Reklama

“Piłkarz z koronawirusem musi być traktowany jako piłkarz kontuzjowany”

redakcja

Autor:redakcja

18 kwietnia 2020, 17:42 • 4 min czytania 2 komentarze

Musi być jasna deklaracja wszystkich, że nawet jeśli zakażonych będzie trzech-czterech, to musimy grać dalej. To jest konieczne, jeśli chcemy dalej toczyć rozgrywki. Musimy się uświadamiać jako ludzie pracujący w piłce. Musimy pracować, by potem nie rozmawiać o cięciach i obniżkach. Piłka nożna jest częścią gospodarki. Powinniśmy wykazywać ostrożność i dyscyplinę, ale też dostosować się do realiów – mówi Dominik Nowak, trener Miedzi Legnica. Zapraszamy.

“Piłkarz z koronawirusem musi być traktowany jako piłkarz kontuzjowany”

Ekstraklasowe drużyny będą miały kwarantannę, testy. W terminach ma być też ujęty Puchar Polski. Czy ktoś się z wami kontaktował, jesteście ujęci w tym planie? W końcu macie mecz z Legią.

Czekamy. Myślę, że te ustalenia będą jednak dotyczyć Ekstraklasy, pierwszej i drugiej ligi, czyli szczebla centralnego. Staramy się uzyskiwać informacje i z tego, co wiem, to nie chodzi o nasz jednorazowy występ w Pucharze Polski, ale mimo wszystko o to, byśmy wznowili ligę razem z Ekstraklasą. Tyle się mówi o gospodarce, a piłka jest częścią gospodarki. To biznes dla wielu osób. Nie wyobrażam sobie, żeby rozgrywki pierwszej ligi nie zostały dokończone.

Co z kosztami? Marcin Animucki mówi, że Ekstraklasa pokryje znaczną część za testy. PZPN pewnie musiałby to zrobić w pierwszej i drugiej lidze.

Tak. Nie możemy kogoś zostawić na bocznym torze. Znów: nie wyobrażam sobie, żeby Ekstraklasa dokończyła granie, a inne ligi nie. Dla mnie to byłoby niewiarygodne. Poza tym chcę wrócić do ważnej rzeczy. Kwestia związana z pandemią to nie jest kwestia miesiąca. To jest prawdopodobnie rok, dwa lata. Taka jest prawda i rzeczywistość. O tym mówią prognozy. Pytanie: zostawiamy Ekstraklasę i nigdzie indziej nie prowadzimy ligi? Żebyśmy nie doszli do skrajnych rozwiązań, które utrudnią nam funkcjonowanie i organizację rozgrywek nie tylko na poziomie tego sezonu. Trzeba znaleźć skuteczne wyjścia, by ligi prowadzić w ciągu następnego okresu.

Reklama

Jakub Rzeźniczak mówił, że dostał przykaz, by teraz zrobić zakupy w weekend tak duże, żeby potem siedzieć w domu. U was będzie podobnie?

Bardzo fajne. Kuba mieszka sam? Czy z rodziną?

A nie wiem.

No właśnie – więc jak chcemy odizolować piłkarzy, mają być przez te dwa tygodnie sami w pomieszczeniu? To jest pytanie. Każdy z nas ma kontakty z rodzinami. Jeżeli więc chcemy działać profesjonalnie, to mówimy chyba o kwarantannie rodzin? Troszeczkę tego nie rozumiem. Być może będzie mi łatwiej, jeżeli ktoś mi to wytłumaczy.

Czyli jest to pospinane na agrafki?

Tak to postrzegam. To moje prywatne zdanie. Ja w czasie pandemii przestrzegam wszelkich norm. Moja rodzina też. I dzięki temu udało się dotrwać tak, że nikt z nas nie jest chory. To samo się staram uświadomić piłkarzom. Pracujemy na razie zdalnie, może zaczniemy pracować w grupie. Więc jeżeli mówimy o kwarantannie samych piłkarzy, to jest scenariusz na pokaz. Bo albo zamykamy całe rodziny, albo… co? Wiadomo przecież, że zamknięcie całych rodzin jest nierealne.

Reklama

Jeżeli – odpukać – piłkarz będzie miał koronawirusa, to traktujemy go jak kontuzjowanego?

Tak. Trzeba to wprowadzić. Musi być jasna deklaracja wszystkich, że nawet jeśli zakażonych będzie trzech-czterech, to musimy grać dalej. To jest konieczne, jeśli chcemy dalej toczyć rozgrywki. Musimy się uświadamiać jako ludzie pracujący w piłce. Musimy pracować, by potem nie rozmawiać o cięciach i obniżkach. Jak mówię: piłka nożna jest częścią gospodarki. Powinniśmy wykazywać ostrożność i dyscyplinę, ale też dostosować się do realiów.

Widzę w tym zagrożenie. Koronawirus łatwo się roznosi i może się okazać, że zakażonych piłkarzy jest nie trzech, tylko dziewięciu. Trudno sobie wyobrazić, że dziewięciu piłkarzy w jednym czasie naciąga mięsień. Tutaj ta nowa kontuzja jest możliwa.

Bądźmy dobrej myśli. Możemy snuć scenariusze, że nagle cały zespół się zarazi. Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, co wtedy. Natomiast to jest bardzo skrajny przypadek. Do dzisiaj nie słyszałem, żeby piłkarz w Polsce był zakażony. Nawet w tych niższych ligach. Poza tym trzeba pomyśleć o tym, gdzie było największe zagrożenie – w osobach, które przyjeżdżały zza granicy. Wirus nie wziął się znikąd, musiał zostać przywieziony przez kogoś. Dzisiaj mamy zamknięte granice i należy tego dalej przestrzegać. Jeżeli jesteśmy odizolowani od przepływu osób, to minimalizujemy ryzyko. Gasimy ogniska, żeby to nie eskalowało. I tak samo musimy bezpiecznie podchodzić do piłki. W Niemczech byli zakażeni piłkarze, a ich liga wróci szybciej niż nasza. Jeżeli u nas nie ma zakażonych, to jest optymistyczna wiadomość, by wracać do rzeczywistości.

Odpukać, znów: jeżeli pierwsza liga nie wróci, być może Miedź będzie się musiała poddać tym wszystkim restrykcjom tylko dla jednego meczu. Jesteście na to gotowi?

Jestem gotowy na wszystko. Ale jeszcze raz pytam: jeżeli zaczniemy grać w Ekstraklasie, dlaczego mamy nie grać w pierwszej lidze? To byłoby dla mnie nienormalne. Rozmawiam z wieloma trenerami i jesteśmy zgodni: trzeba dokończyć granie. Znaleźć rozwiązanie na przyszłość. Bo co, jeśli za pół roku będzie druga fala koronowirusa? Wszystko jest możliwe i musimy być na to gotowi.

Rozmawiał PAWEŁ PACZUL

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...