Reklama

Zaczyna się liczyć drugi szereg? Dla Legii to dobra wiadomość!

redakcja

Autor:redakcja

22 czerwca 2020, 15:43 • 6 min czytania 21 komentarzy

Dwie kontuzje jeszcze w pierwszej połowie. Dla wielu klubów Ekstraklasy to byłby wyrok. Raz, że mecz musieliby dograć z zawodnikami o zdecydowanie niższej jakości, dwa, że w kolejnych spotkaniach trener miałby ogromne problemy z zestawieniem wyjściowej jedenastki. Co innego Legia Warszawa. Wypada jeden z najlepszych zawodników ligi po przerwie pandemicznej. Wypada zdobywca 10 bramek w tym sezonie. I co? No właśnie. I nic. Legia nadal na papierze wygląda na najmocniejszy zespół Ekstraklasy i pewnie pokonuje trzecią drużynę w tabeli. 

Zaczyna się liczyć drugi szereg? Dla Legii to dobra wiadomość!

Było dość oczywiste, że te ostatnie 11 kolejek, w dodatku z upchniętymi w terminarzu meczami Pucharu Polski, będzie dość morderczym maratonem. Jeszcze przed startem ligi co i rusz dochodziły do nas informacje o kolejnych kontuzjach i urazach. Zarówno drobnych, jak i bardzo poważnych, z zerwaniem ACL na czele. Kluby świadomie wzięły na siebie ten ciężar, a teraz jak na dłoni widać, kto był na taką ewentualność najlepiej zabezpieczony.

Vesovicia zastępuje Stolarski i wcale nie wygląda gorzej. Za Kante na murawę wjeżdża Pekhart i daje asystę na 2:0.

To oczywiście przykłady tylko z meczu ze Śląskiem Wrocław, ale ta imponująca siła rezerwowych w Legii to zjawisko już dość stare. Aleksandar Vuković tak naprawdę od początku sezonu dość śmiało żongluje nazwiskami, co zresztą daje wymierne efekty. O Karbowniku napisano już tomy, ale pamiętajmy, że w Legii w tym sezonie szansę dostali też Praszelik, Kostorz, Rosołek (dwa gole!), a nawet Wojciech Muzyk w Pucharze Polski. Ale nie uprzedzajmy faktów, skupmy się na sile poszczególnych formacji, bo tak naprawdę poza bramką Legia wszędzie ma przynajmniej dwóch solidnych piłkarzy na pojedynczą pozycję.

MŁODZIEŻOWIEC

Zacznijmy od tej “pozycji”, której oficjalnie nie ma na boisku. To kolejny wielki powód do dumy dla Vuko, ale i dla wszystkich kibiców Legii. Nie dość, że klub wyraźnie prowadzi w lidze, to jeszcze lideruje w zestawieniu Pro Junior System. Wiadomo, tam punkty nabijają przede wszystkim Majecki i Karbownik, ale warto zauważyć, że Legia ma tu przygotowany nie tylko plan B i C, ale też D, E i F. Zimą ściągnięto Pyrdoła i Slisza, wcześniej sygnały, że Ekstraklasa go nie zabije dawał też wspomniany Rosołek. Jeśli doliczymy jeszcze Praszelika, mamy sześciu typów na poziomie, podczas gdy w niektórych klubach trudno o jedno młodzieżowe nazwisko.

Reklama

W kolejce ustawieni są już koleni, z Mosórem na czele. Komfort, jaki w lidze ma może jeszcze Lech Poznań, nikt więcej.

BRAMKA I OBRONA

Radosław Majecki, Radosław Cierzniak, Wojciech Muzyk to bardzo solidna obsada, a przecież zawsze można jeszcze było postawić na Misztę. Nawet w momencie, gdy wypadło dwóch bramkarzy, Muzyk spisał się w miarę przyzwoicie – mógł zachować się lepiej przy utraconej bramce, ale poza tym bronił i zachowywał się dość pewnie. Ta druga część jest chyba nawet ważniejsza. W Legii bramkarz nie musi wygrywać w pojedynkę meczów, przynajmniej nie w lidze i nie w pucharze. Schody zaczynają się w Europie, ale do niej jeszcze szmat czasu. Na ten moment Vuković może zasypiać z czystą głową – bramka jest świetnie zabezpieczona na finisz ligi.

Obrona zresztą nie wygląda wcale dużo gorzej. Paweł Stolarski wprawdzie miał już w swojej krótkiej karierze kilka dość ostrych zakrętów, ale to nie jest żaden ogórek. Strata Vesovicia oczywiście będzie bolesna, ale na tle rywali, Legia ma gigantyczny komfort. Na prawą flankę mogą przejść spokojnie Jędrzejczyk czy Lewczuk. To zresztą duża zaleta całej formacji defensywnej Legii – większość z jej ogniw to bardzo uniwersalni gracze. Karbownik przecież jest środkowym pomocnikiem, Vesović bez trudu poradziłby sobie na prawej pomocy, Jędrzejczyk jeszcze pod koniec 2018 roku wyszedł w podstawowym składzie reprezentacji Polski na lewej stronie obrony. Porządnie wygląda Wieteska, czyli razem mamy sześciu solidnych ligowców: Vesović, Jędrzejczyk, Lewczuk, Karbownik, Wieteska i Stolarski.

A pamiętacie jeszcze w ogóle takie nazwiska jak Remy, Rocha czy Astiz? Przecież znamy kluby – przynajmniej trzy! – gdzie byliby bardzo istotnymi wzmocnieniami. Tak, Remy nawet z kontuzją.

