Reklama

Traktujemy dzieci jak króliki doświadczalne

Szymon Podstufka

Autor:Szymon Podstufka

29 czerwca 2020, 09:02 • 8 min czytania 3 komentarze

— Wysyłamy do dzieciaków trenerów, którym dajemy czas na pomyłkę, pozwalamy na nią. Kiedy idę do banku, to ufam i wierzę, że bankowiec przedstawi najlepszą ofertę i mnie nie oszuka. Wysyłając dziecko na trening, oczekuję, że będzie pracował z nim fachowiec, a nie ktoś, kto trzy dni temu skończył przyspieszony kurs. Dlaczego ktoś ma się uczyć na moim synu? — pyta w „Prześwietleniu” w dzisiejszym „Przeglądzie Sportowym” Tomasz Kulhawik, były trener młodzieży, a dziś szkoleniowiec Olimpii Zambrów.

Traktujemy dzieci jak króliki doświadczalne

GAZETA WYBORCZA

Czy Bayern wpycha ligowych rywali w psychiczne załamanie? Nawet w sezonie, gdy było momentami bardzo źle, Bawarczycy zostali mistrzem z trzynastopunktową przewagą i setka strzelonych goli.

Tym razem kruchość opozycji dostrzegaliśmy wyraźniej niż zwy­kle, ponieważ wyeksponowała ją słabość okazana jesienią przez mi­strzów. W listopadzie Bayern zle­ciał w ligowej tabeli z podium, tra­cił do lidera aż 7 punktów, zdarzyło mu się oberwać 1:5 we Frankfurcie. Wystarczyła jednak mała personal­ na korekta – wyproszenie trenera Niko Kovača, powierzenie drużyny Hansiemu Flickowi – żeby wszyst­ko wróciło do normy. Choć to chy­ba nieprecyzyjne określenie: Bay­ern natychmiast spotężniał na ze­ spół nietykalny, którego nie sposób nawet zadrasnąć. W drugiej poło­wie rozgrywek zdobył 49 z 51 moż­liwych do wzięcia punktów – ideal­ny bilans tylko bezbramkowo zre­misowanym meczem z RB Lipsk, w którym zresztą utrzymywał się przy piłce przez 70 proc. czasu gry.

RZECZPOSPOLITA

Juergen Klopp natchnął Liverpool. Odmienił ten klub organizacyjnie, personalnie, wprowadził na nieosiągnięty od dekad poziom. I zapewnił, że nie spadnie z grzędy za szybko.

Reklama

Nie sprowadzał gwiazd, tylko je tworzył. Z Mohameda Salaha, Roberto Firmino i Sadio Mane zrobił najgroźniejsze ofensywne trio na świecie, z Trenta Alexandra-Arnolda i Andrew Robertsona nowoczesnych bocznych obrońców, Hendersona przekonał, że może być kapitanem i liderem. Virgil van Dijk stał się skałą nie do przejścia. Alisson dał spokój w bramce. Już drugi rok z rzędu jest kandydatem do zdobycia Złotych Rękawic. W 12 z 22 meczów ligowych zachował czyste konto.

Większość zawodników ma długoterminowe kontrakty, klub jest zabezpieczony finansowo, podpisał lukratywną umowę z Nike, ale amerykańscy właściciele nie zamierzają szastać pieniędzmi na wzmocnienia. Otwierają nowoczesny ośrodek treningowy, planują rozbudowę Anfield. A Klopp obiecał kiedyś, że zanim kupi nowego piłkarza, sprawdzi, czy nie ma lepszego w akademii. W ten sposób odkrył Alexandra-Arnolda – obrońcę, który jest dziś drugim najlepszym asystentem w lidze (12 kluczowych podań).

SUPER EXPRESS

Atletico Madryt zdeterminowane, by ściągnąć Arkadiusza Milika. Dają Polakowi fortunę.

Hiszpański dziennik „AS” poinformował, że Arkadiusz Milik (26 l.) wziął udział w telekonferencji z dyrektorem sportowym Atletico Madryt, w trakcie której usłyszał, na jakie zarobki może liczyć w przypadku transferu. Andrea Berta poinformował Polaka, że madrycki klub jest mu w stanie płacić 5 mln euro rocznie. I to netto!

Reklama

PRZEGLĄD SPORTOWY

Jak to w poniedziałek, „PS” zaczyna się od kilku stron pomeczówek. Kto nie oglądał meczów, zdążył już dowiedzieć się, co w nich się działo, więc te odpuszczamy. Tej Legii z Piastem towarzyszy natomiast news o napastniku, którym interesuje się i Legia, i Lech. Mikaelu Ishaku. Strzelcu jednego gola w 2. Bundeslidze 19/20.

