nie chce mi się, bo jestem tak zdenerwowany, że po prostu mnie rozsadza i nie mogę powstrzymać emocji. Ale takie zagrania, jak my prezentujemy, to się nie mieści w pale, żeby… I ta liga nam się nie należała, a po tym, co dzisiaj tutaj było. I brawo dla Realu.
Może Messi po przegranym sezonie Barcelony nie użył dokładnie tych słów. Ale niemal. Z Grzegorzem Skwarą na pewno by się dogadał.
Messi powiedział:
– Ten finisz podsumowuje nasz cały rok. Przez cały sezon byliśmy bardzo słabą drużyną. Pokonaną pod względem intensywności. Pokonaną pod względem motywacji. Rywale bardzo łatwo strzelają nam bramki. Tracimy wiele punktów, których nie powinniśmy stracić. W naszym klubie wiele pozostawia do życzenia. Mówiłem dawno temu, że jeśli dalej będziemy tak funkcjonować, to będzie bardzo trudno wygrać Champions League, a teraz to się okazało również w La Liga. Roma, Liverpool… Kibice tracą cierpliwość. Nie dajemy im nic.
Jeśli mamy walczyć o zwycięstwo w Champions League, wiele musi się zmienić. Jeśli mamy grać tak jak teraz, to przegramy z Napoli. Real zrobił swoje. Zrealizował cele. Ale my im w tym pomogliśmy. Musimy być samokrytyczni, począwszy od zawodników, ale przez całe klub. Jesteśmy Barceloną. Jesteśmy zobowiązani, żeby wygrywać każdy mecz.
Co tu kryć. Messi nie był w trakcie kariery mistrzem mocnego wywiadu, nie rzucał mięsem podczas rozmówek pomeczowych – chociaż prawda, że ostatnio się uaktywnił. Już kilka miesięcy temu mówił, że Barca nie jest dość mocna. To, że teraz wystrzelił aż tak mocno, otwarcie, publicznie, pokazuje po prostu, że krew go zalewa. W Messim buzuje frustracja. Jest wewnątrz tego wszystkiego i widzi doskonale, jak przez ostatnie lata Barca konsekwentnie zmieniała się w bałagan.
Czy można sobie wyobrazić Barcę bez Messiego?
Messi ma 33 lata. To nie jest młodzieniaszek. Wciąż nie zwolnił tempa. A w dzisiejszej piłce umowna granica piłkarskiej emerytury się przesunęła. Natomiast i tak chyba gryzł się w język, bo mógł równie dobrze powiedzieć:
Panowie, ja mam bliżej niż dalej, a wciąż gra tego zespołu polega głównie na tym, by patrzeć co ja zrobię.
Jaka będzie przyszłość, gdy wreszcie będę potrzebował trochę więcej oddechu, odpoczynku. Jaka, gdy w ogóle przestanę grać. Te pytania zadają sobie dzisiaj wszyscy kibice Barcelony.
A może należy zadać jeszcze jedno: co, gdyby Messi odszedł? Tak jesteśmy przyzwyczajeni do Argentyńczyka w barwach Blaugrany, że trudno sobie wyobrazić go w innej koszulce klubowej. Ale Messi ma umowę do końca przyszłego sezonu. Według doniesień Cadena Ser sprzed dwóch tygodni, nie jest wcale powiedziane, że musi zakończyć karierę w Barcy. Jego relacje z zarządem są fatalne. Tylko ostatnie sprawy:
– Prasa rozpisywała się o jego olewce, gdy asystent Setiena przekazywał mu instrukcje.
Przypomnijmy też tę wymowną okładkę L’Equipe sprzed kilku miesięcy:
W pewien sposób, Messi dziś triumfuje – porażka sportowa jest bezdyskusyjna, ale to, że jest w opozycji do działaczy… No cóż, trudno powiedzieć, żeby ich praca była dzisiaj oceniana na plus, trudno powiedzieć, by byli w oczach kibiców wiarygodni.
Fot. NewsPix