Reklama

Bednarek: „Chcę mieć carte blanche. Transfer do Lecha traktuję jako krok naprzód”

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

05 czerwca 2020, 16:32 • 5 min czytania 7 komentarzy

Dlaczego zdecydował się na transfer do Lecha Poznań? Czy nie było dla niego problemem porzucenie dotychczasowego życia w Holandii? Jak zapatruje się na czekającą go rywalizację z Mickeyem van der Hartem? Dlaczego śmieje się, że trener bramkarzy Lecha prędzej będzie musiał nauczyć się holenderskiego niż jego przyszły konkurentem miałby nauczyć się polskiego? Jak na ten transfer zapatruje się Jan Bednarek? Co obiecuje sobie grze w stolicy Wielkopolski i dlaczego transfer ten traktuje jako krok naprzód? Na te i na inne pytania odpowiada w rozmowie z nami nowy bramkarz Lecha Poznań, Filip Bednarek. Zapraszamy. 

Bednarek: „Chcę mieć carte blanche. Transfer do Lecha traktuję jako krok naprzód”

***

Twój transfer do Lecha udało się zachować w tajemnicy. Wykorzystaliście trochę, że w ostatnim czasie wszyscy żyli czymś zupełnie innym niż piłka nożna.

Temat istniał od paru miesięcy. Pojawił się w momencie, kiedy zacząłem grać, czyli w lutym tego roku. Krótko potem dostałem telefon, że Lech jest zainteresowany. Szukali bramkarza, który pasowałby do profilu ich koncepcji. I też w pewnym sensie wszystko było przeprowadzane bardzo spokojnie. Lech przyjeżdżał mnie oglądać w meczach przed pandemią. Zamieniłem parę słów z trenerami i przez kolejne dwa miesięcy, kiedy trwało to wszystko, nic się nie działo, temat przycichł, nikt się nie odzywał. Dopiero dwa tygodnie temu, właściwie półtora tygodnia temu, dostałem telefon od mojego menadżera, że Lech jest zdecydowany. Obejrzeli wszystkie moje spotkania. Rozpracowali mnie na czynniki pierwsze i są zdecydowani. Wszystko trwało kilka dni. W ogóle, kiedy transfery są utrzymywane w kuluarach, to jest najfajniej, bo jak wchodzić, to z przytupem.

Jakiego profilu bramkarza szukał Lech?

Rozmawiałem z trenerem Żurawiem, z trenerem bramkarzy i z panem Tomaszem Rząsą. Przedstawili mi, jak chce grać Lech – ofensywnie i dominując przeciwnika. A jeśli chcesz mieć inicjatywę i prowadzić grę, to potrzebujesz bramkarza, który ubezpieczy linię obrony. Takiego, który pokryje całe wolne miejsce, które zostawia obrona i takiego, który potrafi grać za defensywą. Generalnie rozgrywanie piłki od własnej bramki nie jest mi obce i wiadomo, że gra na przedpolu jest kluczowa, jeśli chce się grać pressingiem. Uważam, że to jeden z moich lepszych atutów. Poza tym, dobrze radzę sobie w sytuacjach, kiedy przeciwnik wychodzi z kontratakiem i golkiper niekiedy musi podjąć zdecydowaną decyzję. I właśnie takiego ogólnego profilu szukał Lech, choć mówię: trzeba być bramkarzem kompletnym. Nie może być tak, że coś umiesz, a czegoś nie. Pasuję do koncepcji. Ale nie słowa, a czyny mają pokazać, że stać mnie na dużo. Chcę pokazać, że zasługuję na miejsce w bramce Kolejorza.

Kiedy pojawiła się informacja, że przechodzisz testy medyczne w Lechu, to piłkarski świat zalały komentarze, że do Poznania przychodzi kapitalny gość. Ale takiej pozycji na boisku nie ma. Nie da się nie zauważyć, że przez ostatnie lata dużo czasu przesiedziałeś na ławce, a w Eredivisie zagrałeś ledwie 11 spotkań.