To jego ostatni sezon w klubie, który walczy o utrzymanie w 2. Bundeslidze. Kilka tygodni temu na łamach „Bilda” potwierdził, że nie przedłuży umowy. Patrząc na ostatni rok Ishaka w Norymberdze, trudno się dziwić tej deklaracji. Został całkowicie odstawiony na boczny tor, od listopada 2019 do 26 maja nie rozegrał ani jednego spotkania. Powrót z piłkarskich zaświatów miał wymarzony, strzelił gola w meczu z Jahn Regensburg(2:2), był bardzo chwalony przez swojego trenera, a także przez dziennikarzy. Było to jego jedyne trafienie w tym sezonie, co kibiców Legii i Lecha może niepokoić. Jeśli jednak prześledzą karierę Ishaka, to zobaczą, że w rozgrywkach 2017/18 strzelił w 2. Bundeslidze 12 goli, miał osiem asyst.

W „Prześwietleniu” Łukasza Olkowicza Tomasz Kulhawik, były członek sztabu Jagiellonii, trener młodzieży, a obecnie trener Olimpii Zambrów.

Za panem wiele, wiele lat przepracowanych w piłce młodzieżowej. Myślę, że i parę spostrzeżeń się zebrało. Jakie są jej największe bolączki w Polsce? Co możemy robić lepiej?

— Będę działał w swoim gnieździe, ale za dużo jest u nas przypadkowych trenerów. Traktujemy dzieci jak króliki doświadczalne. Wysyłamy do nich trenerów, którym dajemy czas na pomyłkę, pozwalamy na nią. Kiedy idę do banku, to ufam i wierzę, że bankowiec przedstawi najlepszą ofertę i mnie nie oszuka. Wysyłając dziecko na trening, oczekuję, że będzie pracował z nim fachowiec, a nie ktoś, kto trzy dni temu skończył przyspieszony kurs. Dlaczego ktoś ma się uczyć na moim synu?

To gdzie on ma popełniać błędy?

— Niech robi to w sztabie albo pod okiem koordynatora. Tak jest u Marka Śledzia w Rakowie. Tam nie ma nic na opak. Są ambitni trenerzy z mentorem, który ich trzyma za uszy. Cieszy, że do zawodu wchodzą młodzi, jest wielu zaangażowanych, oddanych. Ale też wielu pracuje po omacku. Może z braku perspektyw wpadli na pomysł: zrobię kurs, pójdę do komercyjnej szkółki. Gwiazdki w certyfikacji porozdawali, to będą potrzebować gościa z UEFA B, zakręcę się.

Może brakuje fachowców, którzy mieliby ich edukować?

— Brakuje. No i bazy treningowe. W Białymstoku powstała z jednym boiskiem sztucznym i jednym naturalnym. I dobrze, ale spójrzmy, co dzieje się w Szczecinie, Krakowie, Warszawie. Cracovia w tym czasie zrobiła trzy kroki, a Legia już w ogóle milowy. W Polsce wiele zmienia się na plus. Widzę to po Jagiellonii – jest więcej trenerów, powiększono sztaby. Ale to ciągle za mało, Europa nadal nam ucieka.

Lewandowski najlepszym strzelcem Bundesligi, żegna się z nią zaś Dawid Kownacki.

Tak jak kolejne rekordy Lewandowskiego można wymieniać niemal bez końca, tak łatwo można przedstawić osiągnięcia innego byłego piłkarza Lecha Poznań w Bundeslidze w tym sezonie. Bo wymienianie goli oraz asyst Dawida Kownackiego pójdzie wyjątkowo szybko, gdyż piłkarz Fortuny Düsseldorf w tych statystykach po prostu nie widnieje. Na dodatek w sobotę jego zespół przegrał z Unionem Berlin aż 0:3 i spadł do drugiej ligi. To oznacza, że reprezentant Polski będzie musiał latem szukać sobie nowego klubu. Fortuny nie będzie stać na utrzymanie zawodnika, pojawiającego się w statystykach jedynie przy żółtych kartkach, których dostał cztery w rozgrywkach.

Fortuna przed ostatnią kolejką miała dwa punkty, cztery gole przewagi nad Werderem Brema. W Bundeslidze bramki są ważniejsze od bezpośrednich meczów, ale i w tym drużyna Kownackiego miała lepszy bilans od Werderu. Wystarczyło więc zremisować z Unionem, żeby zapewnić sobie grę w barażach z trzecim zespołem drugiej ligi. Tymczasem w stolicy Niemiec Fortuna poległa, a w Bremie nastąpił cud i Werder pokonał 1.FC Köln aż 6:1, ratując się – do barażowego dwumeczu – przed pierwszym od 40 lat spadkiem.

Polska z deficytem kreatywności – pisze Dariusz Dziekanowski.

