Płaska ziemia. Programowanie pogody na szkodę polskich rolników. Reptilianie kontrolujący Google, bank światowy i ZUS w Łowiczu. Technologia 5G, od której roztopi ci się mózg. Wszyscy znamy teorie spiskowe, a raczej: prawdę niezafałszowaną przez globalny rząd. Wczoraj Michał Chrapek dołączył do tych, którzy ściągają ludziom klapki z oczu – oznajmił bowiem, że Szymon Marciniak się na nim mści.
Konferencja prasowa po meczu z Jagą, przypomnijmy – Chrapek w 87 minucie obejrzał asa kier. Chrapek kilka minut przed pożegnaniem się z boiskiem był atakowany z tyłu przez Wdowika – Marciniak puścił grę, za co Chrapek dostał piany, a potem kartkę. Pierwszą, ale zdążył się jeszcze wyrobić przed końcem meczu z drugą.
Chrapek odkrywa karty na temat zajścia z Wdowikiem: – Faul na mnie zostałby odgwizdany, gdyby trafiło na innego zawodnika. Tak jednak się nie stało. Choć moje zachowanie oczywiście było nie w porządku, to wynikało jedynie z mojego poczucia działania nie fair.
Dlaczego Marciniak, geniusz zła, artysta zemsty, upatrzył sobie akurat pomocnika Śląska? To proste – międzynarodowemu arbitrowi co noc śni się mecz sprzed trzech lat Śląsk – Cracovia.
Przypomnijmy, bo może nie każdemu ten mecz śni się tak często. Marciniak, po “zajściu” między Lusiuszem i Chrapkiem, najpierw kazał wykonywać rzut wolny, ale po VAR zmienił decyzję, choć sytuacja była kuriozalna, możecie to zobaczyć tutaj od 3:30.
Chrapek wie, że o to chodzi: – 3 lata minęły od tamtej sytuacji. Od tej pory za każdym razem kiedy sędziuje nam ten pan, to coś się dzieje.
Wszyscy wiemy, że jak pada argument COŚ SIĘ DZIEJE, to jest on bezsporny, nie do odbicia.
Chrapek kontynuował, wie bowiem dlaczego Marciniak rzadziej niż inni podchodzi do monitora:
– W tamtym czasie podchodził do monitora i oglądał powtórki, a dziś jak jest kontrowersja czy jakiś niepewny rzut karny to gwiżdże i nic nie sprawdza. Nie jest to tylko moja opinia. Na boisku trzeba być czasem cwaniakiem i w ten sposób pomóc dla zespołu. Chciałbym jednak przyznać, że wówczas nie zachowałem się w porządku. Niemniej w tamtym meczu był VAR i on z niego skorzystał. Nie jest moją winą, że tego nie zobaczył. Dlatego prosiłbym o jedno: jeżeli ma jakiś problem przez tamte wydarzenia to niech przyjdzie i mi powie.
Już sądziliśmy, że może padnie propozycja wyjaśnienia sporu na solo za salą gimnastyczną, ale jest też ze strony Chrapka chęć pojednania.
– Chętnie z nim się spotkam i przeproszę za tamto zachowanie. Mimo upływu czasu widzę, że tamta sytuacja wciąż go boli. W wielu wywiadach to powtarza, więc wytłumaczmy to sobie i raz na zawsze zapomnijmy o tym. Nie chcę, by Śląsk cierpiał z tego powodu również w następnych latach.
Chętnie byśmy pojawili się na tych rozmowach pojednawczych. Posłuchali jak Chrapek tłumaczy Marciniakowi, że przeprasza za symulkę z 2017, żeby Marciniak już tak nie krzywdził Śląska Wrocław za tamto zdarzenie. I że może on, Chrapek, odpokutuje w inny sposób, na przykład samobiczowaniem pokrzywą albo pracą w ogródku u Marciniaka.
Natomiast trzeba powiedzieć stanowczo: my też nie chcemy, by Śląsk do końca świata i jeden dzień dłużej tracił punkty przez kontrowersję z 2017. Ekstraklasie, a nawet PZPN-owi powinno na tym zależeć. Trzeba koniecznie rozwiązać ten palący problem polskiej piłki. Zróbcie coś zanim Chrapek obudzi się z wysłaną przez Marciniaka głową konia w łóżku.
Czy Marciniak jest arbitrem bezbłędnym? Nie. Czy miewał sytuacje, w których przydałaby się konsultacja, a jednak z niej nie skorzystał? Tak. Czy mści się na Chrapku? Spuśćmy na to zasłonę milczenia i skupmy się na większych problemach Śląsk Wrocław: na przykład wpływie planety Nibiru na jego wyniki.