ŚRODEK POMOCY

Czy istnieje w ogóle drugi klub w tej lidze, który może sobie pozwolić na pozostawienie na ławce rezerwowych piłkarza pokroju Valeriana Gwilii? Czy istnieje drugi klub, który mógłby sobie pozwolić na pozostawienie na ławce rezerwowych Bartosza Slisza ze statusem młodzieżowca?

Kurczę, ten środek jest diabelnie mocny, widać po gołych liczbach. Antolić to 3 gole, 5 asyst i 3 kluczowe podania, a przecież operuje dość daleko od bramki rywala. Gwilia? 7 goli, 5 asyst, 2 kluczowe podania. Luquinhas 5 goli, 7 asyst, 1 kluczowe podanie. I co teraz? Usadzić Andre Martinsa? W tym regionie boiska Legia ma wręcz problem bogactwa, bo przecież i Karbownik zapewne chętnie pobiegałby właśnie na tych pozycjach. Jeszcze przed kontuzją za napastnikiem można było ustawić również Jose Kante, ale przecież Legia nigdy nie dotarła do takiego miejsca, w którym musiałaby z konieczności przestawiać zawodników po boisku. Wręcz przeciwnie, jeśli takie roszady się zdarzają, to w ramach poszukiwania ulepszeń przez Vukovicia – jak ostatnio ze Śląskiem, gdy miejsce w jedenastce znalazło się dla całej czwórki Gwilia-Luquinhas-Martins-Antolić.

Reklama

SKRZYDŁA

Pomijając ewentualne przesunięcia ze środka pola – Wszołek, Novikovas, Cholewiak, Pyrdoł. Trzech z tej czwórki to poziom górnej połówki tabeli, przy czym Novikovas i Wszołek w formie to niekwestionowane gwiazdy ligi. O Cholewiaku pięknie napisał Leszek Milewski.

Cholewiak w Śląsku był zadaniowcem. Fajnym, cenionym, wszechstronnym. Ale na pewno nie gwiazdą zespołu. Na pewno nie kimś, na kim opiera się gra. Raczej takim gościem, który mając – to umowne proporcje – pięć procent wpływu na grę drużyny, próbuje coś w tych ramach ulepić i choć ogółem liczbowo wygląda to średnio, to pamiętając o jego udziale w grze dla zespołu, wygląda nieźle.

Cholewiak, przechodząc do Legii, został w tej samej roli. Jego udział w grze pozostaje podobny. Wszedł w znajome buty, te, które znał, które go nie uciskały. Główną zmianą było więc zostanie zadaniowcem w mocniejszym towarzystwie. W pewnym sensie jest naturalny grunt pod to, by rozwijał skrzydła, podczas gdy przy transferze Novikovasa były przesłanki by sądzić, że te skrzydła zostaną zwinięte.

Powtarza się trochę motyw z linii obrony – uniwersalny, solidny, gotowy do walki w każdym sektorze boiska. A przy tym trudno sobie wyobrazić, by zapłakał z uwagi na zbyt małą liczbę rozegranych minut.

ATAK

Reguła jest taka – kto wchodzi do składu Legii na środkowy atak, ten szybko bogaci się w gole. Myśleliśmy, że będzie ciężko po Carlitosie, że będzie ciężko po transferze Niezgody, ale nic takiego się nie stało. Wręcz przeciwnie – gdy w meczu z ŁKS-em na początku tego roku Pekhart nie był jeszcze piłkarzem Legii, po sztuce trafili Kante i Rosołek. Czech z kolei wjechał w ligę z buta, strzelając bramki niespecjalnie urodziwe, ale wyjątkowo cenne. Osiem meczów, cztery gole i dwie asysty. Słabo?

No to jest jeszcze wracający po kontuzji Vamara Sanogo. Rehabilitację związaną z zerwaniem więzadła krzyżowego zakończył golem przeciw Arce.

Jak sobie przypomnimy, kim atakuje na przykład Pogoń Szczecin, to robi nam się żal rywali Legii w tym sezonie.

***

Przy takim natężeniu meczów jest oczywiste, że urazów będzie sporo, zwłaszcza w klubach, które grają na dwóch frontach. Legia jest w podwójnie uprzywilejowanej sytuacji. Po pierwsze – ma gigantyczną przewagę w lidze. Gdyby Aleksandar Vuković chciał wykonać manewr a’la Czerczesow i odpuścić jeden mecz, by na następny wystawić pierwszą jedenastkę w pełni sił, miałby szansę urwać punkty nawet w tym “odpuszczonym” meczu. A przecież margines błędu legionistów jest o wiele większy. Absolutnie bezkarnie mogą przegrać aż trzy z pozostałych sześciu spotkań.

Pucharowy mecz z Cracovią jest zaplanowany na 7 lipca, parę dni później rewanż w lidze. Pomijając, że kwestia mistrzostwa może być już rozstrzygnięta, czy dublerzy Legii naprawdę byliby skazani na porażkę z Pasami?

To wielka siła ekipy Vukovicia. I ogromna przewaga nad rywalami w wyścigu po dublet. Zresztą, w tym wypadku jeden obrazek może faktycznie zagrać lepiej niż tysiąc słów.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Betclic 1 liga

Trela: Nowe niekoniecznie nowoczesne. Polska a globalne trendy w budowie stadionów

Michał Trela
2
Trela: Nowe niekoniecznie nowoczesne. Polska a globalne trendy w budowie stadionów

Ekstraklasa

Betclic 1 liga

Trela: Nowe niekoniecznie nowoczesne. Polska a globalne trendy w budowie stadionów

Michał Trela
2
Trela: Nowe niekoniecznie nowoczesne. Polska a globalne trendy w budowie stadionów

Komentarze

21 komentarzy

Loading...