Lider ekstraklasy ma spory problem z konstruowaniem akcji 25–30 metrów od bramki przeciwnika. Wygląda to tak, jakby zawodnicy za długo zastanawiali się, co robić. Filozofowanie jest dobre, ale dopiero wtedy, gdy staje się przed dziennikarzami po spotkaniu. Na boisku trzeba zarówno szybko myśleć, jak i błyskawicznie rozgrywać piłkę. W Legii brakuje piłkarzy kreatywnych, z szybką nogą, takich, którzy przed polem karnym zrobią coś nieszablonowego.

Kreatywność nie jest mocną stroną polskich zawodników. Na jednym z portali przeczytałem ciekawy artykuł o tym, dlaczego od kilku dobrych lat nasi piłkarze nie są transferowani do Hiszpanii. Ostatnim, który pokazał się z dobrej strony, był Grzegorz Krychowiak. Od tamtej pory – cisza. Tę kwestię można połączyć z inną: dlaczego do Polski sprowadzani są gremialnie piłkarze z niższych lig z Półwyspu Iberyjskiego? I dlaczego wielu z nich robi u nas kariery? Wspólnym mianownikiem w odpowiedzi na oba pytania jest jedno słowo: kreatywność. To jest towar deficytowy w naszym kraju, a standardowy w Hiszpanii. To jest coś, co przyciąga uwagę kibiców, coś, czego ludzie szukają na stadionach.

SPORT

Tutaj mamy w zdecydowanej większości pomeczówki, które – podobnie jak w „PS” sobie i wam darujemy. Co poza tym?

Michał Probierz chce jeszcze uratować sezon dla Cracovii. Będzie rotować składem, bo wkrótce półfinał Pucharu Polski z Legią, a to jedyna szansa na trofeum.

– Do zdobycia jest 15 punktów – wyliczył Michał Probierz. – Będziemy walczyć o każdy z nich, aż do końca sezonu. Przed nami mecz z ostatnią już w tej chwili drużyną, która w tabeli zajmuje niższe miejsce niż my, więc choćby z tego powodu postaramy się zrobić wszystko, żeby jak najlepiej się zaprezentować i „ratować ten sezon”. Chcemy iść w górę tabeli i zdobyć jak najwyższe miejsce, a jednocześnie wprowadzamy rotację w składzie. Zmieniając zawodników i wykorzystując cały potencjał zespołu chcemy też dobrze przygotować się do półfinału Pucharu Polski z Legią. Analizujemy także to co już za nami, a bilans naszych spotkań po restarcie – jedno zwycięstwo, jeden remis i cztery porażki – nikogo w klubie nie zadowalają. Jednak większość tych porażek ponieśliśmy po błędach indywidualnych i jedną bramką. Tego nam najbardziej szkoda. Zadecydowały niuanse, ale to jest także podpowiedź, że jeżeli chce się o coś grać, to decydują szczegóły.

Southampton Jana Bednarka bezpieczny. Świetna forma Danny’ego Ingsa po przerwie spowodowanej koronawirusem dała utrzymanie.

Szalenie ważne spotkanie, z perspektywy walki o utrzymanie w Premier League, rozgrywał wczoraj Southampton. Jan Bednarek, polski obrońca „Świętych”, kolejny raz pojawił się w wyjściowym ustawieniu swojego zespołu. I w 79 minucie… pomylił bramki. 24-latek, który do angielskiej ekstraklasy trafił z Lecha Poznań, próbował przeciąć dośrodkowanie z lewego skrzydła. Zrobił to jednak na tyle niefortunnie, że pokonał własnego bramkarza. Na całe szczęście dla Bednarka jego drużyna prowadziła już wówczas 2:0 po dwóch trafieniach Danny’ego Ingsa. Trzeba przyznać, że zawodnik ten, 28-letni napastnik, czuje się w tym sezonie wyśmienicie. Zaliczył wczoraj 17. i 18. trafienie w rozgrywkach i zgłosił bardzo poważne aspiracje do korony króla strzelców rozgrywek. Dla Southamptonu najważniejsze jest jednak to, że zespół zainkasował kolejne trzy punkty, bo ostatecznie wygrał 3:1. Dzięki temu piłkarze trenera Ralpha Hassenhuettla awansowali na 13. miejsce w tabeli.

Szczęsny powtórzył wyczyn Buffona – i on w obu meczach po przerwie zdołał zachować czyste konta.

Po wznowieniu sezonu Juventus nie stracił bramki w czterech meczach, z tego najpierw dwa „zera z tyłu” zapisał w pucharze Gianluigi Buffon, a kolejne dwa w lidze Wojciech Szczęsny. Różnica między nimi jest taka, że z Włochem w bramce Juventus tylko zremisował i Coppa Italia nie zdobył, a w lidze po dwóch zwycięstwach powiększył przewagę nad Lazio do 4 punktów. Wypracował ją wykorzystując porażkę Lazio z Atalantą 2:3, a po tej kolejce mogła być jeszcze wyższa.

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
8
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Komentarze

3 komentarze

Loading...