Statystyki są ważne, ale nie są najważniejsze. Czasami więcej elementów niż sama forma składa się na liczbę rozegranych spotkań. Oczywiście, można powiedzieć, że byłem słabszy, to najprostsze wytłumaczenie, ale dajmy mi szansę i oceniajmy po sprawie, a nie przed sprawą. Wydawanie sądów po samych statystykach nie ma większego sensu. Nie są bez znaczenia, swoje pokazują, ale nie powinny przesądzać. Chcę mieć carte blanche. Mam nadzieję, że ją dostanę i będę mógł przekonać wszystkich do siebie.

Reklama
Z Mickeyem van der Hartem kojarzycie się z boiska, prawda?

Tak, tak, jak najbardziej. Teraz się śmiałem, że trener bramkarzy będzie musiał się prędzej nauczyć holenderskiego niż Mickey polskiego, ale to kwestia żartu. Ja wiem, kim on jest, on wie, kim ja jestem. Nie musimy się wielce poznawać. Wiemy, co od siebie możemy oczekiwać.

Mickey van der Hart jest słusznie krytykowany, ale nie da się ukryć, że czeka was ciekawa rywalizacja.

Spędził cały sezon w bramce Lecha. Uważam, że rywalizacja na takiej pozycji, jak bramkarz, jest bardzo istotna. Mieć dwóch konkurujących golkiperów w składzie nigdy nie zaszkodzi. To napędza. Zawsze trener będzie miał komfort, kiedy pojawi się u niego ból głowy, którego z nas wystawić, a nie kiedy nie będzie miał na kogo postawić.

Przychodzisz grać, wygrać tę rywalizację od razu. 

Jeśli przychodziłbym do Lecha bez założenia, że chcę grać, wygrywać tę rywalizację, to mógłbym od razu rzucić ręcznik na ring i się poddać. Jestem chłopakiem walecznym, podejmuję rękawicę i będę robił wszystko, żeby od razu wskoczyć do bramki.

Lech to klub, w którym nazwisko Bednarek dobrze się kojarzy. 

Janek nagrał nawet zakulisowy filmik, w którym powiedział, że liczba zawodników z nazwiskiem Bednarek musi się w Lechu zgadzać. On już trzy lata jest poza Poznaniem, ale jego następca nazwiska Bednarek właśnie do Poznania przychodzi! Miejmy nadzieję, że sprawię, że nasze nazwisko dalej będzie dumną częścią historii Lecha.

Zdołałeś zapuścić korzenie w Holandii. Przenosicie się całą rodziną do Wielkopolski?

Moja narzeczona ma swój biznes w Holandii, więc wiążąc się z nią wiedziałem, że jeśli moja kariera potoczy się tak, że będę grał poza tym krajem, to czeka nas rozłąka i życie na walizkach. Na szczęście, ona jest swoją szefową, więc może tak sobie dopasować harmonogram pracy, że będzie mogła tutaj regularnie przyjeżdżać. Jest to wszystko do ogarnięcia.

Reklama
Kolejne zmartwienie z głowy.

Z miejscowości, w której mieszkamy w Holandii, jest sześć godzin autem do Poznania. Można dojechać tam szybciej niż do Zakopanego!

Nie traktujesz tego transferu jako krok w tył.

To krok naprzód. Lech walczy o najwyższe cele w Polsce, a w takiej drużynie w Holandii nie byłem. Oczywiście, mieliśmy swoje wyzwania z De Graafschap, mieliśmy swoje wyzwania w Utrechcie, ale nie aż tak wysokie, jak stawia przed sobą Lech. Taki jest urok tego klubu. Presja będzie zawsze. Mam nadzieję, że będę pozytywnie na nią reagował i że będę dzięki temu grał tylko lepiej i lepiej. Pozytywna energia jest najważniejsza.

Dużo sobie obiecujesz po tym transferze?

Mam swoje cele. Chcę zaistnieć w Lechu. Gdyby było inaczej, to nie pisałbym się na ten transfer. Wiem, że Kolejorz też wiąże ze mną nadzieje i liczę, że spełnię ich wymagania. Takie jest moje wyzwanie krótkoterminowe. Piłkarska kariera pisze różne historie. Teraz zaczynam nową opowieść – świetnie byłoby, gdyby była barwna i udana.

ROZMAWIAŁ: JAN MAZUREK

Fot. Lech Poznań

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

7 komentarzy

Loading...