Szufryn, Korzym, Małkowski – trochę stęskniliśmy się za tą paczką w Ekstraklasie. Nie myślcie, że przed momentem zawalił się sufit w naszej redakcji i pospadał nam na głowy – to mniej więcej taka tęsknota, jak za szalonymi interwencjami Martina Totha czy spadaniem z ligi Adama Mójty. Jest to pewien element folkloru, którego potrzeba naszej lidze.
Mecz absurdów
Piszemy o tym nie bez powodu – Sandecja wygrała właśnie swój trzeci wiosenny mecz (na pięć, poza tym remis i porażka) i zbliżyła się na dystans dwóch punktów do piątego GKS-u Jastrzębię, które dziś opędzlowała na ich terenie i które nie otrzymało licencji na grę w elicie, a więc pewnie nie będzie umierało na boisku o pierwszą szóśtkę. Był to mecz wyborny, bawiliśmy się setnie. Absurdów nie brakowało, no bo…
a) na stadionie w Jastrzębiu nie ma zraszaczy i okazało się, że przy takim upale piłka staje na murawie,
b) gdy sam na sam wychodził Klichowicz, piłka stanęła, więc napastnik udawał, że został sfaulowany,
c) chwilę po tym jak komentator powiedział, że Farid Ali potrafi uderzyć, Farid Ali zaatakował pobliskie blokowisko,
d) pierwszego gola od czerwca 2018 zdobył Daniel Szczepan,
e) gdy Szufryn zdobywał bramkę, dostał po twarzy,
f) druga połowa zaczęła się od okrzyku jednego z rozgrzewających się piłkarzy „ja pierdole, kurwa, nie wpadła”,
g) mieliśmy także strzał w aut.
Sami widzicie – działo się! Uroczo się oglądało pierwszą połowę, bo mieliśmy wrażenie, że gra przez 80% czasu toczy się pod polem karnym Sandecji. I nie, nie dlatego, że GKS tak zawzięcie cisnął. Sandecja po prostu próbowała rozegrać akcję od tyłu, ale nie bardzo wiedziała jak, przez co horrendalną liczbę kontaktów nabijali Szufryn i Piter-Bućko. Nie wiedziała jak, no i miała jeszcze pewnego przeciwnika – wspomnianą murawę. Piłka stawała na niej w najmniej spodziewanych momentach.
Sytuacja Klichowicza, który wyszedł sam na sam (świetne podanie z głębi pola Małkowskiego!) to istny kabaret. Gość najpierw zgubił piłkę, później zgubił równowagę, a na koniec rzucił się na glebę i z wściekłą miną instruował sędziego słowami „to jest faul!!!”. Symulka pierwszej wody, kto wie, może nawet symulka całej rundy, bo na naszych boiskach jest ich ostatnio niewiele. Sędzia oczywiście nie dał się nabrać na ten marnej jakości teatrzyk.
Sandecja pokazała charakter
Jako pierwszy ukłuł GKS. I trzeba przyznać – była to bramka, która mogła się podobać. Szczepan schował się za plecami Pitera-Bućko, Tront zagrał świetną piłkę w pole karne i zanim stary Słowak się obejrzał, Szczepan wybiegł zza jego pleców, przyjął sobie piłkę i z bliskiej odległości przysadził z woleja. Jak wspomnieliśmy – to pierwsza bramka Szczepana od czerwca 2018, kiedy to strzelał… właśnie dla GKS-u Jastrzębie. Przez dwa lata w Śląsku nie ukłuł ani razu (rezerw nie liczymy), dziś próbuje się odbudować na wypożyczeniu.
Sandecja dostała po tej bramce animuszu i zaczęła przechodzić do konkretów. Dawid Szufryn udowodnił, że jest z tych, o których Smuda mówił, że jak się da im cegłówkę, to oni i tak zagłówkują. Był rzut wolny z boku pola karnego, Korzym przedłużył, w polu karnym doszło do zamieszania, w końcu Szufryn dołożył głowę, tylko że w tym samym czasie Jaroszek próbował wybić piłkę. Jak wyszło? Szufryn gola zdobył, ale zamiast świętować – legł jak długi na murawie i nie za bardzo ogarniał, co się dzieje. Dostał kolanem w twarz. Koledzy próbowali z nim świętować, ale on leżał i leżał, wyglądało to co najmniej niepokojąco. A potem jak gdyby nigdy nic otrzepał się i grał dalej. Sandecja dołożyła w drugiej połowie gola po karnym – dziwna to była jedenastka, bo defensor GKS-u zagarnął wślizgiem piłkę, ale po chwili przewrócił się o niego jego rywal. Tak czy siak – jedenastkę wykorzystał Małkowski.
GKS próbował w końcówce jeszcze zagrozić, ale szło mu jak wiadomo komu w deszcz. Zagrożenia praktycznie nie było. Takim sposobem Sandecja na serio włącza się w walkę o Ekstraklasę. GKS z kolei pokazuje, że bez kibiców własne boisko nie jest żadnym atutem – po wznowieniu pierwszej ligi rozegrał w Jastrzębiu dwa mecze, oba w plecy.
GKS Jastrzębie – Sandecja Nowy Sącz 1:2
28’ Szczepan – 36’ Szufryn, 71’ Małkowski (k)
Bruk-Bet – Olimpia Grudziądz 3:3
26’ Putiwcew, 63’ Purece, 79’ Wlazło – 13’ van Haaren, 77’ Joao Augusto, 90’ Janiak
Puszcza Niepołomice – Wigry Suwałki 2:1
68’ Stefanik, 90+4’ Cikos – 35’ Gojko
Fot. FotoPyK