Rok temu pomiędzy właścicielami klubów Ekstraklasy doszło do mocnego starcia. Rada Nadzorcza ESA – składająca się z topowych klubów – przeforsowała inny podział środków z kontraktu telewizyjnego, premiując… topowe kluby. Na nic były późniejsze protesty maluczkich, na nic utyskiwania klasy średniej.
Kto by pomyślał, że sytuacja… aż tak się odwróci.
Dzisiaj kluby tną pensje i – niektóre – zwalniają ludzi. Argumentem jest oczekiwanie na ostatnią transzę pieniędzy od Canal+. Ale sęk w tym, że poza klubami z TOP4, cała reszta już prawie wszystkie należne pieniądze od telewizji otrzymała. Do rozliczenia pozostały tak naprawdę ogryzki za miejsce w tabeli, bo tak należy traktować pieniądze rzędu 350 000 – 2 000 000 złotych. Owszem, to ciągle sporo forsy, na ulicy się takiej nie znajdzie, ale nie są to sumy decydujące o być albo nie być. Największy problem mają potencjalni pucharowicze, którym na ten moment przepadło zdecydowanie najwięcej – a to dlatego, że sami tak poprzesuwali te telewizyjne budżety.
Poszli na zwarcie i jak mawia młodzież – karma wróciła. Nie cieszy mnie to, natomiast widzę w tym pewną nauczkę: o strategicznych sprawach powinny decydować wszystkie kluby, a głos każdego z nich powinien ważyć tyle samo. Jak ktoś chce być solistą w czasach hossy to potem trudno mu się odnaleźć w grze zespołowej na potrzeby kryzysu.
*
W kolejnych klubach piłkarze dochodzą do porozumienia w sprawie obniżek. W kilku – negocjacje trwają. Jeśli wierzyć w to, co napisał Robert Błoński o rozmowach w Legii (a Robertowi Błońskiemu należy wierzyć, bo to dobry dziennikarz), to tam jest najostrzej. Nie same cięcia i nie samo zamrażanie, lecz cięcia i zamrażanie równocześnie, co oznacza, że np. Artur Jędrzejczyk miałby dostać 10 procent swojej pensji. Biorąc pod uwagę, że zawodnicy – znowu się powołam na Roberta – nie dostali jeszcze wypłaty za luty, a klub zwolnił kilkadziesiąt osób to mamy pogląd nieciekawej sytuacji.
Moim zdaniem chaos potęguje brak klarownego komunikatu ze strony Canal+. Mijają tygodnie i wciąż nic nie wiadomo: zapłacą czy nie zapłacą? A jakakolwiek informacja jest lepsza od żadnej.
W moim programie prezes Pogoni Jarosław Mroczek dość szlachetnie wypowiedział się, że nie oczekuje od Canal+ wypłaty pieniędzy za usługi, których on sam nie świadczy – źle by się czuł stosując jakąkolwiek presję. Szanuję ten punkt widzenia, ale uważam, że to wszystko jest system naczyń połączonych, w których szlachetna postawa ma sens dopiero wówczas, gdy szlachetnie zachowuje się każdy. W przeciwnym razie można zostać po prostu wykorzystanym.
W każdym razie czekam na prosty komunikat. Niech telewizja w końcu powie: zapłacimy, jak dogracie, a jak nie dogracie, to nie zapłacimy ani złotówki.
Wtedy może prezesi klubów będą mieli jasność, czy naprawdę muszą zwolnić sprzątaczkę i magazyniera, czy może jednak da się ich oszczędzić. Zwłoka służy chaosowi. Ale z drugiej strony… rozumiem taką zwłokę tylko pod jednym warunkiem: że C+ zapłacić nie chce. To samolubne, ale zrozumiałe – wtedy im później zakomunikuje swoją decyzję, tym później narazi się na ewentualny gniew klientów i najmniej ich straci, bo za moment przecież będzie ruszał kolejny sezon i znowu będzie można komunikować „Ekstraklasa w całości tylko u nas”.
Kibic piłkarski jest idealną krową do dojenia, ponieważ nie może się obrazić i przeskoczyć do konkurencji, nie może strzelić focha, musi nadstawić się do dojenia ponownie. Jest to więc klient skrajnie lojalny, bo płaci nawet jeśli nie chce i nawet jeśli w maju czy czerwcu poczuł się oszukany. Z tego względu nie trzeba się nim specjalnie przejmować, bo i po co? Przejmować należy się klientami kapryśnymi.
*
Kupiłem internet mobilny, bo chciałem mieć z dwóch źródeł. Rozczuliła mnie reklama. Wkleję wam, co zobaczyłem na stronie internetowej.
To tylko pokazuje, że kibic piłkarski traktowany jest jak idiota i wcisnąć mu można wszystko, bez żadnej refleksji: hej, może jednak byśmy tego nie oferowali, skoro w praktyce tego nie mamy.
A co tam: to tylko u nas, to na wyłączność, to kupuj już dzisiaj.
Na koniec: tego nie ma, to sprzedaliśmy innej telewizji na pół itd.
I przypominamy, że wykupił pan u nas dostęp do kanału, a nie do tego, co w nim pokazujemy. Siema! Jak nie zrozumiałeś gamoniu, wciśnij 2.