Reklama

Dżentelmeni z Lipska puszczają przodem Borussię i Bayern

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

16 maja 2020, 18:26 • 3 min czytania 3 komentarze

– Możemy być świadkami niespodzianek, bo forma zespołów po restarcie sezonu będzie niewiadomą – mówili eksperci przed wznowieniem Bundesligi. I na niespodzianki długo nie musieliśmy czekać. RB Lipsk stracił punkty w starciu z Freiburgiem, a symbolem tego meczu był strzał Ademoli Lookmana. Na stadionie było ze 150 osób, a gość musiał i tak trafić w łeb operatora kamery.

Dżentelmeni z Lipska puszczają przodem Borussię i Bayern

I generalnie wejście Anglika to był dziś Lipsk w pigułce. Dużo szumu, efektowna gra, sporo szans strzeleckich, jakość widoczna gołym okiem, a wychodziło z tego tyle, co nic. To znaczy wychodziły strzały, tylko co z tego, skoro gospodarze walili albo prosto w puste trybuny, albo świetnie bronił Schwolow. Ekipa Juliana Nagelsmanna była stroną zdecydowanie dominującą, w uderzeniach było 20 do 5 na ich korzyść, a skończyło się skromnym 1:1. Dla Lipska to żaden zdobyty punkt – to powiększenie straty do Borussii Dortmund do trzech oczek, a pewnie i do siedmiu do Bayernu, jeśli ci jutro wygrają swoje spotkanie.

A niewiele brakowało, by Lipsk w ogóle nie zdobył w tym meczu choćby punkciku. „Niewiele”, to znaczy tyle:

Po zgraniu Waldschmidta padł gol na 2:1, na zegarze była już 93. minuta, Lipsk nie zdołałby już odpowiedzieć. Ale centrum VAR z Kolonii uratował „Byki” przed drugą bramką straconą po stałym fragmencie gry. Drugą, bo przecież gol na 1:0 też padł po zagraniu ze stojącej piłki. Przed przerwą Grifo dograł taką niewdzięczną piłkę dla defensywy, w tłoku zgrabną piętką w powietrzu popisał się Gulde i Freiburg wyszedł na prowadzenie.

Reklama

Czy było to prowadzenie zasłużone? Cóż, z przebiegu gry to gospodarze byli stroną zdecydowanie przeważającą w tym starciu. Lipsk grał to, do czego nas przyzwyczaił – dwójka napastników Werner-Poulsen wymieniająca się pozycjami, wysokie stężenie białych koszulek pod polem karnym rywala (momentami w okolicach szesnastki Freiburga stało ośmiu zawodników Lipska, tylko Halstenberg i Klostermann zabezpieczali tyły), bardzo dynamiczna gra skrzydłami, próby wymanewrowania przeciwników podaniami w półprzestrzenie.

I okazje były, bo przecież sam Poulsen oddał dziś z osiemdziesiąt trzy strzały. Pewnym paradoksem jest, że Duńczyk dał „Bykom” gola wyrównującego, bo wielu trenerów zdążyłoby go zdjąć jakoś w okolicach 35. minuty. Jeśli jesteście kibicami Ekstraklasy i tęskniliście za popisami Fabiana Serrarensa, to dzisiaj dostaliście substytut w postaci gry Poulsena. Maestria kopania się po czole. Jedyna różnica między nim a perełką Arki Gdynia polegała na tym, że napastnikowi Lipska wreszcie udało się trafić do siatki. I znów paradoks – Lipsk starał się momentami wejść z piłką do bramki, a wyrównujące trafienie padło po prostej wrzutce i wyskoku Poulsena na wysokość drugiego piętra. Kapitalną wrzutką popisał się tu Kampl, który zresztą w tym meczu był chyba najjaśniejszy punktem po stronie zespołu Naglesmanna.

Z tego meczu zapamiętamy jednak przede wszystkim wejście na boisko Ademoli Lookmana. Chłopak wniósł dużo ożywienia, ale zmarnował doskonałą okazję strzelecką, a ponadto ustrzelił operatora kamery.

Naprawdę.

Na trybunach pusto, ekipa telewizyjna zmniejszona do koniecznego minimum, rezerwowi porozstawiani jak studenci na egzaminie, dziennikarze pochowani, a Lookman uderzył tak celnie, że operator musiał zostać obejrzany przez lekarza Lipska.

Reklama

I gdyby nie VAR, to Lookman i spółka pogubiliby wszystkie punkty, ale trafienie Kocha słusznie zostało nieuznane. Natomiast zerkamy w tabelę i sytuacja Lipska się komplikuje. Borussia w derbach dała mocny sygnał, że przerwa im nie zaszkodziła, Bayern wygląda na zespół, który nie zamierza stracić w tym sezonie już choćby punktu. Tymczasem trzecia siła ligi straciła punkty tuż po restarcie sezonu i z miejsca skomplikowała sobie sytuację. Jeśli Borussia Moenchengladbach jutro wygra, to zespół spod znaku Red Bulla wypadnie poza podium. A w perspektywie ma jeszcze chociażby mecz z BVB.

Coś czujemy, że Julian Nagelsmann, który dziś wydzierał się przy linii tak, jak swego czasu Albin Mikulski, jeszcze nie raz w tym sezonie pokrzyczy z frustracji na swój zespół.

RB Lipsk – SC Freiburg 1:1 (0:1)

Yussuf Poulsen (77.) – Manuel Gulde (34.)

fot. NewsPix.pl

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Komentarze

3 komentarze

Loading...